W kontekście usiłowań budowy kolejnego pomnika JP2 oraz wielu rozmów - także tutaj na forum - zastanawiam się nad takim ważkim problemem społecznym jakim jest realny wpływ nauczania papieskiego na postawy i wybory Polaków.
Bo to jest tak, że Papież mówił i pisał o dialogu, o tym że człowiek jest drogą kościoła, o godności kobiety, o prawach człowieka, przebaczeniu. Próbował też trudniejszych sztuk intelektualnych, jakimi były próby uniwersalizacji polskiej historii, wydobywania z niej przesłań i wartości ogólnoludzkich.
To wszystko jest dostępne nie tylko w postaci zdjęć, czy wyrywków homilii, kolorowych gadżetów, ale w jest w homiliach, encyklikach, książkach, mniej znanych wypowiedziach niż ta o kremówkach.
Mimo tego mam wrażenie że w Polsce panuje głównie kult bałwanizmu papieskiego. Pełno frazesów a coraz mniej tego co było treścią. Ostatnio w rejonie jednego kościoła naliczyłem bodaj pięciu czy sześciu Papieży w różnych postaciach - pomników, portretów, popierś, posążków z dziećmi, emblemaciku na skarbonce.
Z jednej strony nikt nie powie że ma w nosie nauczanie Papieża a z drugiej strony kilkanaście milionów chce przywrócenia kary śmierci, kilka milionó drwi z idei praw człowieka, z trudem skrywa antysemityzm.
Ciśnie się na usta pytanie - i co z tego że Wojtyłą był Papieżem? Chyba tylko zarobek dla pamiątkarzy, odlewników, kamieniarzy może dla kilku aktorów i reżyserów filmowych.
A może się mylę? Może jest inaczej?
Ciśnie się na usta pytanie - i co z tego że Wojtyłą był Papieżem?
W kontekście tak przedstawionego problemu, ja nie bardzo rozumiem tak zadane pytanie, a sformułowanie tematu, czy też pytania, ma / może mieć zasadniczy wpływ do przebieg dyskusji i ewentualnie powstałe konflikty ?
Mówiąc po chłopsku.
Wkurza Cię jak to mówisz bałwanizm w zestawieniu z domniemana deklaracją wielkiej wiary i w jej "centrum ziemskim " osoby Jana Pawła II, a przecież równie dobrze można rozszerzyć temat
na współcześnie bardzo naiwne podejście do kwestii teorii i praktyki religii ...ja bynajmniej widzę je w dyskusji i zachowaniach na każdym kroku..
Przykład ?
Młodzież wiążąca się w kółkach religijnych, wysławiających Boga przez pieśni.. a poza tzw. salkami tworząca wizerunek kogoś kogo poniekąd negują..
Radek W. napisał/a:
A może się mylę? Może jest inaczej?
Oczywiście, że się nie mylisz jeśli twierdzisz, że dla niektórych ważniejsze są symbole, pomniki, coś co pozwoli im być dumnym (człowiek nie Bóg próżny z definicji ) niźli głęboka wiara wskazująca bardziej na ich postępowanie zgodne z nauczaniem i postawą papieską, a nie wskazująca palcem na pomnik.
Więc Radku, czy denerwuje Cię ludzka próżność i powierzchowność ? Czy chcesz dać upust nerwom bo przecież nikt nie doceni Twojej głębokiej wiary, bo nie chcesz stawiać pomników ? Może trochę prowokacyjnie to zabrzmiało..ale również nie do końca jasne są dla mnie Twoje intencje, które w pierwszym momencie odebrałem jako intelektualny foch.
Moja wiara/niewiara nie ma tutaj nic do rzeczy. Po prostu byłem ciekawy różnych opinii. A jak ich nie ma to nie ma, to znaczy że nie ma o czym gadać. I już.
To nie ma nic związanego z wiara lub nie wiarą według mnie.
Według mnie to chodzi o to, że "nasi" też potrafią do czegoś dojść. Mickiewicz i inni też mają swoje pomniki. Myślę że chodzi raczej o swoiste pochwalenie się narodowymi "osiągnięciami".
Jest o czym. Pomniki należą się za to, że jako Polak nawoływał do pojednania, i między ludźmi, i między religiami. Do pojednania nad podziałami, bez względu na wyznanie, kolor skóry, przeszłość polityczną, dotychczasową działalność itp. To nawoływanie zostało zauważone i doceniane, tylko nie u nas.
Ale niestety nie to jest główną przyczyną stawiania tych pomników, co być powinno. Jak Ci, którzy stawiają te pomniki realizują ten przekaz? Widać gołym okiem. Zawiść, podziały na tych, co stali po tej i po tamtej stronie, pycha, arogancja, wyniosłość, chęć dołożenia przeciwnikowi za wszelką cenę i tak długo jeszcze można. Dulszczyzna w rozszerzonym pojęciu i zakłamanie i tyle. A gdzie nauka Tego, któremu pomniki poświęcono?
Mnie na przykład ciekawi a nawet fascynuje umiejętność uniwersalizacji polskiego doświadczenia i przemieniania typowego polonocentrycznego cierpiętnictwa w poczucie mocy. To jest praktycznie w każdej Jego wypowiedzi do Polaków. O tyle więc sądzę --- w skrócie rzecz ujmując, tak żeby nie zadeptać tematu --- jest ważne dla Polaków że ten Papież był spomiędzy nich (uniwersalizacja, metanoia zbiorowego doświadczenia) ale nie mniej ważne dla świata, szczególnie tego gorszego świata, że Papież był z niego. Sądzę że żywiołowość przyjęcia z jaka sie spotykał u "gorszych" i ich żal gdy odeszdł wynika z tego właśnie, że pochodził z tej gorszej, niewiadomogdzieleżącej Europy Wschodniej. Takiej pół-Europy. Ratzinger wiedział i czuł, że będzie daleko od tego fenomenu, stąd jego słowa o "robotniku winnicy Pańskiej".
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum