Forum Brzeg on
Regulamin Kalendarz Szukaj Album Rejestracja Zaloguj

MegaExpert

Poprzedni temat :: Następny temat
Historia brzeskiej twierdzy - jak powstawała Festung Brieg?
Autor Wiadomość
mulder 


Wiek: 47
Dołączył: 21 Gru 2008

UP 2397 / UP 3901



Wysłany: 2010-11-25, 06:46   

Wersja lekko poprawiona, ale więcej już nie da się wycisnąć. :wink:

schron 214.jpg
Plik ściągnięto 348 raz(y) 276,9 KB

0 UP 0 DOWN
 
tadjurek 


Wiek: 74
Dołączył: 14 Paź 2005

UP 117 / UP 4


Skąd: oczywiście z Brzegu

Wysłany: 2010-11-26, 16:36   

Do muldera
Dziękuję za dane o książce, będę starał się dostac tę pozycję bo jej treść, sądząc po tytule, wydaje się bardzo interesująca dla osoby zainteresowanej zabytkami i przesżłością Brzegu
0 UP 0 DOWN
 
mulder 


Wiek: 47
Dołączył: 21 Gru 2008

UP 2397 / UP 3901



Wysłany: 2010-11-27, 06:56   

Uprzedzam tylko, że część poświęcona Brzegowi liczy ca 3-4 strony . :)
0 UP 0 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7271



Wysłany: 2011-02-23, 15:57   Kurt Bimler, Stałe budowle obronne na Śląsku, Cz. 10

Po kolejnej przerwie czas dziś na zakończenie cyklu, poświęconego pracy Bimlera.

Pierwszy zamek

Skutkiem powstania nieopodal przeprawy odrzańskiej osiedla z gęstszą zabudową było założenie dworu książęcego – kurii. Oba wydarzenia miały miejsce w wiekach, w których nie było jeszcze źródeł pisanych. Niemniej korzystne warunki – w tym przypadku konsolidacja ruchu przeprawowego i targowego – stały się ważnym warunkiem powstania mieszkalnej i administracyjnej siedziby włodarza kraju. Pierwsze wzmianki o książęcej kurii, które to określenie możemy również zastąpić nazwą gród, ze zwykłą sobie pilnością zebrał w 1848 r. K. Schönwälder, zaś w rouku 1870 uzupełnił C. Grünhagen w „Księdze aktów miasta Brzeg” (Urkundenbuch der Stadt Brieg, Codex Dipl. Silesiae, tom 9). Pierwsza wzmianka o istnieniu grodu – jednakże bez informacji architektonicznych – datuje się na rok 1235. Brak też informacji na temat ważnej konsekwencji, wypływającej z urbanistycznego aktu zaplanowania miasta po najeździe tatarskim, jaką było okrzepnięcia miekscowej rezydencji. Następna wzmianka pochodzi z niepewnego źródła z roku 1300 i dotyczy rzekomego novum, jakim być miało być umocnienie miasta „murem i zamkiem”, jak gdyby zamek powstać miał dopiero wtedy. Pierwsze wskazówki na temat zasięgu terenu zamku zawiera akt dotacyjny (darowizna) księcia Bolesława III dla klasztoru dominikanów z 9. stycznia 1336 roku. Jako granice darowanego terenu zamkowego podane są tam mała fosa od strony zamku oraz - od wschodu - oparty o mur (obronny) spichlerz. Ponieważ położenie klasztoru znane jest w miarę dokładnie, zaś murów w przybliżeniu, granicę tego zasięgu umiejscowić można po obu stronach ulicy Pańskiej (Junkernstraße – nieistniejąca dziś ulica, prowadząca ongiś od dzisiejszej ulicy Jagiełły – od przejścia w dzisiejszym bloku – w górę w stonę kościoła św. Krzyża) . Od czasów księcia Ludwika I datują się już pewne informacje na temat zamku. Pod koniec pierwszej ćwierci 40-letniego, brzemiennego w dobrodziejstwa panowania księcia, w roku 1368, lub prawdopodobniej 1369, położony został kamień węgielny pod budowę - wyrosłego z zamkowej kaplicy - kościoła założonej przezeń kapituły katedralnej, po tym gdy w miejsce odziedziczonego i wskutek ciągłego opuszczenia całkowicie zaniedbanego grodu z drewna i szachulca (teraz już poprawnie – ukłony dla Tadjurka) , książę wystawił sobie budowlę z cegieł za godny dom. Dumnie zatem nazywa w dokumencie, wydanym w roku 1379, miejsce jego wydania - masywne skrzydło swego zamku - jako domus nova lapidea (nowy dom kamienny). Informacja o wielkości odnowionego w trwałej postaci zamku pochodzi z roku 1370: znajdowały się tam 2 izby. W większej z nich in majore stuba książę podpisuje 27. stycznia dokument. Informacja ta nie daje wprawdzie możliwości określenia położenia i narysu tego masywnego skrzydła, podobnie bardziej wyczerpujący opis w znanym akcie fundacyjnym z 8. kwietnia 1371 roku, w którym określony jest teren należący do zamku w Brzegu, darowany przez księcia nowo powstałemu kościołowi kolegiackiemu. Z ogrodu okalającego zamek kolegiata otrzymała większą, tylną część – od większej wieży w stronę Bramy Mariackiej lub Wrocławskiej – wraz z otoczeniem między fosą a murami, przebiegającymi wówczas bardziej na południe, przez parcelę dzisiejszej plebanii, a których przesunięcie zostało przedsięwzięte przez księcia „dla zamku i miasta najlepszego bezpieczeństwa”.Do tych skromnych przekazów średniowiecznych dołączają jeszcze 3 – nie mniej niepewne i mgliste – z początku czasów nowożytnych. W roku 1538 słonął drewniany budynek frauencymeru. Mamy zatem niezbyt rzucającą się w oczy informację, że przeznaczone dla kobiet skrzydło było budowlą szachulcową, co nie dziwi nawet w kontekście książęcego zamku. Drugi przyczynek zawiera księga rachunkowa kolegiaty książęcej z XVII w., znajdująca się we wrocławskim archiwum państwowym (..), skąd wynika, że w roku 1666 na przykościelnym placu stała stara wieża, wtedy co prawda rozebrana aż do parteru, która otrzymała jesienią nowe piętro i dwuspadowy dach, kryty gontami. Ściana wieży od strony Bramy Wrocławskiej wymagała naprawienia i należało wymurować oba szczyty, a także spiąć klamrami sklepienie. Fakt, że chodziło tu o dawną wieżę zamkową, jest oczywisty. Trzecim dokumentem jest znajdujący się również w archiwum państwowym narys placu przy kościele zamkowym, sporządzony w roku 1777 przez inspektora budowlanego J.G. Kitschmanna. Plan ów trafił do archiwum, ukryty wśród akt urzędu kolegiackiego, przekazanych pierwotnie do kolegium szkolnego (Provinzialschulkollegium) (..). Jako intersesujący szczegół znajduje się tam obok podania lokalizacji wspomnianej wieży, określonej tam jako stare sklepienie (altes Gewölbe) zaznaczenie partii zrujnowanych murów, przedstawionych przerywaną linią łamaną, rozciągających się równolegle, na zachód od zachodniej ściany wieży lwów. Bardziej realne uzupełnienie tych zapisów i planów uzyskujemy z badań w otoczeniu kościoła św. Jadwigi, monumentalnej i z wyjątkiem prezbiterium i dachu niezmienionej budowli, reprezentującą książęcą działalność budowlaną we wspomnianym już okresie powstania kapituły katedralnej. Przypuszczalnie rozebrana mała kaplica zamkowa otrzymała następcę wielkiego formatu, co może być jeszcze bardziej spotęgowane faktem, że mamy przed sobą jedynie część kościoła kolegiackiego. Ludwik I nie dożył już – jak się zdaje – ukończenia budowy kościoła, a przynajmniej nie w formie, w której kościół oglądał koniec wieku XV, gdyż w zakątku dziedzińca, okalającym zbudowane około roku 1782 nowe prezbiterium, widoczne są dwuprzęsłowe zaczątki sklepień, umieszczone na znajdujących się w ścianach wspornikach z cegieł o odpowiednim dla tego stulecia formacie. Trzecie przęsło wraz z zamykającą ścianą należy sobie wyobrazić od zachodu. Wszystkie ślady wskazują, że znajdował się tu zorientowany na wschód transept na planie trapezu, obejmujący przypuszczalnie trzy, niemal kwadratowych przęsła. W ten sposób substancją architektoniczną zapełnia się wpierw południowo-wschodni narożnik rekonstruowanego (wirtualnie) dziedzińca zamkowego. Położenie kaplicy i późniejszego kościoła wskazuje jednak, że chroniący je zamek rozciągał się na zachód od nich. Tak zwana wieża lwów, służąca kościołowi swą południową ścianą, zachowała się w swej dolnej partii (nadbudowano ją na przełomie lat 60-tych i 70-tych XX w.). Format cegieł 28:13:8/10 cm wskazuje na jej powstanie około roku 1350, być może za panowania Ludwika I. Druga ze wzmiankowanych w roku 1371 wież również zachowała się w swej dolnej partii i służy dziś w narożnym budynku przy Placu Zamkowym 1 (dziś nieistniejącym) jako predestynowany do tego celu schron przeciwlotniczy. Na wysokości parteru zachowała się jedynie południowa ściana. Mury wieży miały 2,25 m grubości, zaś jej wewnętrzne wymiary wynosiły 4,25 : 3,60 m. Identyfikacja tej budowli jako dawnej wieży zamkowej wynika z jej - na pierwszy rzut oka - nieuzasadnionionego, zaś ze względów obronnych zupełnie bezsensownego położenia tuż obok wieży Bramy Wrocławskiej, wzniesionej przez miasto w miejscu, w którym musiała się znaleźć, bez względu na bryłę wieży, znajdującej się w obrębie zamku. Odcinek murów obronnych, łączący tę południowo-zachodnią wieżę z kościołem, zawarty częściowo we wspomnianym narożnym budynku, przypuszczalnie mógł być pierwotnie częścią murów obronnych zamku, o ile te nie przebiegały bardziej na wschód. Ich użytkowanie jako miejskie mury obronne musiała poprzedzić przebudowa galerii obronnej, jednak lokalizacja wieży w stosunku do odcinków murów obronnych od wschodu i północy przemawia za rozbiórką murów, których istnienia można by się tu spodziewać, na korzyść miejskich murów obronnych i murów bramy wałowej, powstałych w wieku XVI. Od południa, a ściślej południowego zachodu, wszelkie ślady istnienia zamku zostały zatarte przez powstałą tam bramę wałową. Zaznaczony na rysunku Kitschmanna odcinek ruin, przebiegający na północnym zachodzie wielokrotnie załamaną linią, zdaje się określać linię murów obronnych. Jednak równie dobrze, a może nawet z większym prawdopodobieństwem, może tu też chodzić o wewnętrzne ściany jednego lub dwóch skrzydeł. Wobec znikomego znaczenia, jakie dla Klitschmanna posiadały zaznaczone na rysunku rudery, można powątpiewać w dokładność graficznego przedstawienia tych obiektów. Poza tym przebieg linii zrujnowanych murów nie zawsze daje się odtworzyć. Położenie masywnego skrzydła byłoby jednak mniej odpowiednie względem wieży lwów, acz prędzej względem kościoła. Możliwe, że kiedyś odnalezione zostaną jego fundamenty, co ewentualnie umożliwiłoby rekonstrukcję. Ponieważ frauencymru należy się domyślać od strony chronionej, zatem najbardziej odpowiednim byłby ku temu front miejski, zapewniający również skomunikowanie z kościołem. Okrągła wieża przy północnym krańcu łączącego się skrzydła zamku renesansowego, w roku 1933 uważana przez autora za wieżę romańską, jest chyba jednak osobną i specjalnie w tym celu wybudowaną wieżą schodową. Mury łączące kościół z budynkiem bramnym pochodzą z XV w. W tym miejscu nastąpiło powiększenie zamku poza obszar zamku XIV-wiecznego. Budynek bramny nie posiada w zachodniej ścianie swej starszej, północnej części, jednolitej więźby, zaś w ścianie wschodniej znajdują się cegły o formacie typowym dla wieku XIV, co jednak mogło być również spowodowane powtórnym użyciem straszych cegieł. Widoczna ostrołuczna forma tego odcinka z przyczyn statycznych czyniłaby dotychczasowe wyjaśnienie (Hans Lutsch) zbytecznym. Zakładając omówione wyżej linie ograniczające, otrzymujemy co prawda zwyczajowe wymiary zamku średniowiecznego 40 : 50 m, lecz w dalszym ciągu brak jest konkretnych wskazówek co do lokalizacji poszczególnych obiektów na jego terenie. Dotyczy to już kwestii umiejscowania wejścia do zamku. Z pewnym prawdopodobieństwem można je co prawda przyjąć od strony miasta – między wieżą południowo-zachodnią a kościołem, ale równie dobrze na wschód od kościoła. W tym wypadku domniemany teren zamku należałoby odpowiednio rozszerzyć w tym właśnie kierunku, co odpowiadałoby powiększeniu zamku, które należy przyjąć w 2. połowie XV w., czemu najprędzej odpowiadłby wyryty w minuskułach na kamiennej tablicy nad wejściem do wieży lwów rok 1481. Okalająca zamek fosa została w tych rozważaniach rekonstrukcyjnych autora, o ile te były w jakimś stopniu w ogóle możliwe, pominięta. Położenie tejże fosy jest w części północnej wyjątkowo niepewne, ponieważ w rachubę mogło tam również wchodzić wykorzystanie potoku (być może Potoku Szczurzego (Rattenbach)), którego ujście (do Odry) Schaube lokalizuje między zamkiem a rozebraną cukrownią.

Rycina 12

Rycina 13

Fragment planu brzeskiej twierdzy autorstwa Walentego von Säbischa z roku 1625, przedstawiający część zachodnią (od górnej krawędzi).

Rycina 12.jpg
Plik ściągnięto 341 raz(y) 111,7 KB

Rycina 13.jpg
Plik ściągnięto 314 raz(y) 272,57 KB

0 UP 0 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7271



Wysłany: 2011-02-23, 16:01   Kurt Bimler, Stałe budowle obronne na Śląsku, Cz. 11

Zamek renesansowy

Zamek renesansowy nie zalicza się już w poczet budowli projektowanych i budowynych w celach obronnych. Powstała w latach 1535/6 oraz 1544 – 1560 trój- bądź czteroskrzydłowa budowla emanuje przyjemną i artystyczną kulturę mieszkalną, wyrażoną wręcz luksusowym rozwinięciem architektoniczno-plastycznym oraz ozdobionymi rzeźbiarsko i rozluźnionymi przez krużganki fasadami dziedzińca i budynku bramnego. Chłodny wyraz ścian zewnętrznych o gołych rzędach okien, lecz stromych, urozmaiconych facjatami dachach, w uroczy sposób łagodzi wysunięty budynek bramny, na włoską modłę płasko nakryty, z galerią oraz belwederem. Trzypiętrowa bryła posiadała ongiś cztery - nie zaś jak dziś, gdy przygotowywana jest odbudowa – trzy trakty mieszkalne. Goście i mieszkańcy zamku mogli drzwiami na trzecim piętrze wyjść na galerię dachową, skąd rozciągał się widok w stronę Bramy Wrocławskiej i rynku i skąd można było przyglądać się żwawemu miejskiemu życiu.
Również obecne okna dachowe – tzw. wole oka, zachowane w zbyt niskim dachu, pozostałym po minionej przebudowie skrzydeł zamkowych na spichlerze, są niewłaściwe i niedopuszczalne, stwarzając w powiązaniu z pałacowym charakterem budynku bramnego wręcz osobliwe wrażenie.
Budowniczy zamku, Jerzy II, dał się przedstawić wraz ze swą żoną, księżniczką brandenburską, w pełnej postaci na froncie budynku bramnego. Artysta będący twórcą tej grupy rzeźbiarkiej został w pracy autora „Rzeźba renesansowa” (Renaissanceplastik) z roku 1937 zidentyfikowany jako nieznany jeszcze z nazwiska rzeźbiarz, sygnujący swe dzieła w Nysie inicjałami K.J. Tę informację podaje się tu w celu uzupełnienia monografii zamkowej z roku 1934. Niemniej informacja ta nieco uszczupla zasługi rzeźbiarza Andrzeja Walthera. Architektami zamkowymi byli zaś Jakub i Franciszek Parrowie, przy czym tylko ostatniego można również określić jako artystę. W pracy Schönaicha z roku 1935 znaleźć można na stronie 33 również nieprawidłową i tymczasem odrzuconą formę Barr oraz mistrza Jakuba jako właściwego twórcę zamku, jest to jednak skutek przewijającej się przez całą pracę naukowej beztroski autora. Podana przez autora niniejszej pracy oraz Augusta Hahra z Upsali forma Parr (= de Paris), została również potwierdzona przez Luigiego Simona na podstawie ksiąg kościelnych z Lugano oraz powtórnie potwierdzona przez Hahra w wydanej w roku 1936 pracy „Tidskrift för Konstvetenskap” (str. 26 – 31). Ojczyzną tych oraz innych przedstawicieli rodziny Parrów nie jest więc Mediolan, lecz Lugano, należące do księstwa mediolańskiego.
Fosa oddzielająca zamek od miasta, jak to jeszcze w XVII w miało miejsce w Oławie (..) stała się zbyteczna. Jerzy II czuł się zbyt bliskim swym poddanym, by tolerować tę barierę przed swą rezydencją, a zamek jako część miasta znalazł się i w jego systemie obronnym.

Próba oceny

Praca Bimlera jest jedynym (jak do tej pory) całościowym opracowaniem, dotyczącym brzeskiej architektury obronnej - od lokacji miasta i powstania murów obronnych – aż po kres twierdzy nowożytnej w roku 1807. Niewątpliwą zaletą tej pracy jest - oprócz wyszczególnienia źródeł pisanych - głównie uwzględnienie badań i wnikliwa analiza zachowanej substacji architektonicznej i podanie interesujących szczegółów, dotyczących np. wymiarów wież bramnych, przebiegu murów itp. Rozdziały nt. twierdzy nowożytnej - moim zdaniem - nieco rozczarowują. Tu tkwi też największy mankament pracy, jakim jest nie tylko błędne podanie nazewnictwa bastionów w czasach pruskich, ale również – w konsekwencji – błędna interpretacja.
Tekst Bimlera, niezbyt wprawdzie obszerny, poddawał się z trudem tłumaczeniu ze względu na nieznośną manierę stylistyczną, polegającą na tworzeniu rozbudowanych zdań złożonych, zaczynanych – pod względem struktury logicznej – od środka lub końca.


Rycina 14

Brzeski zamek renesansowy w wyobrażeniu F. B. Wernera, powstałym po niszczycielskim pożarze z roku 1741, w postaci jaką zamek miał mieć przedtem. Błędne jest m.in. przedstawienie górnej galerii na tyłach, brak też 3. piętra głównych skrzydeł.

Rycina 14.jpg
Plik ściągnięto 256 raz(y) 371,07 KB

0 UP 0 DOWN
 
mulder 


Wiek: 47
Dołączył: 21 Gru 2008

UP 2397 / UP 3901



Wysłany: 2012-12-19, 06:56   

Odświeżam, ponieważ interesuje mnie jedna rzecz, chociaż wyjątkowo ulotna. Część wojsk korpusu bawarskiego
( który operował na Śląsku podczas wojny 1806/1807 ) pod dowództwem ks. Hieronima Bonaparte ( stąd niby legenda o podkowie Napoleona wmurowanej w budynku przy ul. Jabłkowej ) oblegającego Brzeg stacjonowała obozem w szerokim kręgu wokół twierdzy. Czy znane są jakiekolwiek dane o pracach archeologicznych lub odkryciach dokonanych podczas przeróżnych prac ziemnych ? Wzgórza w okolicach Pawłowa, tereny Osiedla Południowego wzdłuż ulic Słowackiego, Poprzecznej, Chocimskiej czy też Jana Pawła i Rataje to tereny, gdzie prowadzone były dzieła oblężnicze, ale i zaczynał się obóz oblegających. Nie widuję znajomego archeologa, ale zamierzam go wypytać o to i owo przy najbliższej okazji. Może posiadacie jakiekolwiek wiadomości w tej kwestii ? Czy eksplorowanie wyznaczonych terenów, miejsc przy pomocy wykrywaczy metali miałoby sens ?

http://dolny-slask.org.pl...idEntity=512296
http://dolny-slask.org.pl...idEntity=512296

Co prawda, oblężenie prowadzone przez gen. Deroya, licząc od pierwszego bombardowania do zawieszenia broni, czyli od 9 stycznia do
16 stycznia, trwało tydzień, zatem nie było długotrwałe, ale każdego dnia prowadzono walkę artyleryjską, trwały drobne utarczki obrońców z oblegającymi, do tego kwitło życie obozowe wokół Brzegu. Czy to jest atrakcyjne dla archeologa ?
Ostatnio zmieniony przez mulder 2012-12-20, 05:46, w całości zmieniany 4 razy  
0 UP 0 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7271



Wysłany: 2012-12-20, 20:05   

Wojska bawarskie zajęły Pawłów, Żłobiznę i Kościerzyce, ale nie było tam raczej jakiegoś większego obozu. Oblężenie Brzegu było nie tylko krótkie, ale i raczej mało spektakularne, ograniczając się w sumie do ostrzału artyleryjskiego. Obóz wojskowy powstał natomiast po kapitulacji w okolicach Pawłowa, pod bramami Brzegu. W 720 barakach obozowała przez 2 lata cała dywizja.
0 UP 0 DOWN
 
mulder 


Wiek: 47
Dołączył: 21 Gru 2008

UP 2397 / UP 3901



Wysłany: 2012-12-21, 07:16   

Zgadza się. Jednostki stacjonowały też w Zielęcicach, Łukowicach Brzeskich, Skarbimierzu i innych okolicznych wsiach. Ostrzał baterii polowych ( 30 szt. dział , haubic i moździerzy ) trwał już od 9 stycznia. Ok. 13 stycznia dotarł z Wrocławia niewielki park oblężniczy artylerii francuskiej ( 2 działa 12 funtowe, 4 ciężkie haubice i 2 moździerze ). Baterie dział rozmieszczone były w rejonie , zdaje się, obecnej ul. Włościańskiej , ale też pomiędzy ul. Oławską i Wrocławską oraz na płn. od osiedla Westerplatte, bliżej miasta. Ścisłe bombardowanie z użyciem parku artyleryjskiego przeznaczonego do oblegania twierdz trwało ok. 12 godz. w nocy z 15 n 16 stycznia skłaniając do kapitulacji załogę i komendanta. :D Między bateriami trwała wymiana ognia artyleryjskiego od ok. 9 stycznia, zatem trochę tych kul jest w ziemi. Są grupy zapaleńców chodzących za najmniejszym żelastwem po polach, dlatego pytałem czy dla nich takie wydarzenie jest warte uwagi. :) Zdaję sobie sprawę, że to niezwykle trudne, by teraz, po latach , próbować odnaleźć coś w częściowo zurbanizowanym terenie, ale może są szanse odnalezienia jakichkolwiek "skarbów" w części wymienionych stanowisk bateryjnych. Podobną eksplorację można poczynić na terenie wspomnianego obozu, o którym wspominasz Dziedzicu. Warto dodać, że we wrześniu 1808 r. wojska stacjonujące pod Brzegiem zostały zastąpione, w związku z dyslokacją korpusów Wielkiej Armii wynikającą z sytuacji politycznej, oddziałami III Korpusu dowodzonego przez najzdolniejszego marszałka armii francuskiej Mikołaja Davout'a. Korpus ten przesunięty został z terenów Księstwa Warszawskiego. Składał się z trzech dywizji piechoty ( także dwóch brygad kawalerii oraz artylerii ) dowodzonych przez sławnych w Wielkiej Armii "nieśmiertelnych " generałów : Morand'a, Friant'a i Gudin'a ( przydomek "nieśmiertelni" otrzymali w armii po bitwie pod Auerstadt, gdzie Davout stawił korpusem zwycięski opór armii pruskiej w dniu 14 października 1806 r. ( kilkanaście km dalej Napoleon toczył w tym czasie znaną większości bitwę pod Jeną, a pobitewne biuletyny opisywały Auerstadt jako część bitwy Napoleona - zazdrość, zazdrość :D ). Sam marszałek założył kwaterę we Wrocławiu, a w Brzegu założono lazaret dla 1. dywizji korpusu ( gen. Morand ), natomiast w mieście oraz pobliskim Grodkowie i Lewinie Brzeskim stacjonowały jednostki 65. regimentu liniowego tej dywizji. Morand żonaty był z Polką i walczył po raz ostatni za Cesarza 18 czerwca 1815 r. pod Mont Saint Jean ( Anglicy używają nazwy 'Waterloo" :) ), gdzie dowodził 2. dywizją strzelców Starej Gwardii ( Friant dowodził w tej bitwie 1. dywizją grenadierów gd. Trzeci z generałów, Gudin, zginął w wyprawie moskiewskiej 1812 r. ).
Ostatnio zmieniony przez mulder 2012-12-22, 06:12, w całości zmieniany 2 razy  
1 UP 0 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7271



Wysłany: 2013-01-28, 22:07   Brzeska twierdza w poł. XVII w.

W związku z zapytaniem jednego z forumowiczów powracamy do tematu brzeskiej twierdzy i sięgamy po pracę „Schlesiens curieuse Denckwürdigkeiten oder vollkommene Chronica von Ober- und Nieder-Schlesien ...” (Niezwykłe Osobliwości Śląska albo zupełna kronika Śląska Górnego i Dolnego ...), Friderico Lucae, Franckfurt am Mayn (Frankfurt nad Menem), MDCLXXXIX (1689), zawierającą niezwykle interesujący opis bezpośredniego otoczenia Brzegu, przedmieść i fortyfikacji w 2. poł. XVII w. Fryderyk L. Lucae – śląski kronikarz, ur. 1644, zm. 1708, syn profesora książęcego gimnazjum w Brzegu, w roku 1668 powołany na drugiego kaznodzieję dworskiego w Brzegu, a wkrótce na pierwszego – w Legnicy. Opis ten najlepiej prześledzić na pochodzącym z tego samego okresu planie brzeskiej twierdzy, dostępnym w sieci, w zbiorach Biblioteki Cyfrowej Uniwersytetu Wrocławskiego. Link

Leży ono (miasto) 6 mil małych (mała mila odpowiadała ok. 7 km) od Wrocławia, na ziemiach żyznych i równinnych, zwłaszcza od północy, wschodu i południa strony. Od zachodu strony małe wzniesienie, Zielęcickim Wzgórzem zwane, się wznosi, twierdzy nieco wadzące (chodzi o okolice ul. Wolności, Wyszyńskiego i parku Peppela – spadek terenu jest tam wyraźnie widoczny; górujące nad miastami wzniesienia zawsze ułatwiały oblężenia, nic więc dziwnego, że i Brzeg był ostrzeliwany ze wspomnianego wzgórza, tym bardziej, że dodatkową piętą achillesową brzeskiej twierdzy był przeciwległy, krótki front zachodni, ograniczający się praktycznie tylko do 2 bastionów z nieco przydługą kurtyną), zaś wolno nad nim powietrze się unoszące, mieszkańcom dobrego temperamentu przysparza i zdrowie ich faworyzuje. Od północy strony, o pół mili dobrej las potężny dębowy i bukowy, tudzież z jodłami wysokimi zmieszany, stoi, w części miastu należący (chodzi zapewne o las lubszański). Między lasem owym a miastem wielkie błonia leżą, na których Polacy woły swe tysiącami spędzają i zwłaszcza na Jakuba (25. lipca) targ wielki wołowy i koński sprawują (mowa o wielkich targach wołowych, o których pisał już Kochanowski). Błonia te wysoka grobla okala, by Odra – z brzegów wystąpiwszy – pól i wsi za nią leżących za rychło nie zalała. Za książąt życia (tj. w czasach książęcych, przed wymarciem Piastów) wojenne egzercycje (tj. ćwiczenia wojskowe) i do tarcz strzelanie, z dział nawet, niekiedy tam odbywano. Środkiem tychże błoni wysoka, szeroka i kamieniami wyłożona grobla biegnie, prawie ćwierć mili małej – aż do wsi Pisarzowice, na której to grobli przy wodach wezbranych lub drogach złych –droga główna prowadzi. By zaś woda wezbrana na błoniach nie zaległa, grobla sześć przepustów i tyleż mostów dobrze dysponowanych posiada, pod którymi wody odpłynąć mogą. Kosztowne owo dzieło kamlarnia miejska (skarb miasta) ze środków swoich utrzymywać musi. W tej okolicy, dalej nieco, przed odrzańskim mostem, po lewej ręce Dwór Lipowy (Linden-Hof) leży – budynek spory i folwark, w którym książęta zawsze stadninę trzymali, takoż sad ładny i przyjemności ogród (zdaje się, że chodzi o Garbów). Po prawej ręce, groblą nad Odrą mimo szop bielarskich idąc, przez most do ogrodu, nie wiedzieć czemu ogrodem Abrahama zwanym, się wchodzi, który właściwie wyspą jest, na ćwierć mili się rozciągającą, krzewami gęstymi porośniętą i nadobną wielce, którą Odra opływa i na której szkutnictwo i takoż tartaki stoją (w oryginale użyto słowa Insul, rzeczywiście oznaczającego wyspę). Nieco bliżej w bramy (Odrzańskiej) stronę, książęcy dwór myśliwski się napotyka, wielki skład budowlany, cegielnie spore, owczarnię wraz z rzeźnią, takoż z różnymi drugimi mieszkaniami, zabaw domy i ogrody, gdzie miejscowi i obcy ponad miarę zabawić się mogą.

Gdzie Odra tuż mimo miasta i pod wałami jego przepływa, z miasta wychodząc ponad nią długim, wysokim i mocnym mostem drewnianym się idzie, który od przodu hornwerk (tj. dzieło rogowe – dwa półbastiony z kurtyną) osłania, z przeciwskarpą i fosą odrębną, zaś u dołu palisadą silną otoczony, w którym żołnierzy strażnica i wielka rzeźnia się znajduje, gdzie codziennie bydło na targ prowadzone, przez rzeźników jest bite. Fakt, że Lucae pisze o dziele rogowym, jest znamienny, gdyż na rycinach z XVII w. na drugim brzegu Odry widnieje jedynie zwykły rawelin. Zdaje się to potwierdzać niewyraźnie sformułowaną tezę z pracy Bimlera, że powstanie tego dzieła należy wiązać z pracami fortyfikacyjnymi Krystiana Marienbergera w latach 70-tych I 80-tych XVII w. Jako i most mały przed hornwerkiem (chodzi o most przez fosę dzieła rogowego) szlabanami i wyciągami (most był zwodzony) jest opatrzony, tako i most wielki (tj. odrzański) je posiada i domek celny, mały, zaś przy poręczach, po stronach obu - deskami wyłożone chodniki, którymi iść można, na wozy jadące nie bacząc. Schodząc (z mostu), zejściem szerokim po ręce lewej aż do wody samej zejść można, gdzie statki lądują i ich załadunek i rozładunek się odbywa (mowa o terenie dzisiejszej przystani).

Od miasta strony obszerne i znamienite przedmieścia się znajdują. Przed Wrocławską bramą, długie bardzo przedmieście wzdłuż Odry się rozciąga, Ratajami zwane, pod miasta jurysdykcją się znajdujące. Duże zagrody kmiece posiada, domów drugich i ogrodów zabaw i sadów owocowych wiele, takoż ładny książęcy kuchenny ogród tam jest. Przed bramą ową, po lewej ręce cmentarz Anno 1659 założony się znajduje, wysokimi plankami i balami okolony, a na nim pomieszczenie zakryte (zadaszone?), w którym pogrzeby, takoż niekiedy i pogrzebowe homilie ludzi kondycji marnej (tj. niskiego stanu) się odbywały, książecemu kościołowi zamkowemu podległych (o cmentarzu była już mowa w wątku o historii brzeskich kościołów).

Przed Małujowicą bramą dawniej ładne i przez rzemieślników przeważnie zamieszkałe przedmieście leżało, jednak wojna (30-letnia) całkiem je zrujnowała, tako że prócz ogrodów kilku, dobrze założonych i dużej „pod Złotym Dzbanem” gospody, niewiele domów tam się znajduje.

Wiejskobrzeska/ Starobrzeska brama (nazwa pochodzi od Wsi Brzeskiej; powojenna nazwa „Starobrzeska” nawiązuje do faktu, że Wieś Brzeska była wcześniej zwana także Starym Brzegiem; sama brama była też niekiedy zwana Nysańską i znajdowała się u zbiegu ulic Długiej, Chrobrego i Piastowskiej) od wschodu duże przedmieście ma, takoż pod Rady (miejskiej) władzą stojące, a w nim wiele zagród dużych, kmiecych i domów drugich się znajduje, takoż folwark, rozległy wielce, który również do Rady należy.

Dawniej przez Opolską bramę ruch duży przechodził, ale w wojny czasach zamkniętą została (brama), zaś Anno 1653 wraz z nowo zaczętą fortyfikacją na nowo ją otwarto (ważna wskazówka: w r. 1653 podjęto prace przy rozbudowie/ modernizacji umocnień), acz w furtę jeno dla pieszych zmieniwszy. Przed nią kościół ładny stoi (chodzi o kościół św. Trójcy) i cmentarz duży, wpół murem okolony, się znajduje (bliższe informacje o tym cmentarzu, także w aspekcie fortyfikacji, można znaleźć w wątku o brzeskich kościołach). Anno 1654, gdy za twierdzy sprawą w wojny czasie cmentarny kościół zburzony został, miasto z środków własnych kościół w tymże samym miejscu na nowo postawiło. Początkiem, prócz pogrzebowych homilii, ordynaryjnych nabożeństw tam nie odprawiano, Anno 1668 Rada (miejska) polskiego kaznodzieję powołała i introdukować kazała i odtąd co niedzielę polskie kazania są tam głoszone. Przedmieście, daleko się tam rozciągające, Nowymi Domami jest zwane. Wiele jest tam mieszkań koszykarzy, płócienników, cieśli i rzemieślników podobnych, przy których ładne sady mają. Na kraju przedmieścia owego dla ubogich przytułek stoi, przy którym mała kaplica była. Jako że ubodzy zwykle dzwonkiem przechodzących o jałmużnę proszą, domem dzwonkowym jest zwany. Szafarze wyznaczeni pieczę nad nim sprawują. Na jegoż cmentarzu zwykle mieczem ściętych złoczyńców się grzebie, gdyż niedaleko murowana, wysoka justycja stoi (mowa o murowanej szubienicy). Druga część przedmieścia tego, u dołu, wzdłuż Odry leżąca, to Rybacka ulica, wielce rozległa, zaś domy jej do rybaków i flisaków należą, którzy własną gildię tu mają i własnymi przywilejami się cieszą. Na tegoż przedmieścia krańcu miasto murowany dom zarazy posiada, w pokoje zasobny, od innych domów oddzielony, blisko Odry położony i szafarza w nim trzyma, który wszystkie wygody przynależne w dobrej gotowości utrzymywać musi.

Z Młyńskiej furty nad Odrę nie dalej wyjść można niż na tako zwany ostrów, wyspę właściwie, skrzętnie wielce urządzoną, przez śluzy wielkie albo spływy, przez które statki i tratwy drewniane (przypuszczalnie chodzi o spławiane drewno) są przepuszczane, a które wodę krzepiąc (tj. spiętrzając), zwłaszcza młynom służą. Między miastem a na ostrów mostem, dwa ponad miarę wielkie, kamienne i zdobne wielce młyny w porządku najlepszym stoją, z których każdy siedem wrzecion posiada (możliwe, że chodziło po prostu o 7 kół młyńskich). Młyn po tej stronie (bliżej miasta?) stojący – niemieckim, drugi zaś – polskim jest zwany. Na prawo folusz się znajduje, takoż cechhauz, gdzie wszelkie ku młynarstwu potrzebne sprzęty są złożone i popsute się naprawia. Oba nad Odrą leżące młyny rawelinem są osłonięte. Przy moście nad śluzą, na ostrowie jeszcze drugie młyny się znajdują, a to - czerwonoskórników do kory młyn, młyn szlifierski i polerski, młyn prochowy, młyn srebrny (? – w oryginale Sillberzug-Mühle), garbarnie, farbiarnie item ramy garbarskie, takoż do tego przynależne mieszkania i domy (na wyspie znajdowało się zatem coś na kształt centrum przemysłowego, skupionego wokół siły napędowej, jaką stanowiła woda). Ostrów cały od wody i lądu strony hornwerk osłania. Takoż u furty drewno z góry przychodzące (przypuszczalnie spławiane z góry rzeki, tj. właściwie w dół rzeki) jest wyładowywane, w stosy składane, przedawane i na koniec odbierane.

I by młyny wielkie raz jeszcze wspomnieć, tako zwany młyn polski dopiero Anno 1655 przez księcia Jerzego (III) kosztami wielkimi na miejscu, gdzie dziś stoi, postawionym został. Przy młynach owych nie tylko w kamieniu wykuty herb książęcy się znajduje, ale i ładnie ordynki (tu regulaminy) drukowane, liczna wielce służba z młynarskimi mistrzami, nad którymi wójt młyński albo szafarz pieczę ma, zaś nad młynami - pisarz i urzędnicy drudzy.

Anno 1654 przy jazie wielkim albo śluzie osobliwy się wydarzył casus (przypadek), gdy pod mostami na ostrów, wrocławskiemu kupcowi statek żelazem, ołowiem i towarami podobnymi ładowny, przez flisaków nieostrożność w głębinie tam zatonął. Wtedy żołnierz się znalazł, z nacji Szwed, który za napiwek dobry sposób stosowny wynaleźć przyobiecał, by ładunek z głębin wydobyć. Kupiec, z zamysłu kontent, żołnierza – tako jak ten wymyślił – w skórzaną zbroję mocno zaszyć kazał i tak wysmołować, żeby woda przeniknąć nie mogła. Na oczach (nurek) szkieł jasnych parę miał, takoż silnie wprawionych, zaś od góry, przed ustami – rurę skórzaną, na dwanaście łokci długą, która z wody aż na wierzch sterczała. Wokół ciała pas szeroki mu zawiązali, zaś do pierścienia na nim umocowanego linę uwiązano, po której do wody go (nurka) opuszczono. W ręce prawej, którą wolną nieco zachował, linę luźną trzymał, którą w potrzeby razie ku sobie pociągać miał, zaś u góry dzwonek uwiązany znakiem do wyciągnięcia (nurka z wody) był. Gdy więc takim sposobem w głąb opuszczony został i statek zatopiony badał, po dobrej godziny ćwierci za dzwonek pociągnął, po czym ludzie obstalowani w oka mgnieniu go wyciągnąwszy i zbroję zdjąwszy, wielce zmęczonym go znaleźli. W to zaś, co o statku i stanie jego opowiadał, wierzyć tylko wypadało, jako że znaku najmniejszego ze sobą nie wydobył. Po dniach kilku po raz wtóry z zejściem się hazardując (ryzykując), kilka lin silnych w dół ze sobą zabrał, by ołowiu sztuki i sztangi żelazne uwiązać, a nawet i sam statek objąć i wydobycie jego facylitować (ułatwić, umożliwić). Jednak i ta próba i trud daremne były, gdyż wczas za dzwonek pociągnąwszy, wyciągnąć się kazałał, bo czas na dole za długim mu się zdał. Po raz trzeci opuszczenia się już nie ważył i statek Neptunowi ofiarowanym został, zaś jemu (nurkowi) - rekompens przyrzeczony.

W tym miejscu właśnie, od północy, z miasta wyjście jedno jeszcze prowadziło, Garbarską furtą zwane, którym pod wałem do Odry się dochodzi, gdzie białoskórnicy skóry swoje wyprawiają. Furta owa od lat niepamiętnych zamkniętą była i w lata koło 1670 miasto znów ją otwarło i kosztami wielkimi pod wałem portal długi, sklepiony, zbudowało (chodzi tu bez wątpienia nie tyle o portal, co poternę), a że na budowniczych biegłych nie zbywało, sklepienie zawaliwszy się, koszty i trudy daremnymi uczyniło.

Co zewnętrznej miasta twierdzy (w sensie umocnień) się tyczy, to fortyfikacje jego, prócz miejskich murów, starymi nie są. Książę Joachim Fryderyk Anno 1595 wpierw fortyfikacje przed Wrocławską bramą, dołem wzdłuż Odry, aż do młynów założył, a tym samym zamek i od tejże strony miasto osłonił. Ładne tam są i na fundamencie mocnym, kamiennym, wały osadzone, od zachodu fosę przed sobą szeroką posiadają i rawelin (mowa o rawelinie Zamkowym), takoż tamę, wodę między Odrą a fosą spiętrzającą.

Wysoki bastion w rogu (mowa o bastionie Zamkowym) u dołu dookoła kazamaty kamienne posiada, o wysokości znacznej, rozmaite sklepy (tj. sklepione pomieszczenia), dokąd kryte schody kamienne prowadzą, a w których ongiś fajerweki (tu raczej amunicję) preparowano. Na górze bastionu mała wieżyczka stoi, ze sklepami osobnymi, takoż do ogniomistrzy (odpowiedzialnych za sporządzanie amunicji) należące laboratorium (pomieszczenie, w którym laborowali/ sporządzali amunicję). Takoż i u góry bastion dość jest obszernym, by kompanii kilka pomieścić i bateriami (tu działobitniami) wygodnymi opatrzony.

Kurtyna od tego bastionu, aż do drugiego (bastionu), który bramę Odrzańską osłania, z rzeczonego bastionu głównego (bastion Zamkowy był bastionem narożnym, jednakże nie jedynym; ten bastion oraz bastion Odrzański były najstarszymi i najbardziej rozbudowanymi bastionami - jako jedyne posiadały kazamaty, a bastion Odrzański był ponadto oblicowany cegłą), jako i kurtyna do Wrocławskiej bramy, z tegoż bastionu może być defendowaną (bronioną) i krytą (ogniem z dział i broni ręcznej).

Bastion przy Odrzańskiej bramie po prawdzie nie tak wielkim jest, jako rzeczony (tj. Zamkowy), jednakowoż równie jest silny, takież sklepy i schody kamienne posiada i takoż Odrę i młyny defendować może. Anno 1628 książę Jan Chrystian armaty tam odlewał. Mimo bastionu rzeczonego silne, wysokie i szerokie sklepienie bramy Odrzańskiej przechodzi, z którego długie sklepienie prowadzi, którym na wał wjechać można. Portal od zewnątrz, ku mostowi zwrócony, kwadratowymi kamieniami mocno i nadobnie jest zwarty. U góry herb książęcy, w kamieniu wykuty się znajduje, zaś po stronach obu głowy dwóch w kamieniu wykutych mężów, kaskami nakryte, aż po piersi wyzierają, a ponad tym zgłoskami złotymi te oto słowa są podane, jakby przez mężów owych wyrzekanymi były: Verbum domini manet in aeternum (słowo Pana trwa na wieki). Za wałem, przy bastionie wysoka i mocna wieża stoi, za więzienie dla mieszczan używana, jednakże w potrzebie dobrą defencję (obronę) dająca. Ten niezwykle interesujący opis bramy Odrzańskiej i jej bezpośredniego otoczenia wymaga pewnego komentarza. W swym obecnym miejscu w parku Nadodrzańskim brama, a raczej sam portal, znalazła się po roku 1895, w związku z budową nowego mostu i porządkowaniem przyległego terenu, który był wówczas nieco „zastawiony” i zaniedbany. Nowy most był przeprawą w trzecim z kolei miejscu. Jego poprzednik z r. 1843 przebiegał nieco w górę rzeki, tam gdzie zaraz po wojnie zbudowano prowizoryczny most saperski, którego pozostałości są widoczne przy niskim stanie wód jeszcze dziś. Natomiast drewniany most zwodzony (ten z r. 1843 też miał podnoszone przęsło, ale w celu przepuszczania statków) w czasach twierdzy spinał oba brzegi Odry nieco w dół rzeki, przebiegając lekko skośnie względem rzeki, zaś jego przeciwległy przyczółek znajdował się mniej więcej w miejscu dzisiejszego wodomierza. Wzajemne położenie obu mostów można prześledzić na rycinie 3. z pracy Bimlera, zamieszczonej na 3. stronie tego wątku. W miejscu dzisiejszego przyczółka miejskiego mostu znajdował się bastion Odrzański. Ukształtowanie terenu pozwala przypuszczać, że przyczółek kryje być może jakieś relikty bastionu. Znana nam brama Odrzańska znajdowała się w kurtynie, tuż przy bastionie, przypuszczlnie w miejscu skwerku, na którym w r. 1900 stanął pomnik Wilhelma I, lub nieco dalej. Zachowany do dziś portal prowadził przez wał do poterny, która była zakrzywiona, co dodatkowo wzmacniało obronność bramy, stanowiącej zawsze słaby, acz nieodzowny element fortyfikacji. Z poterny głównej odchodziło odgałęzienie, prowadzące na wał. Wspomniana wieża, używana za więzienie, to dawna wieża bramna, należąca do obwodu murów obronnych. Długa między bastionami tymi kurtyna tak jest szeroką, że książęta stale turniej Quintana tam urządzali (chodziło o turniej rycerski, polegający na nanizaniu pierścieni na kopię, z galopującego konia).

Od drugiej strony (tj. południa) miasto takież same fortyfikacje osłaniają, acz nie na kamiennych (fundamentach), jako i sklepach, jeno na ruszcie drewnianym są osadzone i fosbreje posiadają. Anno 1628 książę Jan Chrystian tejże fortyfikacji fundamenty przez inżyniera Andrzeja Hindenberga położył, a zwłaszcza dzieł realnych (fortyfikacyjnych). Gdy jednak potem Anno 1633 wszystko się na Śląsku odmieniać poczęło, protestanci ze Szwedami i Sasami konfederację ratyfikowali, a książę rzeczony saskim wojskom w Brzegu kwaterować pozwolił, ci twierdzy tego przysporzyli, czego jeszcze jej brakowało, zaś Anno 1642 ciężkiemu oblężeniu szwedzkiemu zdzierżyła, o czym później meldunek zdanym będzie (ale w osobnym przyczynku).

Ponieważ Anno 1648 książęta Ius Praesidii (prawo, a raczej odpowiedzialność za obronę) całkiem cesarzowi scedowali (oddali), cesarska generalność (tu rząd, władza) kondycje (warunki) postawiła, że kraj pieniądze na jej (twierdzy) konserwację i budowę dalszą łoży, zaś cesarz inżynierów obstaluje, jednakże za księcia wiedzą.

Takoż Anno 1654 fortyfikacji budowa postępowała, a kapitan Gründel (Jan Maurycy Gründel) jej przewodził, który wokół miasta przeciwskarpę pociągnął, fosę pogłębił i dzieła stare podwyższył, zwłaszcza przed Opolską bramą bastion wielki (chodzi o bastion Wiejskobrzeski/ Starobrzeski, który znajdował się u zbiegu ul. Kamiennej, Chrobrego i Herberta), jednakże z sukcesem marnym, jako że zwykle roku następnego się zapadło, co poprzedniego zbudowano. Takoż książę wówczas panujący, Jerzy (III) i cesarski feldmarszałek lejtnant, hrabia von Hatzfeldt, który na cesarski rozkaz twierdzę wizytował, obaj tym defektem wielce nieukontentowani byli, który inżynier ziemią piaszczystą tłumaczył. Tymczasem dziennie przeszło 600 ludzi pracować musiało, co kraj - pieniędzy, zaś książęce lasy – drewna sporo kosztowało.

Przed Opolską bramą, skutkiem twierdzy ekstensji (rozszerzenia), stary cmentarz do przeciwskarpy wciągnięto, umarłych odpoczynek zniszczywszy, kości ich stosy wykopywano i na cmentarz nowy wieziono, co ponury wielce spectacul przedstawiało (o przenosinach cmentarza była już mowa w wątku o historii brzeskich kościołów - w związku z kościołem św. Trójcy). Nie bacząc, że wały stare po Odry drugiej stronie nienaruszonymi były, nowe te wały , takoż przed bramnymi mostami (chodzi o mosty przerzucone z poszczególnych bram nad fosą) raweliny usypane, stale łatanymi być musiały.

Anno 1660 cesarz nowego inżyniera obstalował – kapitana Mayera (Jan Euzebiusz Mayer) z Głogowa, lecz efekt promes (obietnic, zapewnień) jego (tj. inżyniera) nie spełnił. Tenże (inżynier) raweliny zdemolował (rozebrał), które jego antecesor (poprzednik) postawił i nowe założył, które jednak długo równie trwały, co i poprzednie, szybko się zapadając. Jedynie dzieło (fortyfikacyjne), od wschodu nad Odrą leżące, które ostrów Młyński osłonia, a „Strzeż się” jest zwanym, w lepszym nieco stanie pozostawił (chodzi o nieregularny bastion, a właściwie półbastion, za późniejszymi, pruskimi „starymi koszarami”; jego nazwa (niem. Siehdichfür) tłumaczy się tym, że ponoć miało tam straszyć, o czym będzie jeszcze mowa na końcu tego przyczynku).

Anno 1669 książę wówczas panujący, Chrystian, radą wenecjańskiego hrabiego Contareniego (Girolamo Contarini) się posiłkował, przez czas pewien na jego dworze bawiącego, ze sztuką fortyfikacyjną dobrze obeznanego cesarskiego kapitana, kóry później, Anno 1676 w Dachstein w Alzacji, wierności cesarzowi swemu nie dochował. Na wskazania jego (książę) główne dzieła (fortyfikacyjne) od czasu do czasu naprawiać kazał. Tymczasem kapitan Marienberger (Krystian Mareinberger) nastał, który wcześniej w polskiego króla służbie się znajdował, a którego w matematyce próby księciu wielce się spodobały. Takoż go i cesarzowi rekomendował, zaś ten niebawem na urzędzie inżyniera twierdz Brzeg i Głogów konfirmował.

Tenże (inżynier) nowy sposób szańców sypania stosował, piaszczystą ziemię ze świeżą (sprowadzaną z innych okolic) mieszając i świeżymi pędami wierzbowymi przekładając, kóre puszczając ziemię znacznie umacniały, a z nią wraz i wały. Tym oto sposobem dzieło stare przy Małujowickiej bramie (trudno powiedzieć, o jakie dzieło chodziło – mógł to być bastion Rady (na terenie więzienia), bastion Małujowicki (pałacyk), lub rawelin przed bramą) zniósł i na nowo, w postaci lepszej wykonał. Takoż na bastionie Wysokim ( dziś boisko SP nr 1) przy Wiejskobrzeskiej/ Starobrzeskiej bramie kawaliera wysokiego lub kota wystawił – ku pola równego defensji (obronie), przed nim leżącego, takoż i dzieł sąsiednich (bastionu Wiejskobrzeskiego i bastionu Rady). Od czasu tego fortyfikacja trwałą bardziej się stała, choć i nie bez reperacji koniecznych (tu napraw) się obeszła, jak nie w tym, to w drugim miejscu.

Prócz dwóch bastionów od Odry strony stojących, twierdza jeszcze ich sześć posiada.
Bastion przy Wrocławskiej bramie (mowa o bastionie Książęcym, a właściwie Prynców, na którego terenie powstała ostatnio galeria, a miał powstać i hotel :wink: ), który gimnazjum osłania, bardzo jest obszerny i plac duży w sobie zawiera, na którym składy prowiantowe stały, jako i książęcy wyścigów tor wraz z sędziowskimi domami (chodziło przypuszczalnie o domki, w których podczas wyścigów/ turniejów zasiadali arbitrzy). Z rzeczonego (bastionu) gankami krytymi do fosbrei się schodzi.

O drugich pięciu bastionach, które wszystkie bateriami dobrze opatrzone zostały (mowa o działobitniach i przypuszczalnie otwartych od góry ambrazurach w przedpiersiu (zwanym także parapetem)) w części sprawę tu już zdano.

Między bastionami rzeczonymi kurtyny całkiem są szerokie i wygodnymi przedpiersiami i bankietami (rodzaj podestu, podwyższenia przed przedpiersiem) umocnione, od przodu silne kozły hiszpańskie, zaś tu i ówdzie i palisady na odcinakch posiadają.

Między kurtyną a murami miejskimi, od Małujowickiej do Wiejskobrzeskiej/ Starobrzeskiej bramy, rów strzelecki (strzelnica) się znajduje, gdzie mieszczaństwo wszelakie Exercitia (ćwiczenia) sprawuje, zwłaszcza z muszkietów gwintowanych co tydzień do tarczy strzelanie odbywa, które Anno 1650, po wojennych trudach, przed którymi zaprzestanym było, znów przywróconym zostało (mowa o pasie zabudowy ul. Chrobrego, od strony fosy, od ul. Armii Krajowej do SP Nr 1). Tu też obszerny i w sale i pokoje rozmaite podzielony dom się znajduje, gdzie gry się różne i rozrywki odbywają. Raz w roku bractwo do tego należące, królewskie strzelanie tu odbywa, na które rozmaite klejnoty są rozdawane, którymi tych, co centrum najbliżej trafili, się nagradza (mowa tu oczywiście o bractwie kurkowym i urządzanych co roku zawodach, wyłaniających króla kurkowego).

Za szańcami tymi (tj. obwałowaniem nowożytnej twierdzy bastionowej) mocne i wysokie mury miejskie stoją, które z ambrazurami swymi nad szańcami górują. Koło r. 1297 książę Bolesław (Bolko) Świdnicki, Henryka Brzuchatego opiekun, fundamenty miał położyć. U góry, wielce do defensji są wygodnymi i tak szerokimi, że trzech ludzi uzbrojonych obok siebie iść może. Od góry dachem są nakryte. Nad nimi i wokół nich samych do dwudziestu silnych wież (baszt) obronnych i bramnych stoi, które po części i sklepy podziemne, takoż drzwi i okna żelazne posiadają, gdzie proch się trzyma. Od nich (tj. murów i baszt) do miasta wnętrza, między murami a domami szerokie jest Spatium (odstęp), jako dla pieszych, tak i jechania. W zarazy czasach miasto lekarzom jedną z baszt takich zwykle na mieszkanie daje, by tam odosobnieni mieszkać mogli, jako to Anno 1657 się wydarzyło.

Przedtem na północnej stronie znajdującą się Odrzańską bramę tu opisano. Co się drugich bram tyczy, zwłaszcza od zachodu stojąca Wrocławska brama jest (znamienna) i dwa mosty przed sobą posiada. Pierwszy i mniejszy przy rawelinie wisi (most był zwodzony), który wielki most osłania, zaś brama jej zewnętrzna herbem książęcym i rzeźbami drugimi jest zdobna (chodzi tu zapewne o bramę wałową, posiadającą podobną, choć może nieco skromniejszą dekorację rzeźbiarską niż brama Odrzańska). Fosa przed rawelinem sucha jest i dlatego silnymi palisadami opatrzona. W środku rawelinu dom strażniczy stoi i koło niego zaraz most wielki się zaczyna, od którego sklep wielki bramnej wieży ku miastu prowadzi, a że między jednym a drugim (tj. mostem i bramą wewnętrzną) dystans duży jest, od prawej murem wysokim, a od lewej stadniną (stajnią) książęcą jest odgrodzony.

Małujowicka brama od południa strony, w wojny czasach zawartą była i dopiero Anno 1652 na powrót otwartą została. Od przodu ją i most rawelin osłania, także z fosą suchą i mostem małym, palisadami wzmocniony. Pierwszej bramnej wieży sklep niski jest, lecz drugiej, z pierwszą wieżą się stykająca, znacznie jest wyższy. Anno 1658 piorun (na tym kończy się zdanie, zapewne wkradł się chochlik, a miało pewnie chodzić o to, że w wieżę uderzył piorun; fakt ten odnotowany jest jeszcze w innych źródłach). Wychodząc, po prawej ręce bramę się widzi murowaną, w wał wchodzącą, gdzie teraz dom strzelecki stoi, przez którą wejście tajne do fosbrei jest. Po lewej ręce wejście na wał prowadzi, a także do przedtem opisanego placu dla mieszczaństwa gier i egzercycji.

Brzeskowiejską/ Starobrzeską bramę od zewnątrz rawelin osłania i takoż suchą jeno fosę posiada, a miast wody, palisadami jest obsadzony. Jako i przy bramach drugich, tako i główna fosa sucha jest, a grunt jej piaszczysty bardzo. Przed drewnianym mostem, ponad nią przerzuconym, przez mniejszą i sklepioną nisko przedwieżę i w końcu przez wysoką bardzo i mocną bramną wieżę do miasta się wchodzi, jednakże i wewnątrz, między bramami tymi, wejście na wał i fosbreję się bierze. Od tejże bramy aż po Opolską furtę, którędy zmarłych się wynosi (na pobliski cmentarz), wał jeno pojedynczy jest, bez fosbrei, lecz pod dziełem, furtę osłaniającym (tj bastionem Wiejskobrzeskim/ Starobrzeskim), fosbreja znów się zaczyna, zaś między niąże a samym dziełem pasaż przez most do furty prowadzi. Wieża nad furtą w niczym bramnym wieżom drugim nie ustępuje i równie jak one jest wysoka i silna. Z tejże wieży sklepu, przez wrota boczne ku kurtynie i dziełu „Strzeż się” zwanym i dalej aż do Młyńskiej furty się idzie. Takie nazwanie bastionu tego stąd się bierze, że diabeł już tam razy kilka z szyldwachami (wartownikami), ludźmi bez wątpienia śmiałymi, igrał, nocną porą ich strasząc i też razy kilka wisielców, co sami się powiesili, tam znajdowano. Przeto żołnierze na posterunku tym niechętnie wartę trzymają.
Ostatnio zmieniony przez Dziedzic_Pruski 2013-01-28, 22:13, w całości zmieniany 3 razy  
3 UP 0 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7271



Wysłany: 2013-01-30, 20:49   

W uzupełnieniu linku do planu brzeskiej twierdzy z połowy XVII w., podanego już w poprzednim przyczynku, wyjaśnienie napisów:

Tytuł po prawej stronie u góry: Właściwy obraz twierdzy Brzeg, jako jest położona i dziełami fortyfikacyjnymi opatrzona.

Obok, pod znakiem cyrkla, podano podziałkę w prętach.

Ramka w lewym górnym rogu:

A. Zamek
B. Ratusz
C. Arsenał
D. Kościół farny
E. Gimnazjum
F. Ostrów Młyński
G. Brama Odrzańska
H. Brama Wrocławska
J. Brama Małujowica
K. Brama Starobrzeska
M. Brama Opolska
N. Furta Młyńska
1 UP 1 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7271



Wysłany: 2013-03-02, 11:28   Brzeska twierdza – opis Schönwäldera, cz. 1

Kontynując opowieść o brzeskiej twierdzy, sięgamy po jej kolejny opis, zamieszczony w pracy „Geschichtliche Ortsnachrichten von Brieg und seiner Umgebung” (Historyczne wiadomości lokalne o Brzegu i okolicach), Karl Friedrich Schönwälder, Brieg, 1845. Książka dostępna jest w sieci pod tym oto linkiem. Opis fortyfikacji znajduje się na stronach od 1 do 47.

Umocnienia miejskie

Uzyskanie wyobrażenia o przedmiocie rozważań, tak blisko związanym z losami miasta, wymaga uwzględnienia różnych okresów historycznych. Twierdzą – w dzisiejszym tego słowa rozumieniu – Brzeg stał się dopiero w w. XVI, a zwłaszcza zaś w XVII i XVIII. Największy wpływ na rozwój fortyfikacji wywarło zastosowanie w sztuce wojennej prochu strzelniczego oraz armat, co na Śląsku miało miejsce w XV w. W przypadku Brzegu, owo oddziaływanie stało się odczuwalnym dopiero w XVI w., kiedy stał się on stałą rezydencją młodszej linii książęcej i trzeba było pomyśleć o przywróceniu równowagi między broniami zaczepnymi a obronnością, którą dotychczas zapewniały jedynie mury miejskie i fosa.

Czasy przed XVI w.

Trudno ustalić, kiedy miasto zostało otoczone murami. W akcie lokacyjnym z roku 1250 książę Henryk III obiecuje umocnić je z bożą pomocą w ciągu 3 lat. Znajdująca się w tym miejscu polska osada była zatem nieumocniona, lecz jest wielce prawdopodobnym, że starszy od niemieckiego miasta książęcy zamek był co najmniej okolony wałem i fosą. Gdyby Brzeg już przedtem był umocniony i gdyby broniono się tu w roku 1241 przed Tatarami, to kronikarze nie omieszkaliby sławić męstwa naszych mieszczan bądź dworzan. Książęce zapewnienie z aktu lokacyjnego nie odpowiada jednak temu, co na temat założenia i umocnienia miasta wspomina najstarszy topograf miasta, Bartłomiej Stein - urodzony w Brzegu ksiądz zakonu krzyżowców (nie wiadomo jednak dokładnie, jakich krzyżowców (wiadomo – joannitów)) na początku XVI w., za panowania Jerzego I. Według niego, Brzeg miał zbudować książę Konrad I (zm. 1179) i od strony niechronionej przez rzekę otoczyć murem tak potężnym, że mogło się na nim mijać 2 ludzi. Ponieważ jednak dodaje, że miasto zostało przez rzeczonego księcia założone na prawie wrocławskim, co z kolei przeczy dokumentowi lokacyjnemu, w którym mowa jest o lokacji na prawie średzkim, zachodzi podejrzenie, że doszło tu do pomylenia późniejszych informacji z wcześniejszymi. W każdym razie wiadomości z aktu lokacyjnego są najstarszymi, jakie posiadamy z tamtych czasów i jeżeli książę Henryk III powiada, że dla obrony przed większymi zagrożeniami i odparcia furii bezbożnych wrogów, umocni miasto w ciągu 2 lat, to nie miał tu przypuszczalnie na myśli nikogo innego prócz Tatarów, których niszczycielski najazd niespełna 9 lat wcześniej przywiódł cały kraj do największego upadku, zaś w walce z nimi poległ pod Legnicą jego ojciec. Tatarzy jeszcze długo niepokoili Polskę, a w roku 1260 dotarli nawet na ziemię opolską. Umocnione miasta były najlepszym zabezpieczeniem przeciw takim wrogom, którzy nie mogli prowadzić długotrwałych oblężeń. Również Wrocław został wtedy otoczony murami, zaś po legnickiej bitwie znacznie przybrało na sile niemieckie osadnictwo.
Fakt spełnienia książęcej obietnicy w Brzegu można wywnioskować z brzeskich praw miejskich z roku 1292 (Stenzel i Tschoppe, str. 503), będących jedynie potwierdzeniem praw miejskich, uzyskanych od Henryka IV (1266 – 1290), gdzie już w §§ 12, 15, 34 wyraźnie wspomina się mury miejskie. Następna wskazówka znajduje się w „Chronica Polonorum” na str. 120, gdzie mowa jest o Bolku Świdnickim, który jako opiekun 3 nieletnich synów swego brata, Henryka V Wrocławskiego, umocnił również Brzeg zamkiem i murami. W Tygodniku Brzeskim (Brieger Wochenblatt) z roku 1791, na str. 67 Glawnig dodaje, że mury były wzmocnione 20 silnymi basztami. Prawdziwość tych wiadomości w odniesieniu do późniejszych czasów będzie tu jeszcze potwierdzona, nie wiadomo jednak, skąd pochodzi informacja, że baszty wzniesiono już wtedy.
Tymczasem z niektórych wywodów historycznych Glawniga wynika, że korzystał z dokumentów dziś już zaginionych i w przypadku późniejszych budowli obronnych faktycznie nie ma już mowy o wznoszeniu pierwszych baszt. Wkrótce potem, około roku 1311, za panowania Bolesława (III Rozrzutnego), Brzeg stał się stolicą odrębnego księstwa i nawet jeśli zubożały książę przypuszczalnie nie wzniósł żadnych większych budowli, to jednak ze względu na liczne wojny, które prowadził oraz fakt, że w ostatnich latach życia Brzeg stał się jego stałą siedzibą, należy przyjąć, że przynajmniej zachował istniejące umocnienia. Poza tym książętom przypadała jedynie obrona terenu między bramami Odrzańską a Wrocławską (Mariacką), zaś pozostałe mury obronne musiały być utrzymywane przez mieszczaństwo. Aż do roku 1371 zamek nie był od strony Bramy Mariackiej okolony murami, jako że Ludwik I, darując fundowanej kolegiacie św. Jadwigi ogród, rozciągający się od zamku do bramy oraz między fosą a murami, zastrzegł sobie otoczenie tego terenu murami dla bezpieczeństwa zamku, miasta i duchownych. Mury te stanowiły później granicę cmentarza przy kościele zamkowym. Gdy w roku 1377 książę dokonał z miastem zamiany Kanonii (lub placu Kolegiackiego - dziś Moniuszki) na mieszkania dla duchownych, ustalono, że wedle starego zwyczaju, za domami przy murze ma się znajdować wolna przestrzeń, szeroka na 7 łokci - dla wozów oraz obrony i umocnienia miasta. Tego, że również rajcy, wydając zezwolenia budowlane dla parcel w pobliżu murów miejskich, stale mieli na uwadze niebezpieczeństwo ataku, dowodzi kilka przykładów z pierwszej księgi miejskiej. I tak w roku 1358 zezwolili (I. Księga miejska, str. 43) Pawłowi i Janowi Grynenbergom na wystawienie bastei (raczej baszty – propugnaculum) przy ulicy Kapeluszników (Hotergasse – przypuszczalnie chodzi o dzisiejszą ulicę Emilii Plater) na dziedziczny czynsz, pod warunkiem jednak, że zgodzą się na jej odstąpienie bez odszkodowania pieniężnego, gdyby miasto miało to uznać za stosowne. Dalej, w roku 1366 (str. 56) łaskawie zezwolili niejakiemu Slepczigilowi na budowę nad fosą, u bramy Małujowickiej, bez dziedzicznego czynszu, pod tym jednak warunkiem, że budowla może zostać zburzona bez jakiegokolwiek odszkodowania, gdyby miała się stać miastu zawadą. W owych czasach pociski były miotane za pomocą kusz i balist, a ponieważ miasto musiało samo dbać o własną obronę, przeto tu i tam znajdują się wzmianki dotyczące odpowiednich zakupów. Tak np. w kolejnych 3 latach – od roku 1377 do 1379 - łucznik (rzemieślnik) Piotr Lossau wykonywał dla miasta rocznie po 4 balisty po 4 marki (za sztukę), czyli razem 12. W roku 1374 rajcowie odebrali u niejakiego Mikołaja Skultetusa z ulicy Grodzkiej (Zamkowej) 32 drewniane kusze, obiecawszy mu wstawiennictwo, gdyby ktoś miał go uwięzić z powodu miasta (tj. współpracy z miastem). W roku 1376 zaś wygnano nożownika (rzemieślnika) Preschera wraz z dwoma towarzyszami – Schuchem i Kampą, gdyż skradli z ratusza 2 pancerze, 2 balisty, miecz i hełm. Za wstawiennictwem książęcego starosty i obu księżnych Oświęcimia i Opawy (córek Ludwika I) uszli wprawdzie z życiem, ale musieli po wsze czasy omijać ziemie księcia Ludwika, pod groźbą utraty gardła i życia.

Nieprzydatność dotychczasowych form fortyfikacji potwierdziły w pełni już wojny husyckie. 20. marca 1428 roku miasto zostało wzięte przez taborytów, przy czym mieszczaństwo nie podjęło jakiejkolwiek próby obrony, a po części szukało ocalenia w ucieczce na prawy brzeg Odry, niszcząc za sobą most. Dlatego też w roku 1434 – dla większego bezpieczeństwa miasta – książę Ludwik II rozpoczął wzmacnianie wałów (raczej murów) i fosy, lecz przypuszczalnie musiał zaprzestać budowy ze względu na wysokie koszty. Z powodu ciągłych kłopotów finansowych książę zastawił księstwo Brzeskie u książąt opolskich, od których zostało wykupione dopiero w roku 1481 przez Fryderyka I. W tych czasach dla bezpieczeństwa miasta nie mogli zbyt wiele zdziałać nawet książęta, zaś mieszczaństwo w jeszcze mniejszym stopniu było w stanie podejmować się większych budowów. Dobrobyt miasta zniszczyły wojny husyckie i częste pożary, zaś Bartłomiej Stenus jeszcze na początku XVI w. powiada o Brzegu, że zajmuje wprawdzie obszar większego miasta, lecz w żadnym razie nie jest tak zaludniony. Dlatego też w r. 1444 miasto mogło nawet zostać wzięte z napadu (zaskoczenia) przez 2 rycerzy rabusiów – Henryka Kruszynę (w oryginale Kruschina) i Jana Swolskiego (Swolsky lub Schmelssky – u Thebesiusa), zaś w roku 1474 zajęte przez Macieja Korwina z 400 jazdy. Gdy od Krapkowic nadciągnęły wojska polskie, wysłał (Korwin) jeszcze 2000 swych najlepszych ludzi, by wspólnie z załogami Brzegu i Opola wystąpić przeciw Polakom. Ci odnieśli jednak porażkę pod Zwanowicami i rozłożyli swój obóz taborowy pod Brzegiem, lecz jazda i piechota co dzień czynili przeciw nim wypady, wyrządzając szkody i biorąc 1000 jeńców. Po 5 dniach do Polaków dołączyły wojska czeskie pod Władysławem (Jagiellończykiem – królem czeskim i węgierskim, który toczył wtedy walkę o tron czeski, wspierany przez wojska polskie, wysłane przez swego ojca – króla Kazimierza Jegiellończyka) (ok. 15 000 ludzi) i połączone wojska pociągnęły dalej w stronę Oławy i Wrocławia. W Brzegu we wszystkich basztach i więzieniach trzymano jeńców, którzy z braku żywności marli głodem. Pustosząc kraj, Polacy sami pozbawili się żywności, a po miesiącu byli zmuszeni do zawarcia rozejmu i wycofania się.

Sprawdzone informacje na temat fortyfikacji znajdujemy w księgach miejskich dopiero na początku XVI w. A oto te wiadomości, podane przez pisarzy miejskich:

W r. 1498 – postawiono i ukończono basteję i dzieło obronne za łaźniami przy moście Odrzańskim, za prokonsula (tak w średniowieczu nazywano burmistrza) Wawrzyńca Neumanna.
W r. 1499 – ukończono most i fosę przed Bramą Mariacką (Wrocławską), którędy wyrusza się ku Wrocławiowi, za prokonsula Walentego Eilschmidta.
W r. 1501 – wzniesiono na nowo wieżę przy Bramie Starobrzeskiej, w której zamieszkiwał szewc Hans Broger.
W r. 1503 – Rady panowie (rajcy) mury za mnichami czarnymi (tj. za klasztorem dominikanów – w okolicach dzisiejszego kościoła św. Krzyża) wzruszyć i naprawić dać chcieli, gdy jednak mistrz z Opola przybywszy rzeczy się podjął, z częścią się sprawił, ale kawałek znaczny runął i na nowo wzniesiony został. Runięcie muru owego w środę po Jakubie (25. lipca) się wydarzyło.
W r. 1507 – łęk (tu raczej portal) zewnętrzny przed Wodną bramą (o lokalzacji tej bramy mowa jest w dalszej części tekstu), Michel Scholz, burmistrz, zaczął.
W r. 1511 – za prokonsula Antona Scholza, nową basteję nad Odrą, u Polskiej furty (u wylotu ul. Polskiej) i muru kawałek za mnichami szarymi (tj. za klasztorem franciszkanów), przy młynach, wzniesiono, ku czemu nowe fundamenty położono; eodem (łac. – w tym samym miejscu) smolarnię przy Opolskiej bramie na nowo postawiono, tylko dach i belkowanie zostawiając; eodem wieżę Wodną przy wielkich młynach rozebrano, zaś w miejscu jej, tego samego lata młyn prochowy postawiono.
W r. 1512 – za prokonsula Jakuba Clementsa, panowie (Rady) w tygodniu po Jubilate (trzecia niedziela po Wielkanocy) parkan od Opolskiej do Brzeskiej bramy budować zaczęli, który to ciesiołką i płotami zwarty i sczepiony został. Do tego basteję z drewna ciosanego, dębowego postawiono.
W r. 1513 – w środę przed Palmarum (Niedzielą Palmową) rajcy Hansowi Schwartzowi muru kawałek koło tarczy (tam, gdzie odbywano ćwiczenia w strzelaniu) wznieść zlecili, który na nowym fundamencie miał stanąć. Rzeczony Schwartz zaraz w tygodniu następnym mur ów złożywszy, aż do ziemi wykopał i mur taki na nowo wzniósł, po czym Antoniemu Scholzowi – prokonsulowi i Walentemu Wahlowi – pisarzowi miejskiemu zdał, za co ci 22 marki mu zapłacili; Eodem anno (tego samego roku) parkan między Brzeską a Małujowicką bramą całkiem zdany, płotem zagrodzony, sczepiony, fosą opatrzony i ziemią wypełniony został (chodziło przypuszczalnie o przedwał drewniano-ziemny z fosą, znajdujący się przed murami miejskimi).
W r. 1514 – muru kawałek za szarych mnichów ogrodem, z furtą Polską i wysokości staremu murowi równej – mistrz murarski Hans Schwartz wzniósł i wymurował; 1515 – po Zielonych Świątkach muru kawałek za antonianami (dawny klasztor antonianów znajdował się mniej więcej w miejscu spółdzielni inwalidów) wznosić zaczęto, za burmistrza Jakuba Clementsa (pisarz miejski odnotował później: muru owego kawałek 1523 całkiem ukończono, na łękach wymurowano, z blankami, takoż i wieżyczkę zaczęto i blanki wykonano, za prokonsula Piotra Tannenberga.
W r. 1524 – stary muru kawałek, jako i nowy, blankami opatrywać zaczęto i ukończono, takoż i wieżyczkę całkiem ukończono, za prokonsula Walentego Waynersa, wieżyczkę – jako stoi i tydzień po tym blanki w młyna stronę ukończono.
W r. 1515 – z Odrzańskiej wieży (bramnej), z której w post ubiegły wiatr wielki dach zrzucił, górę zdjęto, siedem łokci wyżej wymurowano i dachówkami na nowo pokryto; mur za antonianów dworem w połowie rozpoczęto, pod który antonianów pan (zwierzchnik) fundament położyć ma, jako że ten pod dworem jego ma się znajdować.

Dalsze starania w dziedzinie obronności podejmowano tym pilniej, gdy w r. 1526 w bitwie z Turkami pod Mohaczem poległ Ludwik II, król Czech i Węgier oraz zwierznik prowincji. We wszystkich kościołach księstwa zarejestrowano wszyskie klejnoty w kielichach, welonach i patenach (chodzi o sprzęty liturgiczne) oraz całe srebro (..), potem, koło Marcina (11. listopada) na rozkaz Jego Książęcej Wysokości, Fryderyka II, zabrano także wszystkie dzwony, prócz jednego na kościół - po wsiach i miastach, do których kościoły owe należały, by puszki (działa) z nich odlewać. Do tego jednak nie doszło. Tron węgierski stał się przedmiotem sporu, który toczyli hrabia Jan Zápolya i Ferdynand Habsburg, nowy król czeski i najwyższy pan lenny Śląska. Zápolya przyłączył się do Turków, którzy w r. 1529 po raz pierwszy dotarli aż pod Wiedeń. W tych czasach tureckiego zagrożenia,

w r. 1527 – po Wielkanocy, pod przewodem Czecha, zwanego mistrzem Wacławem, przystąpiono w Brzegu do kopania fosy na odcinku od bramy Wrocławskiej aż do Małujowickiej.
W r. 1528 – w wieczór Palmowy, fosa aż dotąd ukończoną została.
W r. 1528 – po Zielonych Świątkach, muru kawałek przy Małujowickiej bramie, za Mikołajem Arnoldem (za jego kamienicą?), burmistrzem teraźniejszym, wzniesiono i u dołu, od wewnątrz i z zewnątrz miasta cegłami naprawiono, takoż u góry dociągnięto i dachem nakryto.
W r. 1529 – tydzień przed Bartłomiejem mały muru kawałek za Jerzym Gotpfartsem na nowo zrobiono, który to rzeczony Gotpfarts wykonał.
W r. 1530 – tydzień po Laetare (czwarta niedziela wielkiego postu) kawałek muru przy klasztorze dolnym (franciszkanów), przy młynie się zawalił, a drugi (kawałek) rozebrać dano i na nowo wymurować – przez Wawrzyńca :wink: Tannenbergera i pomocników jego, co w sabat przed Jubilate (trzecia niedziela po Wielkanocy) ukończono. W piątek przed Vocem jucundidatis (piąta niedziela po Wielkanocy) kawałek parkanu przy Opolskiej bramie, w Odry stronę, się zawalił, po czym wał podwyższyć kazano, deski w środek dano i ścianę zbudowano. W sabat po św. Janie nową basteję za łaźnią nad Odrą zbudowano, wcześniej rozebraną, a także ją opatrzono, studnię też nową wykopano.
W r. 1531 – muru kawałek przy młynach wzniesiono, za białoskórnikami, który się wcześniej zawalił. Mur ten w r. 1534 znów rozebrawszy i głębiej fundamenty położywszy, wzniósł na nowo Hans Schwartz. Takoż muru i kawałek przy młynach, nieopodal Hansa Stifta rynny (przypuszczalnie chodzi tu o przepust) rozebrano, a po wbiciu pali olchowych, na nowo wymurowano.
W r. 1533 – po Wielkanocy i Zielonych Świątkach nowy gmach (tu raczej piętro) nad bramą między Odrzańską wieżą a celnym domem wzniesiono. Takoż roku tego Opolską bramę zniesiono (przypuszczalnie tylko górną kondygnację) i na książęce rozkazanie z blankami wzniesiono, wewnątrz deski dobre dano, na to jastrych położono i dachem postradanym nakryto (widocznie wcześniej doszło do jakichś szkód, spowodowanych np. wichurą). Tak samo i Brzeską wieżę zniesiono i zrobiono.
W latach 1533 – 34 – 7. marca książę Fryderyk II kościół Mariacki przed Wrocławską bramą rozebrać kazał, by miejsce na wał pozyskać (wspomniany kościół znajdował się przypuszczalnie w miejscu dzisiejszego pomnika lub kręgielni); znajdująca się tam studnia Mariacka, która w r. 1619 tam jeszcze była, po zewnętrznej zamku stronie, została zasypana pod koniec panowania Piastów.
W r. 1538 – w środę po Wielkanocy sypanie (wałów?) wokół miasta, u Wrocławskiej bramy poczęto.

Z testamentu księcia Fryderyka II z r. 1539 wynika, że owego roku, wobec ogólnego zagrożenia tureckiego, ufortyfikował nie tylko swą rezydencję – Legnicę, lecz także Brzeg i Oławę. Brak jednak informacji, co konkretnie uczyniono. Przy podziale księstwa, Brzeg przypadł przez losowanie jemu młodszemu synowi – Jerzemu II, zaś Fryderyk jeszcze w tym samym 1539 r. nakazał złożenie hołdu (lennego) Jerzemu, mimo że sam sprawował rządy aż do swej śmierci w r. 1547.
W r. 1544 – na nowo most przed Wrocławską bramą zbudowano, trzy filary w tym celu wymurowawszy.

Mimo że podane tu wyrywkowo informacje dowodzą dbałości mieszczaństwa o bezpieczeństwo miasta, to jednak wynika z nich również, że ówczesne fortyfikacje posiadały wartość i znaczenie tylko w tychże czasach (tzn. jeszcze spełniały wymogi obronności). Zgodnie z tym, co podaje Bartłomiej Stenus, składały się na nie mury miejskie, obwałowanie z przedpiersiem, fosa i parkan albo przedmurze (antemurale). Następnie wymienia się słownie trzy basteje przy moście Odrzańskim, furcie Polskiej i bramie Opolskiej. Po drugiej stronie Odry nie było jeszcze żadnego hornwerku (dzieła rogowego – to pojęcie jest związane z fortyfikacją bastionową i w świetle wcześniejszych form raczej nie na miejscu; po drugiej stronie Odry nie było wówczas po prostu żadnych fortyfikacji). Wokół fosy rozciągały się przedmieścia, a przed bramą (Staro)Brzeską, zaraz przy fosie znajdował się młyn miedziany. Nie należy sobie także wyobrażać, że fosa miała tę szerokość i głębokość co dziś. W r. 1561, we wtorek po święcie św. Piotra w okowach (1. sierpnia), rada miejska zakazała mieszkańcom przedmieść oraz terenów wokół fosy, puszczania wolno wieprzy, by te nie ryły w fosie, również nikomu nie wolno było w fosie pływać lub kąpać się - pod groźbą kary zastrzeżonej radzie, albo wieprze miały zostać winnym odebrane i oddane do szpitali (na mięso, ówczesne szpitale spełniały także rolę przytułków i hoteli).

Brzeg staje się twierdzą

Gdy wraz z (początkiem panowania) Jerzego II, miasto stało się znów siedzibą linii książęcej, jedynie zapoczątkowano tworzenie fortyfikacji według wszelkich reguł (nowej) sztuki fortyfikatorskiej. Proces powstawania twierdzy można podzielić na trzy okresy:

1. Okres książęcy – tj. jak długo troska o obronność spoczywała na książętach,
2. okres troski i rządów cesarskich,
3. okres pod panowaniem Prus.

Poszczególne dzieła fortyfikacyjne ulegały wprawdzie zmianom, odpowiadającym aktualnym trendom w sztuce fortyfikatorskiej, jednakże w większym stopniu rozszerzano i wzmacniano dzieła już istniejące niż tworzono zupełnie nowe.

1. Twierdza w czasach książęcych

Okres ten datuje się do ok. r. 1635, kiedy miasto po raz pierwszy otrzymało i zachowało cesarski garnizon. Jest to więc najszczęśliwsze dla miasta i jego dobrotytu panowanie Jerzego II w latach 1547 – 86, Joachima Fryderyka w latach 1586 – 1602, Jana Chrystiana w latach 1609 – 39, albo z grubsza okres od reformacji do wojny 30-letniej. Właściwymi inicjatorami fortyfikowania (miasta) byli Jerzy II i Joachim Fryderyk. W r. 1572, w celu ochrony nowo zbudowanego zamku, Jerzy II rozpoczął za tymże zamkiem budowę wału, zaś w r. 1573 kazał go wymurować i usypać, a także wznieść tam bastion (Zamkowy). W r. 1580 (książę) kazał przesunąć domy przedmieścia Wrocławskiego bardziej na zewnątrz, zaś 19. września 1581 r. położono fundament pod budynek bramny przy moście Odrzańskim albo bramę Odrzańską – ongiś najzdobniejszą spośród wszystkich bram miejskich. Joachim Fryderyk pogłębił fosę, podwyższył wały, a r. 1595 kazał znieść wybudowany przez swego ojca bastion za zamkiem, bo ten tymczasem się osunął i wybudował tam nowy bastion Zamkowy, a także kazał usypać wał, osadzony na mocnym fundamencie z kamieni łamanych w Strzelinie, od tegoż bastionu aż do młynów, które to dzieło mimo późniejszych zmian i dziś jeszcze, w swoim zniszczeniu, sprawia imponujące wrażenie (tj. w r. 1845, rozbiórka dzieł brzeskiej twierdzy, zapoczątkowana tuż po oblężeniu w r. 1807, ciągnęła się praktycznie przez cały XIX w., zresztą będzie tu o tym jeszcze mowa). Przed bastionem, od strony Rataj, znajdowała się fosa i rawelin, zaś wodę między Odrą a fosą spiętrzał tzw. Batardeau (murowana tama). Takie tamy, zwane także niedźwiedziami, oddzielały od siebie suche i mokre odcinki fosy. Na linkowanym wcześniej planie z XVII w. widzimy kilka takich tam, co potwierdza tezę, że fosa była częściowo (odcinkami) sucha i mokra. Niedźwiedzie tylko nieznacznie górowały nad maksymalnym poziomem wody, by nie utrudniać ostrzału z twierdzy i miały profil zwężający się ku górze (np. trójkątny), a ponadto w środku walec lub inną przeszkodę, mającą uniemożliwić przejście po nich. Sam bastion, położony u tylnego narożnika zamku, posiadał rozmieszczone na obwodzie u dołu kamienne kazamaty znacznej wysokości i wiele sklepów, do których prowadziły kryte kamienne schody, a w których preparowano fajerwerki (amunicję). Jak widać, powtórzono tu opis Lucaego. Kazamaty i sklepy, czyli sklepione pomieszczenia, są praktycznie identyczne. Jest to ważna wskazówka – być może w pozostałości bastionu, gdzie dziś znajduje się portal bramy Odrzańskiej, są jeszcze jakieś ślady tych kazamat. U góry bastionu znajdowała się kamienna wieżyczka z wieloma sklepami, a także laboratorium ogniomistrzy. Jest tam też dość miejsca dla kilku kompanii oraz wygodne baterie (działobitnie). Bastion Zamkowy krył ogniem zarówno kurtynę albo wał środkowy - aż do bramy Wrocławskiej (wspomniana kurtyna przebiegała w miejscu alejki za zamkiem w stronę galerii handlowej), a także wał wzdłuż Odry – aż do bramy Odrzańskiej.

Bastion przy bramie Odrzańskiej nie był wprawdzie tak wielki, lecz równie mocny i posiadał takież sklepy i kamienne schody (jak już wspomniano w poprzednim „odcinku”, bastion Odrzański znajdował się w miejscu miejskiego przyczółka dzisiejszego mostu Odrzańskiego). Bastion chronił rzekę i młyny, w r. 1628 książę Jan Chrystian odlewał tam armaty. Obok bastionu, na dole, silny, wysoki i szeroki sklep do mostu prowadził, jak i długi sklep, którym z dużego sklepu bramy można było wjechać na wał wozem i konno (chodziło o odgałęzienie z poterny bramy, prowadzące na wał). Portal bramy, zwrócony w stronę mostu był (i jest) mocno i ozdobnie obramiony ciosanymi kamieniami. U góry znajduje się wykuty w kamieniu herb książęcy (brzeski i anhaltyński), zaś po obu stronach wykuci z kamienia mężowie głowy swe w kaskach aż po pierś wysuwają. Nad nimi widnieje wypisana złotymi zgłoskami dewiza Verbum domini manet in aeternum (słowo Pana trwa na wieki). Tako rzecze Lucae, od którego przejęto ten opis. Wspomniana dewiza stała się wtedy bardzo popularna wśród ewangelickich władców. Bramę zaczął wznosić Jerzy II, a ukończył Joachim Fryderyk, zaś dewiza z bramy znalazła się także na portalu zamkowym, który Jerzy II wzniósł sam. Pod herbem książęcym umieszczono herb miasta. W r. 1777 portal odremontowano, zaś herby zostały odmalowane na rachunek fortyfikacyjnej kasy budowlanej. Po miejskiej stronie bastionu Odrzańskiego stała wysoka i silna wieża - wieża Odrzańska, która wcześniej pełniła funkcje obronne, ale przede wszystkim służyła za więzienie dla mieszczan. Np. w r. 1558 rada miejska przyrzekła sługom miejskim, że każdy więzień, zamknięty z powodu wykroczeń w wieży – na samej górze lub samym dole - winnien im przed opuszczeniem więzienia dać jeden grosz, zaś w r. 1576 Jerzy II osadził tu kolejno 150 obywateli za nieobecność na nabożeństwie na Piotra i Pawła (takie sankcje spodobałyby się niektórym z pewnością nawet i dziś :D ). Później, gdy miasta broniły garnizony, wieża służyła za areszt i za więzienie dla skazanych na karę twierdzy (osadzani w twierdzy byli wykorzystywani do różnych prac jak sypanie wałów itp.). Kurtyna między bramą Odrzańską a bastionem Zamkowym była tak szeroka, że książęta urządzali tam turnieje Quintana (chodziło o turniej rycerski, polegający na nanizaniu pierścieni na kopię, z galopującego konia). Urbarz z r. 1603 wzmiankuje, że przed zamkiem jest usypany wał z murem skarpowym, jednak przy bastei niegotowy (trudno powiedzieć, czy chodziło o wspomnianą wcześniej basteję, czy też bastion Odrzański lub zamkowy - te pojęcia były często mylone, zwłaszcza przez niefachowców). Mur ten miał okalać całe miasto, ale nie dalej niż do – tako nazywanej – Garbarskiej furty - go doprowadzono i na księcia koszty postawiono. Trawę na tym wale rosnąca dla Jego Wysokość księcia się pożytkuje, lub na metry się sprzedaje, czego spożytkować się nie da. W opisie fortyfikacji z r. 1619, którego autorem był Schickfuß, czytamy: bramy wielkimi, kamiennymi bramnymi domami są opatrzone, mury i wały, miasto okalające, mocne są, a i dziś jeszcze, dzięki przywilejom przez królów czeskich nadanych, wiele się przy wałach owych przysparza i naprawia. W fosie miejskiej wprawdzie nie wszędzie jest woda, ale wkrótce wszędzie doprowadzona zostanie. Lucae precyzuje: od miasta strony wały nie na kamiennych fundamentach i sklepach są osadzone, zaś miast kazamat kamiennych, na drewnianym ruszcie osadzone fosbreje mają. Pierwsze dzieł owych fundamenta Jan Chrystian przez inżyniera Andrzeja Hindenberga położył. U Glawniga ( Ernst Glawnig, 1749 – 1808, królewsko-pruski radca dworu, fizyk (lekarz) miejski i powiatowy, lekarz w domu pracy (cuchthauzie) i w domu dla obłąkanych, jako jeden z pierwszych lekarzy opowiadał się za humanitarnym traktowaniem i regularnymi badaniami obłąkanych; angażował się także w szkolnictwie i spisywał historię Brzegu; przed wojną imię Glawniga nosiła dzisiejsza ul. Krótka), 1790 – na str. 190 – podano nazwisko Heidenberger. Wspomniany inżynier sporządził projekt, a także wymierzył przeznaczone na budowę fortyfikacji ogrody, za co magistrat wypłacił mu 83 talary i 12 guldenów. Urbarz z r. 1603 podaje następujące wiadomości o miejskiej części fortyfikacji (miejskiej – od strony miasta, niekiedy zwanej także lądową - w odróżnieniu od fortyfikacji od strony Odry): „Poza miastem i murami parkan (tu podwale - pas między murami a przedmurzem) i użytki hrabstwu (ówczesnemu odpowiednikowi powiatu) należą, od Wrocławskiej bramy, aż do Polskiej furty (dziś bramy Koszarowej), na wale wokół miasta usypanym, prócz środka, Radzie – do użytku powszechnego, a mimo że Pan (książę) Joachim Fryderyk, za Rady wiedzą, użytki owe – gdzie od Wrocławskiej bramy na wał się wchodzi – osobom różnym na czas pewien nadał, to jednak z łaskawości jeno i przejściowo, a nie na zawsze i dziedzicznie. W fosie zaś między Wrocławską a Małujowicką bramymi, takoż i przed i za nimi – poldery są (w oryginale Helder - chodzi przypuszczalnie o odcinki mokrej fosy, a może nawet istniejące i dziś stawy). Fosa po Małujowicką bramę, uskokiem także zwana (w oryginale Absatz) książęcej zwierzchności podlega i ryby na dworu potrzeby tam się trzyma. Z drugich polderów, na dworu potrzeby nieużywanych, czynsz roczny (10 talarów i 18 groszy), jako w rejestrach zaznaczono, wpływa.” Parkan (tu pas między murami miejskimi i obwałowaniem twierdzy bastionowej) między Małujowicką a Wiejskobrzeską/ Starobrzeską bramą, wraz ze znajdującym się tam domem, został zgodnie z książęcym rozkazem przystosowany przez miasto do odbywania ćwiczeń strzeleckich. W fosie przy Brzeskiej bramie (jak widać, autor niezbyt konsekwentnie nazywa ową bramę, a chodzi wciąż o tę samą – u styku ul. Długiej, Chrobrego i Piastowskiej; ja też się zresztą jakoś nie mogę zdecydować :wink: ) był też młyn z dwoma wrzecionami (kołami) - młynem miedzianym zwany, który zakupił Jerzy I. Przed bramą Opolską znajdowała się ptasia żerdź (Vogelstange, umieszczano na niej kura, do którego strzelano w zawodach o tytuł króla kurkowego), czyli strzelnica dla kusz. Strzelanie królewskie – zarówno z rusznic, jak i łuków – odbywało się w r. 1598 jeszcze przy ptasiej żerdzi, zaś koszty kręgli i rożen, jak i cyny na nagrody, wspólnie pokrywały oba bractwa (wynikałoby stąd, że w Brzegu istniały dwa bractwa kurkowe – jedno parające się strzelaniem z broni palnej, drugie – z kusz, zaś zawody strzeleckie miały charakter święta ludowego). Gdy jednak przy innych okazjach, przy ptasiej żerdzi strzelano z rusznic, to dochód z kręgli, rożen i innych rzeczy, miał przypadać tylko temu bractwu. Młode obywatelstwo (tj. ci, którzy dopiero co uzyskali prawa obywatelskie) miała swoją strzelnicę na przedmurzu przy młynach. Ćwiczenia strzeleckie miały duże znaczenie w czasach, gdy mieszczaństwo było samo odpowiedzialne za obronność miasta. Wprawdzie książęta utrzymywali niekiedy kilka kompanii gwardii przybocznej, ale nie wystarczały one w przypadku zagrożenia. Dlatego obywatele zobowiązani byli do ćwiczeń strzeleckich z długimi i krótkimi rusznicami (tj. pistoletami). Zgodnie z regułą, po dwóch z każdego cechu musiało przez czternaście dni brać udział w ćwiczeniach, które odbywały się co roku od Wielkanocy do czwartej niedzieli po Michale – co niedzielę i pełne święto w tygodniu. Kto otrzymał prawa obywatelskie lub cechowe, tj. młodzi obywatele, musieli strzelać przez ćwierć roku z rzędu, a kto opuszczał strzelanie, musiał za karę dostarczyć 5 tys. cegieł na książęce budowy, zaś obywatelstwu – funt cyny. W celu zachowania porządku na strzelnicy, winny tam być, a także strzelać - jedna lub dwie osoby, posłane przez radę.

Aż do wojny 30-letniej o fortyfikacje miejskie dbali książęta wraz z obywatelstwem. Zgodnie z kontraktem z r. 1331, na mocy którego Bolesław (III Rozrzutny) wziął swe ziemie jako czeskie lenno, mieli oni prawo do burzenia i wznoszenia bez pytania nowych i starych umocnień, gdzie tylko by zechcieli - na kraju swego pożytek. Książę Jerzy II odziedziczył w r. 1547 z podziału spadku po swym ojcu i sprowadził do Brzegu - 26 wielkich dział oraz kilkaset hakownic i półhaków, także włócznie i piki, zaś w r. 1582 w dawnym klasztorze franciszkanów urządzono arsenał. Za arsenałem, przy ul. Polskiej znajdowała się wieża prochowa. Wieża i arsenał były otoczone murem.

Jak mało skutecznymi były jednak wszelkie starania książąt dla zapewnienia wystarczającej obrony, okazało się podczas wojny 30-letniej, gdy (książęta) znaleźli się między dwoma potężnymi przeciwnikami. Ich położenie było tym gorsze, że cesarz - ich pan lenny, po którego stronie powinni byli stać, był wrogiem i ciemiężycielem ich wiary. Już w r. 1627, gdy Wallenstein wystąpił na Górnym Śląsku, pod Nysą, przeciw wojskom Mannsfelda, Brzeg otrzymał po raz pierwszy cesarski garnizon – 5 kompanii z wojsk Wallensteina, którymi dowodził pułkownik lejtnant (podpułkownik) Schlick. Garnizon stał w Brzegu od 12. stycznia do 9. sierpnia, zaś w księstwie – 2 pułki piechoty i kompania kawalerii (w przypadku kawalerii raczej szwadron). Księstwo zapłaciło 54 tys. florenów, prócz serwicjów (opłat) i furażu. Gdy tylko rozproszono wojska Mannsfelda, w księstwach dziedzicznych rozpoczęły się konfiskaty, karanie i nawracanie siłą ewangelików oraz wypędzanie duchownych (ewangelickich). Książę brzeski budował wtedy i naprawiał bolwerki (dzieła fortyfikacyjne) twierdzy. Dalsze trwanie wolności religijnej budziło spore wątpliwości, gdyż w r. 1629 kościół katolicki miał zostać restytuowany w swych dawnych posiadłościach (widać to już taka „nowa świecka tradycja” :D ) w całych Niemczech. Wówczas przybyła pomoc z północy, a gdy wszechwładza cesarza została złamana przez króla szwedzkiego (Gustawa Adolfa) pod Breitenfeld, Brandenburgia i Saksonia sprzymierzyły się ze Szwedami, a ich połączone siły wkroczyły na Śląsk. Książęta brzescy i legniccy, podobnie jak Wrocław, chcieli zachować neutralność. Oława była jednak zajęta przez wojska cesarskie. Zmuszone przez Saksończyków do odwrotu przez Odrę, wojska te, dowodzone przez pułkownika Götza, zajęły błonia miejskie po drugiej stronie Odry, skąd rzeczony pułkownik przybył do miasta łodzią, jako że most Odrzański był już zerwany, by omówić z księciem dalsze kroki. Jan Chrystian miał nadzieję na utrzymanie miasta z pomocą jednej kompanii, której kapitanem był Zygmunt Wacław von Osorowsky oraz z pomocą mieszczaństwa. Już 6. września 1632 r. na Ratajach pojawili się pierwsi Szwedzi, zaś 10. u bram stanął książę saski na Altenburgu (von Sachsen-Altenburg) i w imieniu feldmarszałka Arnheima domagał się wolnego przemarszu przez miasto (to stary trik – wojsko raz wpuszczone do miasta, zwykle zaraz je zajmowało). Rozwścieczeni odmową księcia Szwedzi spustoszyli dobra komory książęcej i objęli je ciężkim kwaterunkiem. Książę otrzymał za swą postawę podziękowania od cesarskiego feldmarszałka, ale i żądanie przyjęcia cesarskiej załogi w sile 1500 ludzi, zapewnienia wolnego wmarszu i wymarszu oraz prowiantu. 15. stycznia do Brzegu przybył pułkownik Schafgotsch w 26 koni, by negocjować wspomniane punkty. Podczas gdy pułkownik jadł z księciem obiad, z wież dostrzeżono nadciągające wojska saskie. Sasi roznieśli 26 ludzi, których pułkownik zostawił pod bramą (miejską), zaś o trzeciej pod miastem stały wojska w sile 15 tys. ludzi, pod wodzą księcia saskiego Franciszka Albrechta na Lauenburgu (von Sachsen-Lauenburg), szwedzkiego generała Duvala i pułkownika Burkersdorfa (Burgsdorfa?), które wezwawszy miasto do kapitulacji, zaczęły czynić przygotowania do oblężenia. Schafgotsch obiecał odsiecz, a książę wyprosił sobie 24 godziny do namysłu. Po upływie tego czasu książę skapitulował 16. stycznia (w drugą niedzielę po Trzech Królach) i przyjął załogę w sile 600 dragonów, których 21. stycznia zastąpiły 4 kompanie piechoty, którymi dowodził pułkownik von Kötteritz. Od 3. lutego załoga zniszczyła przedmieścia – od książęcej bielarni przy bramie Wrocławskiej, aż do przedmieścia Małujowickiego - powalono drzewa i spustoszono ogrody. 29. kwietnia rozebrano kościół cmentarny (św. Trójcy) przed bramą Opolską (chodziło o oczyszczenie przedpola twierdzy na wypadek oblężenia). 18. maja saski ekipaż polowy rozbił obóz pod bramą Opolską. 29. maja, między szóstą a siódmą, przez nieuwagę żołnierzy zaczął się palić folwark w Brzeskiej Wsi. Pożar obrócił w popiół folwark i 11 dalszych zagród. To, co pozostało z Brzeskiej Wsi, pułkownik von Kötteritz kazał żołnierzom do szczętu rozebrać w następnych dniach, zaś 12. lipca przyszła kolej na przedmieście Małujowickie, które również zostało zrównane z ziemią. Na domiar złego, w mieście szalała zaraza, zaś mieszkańcy byli – wbrew wyraźnym postanowieniom kapitulacji – w najwyższym stopniu dręczeni obciążeniami finansowymi i dostawami żywności. Bezradny książę opuścił miasto wraz z całym dworem i udał się do Prus. Gdy 26. stycznia 1634 r. obrócono w perzynę także pozostałe jeszcze przedmieście przed bramą Odrzańską, wraz ze szpitalem i kościołem św. Jerzego, wokół twierdzy nie było już żadnych przeszkód do rozszerzenia jej bolwerków.

Ci „goście” kosztowali miasto krocie, nim je w końcu opuścili, po tym, gdy kurfistrz (elektor) saski zawarł w Pradze 20. maja 1635 r. odrębny pokój z cesarzem, a 16. lipca 1635 r. miasto na powrót zajęła cesarska załoga pod hrabią Harrachem. Nie wiadomo, jakie roboty fortyfikacyjne przeprowadzili Sasi. Lucae mówi tylko, że kontynuowali (zaczęte) prace. Może chodziło o wzmocnienie hornwerku, osłaniającego most odrzański (wydaje się to mało prawdopodobne, w miejscu późniejszego hornwerku znajdował się wówczas zwykły rawelin), wzmiankowanego po raz pierwszy w związku z oblężeniem r. 1642. Natomiast fosa przy rzeźni (wewnątrz umocnień przeciwległego przyczółka mostu Odrzańskiego) wzmiankowana jest już w r. 1603.

Twierdza w czasach cesarskich

Przez następnych szesnaście lat – do 11. grudnia 1650 r. – klucze do twierdzy znajdowały się w rękach cesarskich komendantów. Książę (Jan) Chrystian nie zobaczył już więcej swego miasta – zmarł w Ostródzie w Prusach w r. 1639. Jego najstarszy syn – Jerzy III – złożył po pokoju praskim na ręce domu cesarskiego żądaną pisemną prośbę o przebaczenie oraz powtórną przysięgę wierności. Książę reprezentował na Śląsku interesy swego rodu, zaś po śmierci ojca rezydował tu razem ze swoimi dwoma braćmi – Chrystianem i Ludwikiem, utrzymując się ze skromnych dochodów. Dopóki trwały niepokoje wojenne, nie byli panami we własnym mieście. W r. 1639 do kraju ponownie wtargnęli Szwedzi, którzy - ponieważ protestanccy książęta nie dali się skłonić do zmiany frontów - nie oszczędzali teraz także tych ziem. W r. 1642 książęta i obywatelstwo Brzegu mogli dochować wierności cesarzowi – wraz z cesarską załogą, którą dowodzili pułkownicy Mörder i Rampf, wytrzymali 4-tygodniowe oblężenie Torstensona (25. czerwca do 25. lipca) i utrzymali miasto, mimo iż wspomniani pułkownicy już raz chcieli zatknąć białą flagę, a żołnierze złożyli broń. Tylko jeden bolwerk – szaniec Celny albo hornwerk (raczej rawelin) po drugiej stronie mostu, zostało zajęte przez Szwedów przez nieuwagę załogi (chorążego z 36 ludźmi), lecz wkrótce szaniec został odbity od strony miasta. W związku tym oblężeniem wzmiankowano następujące dzieła fortyfikacyjne twierdzy: bastion Zamkowy, mały szaniec albo bolwerk przed cmentarzem tumskim (przypuszczalnie rawelin zamkowy), obsadzony przez ludzi pułkownika Mördera i Franciszka Albrechta von Sachsen-Lauenburg, (bastion) „Strzeż się”, ostrów Młyński, szaniec Celny po drugiej stronie rzeki, obsadzony przez pułkownika Rampfa, bolwerk (bastion) Rady – między bramą Wiejskobrzeską/ Starobrzeską a Małujowicką (dziś teren więzienia) oraz basteja (bastion) za gimnazjum (dziś galeria). Ogółem 4 bolwerki były bronione przez pułk Leslie’go. Mieszczan wysyłano tu i ówdzie, zwłaszcza gdy miały miejsce wypady, obsadzano nimi przedpiersia. Wtedy otwarto też furtę Garbarską, gdyż brama Odrzańska była przez pewien czas zamknięta.

W końcowym okresie wojny (30-letniej) okolice Brzegu zostały wprawdzie jeszcze wielokrotnie ciężko doświadczone przez Szwedów i cesarskich, lecz samo miasto nie zostało już zaatakowane. Także po pokoju westfalskim cesarz utrzymał w mieście prawo załogi, zaś według urbariusza z r. 1750, książęta oddali ius praesidii w r. 1648 cesarzowi, który odtąd prowadził prace fortyfikatorskie poprzez swych inżynierów, za książęcym zezwoleniem. Koszty były pokrywane ze środków krajowych (tj. przez księstwo). W r. 1653 cesarz wzniósł nieopodal arsenału książęcego także mniejszy – cesarski, nadzorowany przez kapitana działowego z czterema konstablami. Jerzy III, któremu przy okazji podziału między braćmi w r. 1654 przypadło księstwo brzeskie, utrzymawał przyboczną gwardię konną, która kwaterowała w okolicznych wsiach. Jej sztandary z gęstej jedwabnej tkaniny – biały, czerwony i czerwono-biały, jeszcze przed niewieloma laty przechowywano w tutejszym urzędzie podatkowym. Garnizon cesarski wyprowadzono w r. 1668 i od tego czasu – aż do wymarcia domu książęcego w r. 1675, nie było o nim już mowy. O tym, w jakim stanie znajdowała się twierdza w końcowym okresie rządów książęcych i początkowym – ceasrskich, a także o tym, co uczyniono dla jej wzmocnienia, najlepiej przeczytać u Lucaego (to było w poprzednim odcinku). Prace fortyfikatorskie podjęto na nowo w r. 1654 pod kierunkiem kapitana Gründela. Wówczas usypano wokół miasta przeciwskarpę (..) pogłębiono i poszerzono fosę, przesunięto dalej cmentarz w dawnym ogrodzie komtura, podwyższono istniejące bolwerki, zwłaszcza wielki bastion przy bramie Opolskiej, jednak wszystko z miernym powodzeniem, gdyż zwykle już następnego roku zapadło się to, co zbudowano poprzedniego. Książę Jerzy III i feldmarszałek hrabia Hatzfeld, który z cesarskiego rozkazu wizytował twierdzę, byli tym wielce niepocieszeni, a inżynier tłumaczył trudności piaszczystą ziemią. Tymczasem dziennie pracowało 600 ludzi, co kraj kosztowało sporo pieniędzy, a książęce lasy – sporo drewna, zaś naprawy nowych wałów i usypanych przed mostami bramnymi rawelinów nie miały końca. W r. 1660 cesarz przysłał nowego inżyniera, kapitana Mayera, który przybył z Głogowa. Jednak i jego obietnice i zapewnienia nie przyniosły sukcesu. Mayer nakazał zniwelować kilka rawelinów i wznieść na nowo, jednak i te przetrwały równie długo, co i poprzednie. Udało mu się jednak nieco poprawić stan położonego od wschodu nad Odrą bolwerku (bastionu), zwanego „Strzeż się”, który osłaniał ostrów Młyński.

W r. 1669 książę Chrystian posiłkował się radą wenecjańskiego hrabiego i cesarskiego kapitana Contareniego (Girolamo Contarini), który przez pewien czas bawił na jego dworze. Zgodnie z jego wskazówkami, dokonywano tu i ówdzie napraw głównych dzieł fortyfikacyjnych. Tymczasem pojawił się kapitan Marienberger (Krystian Marienberger), który wcześniej był na służbie polskiej. Jego próby w matematyce spodobały się księciu, na którego rekomendację cesarz zatwierdził go jako inżyniera (twierdz) Brzeg i Głogów. Marienberger mieszał piaszczystą ziemię ze świeżą, przekładał świeżymi pędami wierzbowymi, kóre puszczając umacniały ziemię, a wraz z nią i wały. Rozebrawszy stary bolwerk przy bramie Małujowickiej, wzniósł go w ten sposób na nowo, z lepszym skutkiem i takoż nasadził kawaliera albo kota na Wysoki bastion przy bramie Wiejskobrzeskiej/ Starobrzeskiej – ku lepszej obronie przedpola i sąsiednich dzieł. Odtąd bolwerki stały się bardziej trwałe, choć w dalszym ciągu tu i ówdzie konieczne były naprawy. Jak nietrudno poznać, Schönwälder opiera się tu głównie na pracy Lucaego.

Prace przy sypaniu szańców były wykonywane przez (kmieci) z poszczególnych wsi, w zależności od ilości łanów. Za czasów Mayera książęce uposażenie pobierali: pisarz szańcowy – 2 floreny i 34 krajcarów tygodniowo, pisarz rewizyjny - 2 floreny i 34 krajcarów tygodniowo, pisarz trawowy - 1 floren i 30 krajcarów, 6 nadzorców – po florenie i 30 krajcarów, 4 młodszych mistrzów – po 2 floreny, 4 pomocników – po florenie i 12 krajcarów. Tygodniowe uposażenie wynosiło więc w sumie 28 florenów i 6 krajcarów. Kapitan Marienberger zatrudniał tylko jednego pisarza szańcowego (z uposażeniem w wysokości) 2 florenów, młodszego mistrza – 2 florenów i 24 krajcarów oraz 2 pomocników – po florenie i 12 krajcarów, na których – dzięki lepszej organizacji - rozdzielał całą pracę.

W skład nowej twierdzy, budowanej od r. 1664 (raczej rozbudowywanej i poszerzanej) wchodziło ogółem 8 bastionów – 4 od strony Odry i 4 od strony lądu. Kurtyny między bastionami były szerokie i wyposażone w wygodne przedpiersia i parapety, a od przodu były chronione silnymi kozłami hiszpańskimi, takoż – odcinkami – palisadami. Bastion osłaniający gimanzjum obejmował sporą przestrzeń, na której znajdowały się nawet składy prowiantowe. W fosie w pobliżu bramy Małujowickiej znajdowała się odlewnia. W przedmurzu od bramy Małujowickiej do Wiejskobrzeskiej/ Starobrzeskiej, między murami miejskimi a kurtyną, znajdowała się fosa/ rów strzelecki, gdzie odbywały się cotygodniowe strzelania do tarczy dla mieszczan, podjęte na nowo po zakończeniu wojny w r. 1650. Nad fosą stał obszerny dom strzelecki, podzielony na wiele sal i pomieszczeń, a także wiele urządzeń służących rozrywce. Stara strzelnica przed bramą Opolską, gdzie znajdowała się ptasia żerdź, nie są już wtedy wzmiankowane, co oznacza, że przypuszczalnie zostały zlikwidowane w ramach rozszerzania dzieł twierdzy.

Za tymi szańcami – jako powiada Lucae – stoją silne i wysokie mury miejskie, których strzelnice (ambrazury) górują nad wałami. Mury są znacznie starsze niż zewnętrzne obwałowanie, powstały krótko po lokacji maista niemieckiego (na prawie niemieckim). Obwód tychże murów był niezmienny od samego początku i nigdy nie było mowy o jego rozszerzeniu (Bimler wyznawał inny pogląd, sugerując późniejsze przyłączenie pasa między ulicami Długą i Chrobrego oraz okolic Kanonii (placu Moniuszki i placu Zamkowego)). Zawarte w ich granicach dwie główne budowle – zamek i kościół farny – są położone na przeciwległych krańcach miasta, tak że obręb nurów nie mógł być mniejszy. Widocznie przy wytyczeniu tego obrębu wzięto pod uwagę także schronienie dla okolicznej ludności, gdyż aż do XVI w. w obrębie nurów znajdowały się spore, niezabudowane przestrzenie. W czasach Lucaego (1680) mury były zadaszone i tak szerokie, że na ich koronie mogło swobodnie iść koło siebie 3 uzbrojonych ludzi. Na obwodzie murów rozmieszczonych było – w odstępach co około 40 do 50 kroków – 20 silnych i wysokich baszt obronnych i wież bramnych, a niektóre posiadały sklepy z żelaznymi drzwiami i okiennicami, gdzie składowano proch. W czasach zarazy, np. 1659, miasto oddawało jedną z tych baszt/ wież lekarzom morowym na mieszkanie, by byli tam odosobnieni. Od strony miasta między murami a zabudową pozostawiono wolny pas o szerokości 7 łokci, gdzie można było iść lub jechać.

Od samego początku miasto posiadało 5 bram i 3 furty:

1. brama Odrzańska (valva Oderensis)
2. brama Mariacka (valva S. Virginis), obecnie brama Wrocławska
3. brama Małujowicka (valva Molvicensis)
4. brama Brzeska (valva Bregensis), później Wiejskobrzeska/ Starobrzeska, obecnie brama Nysańska
5. brama Opolska (valva Oppoliensis), później furta Opolska

Wspomniane 3 furty to:

1. furta Polska u wylotu ulicy Polskiej, gdzie dziś znajduje się brama koszarowa
2. furta Młyńska, zwana także bramą Wodną, prowadziła przez przepust rzeczny i śluzę na ostrów albo wyspę Młyńską; przy tejże furcie składowano drewno spławiane w dół rzeki, sam ostrów był obwałowany dziełem rogowym
3. furta Garbarska u wylotu ulicy Garbarskiej, prowadząca nad Odrę, nie była zawsze otwarta. W r. 1667 miasto wybudowało dużym nakładem długą, sklepioną poternę pod wałem, ponieważ jednak brak było biegłych w swym fachu budowniczych, w r. 1668 sklepienie zawaliło się.

Bramy posiadały duże kamienne budynki bramne.

1. O najpiękniejszej z nich - bramie Odrzańskiej – była już mowa.

2. Do bramy Wrocławskiej prowadziły od strony Rataj dwa mosty – pierwszy i mniejszy znajdował się u rawelina (Zamkowego), ochraniającego większy. Fosa przed rawelinem była sucha i dlatego otoczona silną palisadą. We wnętrzu rawelina znajdowała się strażnica, a nieopodal zaczynał drugi, większy most. Z tego mostu do miasta prowadziła droga (bramna) - między wysokim murem po prawej i książęcym marsztalem (stajnią) po lewej oraz poprzez trzy oddzielne, wielkie i sklepione wieże bramne. Środkowa z tych wież zwana była wcześniej „złym stadłem” (niem. böse Ehe) i służyła za więzienie sądu konsystorskiego (tj. kościelnego, który rozstrzygał m.in. w sprawach małżeńskich, czym przypuszczalnie tłumaczy się nazwa wieży), a później dzwonnikowi kościoła św. Jadwigi - za mieszkanie służbowe. W r. 1744 wieżę zajęto na potrzeby twierdzy jako więzienie dla jeńców wojennych. Wieża stała w miejscu, gdzie dziś znajduje się wejście do browaru zamkowego (mowa tu o skwerze przed zamkiem, od strony placu Bramy Wrocławskiej, który aż do r. 1945 był zabudowany).

3. Brama Małujowicka, zamknięta przez pewien czas podczas wojny 30-letniej, została ponownie otwarta w r. 1652. Również i tę bramę chronił od zewnątrz rawelin z suchą fosą i przerzuconym nad nią małym mostem oraz palisady. Za rawelinem znajdował się duży most oraz dwie stykające się z sobą wieże bramne. Sklepienie pierwszej wieży było nieco niższe niż drugiej. W r. 1658 w drugą wieżę uderzył piorun. Od strony bramy Wrocławskiej znajdowała się murowana brama w wale, prowadząca do domu strzeleckiego, zaś obok, z frontu kurtyny prowadziło tajne przejście do fosbrei. Od strony bramy Starobrzeskiej wchodziło się na wał i dalej ku domowi strzeleckiemu i placowi „zabaw” mieszczaństwa.

4. Brama Wiejskobrzeska/ Starobrzeska (Nysańska) – była również od zewnątrz chroniona rawelinem z suchą fosą i palisadami. Podobnie jak w przypadku pozostałych bram, również tu fosa główna była sucha (w fosie nie było już zatem młyna miedzianego i płynącej wody), zaś jej dno było bardzo piaszczyste. Drewniany most prowadził wpierw do małej, sklepionej, przedniej wieży, a potem do wysokiej i silnej wieży bramnej i dalej do miasta. Między obiema wieżami znajdowały się wejścia na wał i do fosbrei. Wieże nad bramami Staobrzeską i Małujowicką zostały rozebrane jeszcze za rządów cesarskich, w r. 1725 i zamienione w wartownie.

5. Wał od bramy Nysańskiej do furty Opolskiej, jak nazywano ją od wojny 30-letniej, jest pojedynczy, bez fosbrei, lecz od bolwerku u tej furty (tj. bastionu Starobrzeskiego) znów zaczynała się fosbreja, tak że droga między bolwerkiem a fosbreją prowadziła przez most. Wieża nad furtą była tak samo wysoka i silna jak pozostałe wieże bramne. W dolnym sklepie wieży znajdowała się boczna brama, prowadząca na kurtynę i dalej ku bolwerkowi „Strzeż się” i furcie Młyńskiej. Nazwa tego bastionu miała się – według Lucaego – wziąć stąd, że szyldwachom (wartownikom) - jak utrzymywali – miały się tam nocą ukazywać jakieś zjawy, a także znajdowano wisielców. Żołnierze nie chcieli tam dlatego pełnić warty.

W r. 1684 wzmiankowany jest mały szaniec na wyspie Młyńskiej - za młynem szlifierskim i prochowym.

W tym stanie twierdza pozostawała podczas panowania cesarzy Leopolda, Józefa (I) i Karola (VI) – aż do wygaśnięcia domu habsburskiego (w linii męskiej, Karol VI przeforsował w tzw. sankcji pragmatycznej sukcesję swojej córki – Marii Teresy; ustalenia tej sankcji oraz m.in. wcześniejsze układy Piastów brzeskich z Hohenzollernami stały się bezpośrednim pretekstem do wojen śląskich). Twierdzy strzegł cesarski garnizon (wolna kompania w sile 300 ludzi). Jej stan techniczny był kiepski – wały z ledwością utrzymywały ciężar dział, a gdy w końcu 1740 r. na Śląsk wkroczyli Prusacy, konieczne były znaczne wysiłki, by przywrócić ją do stanu gotowości bojowej. W lasach ścięto wówczas ok. 1000 drzew na palisady, a 300 kmieci pracowało codziennie, także w niedziele i święta, przy sypaniu szańców. Gdy 27. grudnia rozpoczęto wyburzanie przedmieść, ściągnięto 1000 kmieci ze wszystkich księstw. Przez 8 dni pracami kierował osobiście generał Browne (Maximilian Ulysses Browne, 1705 – 1757, austriacki feldmarszałek irlandzkiego pochodzenia). Komendantem twierdzy został hrabia Piccolomini (Ottavio Enea Joseph książę von Piccolomini d´Aragona, 1698 – 1757, austriacki generał), załoga liczyła 2200 ludzi i 300 ludzi wolnej kompanii, w skład parku artyleryjskiego wchodziło 61 armat i 8 moździerzy. Piccolomini uczynił wszystko, co w jego położeniu mógł uczynić dzielny oficer i wierny sługa, a jednak zdołał stawić czoła poważnemu oblężeniu jedynie przez 8 dni. Prace oblężnicze rozpoczęto 23. kwietnia 1741 r., 27. kwietnia zaczęło się bombardowanie, które zniszczyło najznamienitsze budowle – zamek i gimnazjum, wraz z wieżami, szczytami i gankami, których 100 lat wcześniej oszczędzili Szwedzi. 4. maja zatknięto białą flagę. Od tego dnia miasto pozostaje w rękach pruskich (i jeszcze przez kolejnych 100 lat – od r. 1845 do 1945, ale o tym autor nie mógł nic wiedzieć).
2 UP 0 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7271



Wysłany: 2013-03-13, 21:07   Twierdza, opis Schönwäldera, cz. 2

Brzeg pruską twierdzą

Pod panowaniem pruskim twierdza została opatrzona potrójnymi bolwerkami (chodzi przypuszczalnie o wał z fosbreją, drogę ukrytą i stok bojowy z parapetem) i tak poszerzona, że – jak zaznaczono w urbarzu z r. 1750 - dopiero od tych czasów w pełni zasługiwała na to miano. Już 29. czerwca 1741 r. królewskie rozporządzenie nakazywało księstwom Wrocławskiemu, Świdnickiemu, Brzeskiemu, Legnickiemu, Oleśnickiemu, biskupstwu Wrocławskiemu oraz państwom stanowym (chodzi o jednostkę podziału terytorialnego na Śląsku) Milicz i Żmigród – wysłanie dziennie 1000 ludzi do prac fortyfikatorskich w Brzegu. Ponieważ jednak bezzwłoczne posłuszeństwo nie było wówczas w zwyczaju i robotnicy nie stawili się w żądanej ilości, już 10. lipca stanom krajowym dano do zrozumienia, że każdy, kto nie wypełni rozkazu, zapłaci karę 100 dukatów. 3. listopada, po zdobyciu Nysy, do Brzegu przybył król, który oglądnął tutejsze fortyfikacje, a 4. listopada udał się do Wrocławia w celu przyjęcia hołdu. Przebudową twierdzy kierował generał Wallrawe. W poniedziałek 23. kwietnia (1742?), w dniu św. Jerzego, o wpół do dziewiątej rano, przy dźwiękach trąb i werbli położono kamień węgielny pod budowę przy (bastionie) „Strzeż się”. Oddano także 26 strzałów armatnich, a z ratuszowej wieży chór przy akompaniamencie muzyki śpiewał „Warownym grodem jest nasz Bóg” (niem. Ein feste Burg ist unser Gott – ewangelicka pieśn religijna, napisana przez Lutra). W kamieniu węgielnym, który był wydrążony i zamknięty ołowianym wiekiem, umieszczono miedzianą tabliczkę z łacińską inskrypcją następującej treści: Fryderyk II, któremu niewielu męstwem dorównuje, będąc w pełni oddanym cnocie i sprawiedliwości, pragnie, by każdy otrzymał to, co mu się należy (odpowiadało to dewizie państwa pruskiego „suum cuique” (każdemu swoje)) i dlatego zdobył Brzeg ze szpadą w dłoni jako część swej własności, gdyż ustne negocjacje były na próżno. Odciąwszy nieprzyjaciół od twierdzy na oczach załogi, tak ich 10. kwietnia 1741 rozgromił i zmusił do ucieczki, że żaden z nich w twierdzy schronić się nie zdołał, jako i wieści o klęsce przynieść. Takoż i sam wieść ową obleganym przynosi, pokonanych podnosi, zaś ich rannych miastu przekazuje. Jakaż to łaska, wspaniałomyślność i miłość! Nie pognębił tych, których dręczył głód, 4. maja w dział huku tych pokonał, którzy męstwem się wyróżnili, a sam będąc nieustraszonym, na 200 kroków do miasta obleganego zwiadem się zbliżył. Oblegającym (chyba raczej obleganym) ojcem się okazał – wał przez fosę nową, wodną, umocnił, a wokół niej wał nowy pociągnął (chodziło przypuszczalnie o stok bojowy, a może jego parapet). Takoż i fortyfikacja owa pomnikiem sztuki wojennej króla Fryderyka się jawi, zaś Wallrawemu jeno sława wykonania pilnego pozostała. I nawet gdy spod Małujowic kości milczeć będą, to dzieło owo, pod które 24. kwietnia pod komendantem Hautcharmoy‘em (Heinrich Karl Ludwig Herault de Hautcharmoy, 1689 – 1744, pruski generał, syn hugenockich emigrantów, drugi po Wallrawem pruski komendant brzeskiej twierdzy, poległ pod Pragą; jego portret wisi w brzeskim muzeum) fundament położono, mówić będzie.Tak i w końcu słuszna sprawa zwycięży. Autorem (tego nieco nadętego elaboratu, odpowiadającemu jednak w pełni duchowi epoki) był ówczesny profesor tutejszego gimnazjum - Chrystian Martini, mianowany wtenczas radcą wojennym.

Za tereny, które były potrzebne do rozszerzenia twierdzy, król zapłacił 20 tys. talarów cesarskich, gdyż np. konieczne było zakupienie łana z Rataj oraz wielu parcel ogrodowych. W innej wiadomości podano, że 10. lipca 1743 r. wypłacono odszkodowanie w wysokości 7 tys. talarów, jednak w r. 1747 zwrócono miastu kilka parcel przy Nowych Domach oraz nieopodal Brzeskiej Wsi. W trakcie tych prac fortyfikatorskich wyburzono większość baszt, zaś pozyskanych cegieł/ kamieni użyto do budowy.

Nieliczne, pozostałe baszty/ wieże wykorzystano w następujący sposób:

1. Wieżę przy furcie Opolskiej, gdzie wcześniej znajdowało się więzienie wojskowe, przekształcono w wieżę prochową.
2. W wieży przy bramie Wrocławskiej urządzono areszt dla oficerów.
3. Wieża przy bramie Odrzańskiej, gdzie wcześniej był areszt i więzienie dla (niewypłacalnych) dłużników z obywatelstwa, przewidziano na więzienie wojskowe.

Także więzienie miejskie za klasztorem kapucynów zostało zajęte na magazyn prochu, w wyniku czego w r. 1750 miasto nie miało dla swych delikwentów innego więzienia niż wieża/ baszta między bramami Małujowicką a Nysańską, z trzema ciasnymi celami – każda dla dwóch do trzech osób. Zaraz po zawarciu pokoju w r. 1742, król nakazał wznieść przed furtą Opolską pierwsze w mieście koszary, by uwolnić mieszkańców od kwaterunku. Na tę inwestycję kasy fundacji dobroczynnych musiały dołożyć 27 tys. talarów.

Generał Wallrawe, który sprawował nadzór nad budową twierdz w całym kraju, w r. 1748 trafił z powodu korupcji jako dożywotni więzień do szańca Gwiazdowego (Sternschanze – który swego czasu sam budował) w Magdeburgu.

W r. 1755 za furtą Opolską zbudowano wielki magazyn prochu, co ostatecznie odebrało mieszczaństwu nadzieję na ponowne otwarcie furty, która od r. 1741 była stale zamknięta.

Podczas wojny 7-letniej w pobliżu miasta tylko raz, w r. 1761, pojawił się nieprzyjaciel – tym razem Rosjanie, którzy rozbili obóz pod Miłocicami (powiat Oława), a 28. lipca prowadzili rozpoznanie aż po Lubszę i Michałowice. 29. lipca część załogi wraz z huzarami dokonała wypadu przez Lubszę i Borucice w kierunku Miłocic, niczego jednak nie osiągając. Rosjanie podążyli niezwłocznie za nimi, a kilka tysięcy uciekinierów szukało schronienia w mieście. 31. lipca nieprzyjaciel pojawił się na Ratajach, zaś 1. sierpnia chmara kozaków usiłowała spędzić bydło z błoni. Huzarzy gonili się z nimi przez dwie godziny i zastrzelili dwóch oficerów, jednak kozacy zdołali spędzić część bydła. Nieprzyjaciel rozbił obóz między Szydłowicami a Michałowicami, a 2. sierpnia wysłano trębacza, który wezwał miasto do kapitulacji. Mieszczanie musieli obsadzić wały, a 3. sierpnia na wysokości Garbowa, u dolnej grobli kamiennej zauważono baterię. Tymczasem już w południe nieprzyjaciel zwinął obóz i przez Odrę pod Lipkami podążył dalej w stronę Wrocławia. Na skutek tej demonstracji, jeszcze w październiku tego samego roku na kamiennej grobli wzniesiono redutę (Pisarzowicką – później powstała tam garbarnia). Przez całą wojnę garnizon stanowił 3. batalion pułku von Saß.

Również w końcowym okresie swego panowania, Fryderyk II nie poniechał prac przy budowie twierdzy. W r. 1768 zamurowano ambrazury murów miejskich. 2. lipca 1769 r. w południe zawaliła się wieża bramy Małujowickiej i odbudowano ją w raczej niepozornej formie. W roku 1774 przystąpiono znów do intensywnych prac budowlanych i dziennnie pracowało ok. 500 ludzi, a w r. 1775 – 800. Także w następnych latach utrzymywała się podobna liczba zatrudnionych, a w r. 1780 pracowało już ok. 1000 ludzi, zaś król przybywał prawie każdego roku, by doglądać postępu robót. Ponieważ miasto przedstawiło niemożność sfinansowania prac, a także utrzymania mostów fortecznych, król przeniósł te wydatki na ogólne koszty fortyfikacyjne. Z parcel ogrodowych, wciągniętych w r. 1742 do twierdzy, w r. 1779 zwrócono ich właścicielom 22.353 prętów kwadratowych, które odmierzył kapitan inżynierów Gerhardt. Zwrócono im także koszty niwelacji terenu. W r. 1775 zburzono mur między pierwszą a drugą wieżą bramy Wrocławskiej, naprzeciw wartowni i zbudowano tam domek akcyzowy. Przy tej okazji wykopano dużo ludzkich kości (był to mur cmentarza kolegiaty). Trzy mosty przed bramami Wrocławską, Małujowicką (1783) i Nysańską (1782) wzniesiono na koszt króla. Poza tym na błoniu Szubienicznym (znajdowała się tam murowana szubienica miejska), w odległości 4 tys. kroków od miasta, wzniesiono dwa magazyny prochu (chodziło o magazyny, w których ze względów bezpieczeństwa składowano proch w czasach pokoju). Podczas swego pobytu w Brzegu 26. sierpnia 1780, król zarządził budowę nowych koszar, przy czym już wcześniej między bramą Koszarową a furtą Opolską wymierzono plac pod ich budowę (mowa oczywiście o koszarach fryderycjańskich, później zwanych także starymi). W lutym 1781 r. wyburzono mury miejskie od więzienia (za klasztorem kapucynów) do bramy Koszarowej, w marcu zburzono stare koszary, które nie były masywne (być może z tzw. muru pruskiego), a w czerwcu położono fundamenty pod nowe. Nowe koszary zostały oddane 13. sierpnia 1782 r. Koszty budowy wyniosły 37 tys. talarów, zużyto półtora miliona cegieł. W r. 1784 zarządzono budowę małych koszar, zwanych też grenadierskimi (obecnie nieistniejąca budowla za kościołem minorytów), których koszty oszacowano na 14 tys. talarów. Budowę ukończono w r. 1785.

Również za panowania Fryderyka Wilhelma II nie pozostawano w bezczynności. W r. 1789 rozpoczęto prace szańcowe przed bramą Odrzańską, w r. 1790 wyasygnowano na ten cel 40 tys. talarów, a w pracach uczestniczyło 1200 ludzi. Wbito 17 tys. sztuk palisad, naprawiono redutę (Pisarzowicką) i również ją opalisadowano. W r. 1798 zbudowano na nowo most Nysański (tj. przed bramą Nysańską).

W czasach pruskich bastiony twierdzy nosiły następujące nazwy:

1. Stary bastion Odrzański, między starą a nową bramą Odrzańską (w czasach Schönwäldera istniał jeszcze wspomniany bastion, dawna brama Odrzańska, a także nowa, symboliczna, jaką wzniesiono u wylotu nowego mostu z r. 1843, zresztą będzie tu jeszcze o tym mowa) nosił teraz nazwę bastion Hautcharmoy.
2. Bastion Zamkowy – bastion Prusy.
3. Przed kurtyną zamkową, między Odrą a (dzisiejszą) promenadą znajdował się bastion Fryderyk (ten bastion powstał dopiero w czasach pruskich).
4. Gimnazjum chronił bastion Brandenburgia (dawny bastion Prynców), dziś (1845) znajduje się tam posiadłość Keila.
5. W miejscu bastionu Pomorze (dawniej bastion Małujowicki) znajduje się ogród Kwiatkowskiego (dodajmy, że chodziło o pułkownika Kwiatkowskiego i że nie jest to żart :D ).
6. Po drugiej stronie drogi małujowickiej (dziś ul. Armii Krajowej) znajdował się bastion Marchia (dziś więzienie kryminalne).
7. Bastion Magdeburg (wcześniej bastion Wysoki) z placem musztry, dziś (1845) znajduje się tam posiadłość Gottwalda.
8. Przed furtą Opolską znajduje się bastion Halberstadt (wcześniej bastion Starobrzeski) (ogród domu pracy (cuchthauzu) i przytułku dla obłąkanych).
9. Bastion Westfalia przed koszarami, w stronę ogrodu przytułku dla obłąkanych (bastion powstał w czasach pruskich).
10. Bastion Wilhelm nad Odrą (wcześniej „Strzeż się”).
Ostatnie dwa bastiony posiadały dość nieregularny kształt i właściwie trudno je nawet nazwać bastionami.

Odrębne (detaszowane) dzieła fortyfikacyjne znajdowały się na wyspie Młyńskiej. Zaliczały się do nich także dzieło rogowe (hornwerk) i reduta (Pisarzowicka) po drugiej stronie Odry.

Woda w fosie, doprowadzona ze stawu Rurowego (niem. Röhrteich – chodzi przypuszczalnie o staw przed więzieniem, dokąd dobiegał wodociąg z Krzyżowic) sięgała wałów (stąd wynikałoby, że w czasach pruskich fosa była w całości mokra, choć przypuszczalnie – jak wynika z opisu oblężenia w r. 1807 – nie wszędzie osiągała tzw. głębokość wojskową, rzędu 2 m).

Podobnie jak podczas oblężenia w r. 1741, także podczas wojny 7-letniej służbę pełnili również obywatele – 124 mieszczańskich kanonierów obsadzało stanowiska na bastionach.

Mimo znacznych wysiłków, poczynionych dla zachowania i wzmocnienia dzieł fortyfikacyjnych twierdzy, okazała się ona w momencie zagrożenia mało przydatną dla państwa (pruskiego). Czyż jest taka twierdza, która mogłaby przemienić serca struchlałe w bohaterskie? Autor ma tu na myśli panikę, jaka wybuchła w Prusach po klęsce w podwójnej bitwie pod Jeną i Auerstedt w październiku 1806 r., gdy bez walki kapitulowały znacznie silniejsze twierdze, w tym i najsilniejsza pruska twierdza – Magdeburg. Brzeg przynajmniej podjął walkę, choć skapitulował już po stosunkowo krótkim, nieformalnym oblężeniu. Nasze miasto może szukać pocieszenia w najsilniejszych twierdzach w kraju, a samo posiada jedynie nieznaczny udział w hańbie lat 1806 i 1807, na którą przyjaciel ojczyzny może spoglądać jeno z krwawiącym sercem (patos w stylu epoki :wink: ). Tu, w miejscu, którego nie sposób było utrzymać, załogą liczącą 1400 żołnierzy, częściowo zbiegłych z niewoli, dowodził 70-letni starzec. W tym okresie Prusy przyżywały kryzys - zaniedbano reform, państwo i armia tkwiły w maraźmie, wyrażającym się m.in. znacznym zaawansowaniem wieku korpusu generalskiego. Jako komendantów twierdz obsadzano często wysłużonych oficerów, co było rodzajem zaopatrzenia emerytalnego.

Wojska napoleońskie (Bawarczycy) pojawiły się u bram miasta 7. stycznia 1807 r. Ostrzał artyleryjski (z cmentarza żydowskiego (chodzi o dzisiejszy cmentarz przy ul. Makarskiego, w r. 1798 założono tam wpierw cmentarz żydowski), doliny Zielęcickiej (park Peppela i osiedle) i z Rataj) trwał od 8. do 15. stycznia, a 16. (stycznia) komendant v. Cornrut (albo Kornritter von Ehrenhalm, jak nazywał się jego ojciec – ostatni cesarski burgrabia (i zarządca kolegiaty św. Jadwigi; informacja o pokrewieństwie niepotwierdzona)) skapitulował. 17. stycznia, a załoga złożyła broń na błoniach przed ratajską karczmą.

Na rozkaz Napoleona, 19. lutego 1807 r. rozpoczęto wysadzanie i rozbiórkę dzieł fortecznych. Do 12. marca pomagać musiało w tym mieszczaństwo, a prace trwały do 23. maja. 29. marca wysadzono w powietrze śluzę za zamkiem (batardeau), używając w tym celu 3 tys. funtów prochu. Magazyny prochu w dziełach (fortecznych) (za zamkiem, przed bramami Wrocławską i Małujowicką) i na błoniu Szubienicznym oraz magazyny prowiantowe zostały sprzedane, także szubienica żołnierska przy bramie Nysańskiej – za 8 groszy. W kwietniu rozpoczęto rozbiórkę zewnętrznych bram (raczej rogatek).

Od tego czasu Brzeg przestał być twierdzą, nigdy nie osiągnąwszy w tym względzie wielkiego znaczenia (Brzeg był najsłabszą pruską twierdzą na Śląsku; przy okazji warto nadmienić, że plany likwidacji twierdzy pojawiły się już na przełomie XVIII i XIX w., a w przededniu oblężenia zaczęto nawet przenosić zgromadzone tu zapasy do Koźla), zaś postępy sztuki wojennej ostatecznie uwolniły miasto od nienaturalnego pancerza. Zamiast silnych dzieł fortecznych, otacza je dziś podwójny wieniec zieleni,a gdy kiedyś akcyzę zastąpi podatek klasowy, runą z pewnością ostatnie pozostałości dawnych fortyfikacji – mury miejskie. Ciekawa wskazówka – mury miejskie i bramy do końca zapewniały kontrolowany dostęp dla miasta, choć już nie ze względów obronnych, a podatkowych.

Rekapitulując historię brzeskich fortyfikacji, dochodzimy do następujących wniosków: pierwsze umocnienia służyły obronie przed grabieżczymi najazdami tatarów, a ich rozbudowę podjęto wobec niebezpieczeństwa tureckiego. Tychże nieprzyjaciół miasto jednak nigdy nie oglądało, za to pod jego murami pojawili się Polacy – w r. 1474, Szwedzi – w r. 1642 i Rosjanie – w r. 1761. Brzeg został zdobyty cztery razy: przez husytów w r. 1428, przez rabusiów Kruszyny – w r. 1444, przez Prusaków – w r. 1741 i przez służące Francuzom wojska bawarskie – w r. 1807 (po raz piąty przez Armię Czerwoną w r. 1945, ale i o tym autor nie mógł nic wiedzieć). Przekazanie miasta na mocy umowy – Sasom i Szwedom - miało miejsce w r. 1633.

Teren forteczny, w dawnych czasach własność miasta, później przekazana fiskusowi (skarbowi) wojskowemu, 9. listopada 1809 r. zwrócono bezpłatnie miastu jako zadośćuczynienie za doznane szkody wojenne. Wał zamkowy między bramą Wrocławską a Odrzańską, który jako dawna własność książęca został sprzedany kupcowi Hoffmannowi, miasto odkupiło od jego spadkobierców. Zamiast placu musztry w bastionie Magdeburg, garnizonowi wyznaczono plac na błoniach odrzańskich.

Stan obecny (tj. w r. 1845)

Wprawdzie dziś stoją jeszcze mury miejskie, jednak pozbawione zadaszenia i o wiele niższe niż wcześniej. Z dwudziestu czworobocznych baszt zachowały się jedynie cztery – jedna między bramą Wrocławską a Małujowicką, dwie między bramą Małujowicą a Nysańską i czwarta u samej bramy Nysańskiej, obecnie użytkowana jako więzienie wojskowe. Miejsca, w których wcześniej znajdowały się baszty, można jeszcze rozpoznać po wybrzuszeniach murów co ok. 50 kroków. Rozebrano także wieże bramne, za wyjątkiem bramy Wrocławskiej – gdzie wieży nie można było wyburzyć ze względu na graniczące z nią kamienice. Furta Opolska pozostała zamknięta, z bramy Nysańskiej zachował się tylko portal, bramę Małujowicką zamieniono w r. 1823 w otwartą bramę filarową z bocznymi przejściami dla pieszych, w tej formie wzniesiono także (nową) bramę Odrzańską w r. 1844 – na przedłużeniu ul. Celnej (Wojska Polskiego), ku nowemu mostowi, równocześnie zamykając starą. Z mostów nad fosą – już w r. 1811 rozebrano most przed bramą Małujowicką, usypując w jego miejscu groblę (dziś odcinek ul. Armii Krajowej koło sądu), wzniesione na nowo w r. 1811 mosty przed bramą Nysańską i Wrocławską dopiero później zastąpiono nasypami. W r. 1824, w ramach budowy szosy wrocławskiej, zbudowano przed bramą Wrocławską drugi most w kierunku Gaci. Wał od młynu królewskiego, obecnie miejskiego, do bramy Odrzańskiej oraz bastion Hautcharmoy - między starą a nową bramą (Odrzańską) - zostały rozebrane i zniwelowane przy okazji budowy mostu (odrzańskiego) w r. 1843, przez co między bramą a rzeką powstał niezabudowany plac. W dalszym ciągu stoi jeszcze wielki wał Joachima Fryderyka :wink: , sięgający od bramy Odrzańskiej za zamek. Pozostałe obwałowanie zostało czasowo lub dziedzicznie wydzierżawione przez miasto. Tam, gdzie dawniej książęta urządzali turnieje, a ogniomistrze sporządzali amunicję, dziś pracują pług i łopata. Od bramy Odrzańskiej, między wałem a Odrą, ku bastionowi Zamkowemu albo bastionowi Prusy, prowadzi dziś platanowa aleja, zaś na samym bastionie znajduje się ławka i punkt widokowy, zapewniający rozległy widok w dół i w górę rzeki. Począwszy u bastionu Zamkowego, miasto otacza podwójny pierścień drzew – wewnętrzny, zaraz przy murach miejskich oraz zewnętrzny – na dawnym stoku bojowym. Przestrzeń między wewnętrzną aleją i murami miejskimi a fosą powoli zapełnia się ogrodami. Np. przy ul. Wrocławskiej, przebiegającej nieopodal dawnego bastionu Brandenburgia, mistrz murarski Keil wzniósł dom z ogrodem, zaś w r. 1829 inspektor budowlany Wartenberg zakupił parcelę forteczną na bastionie Pomorze, między bramą Wrocławską a Małujowicką (dziś stoi tam ruina „pałacyku”), gdzie także postawił dom z ogrodem, obecnie w posiadaniu wdowy po pułkowniku von Kwiatkowskim. Z posiadłością tą graniczy kolejna, rozciągająca się do bramy Małujowickiej, z domem wybudowanym przez aptekarza Trautvettera, a dziś należąca do Wuttkego. Między bramą Małujowicką a Nysańską, gdzie dawniej była strzelnica, a potem bastion Marchia, przed dwoma laty fiskus (skarb) wzniósł nowe więzienie kryminalne. Za fosą, którą prowadzi wodociąg do miasta, znajdują się ramy do suszenia sukna i plac do suszenia bielizny, graniczący z drugą posiadłością ogrodową, założoną w r. 1837 przez inspektora budowlanego Wartenberga na bastionie Magdeburg, dziś znajdująca się w posiadaniu dyrektora Instytutu Kredytowego dla Śląska, Gottwalda. Przestrzeń między murami a fosą, od bramy Nysańskiej po Odrę, zajmują ogrody domu pracy (cuchthauzu) i przytułku dla obłąkanych, a dalej plac koszarowy, sięgający do samej Odry.
Zewnętrzna strona fosy albo przeciwskarpa i stok bojowy została w latach 1830, 1835 i 1836 stopniowo dziedzicznie wydzierżawiona doktorowi Fuchsowi, który posadził tam drzewa owocowe i winorośl. W głębi, przy fosie, wzniósł budynek zakładu wodolecznictwa, a wyżej, przy ulicy (tj. późniejszej ul. Piastowskiej) – rosyjską łaźnię. Od łaźni do ulicy, częściowo na skraju wału, częściowo przy ulicy, gdzie wcześniej znajdował się domek akcyzowy, powstają budowle, których plany kryją się jeszcze w niespokojnym umyśle ich twórcy. Ukończony jest natomiast narożny budynek (przy drodze) w stronę Nowych Domów, odpowiadający formą osobliwemu gustowi budowniczego, zwany grodem Fuchsa (niem. Fuchsburg – nazwę tę można także interpretować jako lisi gród (Fuchs – lis); w miejscu tej osobliwej budowli wzniesiono później znany wszystkim budynek poczty). Budynek ów jest zwieńczony wieżyczką, na której szczycie, na cześć Fryderyka II, budowniczy umieścił wykonaną z brązu figurę wielkiego króla. Zewnętrzny skraj fosy albo stok bojowy wokół miasta, poczynając od drogi nysańskiej (tj. późniejszej ul. Piastowskiej), aż do Odry, za bastionem Zamkowym, jest obsadzony aleją lip, brzóz etc., będącą dla brzeżan główną trasą spacerów, swoistym corso (promenadą). W narożnikach leżących naprzeciw wystających bolwerków twierdzy (narys stoku bojowego powtarzał narys obwałowania twierdzy, w tym kąty utworzone przez czoła bastionów i rawelinów), założono park z krzewami i kwietnikami oraz ławkami dla spacerowiczów. Pomysł zasadzenia drzew na dawnym stoku bojowym powstał już w r. 1812, a jego realizacja rozpoczęła się w r. 1820, gdy w skład magistratu wchodzili burmistrz Wuttke, syndyk Koch i kamlarz Mützel (patrz osobny wątek o brzeskich promenadach). Od tego czasu drzewa znacznie podrosły, zapewniając w wielu miejscach cienisty dach z listowia. Wykorzystując położony wyżej akwen w ogrodzie mistrza rurowego, pod stokiem bojowym (w fosie), naprzeciw dawnego bastionu Marchia urządzono fontannę (o tej fontannie także była tu już mowa, teraz możemy uściślić, że fontanna powstała między rokiem 1820 a 1845; należy także wyjaśnić, że jeszcze w latach 60-tych ubiegłego stulecia do stawu wpadał strumyk, będący pozostałością dawnego wodociągu rurowego). Dzięki temu, że promenada położona jest nieco wyżej (tj. na koronie stoku bojowego), prawie przez cały rok pozostaje sucha, a ponadto zapewnia rozległe widoki na pola i góry, zaś widoczne z oddali pociągi kolei żelaznej tworzą ożywiający sztafaż. Jednakże tu i ówdzie, na krańcach przedmieść powstały już przesłaniające widok sady. Należy pamiętać, że tereny wokół Brzegu były wówczas niezabudowane i przy dobrej widoczności można było z promenady rzeczywiście dostrzec grzbiety Przedgórza Sudeckiego i Ślężę; pierwszy brzeski dworzec, przy dzisiejszej ul. Armii Krajowej, powstał w szczerym polu. Ozdobą promenady od strony miasta są tarasowe ogrody (na zboczach fosy). W celu wspierania wysiłków kamlarni datkami, w zeszłym roku powstało towarzystwo upiększania (promenad). Fosa stanowiłaby jeszcze większą ozdobę parku, gdyby wszędzie była wypełniona wodą, zaś między bramą Wrocławską a Odrą nie została zabagniona przez zatkanie kanałów odpływowych. Na początku lat 70-tych ubiegłego stulecia zatkał się również przepust koło amfiteatru, nieopodal betonowego mostku i wówczas powstał tam spory staw. Widocznie w czasach autora podobnie wyglądał końcowy odcinek fosy. Jednak z pewnością można stwierdzić, że otoczenie miasta nigdy nie było piękniejsze niż dziś, gdy po bokach rozciągają się świeża trawa, ozdobne krzewy i ogrody, co krok napotyka się nowe widoki, świeże powietrze powiewa znad żyznych pól, w dali prześwitują błękitne, górskie grzbiety, a spacery nad Odrą zapewniają widok na taflę rzeki z białymi żaglami.
Dzieła forteczne po drugiej stronie Odry – hornwerk i reduta – także znikły, z wyjątkiem okalających je fos, a zajmowany przez nie teren został zwrócony przemysłowi i uprawie roli. Dziś miasto stało się na powrót tym, czym było w zamierzchłej przeszłości – miejscem otwartym, nie tracąc jednak przy tym zdobyczy cywilizacji. To, że nasze miasto nie jest już twierdzą, można uznać za szczęśliwe następstwo udoskonalenia sztuki wojennej.

Z tą tezą autora można dyskutować. Twierdze zachowały swe znaczenie praktycznie do końca XIX w. W trakcie I wojny światowej toczono jeszcze o nie zażarte walki, choć przewaga nowoczesnej artylerii była już wyraźnie widoczna. Twierdza brzeska została zlikwidowana nie wskutek postępów w sztuce wojennej, ale swej słabości. Twierdza bastionowa, której początki – bastion Odrzański i Zamkowy – odpowiadają tzw. nowowłoskiej manierze fortyfikacyjnej, powstała w głównie w manierze staroniderlandzkiej, której głównymi elementami był wał ziemny i fosa. Twierdza brzeska powstała jednak w wersji zasadniczej- była pozbawiona kazamat (prócz frontu odrzańskiego), służących za schron dla załogi i magazyny i posiadała płytką głębokość obrony – główny narys bastionowy z fosbreją i stok bojowy z drogą ukrytą oraz nieliczne raweliny, kryjące bramy. Oprócz dzieła rogowego, reduty Pisarzowickiej po drugiej stronie Odry i małych szańców na wyspie, brak było dzieł detaszowanych wydzielonych, samodzielnych). Wydłużony kształt miasta wymusił niekorzystne rozplanowanie narysu głównego obwałowania, a zwłaszcza krótki front zachodni. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że prócz tureckiego zagrożenia, potrzeba budowy twierdzy bastionowej była po części podyktowana względami prestiżowymi. Później, skoro twierdza już istniała, siłą rzeczy starano się ją zachować, a nawet rozszerzyć. Dotyczy to zwłaszcza czasów pruskich. Według Fryderyka Wielkiego, o wiele lepszym strategicznie miejscem na lokalizację twierdzy była Oława. Niekorzystne warunki glebowe sprawiły, że utrzymywanie twierdzy w jako takim stanie stale wymagało znacznych nakładów, gdyż w przeciwnym razie bolwerki literlanie zaczynały się sypać. Nie mogło to jednak zmienić faktu, że twierdza była słaba, o czym można się przekonać, zwiedzając zachowane fortyfikacje Kłodzka, Nysy, czy Srebrnej Góry. Mimo to, wciąż imponuje ogrom wykonanych prac, gdy podczas spaceru plantami ogląda się niemal górskie krajobrazy.
Ostatnio zmieniony przez Dziedzic_Pruski 2013-03-13, 21:10, w całości zmieniany 1 raz  
2 UP 0 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7271



Wysłany: 2014-05-18, 21:49   Oblężenie Brzego przez Torstenssona wg. Lucaego

Dział poświęcony historii brzeskiej twierdzy został zaczęty niejako od końca, tj. od ostatniego i najmniej chlubnego oblężenia w r. 1807. W dalszym ciągu brak jest jednak opisu najważniejszego i najbardziej chwalebnego wydarzenia w 250-letniej twierdzy: oblężenia przez Torstenssona w r. 1642, któremu to oblężeniu Brzeg z powodzeniem się oparł. Wydarzenie to odbiło się szerokim echem w historii Brzegu i pogłos tego echa był „słyszalny” także na forum – w dziale o historii brzeskich kościołów, zwłaszcza kościoła Św. Trójcy link 1 i w brzeskich legendach link 2. Z wojną 30-letnią łączy się także historia porwania księcia Chrystiana w r. 1645, opisana w dziale o historii Michałowic link 3. W celu przedstawienia dramatycznych wydarzeń podczas rzeczonego oblężenia i zapełnienia wspomnianej luki, na początek sięgamy po wielokrotnie tu już cytowane dzieło „Schlesiens curieuse Denckwürdigkeiten oder vollkommene Chronica von Ober- und Nieder-Schlesien ...” (Niezwykłe Osobliwości Śląska albo zupełna kronika Śląska Górnego i Dolnego ...), Friderico Lucae, Franckfurt am Mayn (Frankfurt nad Menem), MDCLXXXIX (1689). Oryginał dostępny jest tymczasem również w sieci.

Sam w sobie Brzeg ludniejszym być się zdaje od Legnicy, a obywatelstwo jego cztery silne kompanie, zaś rzeźnicy i kramarze znaczną kompanię konną wystawić, takoż konstabli (tu żołnierzy mieszczańskich) liczbą znaczną wały obsadzić może.

W nieustającej wojny czasach komendanci cesarscy klucze do bram miejskich z rąk książęcych pozyskali, anno 1649 ci znów jednak od tychże komendantów cesarskich je odzyskali. W tymże roku komendę w Brzegu miał pułkownik Moncada, markiz hiszpański, którego książęta licznymi łaskami tak zobligowali, że ten klucze rzeczone ich pieczy znów oddał, ci zaś od czasu owego w swoich rękach je zachowali i przez własnego ich, zamkowego wachmistrza, lecz w kilku obywateli zaufanych lub żołnierzy asyście, bramy otwierać i zamykać dają.

Godłem właściwym miasta Brzeg trzy kotwice żelazne są, na pierścieniu i na tarczy czerwonej umieszczone. Anno 1540 książę Fryderyk II radzie miejskiej przywilej nadał, w czerwonym wosku pieczęć odciskać pozwalający.

Jako się zdaje, już w dawnych czasach miasto Brzeg w tym położeniu łacnym było, że od najazdów wrażych się uchroniło, gdyż niewiele wiadomości w historiach starych się znajduje, jakoby takimi przypadkami często doświadczanym było, jednakże w ostatniej, 30-letniej wojnie i tego mie uniknęło .

Anno 1633 generał cesarski, Götz z wojskami znacznymi je blokował i od księcia miasta zajęcia tymiże wojskami się domagał, na co książę (Jan Chrystian) jednak się nie zgodził, jako że własnych żołnierzy i garnizon posiadał, a ponieważ (..)(Götz) siły chciał użyć, przeto sam jej używszy, (książę) Götza do odwrotu zmusił. Krótki czas potem elektorski, saski feldmarszałek, Arnheim tegoż samego dokonać próbując, księcia do twierdzy przekazania i przyjacielem lub wrogiem się okazania, przez trębacza wezwać kazał. Książę jednak odpowiedź na dzień następny odwlekł, a wobec zwłoki owej Arnheim, pełny szyk do bitwy nocą rozwinąwszy, ku miastu postąpił i pod nim stanął. Wraz z rankiem nastającym, dragonom zsiadać i do szturmu ruszać kazał, księcia po odporu możliwego daniu do akordu (ugody) zmusił i 600 saskich przyjęcia, którzy pod pułkownikiem Schneiderem fortyfikacje ulepszali. Tenże pułkownik żołnierzy książęcych nie najlepiej traktował, a dyfamował. Potem Sasi i z nimi wtenczas Szwedzi sprzymierzeni, cesarskich dotkliwie z Brzegu patrolami nękali, zwłasza w świdnickim, zaś pod Dzierżoniowem przeszło 100 z prowiantem wozów od nich zagarnęli.

W roku rzeczonym sascy pod pułkownikiem Dahnem i podpułkownikiem Böbitzem brzeski garnizon 3 tys. ludźmi i 500 cetnarami prochu wzmocnili. Na to jednak nie zważając, cesarski pułkownik Schaffgotsch, z wojskami swymi wiele podjazdów czyniąc, miasto do kapitulacji wzywał. Sascy jednak, silny wypad hazardowali (ważyli), przez co Schaffgotsch aż pod Wrocław zrejterował.

Anno 1642, gdy Brzeg ponownie w cesarskim władaniu się znajdował, szwedzki generał Torstensson miasto w 12 tys. ludzi i z moździerzami wieloma formalnie oblegał. Generał ów circumvallatio obozu swego od tako zwanej ulicy średniej Rataj, nad Odrą przedmieścia, po wzgórze Zielęcickie (okolice ul. Wolności i parku Peppela) i Brzeską Wieś wytyczył, obóz swój okopami od wzgórza Zielęcickiego ku miastu dobrze kryć i defendować (bronić) mogąc.

W mieście natenczas trzej bracia książęcy byli – książęta Jerzy, Ludwik i Chrystian, a także pułkownik Ranfft, baron austriacki, i pułkownik Mörder, szlachcic pomorski, którzy pod sobą 1200 cesarskich żołnierzy mieli. Książęta obecnością swą pod bronią stojące obywatelstwo i ich oficerów, zaś pułkownicy obaj – początkiem żołnierzy także – do boju wielce zagrzewali.

Wraz z transzei otwarciem i baterii usypaniem, (Szwedzi) miasto bombardować zaczęli i jedną bombę na plac Zamkowy rzucili, choć bez efektu żadnego, a drugą na gimnazjum, która to jednak jeszcze przed upadkiem swym pęknąwszy, tylko mur na galerii (piętrze) trzeciej nieco uszkodziła. Pozostałe (bomby), które do miasta wpadły, przez robotników dziennych, specjalnie obstalowanych, zawczasu wygaszonymi zostały. W tym miejscu krótkie wyjaśnienie: Bomby to miotane z dział stromotorowych (moździerzy i haubic) pociski w formie żelaznej skorupy wypełnionej prochem i zaopatrzonej w zapał, czyli tzw. rurkę prochową (rodzaj lontu), zapalaną przed lub od wystrzału – można było strzelać na dwa lub na jeden ogień).

Tymczasem obywatelstwo, książętom zupełnie oddane i miasta, życia i zdrowia, takoż majątku i krwi nie szczędząc, dzielnie do Szwedów z dział biło, zwłaszcza obywatelscy konstable, rzadko przy tym, jako puszkarze wprawni, chybiając. Podczas kanonady nieustającej żołnierze, a wraz z nimi wolontariuszy (ochotników) zuchwałych wielu, sporo wypadów udanych czyniło, wielce przy tym Szwedów nękając, jako że mieczami, kropaczami i ręcznymi granatmi zawzięcie na nich nacierali i aprosze ich atakowali. Na to Szwedzi miasto silniej jeszcze bombardowali, wielce je wobec mnogości wiejskiej ludności zatrważając, która wraz z dobytkiem całym do miasta zrejterowała. Znaczna bydła liczba i zboża zapasy mięso i chleb tanimi czyniły, lecz soli i wody świeżej, jako że nieprzyjaciel rury odciął, wkrótce braknąć mogło. I tu koniecznie jest krótkie wyjaśnienie: Wspomniane rury to dawny wodociąg z r. 1527, doprowadzający drewnianymi rurami wodę z pól pod Krzyżowicami. Woda zasilała 3 stawy w okolicach ul. Trzech Kotwic, które z kolei zasilały zbiornik wodny w okolicy plant, z którym były połączone tzw. potokiem Rurowym. Woda ze zbiornika była dalej prowadzona rurami przez fosę, wały i pod murami obronnymi – ul. Lekarską i Mleczną - do cysterny we wsch. części rynku i dalej do browarów przy ul Celnej (Wojska Polskiego). Nadto kule muszkietowe, obleganym szkody wielkie czyniąc, żołnierzy i mieszkańców wielu do snu wiecznego złożyło, w tym żaka nawet jednego, na galerii najwyższej gimnazjum stojącego.

8. lipca wypad przez obleganych zamierzony, zawczasu nieprzyjacielowi zdradzonym został, przez co ci, od Szwedów powitania szpetnego doznawszy, odpartymi zostali. Przy okazji tejże Szwedzi rawelin przed wielkim bastionem Zamkowym nad Odrą podminowawszy (chodzi o rawelin Zamkowy przed Bramą Wrocławską), tenże rawelin z 200 piechurami z chorążym Assigiem wraz, który to jednak z życiem uszedł i anno 1663 książęcym komendantem został, w powietrze wysadzili. Takoż i inne dzieła (fortyfikacyjne) przy Małujowickiej bramie podminowali i bombardowanie kontynuowali. Obywatele, gorączką rozpaleni, wraz im odpowiadali – z dział z bastionów, hakownic z baszt i muszkietów z wałów, aż w końcu i ołowiu brakować zaczęło i zmuszonymi (obywatele) byli, tenże ołów z trillera w rynku brać, którym to triller ów wtenczas był pokryty. Czas na kolejne wyjaśnienie: Wspomniany triller to rodzaj żelaznej, walcowatej klatki, zawieszonej na stojaku, którą można było kręcić. W takiej klatce umieszczano w ramach kar za drobniejsze przestępstwa m.in. złodziei, a także pyskate niewiasty. Każdy mógł kręcić klatką i w ten sposób dręczyć „osadzonych”. Był to zatem rodzaj pręgierza.

Szwedzi, o tym się wywiedziawszy, miasto minowaniem i podobnymi groźbami tym bardziej nękać poczęli i książąt trzech przez trębacza, do miasta na parol (słowo honoru) opuszczenia, obywatelstwo zaś do lożamentu (kwatery) na zamku brania wezwali. Soldateska (żołnierze) 6 dni do namysłu miała, albo najgorszego czekać mogła. Tymczasem Szwedzi, aproszami swymi aż po wały sięgnąwszy, w żołnierzach trwogę większą niźli w obywatelstwie mężnym wzbudzili, jako i z pułkowników jeden już i białą chorągiew wywieszać chciał. Książęta zaś generałowi Torstenssonowi odpowiedź odważną wysłali, że wraz z obywatelami swymi żyć i umrzeć pragną. Niemniej kilku oficerów głupich, młode a najzacniejsze niewiasty, brzemiennymi będące, ku temu przywiodło, by na zamek poszły, a książętom do stóp padłszy, akordu znośnego z generałem Torstenssonem ugodzenia u nich błagały, od czego jednak Marcin Schmidt (brzeski burmistrz), mąż rezolutny i roztropny wielce, niewiasty owe i mężów ich szczerze odwiódł.

Przy sprawie tejże dysput hardy między książętami, obywatelstwem, pułkownikami oboma i żołnierzami ich wynikł: żołnierze broń rzucili, tym się wymawiając, że żołdu nie otrzymawszy, i walczyć dalej nie mogą, a niektórzy do Szwedów nawet przeszli. Przy tym tumult tak wielki powstał, że nawet książę Ludwik pchnięcie groźne otrzymał. Tumult ów i Szwedom, przez żołnierzy na ich stronę przeszedłszych, skrytym nie został i (Szwedzi) przeszło 150 kamieni (tj. kul kamiennych) i granatów wtenczas wystrzelili, korzyść swoją w tym obaczywszy. Książąt jednakże męstwo niezłomne i namowa nadobna, takoż obywatestwa zapał i żołnierzy w końcu przekonało, przeto za broń znów chwycili i nieprzyjaciela tym rezolutniej wypadami i walką nękali.

Tymczasem, gdy od lądu strony tak zaciekłą była sprawa, Szwedzi, wbrew oczekiwaniom wszelkim przez Odrę się przeprawiwszy, obrońcom dywersję poważną uczynili i rawelin, przed mostem Odrzańskim leżący, podminowawszy (rawelin znajdował się na przeciwległym brzegu Odry, mniej więcej w miejscu dzisiejszego budynku z wodomierzem, dawny most zaś znajdował się nieco dalej w dół rzeki niż obecny), tenże zdobyli i załogę wyparłszy, tamże, w rzeźni, przez rawelin ów krytej, a która to na słupach mocnych ponad wodą stała, pozycję zajęli, na kanonadę z wału zamkowego nie zważając. Przez zagrożenie to poważne Szwedzi miastu niemałej trwogi i strachu napędziwszy, kilka dni tam już stali, przez co mostu kawałek zrywać i rzeczy podobne czynić przyszło.

Gdy zaś Szwedzi w rzeźni całkiem się już bezpiecznymi być zdawali i w czasie tymże ni razu do nich nie strzelano, tym pewniejszymi się jeszcze poczuli. Takoż i od lądu strony nieprzyjaciela obóz cały z bólem wielkim wyczekiwał, co też tu się zdarzy, by działania swoje dalsze na to sposobić. Tymczasem książęta, radę pilną zwoławszy, nad sposobem deliberowali, jakimże posterunek ów, tak groźnym będący, odbić by można. I na co by i inny nikt nie wpadł, za napiwek dobry książęta flisaków zuchwałych obstalowali, zaś na wale zamkowym działa w gotowości trzymać kazali, w rzeźnię akuratnie wycelowane. Ciemną nocą flisacy rzeczeni w ciszy zupełnej, ostrożnie barką małą podpłynęli, wieńcami smolnymi i takimiże materiałem wypełnioną i bez zwłoki rzeźnię od góry i od dołu – jako to zamierzali – podpalili, nim Szwedów szyldwachy (wartownicy) cokolwiek dostrzec zdołali. Gdy ci zaś larum podnieśli, Szwedzi z oficerami wraz wypełzszy, wszystko w płomieniach ujrzeli, a działa z zamkowego wału zagrzmiawszy, wielu z nich razem z wartownią całą zmiotły.
Atak ten niespodziewany, jako to łacnie zważyć można, wielką konsternację u nieprzyjaciela wywołał, żołnierze zaś jego, których ze 300 było, w konfuzji najwyższej z szańca owego bieżali i ucieczką się slawując, rawelin tenże bez orężnej walki dalszej zostawili, w trwodze wielkiej broń swą porzuciwszy. Mimo iż rzeźnia w zupełności z dymem poszła, szaniec zaś od kanonady szkód wielkich doznał, bez zwłoki żadnej galerię z jednego końca mostu zerwanego na drugi przerzucono i rawelin załogą potrzebną obsadziwszy, szkody bez zwłoki naprawiono.
Atak ten obleganym od nowa otuchy dodał i nawet na to nie zważając, że im coraz bardziej amunicji brak, strzelaniem ciągłym zużytej, doskwierać zaczął, w walce będąc wprawionymi, rezolucję powzięli, że miasto aż do krwi ostatniej bronić będą.

Tymczasem Szwedzi posłańca pochwycili, którego arcyksiążę Leopold Wilhelm z listami do książąt wyprawił, w których to listach zaprawdę ich zapewniał, że miastu z pewnością w dwa dni z odsieczą pośpieszy, byleby tylko tak długo się jeszcze trzymać zdołali. Ledwie feldmarszałek o tym się wywiedział, w dniu św. Jakuba, 25. lipca, nocą z armią całą, działami, amunicją i bagażami, poniżej (miasta) przez Odrę się przeprawiwszy, która skutkiem upałów letnich wyschniętą nieco była, ku Bierutowowi i stamtąd dalej na Głogów wyruszył, działo zaś największe, którego zabrać ze sobą się obawiali, za przedmieściem Rataje w Odrze zatopiwszy (ciekawe, czy ktoś próbował później wydobyć to działo, może wciąż tam jest?).
Na to w mieście radość wielka powstała, o nieprzyjaciela odwrocie zaś się upewniwszy, bramy otwarto, obywatelstwo zaś na zewnątrz wyszedłszy, obóz wizytowało i łup znaczny z tego zrobiło, co Szwedzi – sami wcześniej zrabowawszy - w pośpiechu unieść z sobą nie mogli.

Takoż i książętom, męstwo wielkie wykazawszym, honor wielki i łaska wielka cesarska przypadły, jako to przez cesarza list napisany poświadcza (odpis listu znajduje się w brzeskim muzeum). Podczas tego, cztery niedziele oblężenia trwającego, Szwedom 1400 ludzi ubyło, bez jeńców i zaginionych, z czego i przysłowie owo się bierze: Brzeg, Freiberg i Brno, Szwedowi wojsko drą (Brieg, Freiberg und Brünne, machen dem Schweden die Armee dünne – podczas wojny 30-letniej Szwedzi bezskutecznie oblegali wspomniane twierdze).
Książęta zatem święto wielkie dziękczynne w kościołach wszystkich wyprawiwszy, Boga Wszechmogącego za opiekę i wstawiennictwo okazane wychwalali, a dzwony, nieme dotąd, takoż i zegary w mieście, w ruch znów wprawiono. W tym miejscu konieczne jest kolejne wyjaśnienie: Podczas oblężeń zwykle milczały dzwony i stawały zegary na wieżach. Miało to zapobiegać temu, by np. znajdujący się w twierdzy szpiedzy mogli dawać oblegającym jakieś znaki. Ponieważ dzwony można było przetopić na armaty, w przypadku zdobycia twierdzy stawały się zwyczajowo łupem dowódcy artylerii oblegających. Chcąc je zachować, miasto musiało dzwony „wykupić”, tj. zapłacić sowitą kontrybucję, ustalaną zwykle w osobnym artykule aktu kapitulacji. Wsi zaś mieszkańców (którzy schronili się w twierdzy) do domu wypuszczono, na nowo kościoły i szkoły pootwierano i wszystko do spokoju znów powróciło.
Ostatnio zmieniony przez Dziedzic_Pruski 2014-05-18, 21:55, w całości zmieniany 2 razy  
1 UP 0 DOWN
 
mulder 


Wiek: 47
Dołączył: 21 Gru 2008

UP 2397 / UP 3901



Wysłany: 2014-05-19, 07:17   

Żałuję jedynie, że do pełni opisu nie można zamieścić zdjęcia obrazu Szwedów oblegających Brzeg, których pozycje znajdowały się w rejonie Weinberg. :wink: Może trzeba wybrać się do Ratusza w tym celu.
0 UP 2 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7271



Wysłany: 2015-01-16, 17:30   Oblężenie 1642 r. wg. diariusza Gerharda, cz. 1.

Dalsze informacje nt. oblężenia Brzegu w 1642 r. znajdujemy w dziele "Schlesischer Religionsacten Fünfter Teil, handelnd von den unseeligen Zeiten des Mannsfeldisch-sächsischen und Schwedischen Krieges, auch was dabey bies zu dem Pragerischen Neben Rezess und hernach in Schlesien Religions-Sachen vorgelaufen/ durch Gottfriedt Buckischen Kay(ser-) und König(lichen) Regierungs-Secretarium zum Brieg colligiret und zusammengetragen“ (Śląskich aktów religijnych część piąta, rzecz o nieszczęsnych czasach wojny mansfeldsko-saskiej i szwedzkiej, takoż co do praskiego recesu dodatkowego i potem w religii sprawach na Śląsku się wydarzyło/ przez Gotfryda Buckischa, cesarskiego i królewskiego rejencyjnego sekretarza w Brzegu zebrana). Autor tego dzieła – wspomniany w tytule Gottfried Ferdinand Ritter von Buckisch und Löwenfels, 1641-1699, był śląskim historykiem kościelnym. Po przejściu na katolicyzm w r. 1676 sprawował aż do r. 1691 urząd sekretarza rejencyjnego w Brzegu. Skan rękopisu dostępny jest w Śląskiej Bibliotece Cyfrowej. W swej pracy Buckisch przytacza opis oblężenia sporządzony w formie diariusza przez naocznego świadka wydarzeń – książęcego sekretarza wołowskiego i oławskiego, Marcina Gerharda. Odpis tegoż diariusza z dzieła Buckischa znaleźć można w „Topografii ...” Fryderyka Bernarda Wernera, obok odpisu zaprezentowanego wcześniej tekstu z „Osobliwości śląskich ...” Lucaego (tekst „Topografii” Wernera to kompilacja różnych tekstów).

Jako wyżej wspomniano, Torstensona atak na te miejsca zawsze był antycypowanym, nie czekając zaś, aż jedno czy drugie zdobędzie . Takimż też sposobem po Nysy wzięciu wraz z armią główną wkrótce na Morawach był i marsz swój prosto na Ołomuniec skierował, który akordem wziął (tj. poprzez kapitulację), znaczne skarby tam zdobywając, wcześniej jednak także Brzeg otoczyć i oblężenie zacząć kazał, jako to opis wyjaśnia, który Martin Gerhard wykoncypował, książęcy sekretarz wołowski i oławski, który sam przy tym był.

31. maja 1642r. o siódmej pod wieczór rotmistrz do Brzegu przybył i komendantowi tutejszemu, pułkownikowi Mörderowi meldunek złożył, jako to nieprzyjaciel, powodem szybkiego Strzegomia wzięcia, niedaleko Świdnicy niespodziewanie na feldmarszałka Franciszka Albrechta Saskiego na Lauenburgu się natknąwszy, pułki konne, które walczły, jako i te, które do bitwy nie weszły, rozproszył i o konfuzję przyprawił. Cesarscy zaś nie tylko klęski niemałej doznali, ale i rzeczony feldmarszałek śmiertelnie ranionym został i wkrótce z ran swoich w Świdnicy zmarł. Jeszcze tego samego wieczoru pułkownik Mörder z Ich Książęcymi Mościami się naradziwszy, żołnierzy i obywateli zwołał, lecz bez bicia w bębny, i każdemu miejsce odpowiednie wyznaczył, takoż i 30 z obywatelstwa na zamek do Ich Książęcych Mości strzeżenia tej samej jeszcze nocy odkomenderował.

1. czerwca o siódmej rano podpułkownik Fuchs do pułkownika Mördera przybył i klęskę konfirmował, wszystkie okoliczności jej podając, a to że przeszło 4 pułki z nieprzyjacielem się biły, pozostałe się jednak do bitwy przymusić nie dały. O piątej wieczorem generał cejgmistrz (generał broni) Fernemont, który obóz swój za Odrą pod Wrocławiem miał, wraz z generałem wachmistrzem (generałem majorem) Bonneville’m pod Brzegiem stanąwszy, noc za Odrą pod cegielnią spędzili, o dziewiątej wieczorem do księcia Jerzego na naradę konno wy ruszyli.

2. czerwca o trzeciej po południu generał cejgmistrz (generał broni) Fernemont z całą armią na Opole stąd ruszył, 2 półkartauny z wyposażeniem tu zostawiając, takoż i do garnizonu, który z pułkownika Mördera wojska i czterdziestu kilku knechtów z lejbpułku Franciszka Albrechta się składał, jeszcze 2 pułki – Ranfta i Lesslie’ego – oba w sile do 900 ludzi, wszystko żołnierz dobry, stary i dobrze oporządzony. Wkrótce po ich przybyciu dzieła (fortyfikacyjne) wokół miasta rychtować poczęto, kosze szańcowe do dział i przed muszkieterów, takoż palisady stawiać i posterunki obsadzać. Pułkownik Mörder – jako komendant twierdzy - Bastion Zamkowy (w oryginale użyto bardziej ogólnego terminu bolwerk, ponieważ chodzi jednak bezsprzecznie o bastiony, pozostaniemy przy tym drugim terminie) obsadził, pułkownik Ranft – Bramę Opolską i Kępę Młyńską, podpułkownik Damm – Bastion Radziecki i Książęcy przy Małujowickiej Bramie, które to miejsca się przecinały, tj. z jednego do drugiego rejeterować i nieprzyjacielowi opór należyty stawiać się dało. Do pracy tej wiele bardzo pni drzewnych zwieziono – z Ich Książęcych Mości folwarków i końmi dworskimi – zarówno komendanta, jako i drugich ze szlachty, co się w mieście schroniła. Gdy jednak drogi niepewnymi się stały, domy stare i wszystkie szopy cegielniane zburzone zostały, a drewno na opał przeznaczono.

3. czerwca o czwartej po południu nieprzyjacielski trębacz koło ogrodu (zamkowego?) się pojawił, miasto otrąbił i z zasłoniętymi oczami wprowadzonym został. O jego przesłaniu trudno się jednak było czegoś wywiedzieć, jeno pułkownik Mörder Ich Książęcym Mościom meldował, czego się od trębacza dowiedział, a to że feldmarszałek książę Franciszek Albrecht jeszcze przy życiu jest i że meldunek o tym ma nadejść, że nieprzyjaciel Strzelinem zawładnął i 1 ½ mili od Brzegu patrole rozsyła.

6. czerwca pułkownik Mörder Ich Książęcym Mościom meldował, że nieprzyjaciel Świdnicą zawładnął i teraz Nysę oblega.

12. czerwca nieprzyjacielski oddział niedaleko miasta był widziany, który – gdy działo nań odpalono - znikł.

14. czerwca o jedenastej w nocy nieprzyjaciel w pobliżu miasta się pojawił, wiele domów przed Starobrzeską Bramą podpalił, a co tam znalazł, zrabował. Tegoż dnia i na Oławę napadł i konie z zamku zagarnął.

16. i 17. czerwca szwedzki motłoch całą Oławę splądrował.

20. czerwca przed pułkownikiem Ranftem kmieć stanął, którego posądzono, jakoby nieprzyjacielowi miał zdradził, w którym miejscu miasto najsłabsze jest i gdzie by w nie wniknąć można, do czego się na mękach przyznał, lecz klnąc się, że im (Szwedom) nic więcej ponad to nie wyjawił, że miasto z jednej strony Odra opływa, a z drugiej fosa i tym się im wymówił, że jako człek prosty rozeznać nie może, czy miasto dobrze, czy licho jest umocnione.

23. czerwca patent Torstensona przyniesiono, w którym tenże różnym oficerom brzeskie księstwo za kwaterę asygnując, wszystkiemu i wszystkim wsiom i miastom doń przynależnym, do tychże oficerów zaopatrzenia kontrybucję dawać nakazuje. Tenże patent Ich Książęce Mości jeszcze tego samego wieczoru panu komendantowi przedłożyli, a gdy się wywiedziano, że do jego egzekucji (wykonania) rotmistrz ku Oławie jechał, przeto o 11 w nocy pułkownika porucznika (podpułkownika) z Montecuculiego pułku ze 100 dragonami tamże odkomenderowano.

24. czerwca o brzasku na rzeczonego rotmistrza i ludzi jego nacierając, szarżę nań przypuścili, wielu z nich zabijając, rzeczonego zaś rotmistrza i rajtarów jego do Brzegu przywiedli. Od nich się wywiedziano, że nieprzyjaciel od Opola ku Brzegowi nadciąga i Brzeg oblegać zamierza i wedle tego już ze swą kawalerią się tu pokazał. W mieście zaś larum wielkie podniesiono, na alarm uderzono i obywatele, jako i żołnierze posterunki swe zajęli. Ulica Rybacka i Nowe Domy (przedmieście w okolicach dzisiejszej ul. Ofiar Katynia) wraz z domami w ogrodach i drugie na Ratajach i przed Małujowicką Bramą podpalone zostały (w przypadku zagrożenia oblężeniem niszczono przedmieścia, by nieprzyjaciel nie mógł ich wykorzystać do prac oblężniczych; zabudowa przedmieść miała dlatego mniej trwały charakter) , zaś do nieprzyjaciela nadciągającego z dział ognia dano, lecz po obu stronach bez skutku większego. Koło dziesiątej nieprzyjaciel nieopodal Wielkiego Stawu na brzezińskim polu stanął (w Brzezinie utrzymywano liczne stawy rybne). O pierwszej w południe komendanci 40 muszkieterów wraz z wieloma kmieciami i żołnierskimi żonami z toporami i motykami wysłali, by w ogrodach, przed Wrocławską Bramą najbliżej leżącymi, drzewa i krzaki powalili. Krótkie wyjaśnienie: ówczesne wojsko należy sobie wyobrazić jako wyrobników najmujących się do rzemiosła, jakim była wojaczka, z której żyli. Zabierali więc ze sobą żony i dzieci, a ponadto markietanki, prostytutki itp., itd. Ponieważ nie było żadnej logistyki, soldateska żyła z kraju, w którym toczyła się wojna, a gwałty i rabunki były na porządku dziennym. Wojna 30-letnia była dla Europy środkowej prawdziwą klęską gospodarczą i demograficzną. Tymczasem nieprzyjaciel z naszymi rajtarami się potykał, którzy nań natrali – w większej części piechoty oficerowie, jako że kawalerii żadnej tu nie było, którzy (rajtarzy) znikomy opór stawiwszy, ku ogrodom, gdzie pranie suszono, a gdzie rzeczonych 40 muszkieterów stało, zrejterowało, od nieprzyjaciela ściganymi będąc, który przez tychże muszkieterów ze stratą jednego konia i wielu rannych odpartym został, zaś kmiecie pracę swą dalej wykonywać mogli. Pod wieczór koło piątej 3 jeńców przyprowadzono, którzy zeznali, że następnego ranka kawaleria ma przybyć – 2 pułki: würzburski i Debischa.

26. czerwca nic szczególnego się nie wydarzyło, tylko muszkieterów, kmieci i żołnierskie żony do pozostałych ogrodów wysłano, by wszystko powalili, co miastu zaszkodzić mogło.

27. czerwca o trzeciej chorąży od pułkownika Ranfta sam jeden konno przed most Odrzański ruszywszy, do nieprzyjacielskiego szyldwacha opodal cegielni wypalił, gdy jednak wracać chciał, 2 rajtarów drogę mu odcięło i od 2 strzałów, z których jeden głowę, drugi zaś tułów przeszył, zabitym został. Szaty, szpada i karabinek (raczej arkebuz) śmiałka łupem nieprzyjaciela padły, zaś rumaka z pistoletami pochwycono i do miasta sprowadzono. Pułkownik Mörder na to 20 muszkieterów z chorążym razem odkomenderował, by ciało sprowadzili, które 28. tegoż miesiąca po żołniersku pochowanym zostało.

29. czerwca o piątej rano w mieście znów na larum uderzono i pozostała nieprzyjaciela armia nadciągnęła, z 3 brygad złożona. Jedna (brygada) pod Pawłowem, opodal murowanej szubienicy stanęła, druga u zielęcickiej doliny, trzecia pod Ratajami, przed Wrocławską Bramą. Artyleria wraz z główną kwaterą, przy której sam Torstenson się znajdował, we wsi Pawłów stanęła. Na nieprzyjaciela nadciągającego silny ogień z dział dano, od którego niemało gemajnów (szeregowców), jako i oficerów padło. Ciesielnia za Odrą leżąca z innymi domy i radzieckim folwarkiem wraz, takoż i (domy) po tej stronie (Odry) jeszcze stojące przez naszych do szczętu spalone zostały. 2 nieprzejacielskie regimenty, co jeszcze 25. (czerwca) tu przybyły, zaraz przez Odrę się przeprawiły i w najbliższych wsiach kwaterę wzięły. Poza tym cała kawaleria pozostała po obu miasta stronach na milę od obozu stanęła. Tejże nocy nieprzyjaciel aprosze (rowy oblężnicze) ryć począł, najprzód ku zamkowemu rawelinowi, drugą ku (bastionowi) zwanemu „Strzeż się” przy Opolskiej Bramie, trzecią ku Małujowickiej bramie, przy Radzieckim Bastionie.

30. czerwca koło ósmej wieczorem nasi w 50 ludzi wypad do nieprzyjaciela okopów zrobili, wielu ludzi jego ubili, a wśród jeńców podpułkownika Antona Tristanta przyprowadzili. Tymczasem Szwedzi rycie aproszy wszelkich gorliwie dalej prowadzili, jednak przez naszych dniem i nocą nieprzerwanie ostrzeliwanymi będąc.

1. lipca w nocy od pułkownika Ranfta chorążemu głowę przestrzelono, takoż i kula muszkietowa przez okno do jadalnej komnaty na zamku wpadła, gdzie szlachecki fraucymer (damy dworu) przebywał i figurze psa z gipsu zrobionej, przy drzwiach stojącej, pysk utrąciła, poza tym jednak nikomu krzywdy nie czyniąc.

3. lipca pułkownik Ranft, 3 (dwuręcznych) mieczy (z arsenału) zażądawszy, w południe wypad do nieprzyjacielskich okopów przy Starobrzeskiej Bramie, takoż ze znaczną liczbą kropaczy („gwiazda poranna” – maczuga z nabitymi kolcami), halabard, oszczepów, wideł bojowych i podobnej broni, w ilości znacznej z arsenału wziętej, i w 100 ludzi zrobił, przez co wielu nieprzyjaciół ubito, a drugich z okopów przegnano, kosze szańcowe ustawione przewrócono, zaś wśród jeńców, pułkownika wachmistrza (majora) przyprowadzono. Tej nocy nieprzyjaciel rawelin przed Zamkowym Bastionem (lokalizacja tego dzieła fortyfikacyjnego zostanie omówiona w ostatniej części tego opracowania, w której zostaną również zamieszczone ilustracje) bez skutku silnie ostrzeliwał.

4. lipca Ich Książęce Mości, z górnych pokoi zszedłszy, w dolnej sali zamku jadalnię swą wzięli, zaś w sąsiednich komnatach – mieszkanie, gdyż powodem strzelania (na górze) bezpiecznymi być nie mogli. Tego dnia koło drugiej w południe nieprzyjaciel duże granaty na miasto wystrzelił, z których jeden do fosy przy Radzieckim Bastionie wpadł, szkody żadnej nie wyrządziwszy, drugi zaś w wartownię przy Starobrzeskiej Bramie trafił, tęże wartownię rozbijając i jednego chorego żołnierza, który tam spał, zabijając. Kolejne wyjaśnienie: autor diariusza używa określenia granaty, przy którym pozostaniemy. Ponieważ mowa jest jednak o tym, że Brzeg ostrzeliwano z moździerzy, bardziej adektwatne byłoby określenie bomba. Bomby miotano z moździerzy i haubic, granaty rzucano lub wystrzeliwano z armat. Pod wieczór znów wypad zrobiono, 4 jeńców biorąc i wiele szkód przy tym czyniąc i mimo że próbę podjęto, żeby nieprzyjacielski moździerz zagwoździć (tj. wbić specjalny gwóźdź w zapał, przez co moździerza czy armaty nie można było odpalić), lecz że jeden gwóźdź zgubiono, drugi zaś, gdy go wbijać miano, w bok odskoczył, niczego jednak nie zdziałano. Na noc przeciw dziełom (fortyfikacyjnym) 100 ludzi wystawiono, lecz powodem pogody deszczowej niczego przedsiębrać nie mogąc, w gotowości jeno pozostawano, a oddział dział ustawianie miał konwojować.

5. lipca silnie z dział i muszkietów do nieprzyjaciela strzelano, po południu przy Wrocławskiej Bramie wypad zrobiono, jednak bez jeńców pochwycenia, gdyż nieprzyjaciel, szybko się zmiarkowawszy, do walki stanął, wielu zabitych tracąc, w tem i pułkownika wachmistrza (majora), ale i naszych kilku też padło i ranionymi zostało. Nieprzyjaciela kawaleria z krzykiem szarżując, aż blisko pod nasze szańce podeszła, suponując że z Małujowickiej Bramy naszych rejteradzie sekundują, i żeby ich zatrzymać, blisko między bramami obiema się zasadziła. Na to żołnierze i obywatele z wież tak do nich (tj. nieprzyjacielskiej kawalerii) z muszkietów i hakownic strzelać poczęli, aż ci ze stratą zabitych i rannych wielu rejterować musieli. Takoż i nocą jeszcze partie obie mocno się ze sobą ścierały. Następne wyjaśnienie: w oryginale mowa jest o podwójnych, tj. ciężkich hakownicach, stosowanych w wojnie oblężniczej. Początkowo hakownice były prostą, ręczną bronią palną bez zamka, w których proch na panewce zapalano żarzącym się prętem, węglem, lontem itp. Charakterystycznym elementem hakownicy był hak pod lufą, którym można się było zaprzeć o tarczę, wyłom muru itp., amortyzując odrzut. Później hakownice miały zamki – zwykle lontowe o prostej konstrukcji, dociskowe – zatknięty w zacisku, palący się lont spuszczano na panewkę za pomocą dźwigni. Muszkiety były lżejsze od hakownic, odpalano je zwykle z podpórek (forkietów), miały bardziej „subtelny” zamek lontowy z mechanizmem spustowym.

6. lipca nic osobliwego się nie wydarzyło, prócz ciągłego nieprzyjaciela z okopów odpierania, przy czym 2 żołnierzy naszych zastrzelonych zostało. Dla ich aproszy przeszkodzeniu dużo granatów rzucono, a o drugiej w południe przy Starobrzeskiej Bramie silny wypad zrobiono i 40 ludzi (nieprzyjaciela) zabito. Generał wachmistrz (szwedzki generał major) Montani (Mortaigne) uciekających znów do okopów zagnał, ale w udo postrzał otrzymał, takoż i rumak jego 2 razy trafiony i raniony został. Nieprzyjaciej tak silny odpór dał i strzelał, że kule często aż do kościoła farnego dolatując, chorągwie w środku (przy ołtarzu) trafiły i szkło z okien wytłukły, przez co ludzie na kazaniu obecni, kościół opuścić musieli. Koło czwartej nieprzyjaciel 2 wielkie granaty na zamek rzucił. (Jeden z nich) wieżę nieco psując, kawałek z wieńca (balustrady) rozbił, ale że na zapał spadł, a ten zrazu ziemią się zapchał, przez co (granat) zgasł i efektu żadnego więcej nie uczynił, a 444 funtów ważył. Drugi (granat) do fosy tylko wpadł. Jeszcze tegoż wieczora Ich Książęce Mości, księżniczki Maria Zofia i Zofia Magdalena, do generała Torstensona dobosza z listem tejże treści odprawiły:

Powodem Ich Książęcych Mości i drugiego, szlachetnego fraucymeru przy nich będącego, Jego Ekscelencji, panu generałowi feldmarszałkowi Torstensenowi (do wiadomości) się podaje, że dzisiejszego wieczora granat srogi do książęcego zamku rzuconym został. Lecz Ich Książęce Mości Waszej Ekscelencji sławę chwalebną znając, że wobec fraucymeru, a zwłaszcza dam książęcych i szlachetnych, honor najwyższy i wolę łaskawą wżdy okazuje, przeto i teraz nie wątpią, lecz dobrą i kojącą pewność posiadają, że Wasza Ekscelencja wobec Ich Książęcych Mości i takoż całego szlachetnemgo fraucymeru tęże szczególną, przychylną i życzliwą wolę okazując, rozkazać raczą, by w Ich Książęcych Mości domu, z którego żadne ofensywy podejmowanymi nie są, Ich Książęcym Mościom takież niezwykłe pozdrowienia, jako dziś w południe, oszczędzonymi zostały, za co Ich Książące Mości Waszej Ekscelencji dzięków szczerych wyrazić nie omieszkają. Brzeg, dnia 6. lipca 1642 r

Pismo to pierwszej nocy bez odpowiedzi pozostało, lecz dnia następnego Torstensona odpowiedź nadeszła.

Wasze Książęce Mości! Z Waszą Książęcą ręką skreślonego i Waszych Książęcych Mości pieczęcią opatrzonego memuaru całkiem poznałem, co Wasze Książęce Mości o granacie zamyślają, dnia wczorajszego do książęcego zamku w Brzegu rzuconego, i czego ode mnie żądają, aby od dalszego tychże (granatów) do zamku książęcego, z którego zaprawdę żadnej ofensywy nie podjęto, miotania zachowanymi zostać. Takoż ze strony swojej nadzwyczajnie żałuję, że Ich Książęce Mości wraz ze szlachetnym fraucymerem w miejscu takim, z zewnątz procedowanym (obleganym), przebywać muszą, jednakowoż pojąć nie mogę, z jakiegoż to rezonu (powodu) komendant w Brzegu, gdyż doskonale jest mi wiadomym, że załoga tu się znajdująca po temu niesposobną jest, a nadto że nieprzyjaciej (tj. cesarscy) w czasie tak długim rekoligować się (zebrać się na nowo) nie zdołał, komendant od sukursu wszelakiego zupełnie odciętym będąc, miejsce owo dalej dysputować (bronić) myśli. Co zaś z takiejż obrony zaciętej, bez rezonu żadnego podjętej, niezwłocznie wojna uczyni, Jego Książęca Mość książę ubiec mogą, sprawiając, ażeby komendant, jako wyżej wyłożono, rezonu żadnego po temu nie posiadając, obrony zaciekłej poniechał, i bym i ja środków sroższych, w wojnie stosowanych, używać nie musiał być skłonnym, a których Waszym Książęcym Mościom, a takoż i szlachetnemu fraucymerowi z chęcią bym ze swej strony zaoszczędził, dobrze przy tym wiedząc, iż Wasze Książęce Mości z wojną nic wspólnego nie mają, i co by Waszych Książecych Mości konserwacji lepiej posłużyło. Gdyby zaś jednak komendant dalej przy swej bezpowodnej obronie uparcie obstawał i mnie dłużej zatrzymywać tu myślał, przeto Ich Książęce Mości same Ich książęcą dyskrecją rozsądzić mogą, że wówczas wszelkimi wojennymi środkami, w rękach mych spoczywających, z najlepszym rozeznaniem się posłużyć, nieodparcie zmuszonym zostanę. Tym bardziej jeszcze, jako ze zdziwieniem wielkim przyjęto, że Jego Książęca Mość Książę żołnierzy swych własnych i obywateli do obrony przed nami używać pozwala. Niech tak już i będzie, ja jednak rezolucję zupełną powziąłem, wcześniej nie spocząć, nim miejscem tym, w którego dobycie tyle już trudu włożyłem, z bożą pomocą nie zawładnę, za wszelkie szkody i cierpienia zaś, jakie przy tym powstać mogą, przed Bogiem i każdym z osobna będąc usprawiedliwionym. Waszych Książęcych Mości, których pewnie boskiej opiece polecam, sługą najposłuszniejszym pozostając, pismo to za odpowiedź należną przesyłam. Leonard Torstenson. Dan w obozie polowym pod Brzegiem, 27. czerwca starego stylu 1642 r. Starego stylu, tj. według kalendarza juliańskiego, kalendarz gregoriański wprowadzono w Szwecji dopiero w r. 1753, zaś w Rzeszy Niemieckiej już w 1583 r.

Takiż list Torstenson i brzeskiemu komendantowi, pułkownikowi Mörderowi, tej oto treści napisał:

Wysoko urodzony, Wielmożny Panie Komendancie! Co mi Ich Książęce Mości, księżne brzeskie donoszą, z pisma załączonego Pan Komendant doskonale rozeznać może. Ja zaś więcej nie żałuję, jako że się Ich Książęce Mości teraz w takim miejscu, które od zewnątrz i od środka procedowanym jest, znajdować się muszą, zaś przez Pana Komendanta wbrew rezonowi wszelkiemu powzięty upór takoż i tysięcy kilka dusz niewinnych wraz, w mieście się znajdujących, na niebezpieczeństwo największe wystawił. Osąd jednak, czyż gdy przy tym rzeczy obrocie, środków wszelakich wojennych używszy, w rękach mych spoczywających, nieszczęścia z tego wznikłego, dla Boga i każdego z osobna powodem będę, Panu Komendantowi pozostawiam, zwłaszcza że dobrze przy tym jest mi wiadomym, że garnizon w mieście stojący niesposobnym jest, miejsce to dłużej dysputować (bronić), nieprzyjaciel zaś długo rekoligować się (zebrać się na nowo) i w sukurs przyjść nie zdoła. Niech i (Pan Komendant) nie myśli, że z miejsca tego wcześniej się ruszę, aż nim z bożą pomocą zawładnę, co Panu Komendantowi ku deliberacji dalszej, nie tając podaję, Pana Komendanta sługą gorliwym pozostając.
Dan w obozie polowym pod Brzegiem 27. czerwca 1642 r. Leonhard Torstenson.


Na list ten pułkownik Mörder tak odpowiedział:

Wysoko urodzony Panie Generale Feldmarszałku! Wasza Ekscelencjo! Pismo Waszej Ekscelencji dziś otrzymałem i co Wasza Ekscelencja powodem listu Ich Książęcych Mości, księżnych brzeskich przekazać raczyli, dobrze pojąłem. Ich Książęcych Mości żądanie spełniając, tęże powinność ochoczo spełniłem i list Ich Waszej Ekscelencji przesłałem. Jednakowoż o stanie miejsca tego (tj. twierdzy) Waszej Ekscelencji widać źle sprawę zdano, gdyż Bogu dzięki w takiej jest ono kondycji, że wraz z kawalerami, oficerami i żołnierzami mi tu towarzyszącymi, Waszej Ekscelencji z bożą pomocą okazać tuszę, że zamiar silny powziąwszy, miejsce to jako żołnierze prawi trzymać mocno będziemy, co Waszej Ekscelencji za odpowiedź nie tając podaję, Jego Ekscelencji gorliwym sługą, wyjąwszy Panu memu służbę, pozostając.
Brzeg, dnia 7. lipca 1642, J Mörder.


Poza tym dnia tego furażer, który w szańcu przy koszach tabakę palił, kulą w głowę trafionym został. W południe po trzeciej granat do rynsztoka koło szkoły wpadł, szkody jednak nie czyniąc. Nocą nieprzyjaciel swoje aprosze kontynuował, aż do zewnętrznego rawelina przy Zamkowym Bastionie dochodząc.

8. lipca koło dziewiątej rano nieprzyjaciej granat do Krzyżowego Dworu koło kościoła farnego wrzucił, od którego kapelan Henryk Adolph w plecy raniony, lecz potem wykurowany został. Takoż zarządzonym zostało, że ni w mieście, ni w zamku zegar żaden bić nie może (ani żaden dzwon, żeby ewentualni szpiedzy nie mogli dawać żadnych znaków na zewnątrz). Poza tym dobosz od nieprzyjaciela do pułkownika przysłanym został, którego przesłanie jednak w tajemnicy zachowano. Po południu nieprzyjaciel Ich Książęcych Wysokości folwark w Garbowie i liczne zagrody w Lipkach podpalił, zaś o czwartej wiele granatów na liczne domy miotał, jako na Dranigera dom przy Grodzkiej ulicy (Zamkowej), w którym (granat) 3 stropy przebiwszy, blisko kolebki upadł, w której dziecko małe leżało, lecz krzywdy mu nie czyniąc. Nocą takoż granatów wiele miotano, lecz i te szkody nie uczyniły, a gdy miejsce, w którym moździerz stał, dostrzeżono i z Radzieckiego Bastionu z dział, zaś z wież – z hakownic i rusznic żelaznych ku niemu strzelać poczęto, aż w końcu zabrany został.

9. lipca, gdy nieprzyjaciel zrazu przez godzin kilka cicho siedział, swych poległych pogrzęść zapragnął, czego mu jednak odmówiono, zamysł zgoła inny w tym podejrzewając. Na to po południu silnie granatami przy ogrodzie do prania ku Odrze strzelał, z których jeden o szóstej na plac przed bramą zamkową upadłszy, pękł i jako ogniem żonę żołnierską pokrył, krzywdy jej, ani nikomu innemu jednak nie czyniąc. Dwa granaty za zamkiem upadły, jeden do browaru, żonę pachołka w ramię uderzając, innym zaś szkody żadnej nie czyniąc, do gnoju koło chlewika wpadł. Poza tym jeden żołnierz od granatu w stopę ranionym został. Nocą bombardowanie granatami kontynuowano, których 5 na przykościelny plac przy zamku (tj. koło kolegiaty św. Jadwigi) upadło. O trzeciej za dnia w baszcie w murach miejskich kilka funtów prochu wybuchło, nikogo jednak nie raniąc (baszt w dawnych murach miejskich używano jako magazyny prochu). O dziesiątej w nocy, gdy zegar znów bić zaczął, nieprzyjaciel rawelin przy Zamkowym Bastionie miną wysadził, ale że kontrminowano, mina odpartą została i rawelinowi mało szkody uczyniła, lecz na to nie zważając, nieprzyjaciel z gromkim wrzaskiem, strzelaniem i granatów ręcznych rzucaniem na tenże rawelin silnie natarł, nasi jednak silną obroną przez 3 godziny go utrzymali, nieprzyjaciela raz odrzucając. Przy tymże szturmie wielu nieprzyjaciół padło i ranionymi zostało, z naszych zaś, którzy do odcinków pod bastionem zrejterowali, mało – porucznik i kilku kmieci zaledwie, którzy przy minie padli, lecz przez nieprzyjaciela żywymi pojmani zostali. Przez noc nieprzyjaciel silnie rawelin obsadził.

10. lipca pułkownik Ranft 3 działa ustawić kazał, które przez chwilę niemałą na nieprzyjaciela na rawelinie okopy, by go stamtąd wyprzeć, strzelały, lecz mimo że nieprzyjaciel niemało szkód doznał, to jednak wyprzeć się nie dał.

11. lipca do południa nieprzyjaciel cicho siedział, z czego przypuszczano, że miną jakąś ważną jest zajęty, lecz wraz się okazało, że moździerz pod Bastion Zamkowy podciągnąwszy,

12 lipca kul wiele kamiennych do zamkowego ogrodu i bastionu wrzucił, które koni wiele, co w ogrodzie stały, wybiły. Po południu 3 żołnierzy naszych z beczkami smoły odkomenderowano, by palisady na rawelinie pod Zamkowym Bastionem, pod którymi nieprzyjaciel się znajdował, podpalili. Że jednak przez nieprzyjaciela szybko dostrzeżonymi i pod ogień wziętymi zostali, niczego nie dokonawszy powrócili, po czym wielu (żołnierzy) z Wrocławskiej Bramy fosą do rzeczonego rawelina pobieżało i wieloma granatami ręcznymi nieprzyjaciela zarzuciło, czego efektów jednak dostrzec się nie dało, i aż do wieczora z miejsc wielu silnie tamże strzelano i wielka kula kamienna do pułkownika Mördera izby, którą w wartowni na Zamkowym Bastionie miał, tuż koło łóżka padła.

13. lipca o czwartej rano nieprzyjaciel miotanie kul kamiennych rozpoczął, które od rana do wieczora trwało i przez co wiele koni ranionych, a jeden zabity został. O drugiej w południe nieprzyjaciej przez dobosza otwarty list patentowy księcia legnickiego, który tenże do Ich Książęcych Wysokości, zdrowia dobrego życząc, przesłał, kuriera jednak przy sobie zatrzymując (tzn. przesłany został tylko list, zaś kuriera zatrzymano). W liście owym książę legnicki o dobre zdrowie Ich Książęcych Mości zapytywał, gdyż słuchy go o tym doszły, jakoby niektóre osoby książęce niedysponowanymi być miały. Na list jeszcze tego samego dnia odpowiedziano i otwarty doboszowi, a potem kurierowi wręczono.
2 UP 0 DOWN
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Zobacz posty nieprzeczytane

Skocz do:  

Tagi tematu: brieg, brzeskiej, festung, historia, jak, powstawala, twierdzy


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template BMan1Blue v 0.6 modified by Nasedo
Strona wygenerowana w 0,24 sekundy. Zapytań do SQL: 34
Nasze Serwisy:









Informator Miejski:

  • Katalog Firm w Brzegu