„Miłość to głębokie uczucie do drugiej osoby, połączone zwykle z silnym pragnieniem stałego obcowania z nią i chęcią obdarzenia jej szczęściem..” itd, czyli słownikowa regułka...
Ale czy można znaleźć odpowiednią regułkę na to uczucie, aby w pełni oddać jego niesamowitość? Każdy powinien znaleźć własną definicje miłości (mniej lub bardziej trafną ) i odpowiedzieć sobie na pytanie czy w ogóle w nią wierzy.
Moja ‘definicja’ miłości jest trochę śmieszna i może zbyt wyidealizowana, ale staram się nadać jej jakiś kształt i tym samym nie obdzierać jej z niezwykłości. Wyobraźcie sobie dwa malutkie pokoiki połączone wielkim korytarzem. Na co dzień zakochani żyją wspólnie w tym właśnie korytarzu. Stawiają czoła problemom, które w nim napotykają, cieszą się sobą. Jednak każdy potrzebuje czasem intymności i izolacji. Czasem trzeba pobyć z własnymi myślami. Nie zrozumcie mnie źle, nie mówię o braku zaufania i kłamstwach. Każdy zresztą sam przed sobą powinien zrobić rachunek sumienia. Jeżeli związek jest zbudowany na wzajemnym zaufaniu, chwilowe zamknięcie się we ‘własnym pokoiku’ nikomu nie zrobi różnicy. Każdy z nas potrzebuje takich momentów kiedy trzeba coś przemyśleć, albo po prostu pobujać w obłokach
„Tam gdzie jest miłość rozum nie powinien zgłaszać wątpliwości”.. szkoda tylko, że na co dzień często o tym zapominamy.
Nie mówię, że z biegiem czasu moja ‘definicja’ nie ulegnie modyfikacji, co jest w sumie oczywiste, bo.. człowiek uczy się przez całe życie
Ostatnio zmieniony przez Indra 2007-03-27, 12:13, w całości zmieniany 1 raz
1. Temat : "Czym dla Ciebie jest miłość" ..no ale fakt, zdanie "Miłość dla mnie jest czymś czego nie ma na upartego może mieć jakąś pseudologike
2. Może spróbowałabyś jakoś rozwinąć swoją myśl
3. Czyżby ktoś został zraniony ?
nie trzeba być zranionym, żeby w nią nie wierzyć. To tak na marginesie
Są ludzie którzy widzą ją na każdym kroku (miłość), a inni jej nie dostrzegają, albo nie chcą, albo nie potrafią - powody są różne.
Dla mnie jest to pojęcie tak duże/ważne, że nie potrafię nawet podać jej prostej definicji
Trzeba . Cały myk polega na tym, że właśnie nie można zdefiniować miłości tak ściśle, bo dla każdego jest ona czymś innym, dlatego jak ktoś stwierdza, że miłości nie ma tzn. że prawdopodobnie chce zasygnalizować, że został zraniony. Zresztą nie było by tego fragmentu dyskusji, gdyby juru, stwierdził, że nie jest w stanie odczuwać, że czuje się pusty, że brak w nim jakichś emocji, zdolności odczuwania.. natomiast dużym błędem jest stwierdzenie, że "nie ma czegoś takiego jak miłość"..więc może nie wierzyć w miłość choć tak naprawdę miłość i innego tego typu stany rodzą się z uczuć, z serca i umysłu, nie są kwestia wiary.
Dla mnie istnienie miłości definiowanej jako zbiór różnych emocji i uczyć jest czymś oczywistym..sama miłość i inne uczucia wynikają z różnorakich relacji międzyludzkich..
..brak takich relacji mógłby być jednoznaczny z brakiem wytworzenia się uczuć.. ale nie oznaczałby, że miłości i innych uczuć nie ma..tylko, że danej jednostce nie było pisane ich zaznać w wyniku braku relacji.. ale czy to możliwa jest taka sytuacja braku jakichkolwiek relacji ? !
No to może jestem jakaś dziwna, bo nie zostałam zraniona (w miłości), a jednak jakoś słabo w nią wierzę
Zdaję sobie sprawę z tego, że to iż ja mało w nią wierzę, nie oznacza, że miłość w ogóle na świecie nie istanieje i nie przytrafia się innym
Co miał na myśli juru, wie tylko on sam, choć chyba niechętnie będzie chciał nam o tym opowiedzieć.
Mam tylko pytanie czym jest dla Ciebie miłość bo jeśli twierdzisz, że jej nie ma musisz mieć jakiś jej obraz, do którego się ustosunkowujesz twierdząc, ze nie istnieje !
Zaproszone osoby: 3
Wiek: 35 Dołączyła: 26 Mar 2007
0 / 0
Skąd: CDŚ
Wysłany: 2007-06-05, 18:56
smooth napisał/a:
Agnes napisał/a:
nie ma takiego czegoś jak miłość...
cóż za "boska" prowokacja
Mam tylko pytanie czym jest dla Ciebie miłość bo jeśli twierdzisz, że jej nie ma musisz mieć jakiś jej obraz, do którego się ustosunkowujesz twierdząc, ze nie istnieje !
buahaha... sam jesteś "boska prowokacja" - przepraszam, poniosło mnie...
co w tym stwierdzeniu niby jest prowokacyjnego?
już Ci tłumacze... nie ma(wg mnie) takiego czegoś jak miłość, bo to co niby jest miłością to tak naprawde przyzwyczajenie połączone ze złudzeniem szczęścia, egoizmem i czystym pociągiem fizycznym - kwestia hormonów... to tylko zwykłe, puste słowo... jak kiedyś ktoś mi powiedział miłość to tylko wymysł poetów...
No więc powtórzenie zdania, które w zasadzie nie wprowadza do dyskusji nic poza zamieszaniem, zdania na które również zareagowałem nazywam w tym przypadku prowokacją ..dlaczego "boską" bo na poziomie zdania w stylu "sam jesteś boska prowokacja". Bez obrazy ale takich sformułowania są charakterystyczne dla kogoś kto nie dysponuje argumentami.
Sprawa byłaby o wiele prostsza jeśli wypowiedzi, na które reagowałem były w temacie.. a przypomnę, że nie brzmi on np. "czy wierzysz w miłość" lub "czy miłość istnieje" tylko "czym dla ciebie jest Miłość", więc w zasadzie "zaprasza" do wypowiedzi osób, dla których to słowo ma jakieś znaczenia i wartość. Właśnie dlatego, że jest to tylko słowo, temat jest sformułowany tak a nie inaczej i każdy kto to słowo uznaje w zasadzie może nadać mu inne znaczenie i po to jest ten temat.
Nikt nikomu nie zabrania nie uznawać tego słowa ..tak samo jak nikt nikomu nie każe uznawać np. potrawki chińskiej za dobrą tylko dlatego bo jemu smakuje.. niemniej jednak jeśli ktoś formułuje pytanie "co powoduje, że uwielbiasz potrawkę chińską" to jak na mój chłopski rozum, pytanie jest skierowane do osób, które potrawkę chińską lubią ?
A Ty jak uważasz ?
Czym jest wypowiedź osoby, która nie uznaje słowa Miłość w temacie zatytułowanym "czym dla ciebie jest Miłość".. jak dla mnie jest prowokacją i robieniem zamieszania.. i o ile uznaję w pewnych granicach prowokację za element napędzający dyskusje o tyle spodziewam się jej na jakimś poziome (czyt. popartą argumentami).
Agnes napisał/a:
bo to co niby jest miłością to tak naprawde przyzwyczajenie połączone ze złudzeniem szczęścia, egoizmem i czystym pociągiem fizycznym - kwestia hormonów... to tylko zwykłe, puste słowo.
Tzn. co w końcu jest miłością.. przecież co osoba ...przepraszam co dwie różne osoby to inny rodzaj relacji...znowu powracamy do punkty wyjścia czyli sformułowania tematu..- nie możesz komuś kto uznaje / wierzy / doznał miłości tak powiedzieć..
Myślę, że można to uprościć do tego, iż po prostu wyróżniamy osoby, które chcą temu wszystkiemu nadać jakieś bardziej magiczne znaczenie, które może ukształtować związek do dojrzalszej formy ... dla mnie na pewno takie słowa jak egoizm, pociąg fizyczny nie są wyznacznikiem miłości ..więc jeśli się już pojawiają.. to oznacza ni mniej ni więcej, że w tym konkretnym przypadku nie można mówić o miłości, lecz nie przekreśla istnienie jej ... ech ciągle sie zastanawiam po co to całe tłumaczenie ...wszak temat to dla osób, które uznają miłość... i chcą się swoim pojęciem miłości podzielić.. tak jest również, ze szczęściem nie można powiedzieć, że nie ma czegoś takiego jak szczęście.. owszem można rzec, że dla każdego wygląda ono nieco inaczej..
Na koniec spójrzmy na to od strony logicznej...czyli na zasadzie dowodu nie wprost czyli sprowadzenie do sprzeczności.
Więc:
1.Zakładamy nie wprost, że miłość nie istnieje ..czyli w założeniu zaprzeczamy tezie "miłość istnieje".
2. Teraz pytamy Kowalskiego czy wierzy w miłość, czy uznaje słowo miłość, czy było mu zaznać miłości.
3. Kowalski odpowiada 3 x TAK.
4. W ten sposób otrzymujemy sprzeczność i możemy przyjąć, że zaprzeczenie tezy daje fałsz
5. Resumując otrzymaliśmy dowód na to, że miłość istnieje
Pytasz "co z Kowalskim ?". Przeczytaj wątek od początku do końca, a znajdziesz Kowalskich wielu !
oj, było kiedyś takie referendum 'trzy razy tak', a dokładnie 30 czerwca 1946, niestety niekorzystne dla historii naszej Polski kochanej...
smooth napisał/a:
Pytasz "co z Kowalskim ?"
odpowiadam: dalej jest komuchem...
nie wiem, co to za kłótnie, ale Agnes Ty musisz być bardzo smutna nie doświadczając miłości z żadnej strony...ani od rodziców, ani od przyjaciół, ani od sympatii, a przede wszystkim szkoda, że Ty nie możesz jej komuś podarować - ja wiem, że kobiety są z przekory zimne. Tak dużo jej fruwa dookoła...
Co za kobiety Ty poznajesz, skoro same zimne Tyle gorących, samotnych, szukających opieki i bliskości chodzi po ziemi, a Ty tylko zmarzluchy zauważasz
Miłości istnieje, jest w nas, wszędzie gdzie się ruszymy podąża za nami. Czasem zasłania nam oczy, by mogło wydarzyć się coś pięknego, a czasem wręcz przeciwnie otwiera je jak najszerzej byśmy mogli dostrzec to co jest tak blisko, w zasięgu naszej ręki. Otwórzmy się na to uczucie, pozwólmy by w nas zagościła i cieszmy się tym, że nosimy w sobie ciepło, którym chętnie obdarowalibyśmy kogoś bliskiego.
Co za kobiety Ty poznajesz, skoro same zimne Tyle gorących, samotnych, szukających opieki i bliskości chodzi po ziemi, a Ty tylko zmarzluchy zauważasz
wychodzę z założenia, że wszystkie kobiety powinno się traktować równo, a przynajmniej dążyć do stworzenia równowagi pomiędzy nimi. Na mocy tej tezy, nie wypada dogrzewać już gorących kobiet, bo to byłoby niepoprawne, a jednocześnie niezgodne z przyjętym działaniem. Skoro wiem, że zamieszkuję w pamięci tych gorących, to najwyższy czas zaopiekować się zimnymi - i to jest jakby nie patrzeć wyzwanie, bo takie kobiety są przeraźliwie niesprecyzowane, co oczywiście budzi mój podziw i zainteresowanie. Ty oczywiście możesz liczyć na moją miłość poza kolejką
no właśnie, grunt to wiedzieć, czym dysponuje się wewnątrz siebie i czy jest możliwe, żeby przenieść to do rzeczywistości, a później to już tylko trzeba kupować motylki na ramiączka, aby się w tej miłości nie utopić...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum