Dziura na drodze? Powalone drzewo? Sąsiad który pali opony w domowym piecu? Napisz do nas na adres forumbrzeg@forumbrzeg.pl a zajmiemy się każdą sprawą.
Wysłany: 2007-04-06, 12:49 Czy spełnią się marzenia?
Klawo jest Czy spełnią się marzenia?
Było źle, oj, było bardzo źle. Kiedy? Za nieboszczki Polski Ludowej. Ci, którzy jeszcze żyją i pamiętają tamte czasy, mówią jednak, że pewnych produktów było nadmiar. Octu mianowicie. Ale! – krzyczą przeciwnicy PRL-u – braki były ogromne i bardzo dokuczliwe, na ten przykład niemal zero papieru, osobliwie toaletowego. Naród cierpiał, tym bardziej, iż wiedział, że za granicami demoludów tego artykułu pierwszej potrzeby było w bród. W głębokim peerelu w zasadzie daleko za granicę jeździł tylko Józef Cyrankiewicz (premierował coś około 25 lat). Na przykład do Indii, gdzie na słoniu jeździła jego małżonka – artystka. Inni sporadycznie, chyba, że podpisali esbecji papierek. Potem już było lżej, ale jednak trudno. Jak się dostać za granicę? - głowili się rodacy. Paszport trzeba było mieć. A tu się zaczynały schody. Ludzie stawali na głowach, poruszali wszystkie znajomości, podpisywali różne oświadczenia, żeby tylko otrzymać ten bezcenny dokument i wyjechać – chociażby do Jugosławii. A tam już pod dostatkiem papieru – różowego, zielonego, pomarańczowego – ile du(sz)a zapragnie.
Jak komuna padła to się drzwi krajowe otworzyły na świat. Ludzie ruszyli po dobra na zachód. Nowa władza zachłysnęła się wolnością, wyjeżdżała (ale nie za swoje) na wszystkie strony świata, jak najdalej – do Japonii, Argentyny, Brazylii, Chin, nie mówiąc o Francji, Anglii, Hiszpanii, Niemczech, Italii. Latali posłowie, marszałkowie, radni większych miast. Rekordzistą wyjazdowym okazał się były marszałek Senatu Adam Struzik z PSL, który zaliczył w całej kadencji 26 delegacji. Odwiedził m.in. Wietnam, Laos, Argentynę, Urugwaj, Mongolię, Japonie, Chiny. Alicja Grzesik wyjeżdżała (do połowy kadencji) 16 razy. I tak od 18 lat jeżdżą, latają, pływają nasi wybrańcy na nasz koszt, a owoców tych wojaży trudno dostrzec.
I oto znowu sformowała się ekipa posłów do wylotu, do Australii i Nowej Zelandii. Prezydenckim samolotem. Posłom i senatorom towarzyszyć będą sekretarki, urzędnicy, tłumacze, biznesmeni. Łącznie – 69 osób. Niektórzy mają nadzieję odwiedzić plażę na Bondi Beach w Sydney, umoczyć stopy w oceanie, inni liczą na rozrywki kulturalno – towarzyskie, których nie zabraknie, bo to przecież 150 – lecie Polonii na antypodach. Kolejna grupa parlamentarzystów wybiera się w drugiej połowie kwietnia do Ameryki Południowej m.in. do Brazylii i Chile. Spora część Polaków marzy, żeby cały parlament wyjechał gdzieś daleko. I tam pozostał. Na zawsze. Wtedy państwo będzie naprawdę tańsze.
Jan Podróżnik
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum