Popieram poprzedników na temat oddziału wewnętrznego i piszę to jako ostrzeżenie. Siedlisko bakterii, syf, kiepska opieka. Jak ktoś ma szanse, to niech jedzie do innego szpitala. Moja Babcia zmarła w wyniku wielu błędów popełnianych na tym oddziale.
Gdy prosiłam z-cę ordynatora na ginekologii o wypisanie ze szpitala dzień wcześniej, ten mi powiedział że jak mam jakąś sprawę do załatwienia to żebym sobie wyszła, załatwiła i wróciła... Moim zdaniem takie podejście jest niedopuszczalne, ponieważ gdyby stało mi się coś w tym czasie to ja bym za to odpowiedziała, a nie szpital.
Oczywiście wypisałam się na własne żądanie (a mam takie prawo), po czym wściekły z-ca wyskoczył do mnie z "mordą", że mają swoje procedury, a ja je łamie, że robie im tylko problemy. Na końcu języka miałam dla niego odpowiednią "wiązankę", ale powstrzymałam bo nigdy nie wiadomo czy nikt z rodziny tam nie trafi, a wtedy wiadomo jak by był traktowany.
P.S. W szpitalu przyjmował mnie lekarz, który zachowywał się jakby był narąbany. Miał nawet problem ze zrobieniem usg...
Ostatnio zmieniony przez Perełkowa 2012-08-29, 16:59, w całości zmieniany 1 raz
Ja przeklinam brzeski szpital. Zwłaszcza oddział ginekologiczny.
Trzy razy tam rodziłam z czego dwa razy to totalna porażka. Najpierw pielegniarki mi wytykały że jestem złą matką bo nie wziełam do porodu karty ciąży (bo nie byłam w stanie akurat) po zlekcewarzenie mnie leżącej już i szykującej się do porodu. Pielęgniarka która mnie przyjeła przez parę godzin nie przyszła do mnie sprawdzić co się dzieje.
Ordynator wtedy był nowy i świeży więc zostałam że tak powiem obsłużona miło.
Gorzej przy drugim porodzie. Poród sam trwał szybko lecz wyzywanie na mnie podczas porodu że nie umiem przeć bądź poniżanie słowne przez jednego z lekarzy albo ocenienie mnie i również poniżenie przez drugiego to nawet nie mam słów aby opisać. Dochodzi do tego że miałam zapalenie pęcherza. Dostałam wysokiej gorączki i mówiłam wszystkimmże coś jest nie tak. Oczywiście ordynator puścił moje słowa mimo uszu. Parę godzin później dostałam 40 ponad stopniowej gorączki. Dopiero wtedy zaczeły robić cokolwiek w tym kierunku. Mąż oczywiście nie wytrzymał iswoje nagadał ile wlazło..
Jednym zdaniem żeby w szpitalu na odziele ginekologii zauważyli że coś się dzieje, muszą się najpierw potknąć o ciebie jak już leżysz i że tak powiem zdychasz.
Dziwie sie Waszym partnerom, ze bedac swiadkiem tego typu sytuacji "pogadali" sobie, ewentualnie pokrzykiwali. W dzisiejszych czasach wyciaga sie wizytowke prawnika i pozywa dana osobe(!) o zaniechanie czynnosci sluzbowych. Dwa takie pozwy zalatwilyby sprawe na oddziale. Oczywiscie informacja do tv i radio.
Wizytówki prawnika nie załatwią sprawy, bo wine trzeba udowodnić, a jak wiadomym jest, to to jest walka z wiatrakami, przynajmniej czasami. Na tym oddziale, to przede wszystkim trzeba zmienić zespół, od pani zza granicy, mówiącej do pacjentki "nie trza było się je**ć", do reszty rzeźników. A z-ca jest miły do bólu jak się do niego chodzi prywatnie na wizyty
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum