Wysłany: 2006-12-29, 00:44 czym dla ciebie jest Miłość?.....
zapraszam... może uda nam się stworzyć idealne pojęcie milości...
według mnie -
Miłość to pragnienie dzielenia życia z drugim człowiekiem, chęć przebywania z nim, oddychania tym samym powietrzem; Miłość to radość każdego dnia, uśmiechu, gestu, to wspólne szczęścia i szarość powszedności; Miłość to przyjaźń, partnerstwo, rozmowy; Miłość to namiętność. Miłość to rozkosz życia...
Oczywiście nie uda nam się stworzyć idealnego pojęcia miłości.. ..przynajmniej jak dla mnie wszystko co niby ma być idealne powinno określać się w asymptotycznych kategoriach... to taki mały "czepnik" na rozgrzewkę.
Temat, również krążył po moich zwojach mózgowych, ale jakoś brakowało mi świeżości w ujęciu tematu.
No tak na prawdę to jest troszkę tak jak z życzeniami ... pisząc o miłości uczuciu tak wielkim i tak niezdefiniowanym w swym zdefiniowaniu używamy zazwyczaj wielkich słów..słów kluczy..wytrychów te klucze raz to zamykają raz nas otwierają ..raz czynią nas bardzo empatycznymi a raz mocno egoistycznymi...
Subtelności... ciężko o nich pisać.. ale to one podkreślają charakter danego związku.. oczywiście należy pamiętać, że każdy ma inną wrażliwość i troszkę różniące się jej definicje...
Przypomniał mi się film "Buntownik z wyboru" gdzie świetny psycholog (Robin Williams) - wdowiec podejmujący się "terapii" tytułowego buntownika, stwierdza w pewnym momencie, że tęskni za takimi drobnostkami, za tym co go kiedyś denerwowało ..jak dobrze pamiętam.. z uśmiechem mówi o tęsknocie za bąkami żony
Ech no młoda dupa jestem i dosyć trudny mam charakter.. sądząc zatem po sobie kochać oznacza czuć, że mniej nas jest w sobie a więcej obiektu miłości (ale dziś "obiektywny" jestem).. czuć żaaaar uczuć, mieć wrażenie, że wszystko jesteśmy w stanie poświęcić (choć to chyba nieco niezdrowe podejście ) .
Poza tym mocno upraszczając miłość mieści w sobie: przyjaciela i kochanka !!
..a w życiu tylko chwile pozwalają nam żyć poezją uczuć... reszta to proza i to w niej jest ukryta ta silna.. ugruntowana miłość...
Ostatnio zmieniony przez smooth 2006-12-29, 08:36, w całości zmieniany 2 razy
Ja podkreślając, że z uwagi na mój stan umysłu podyktowany stanem serca, jestem bardzo stronnicza, chciałabym mimo wszystko też wtrącić parę słów
Dla mnie kochać kogoś to :być na tyle podobnym, by się rozumieć i tolerować wzajemnie niedoskonałości; być na tyle różnym by stale wzajemnie się uczyć siebie na wzajem no i oczywiście to co najpiękniejsze w miłości czyli ta iskierka zakochania, namiętności, czułości, ten głos : "ten/ta albo żaden/żadna"- ta część miłości, która przychodzi nie wiadomo skąd i dlaczego, po prosu się pojawia i pozostaje niewyjaśnioną tajemnicą miłości
Miłość to taki permanentny stan trwający w czasem smutnej, nudnej i trudnej rzeczywistości; następujący po chwilowym zakochańczym "bujaniu w obłokach" . Miłość nie implikuje braku problemów, ale powinna pomagać w rozwiązywaniu ich, powinna być takim uzupełniającym się, pojednawczym połączeniem sił.
"Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty to też nie diabeł rogaty, ani miłość kiedy jedno płacze a drugie po nim skacze, miłość to żaden film w żadnym kinie anie róże ani całusy małe duże, ale miłość kiedy jedno spada w dół drugie ciagnie je ku górze "
jak dla mnie to lepsza definicja wg Happysadu to : " ... a tak, że nie chodzi nam o nic, może tylko o ciepłe strumienie powietrza przekazywane z ust do ust jak istota człowieczeństwa" tak w ogóle to dużo jest piosenek z fajnymi opisami miłości (chociaż o fajne piosenki o miłości trudno)
a moim zdaniem właśnie przez tego typu piosenki zostajemy otumanieni i całkowicie tracimy znaczenie sensu miłości. Ile ludzi, tyle wizji miłości i jeśli ktoś sam nie odnajdzie całej istoty tego uczucia, to nigdy nie pozna wszystkich elementów, które należy uwzględniać rozpatrując je, a przede wszystkim nie będzie go czuł wewnętrznie.
Ostatnio zmieniony przez Włóczykij 2007-01-04, 12:06, w całości zmieniany 1 raz
Ile ludzi, tyle wizji miłości i jeśli ktoś sam nie odnajdzie całej istoty tego uczucia, to nigdy nie pozna wszystkich elementów, które należy uwzględniać rozpatrując je, a przede wszystkim nie będzie go czuł wewnętrznie.
zgodzę się z tym, w końcu każdy pisze swój poemat miłości, ale tak na prawdę to nigdy nie jest on ukończony. Miłość odkrywa się całe życie
ja tak samo jak Jadore w miłość nie wierzę, bo właśnie jak powiedziała Pepe:
Pepe napisał/a:
Miłość odkrywa się całe życie
, dlatego byłoby bez sensu rozpatrywać teraz to uczucie w kwestii filozoficznej, jaką prezentuje tutaj domini (dobro, stan umysłu...), czy bardziej racjonalnej, jak bliskość drugiej osoby przedstawionej przez Jadore. Przyjmujecie, że Wasze koncepcje są trwałe i trwać będą po wsze dni, ja jednak nie poddam się urokowi chwili i trzeźwo będę czekał na zmiany, które są nieuniknione.
a moim zdaniem właśnie przez tego typu piosenki zostajemy otumanieni i całkowicie tracimy znaczenie sensu miłości. Ile ludzi, tyle wizji miłości i jeśli ktoś sam nie odnajdzie całej istoty tego uczucia
Jeśli ktoś zostaje otumaniony przez piosenkę, to dla mnie znaczy to mniej więcej tyle, że sam nie odnajdzie "całej istoty tego uczucia" ... nie ma co z piosenkami generalizować, miast tego porozmawiać o wpływie muzyki na stan naszej duszy, psychiki, samopoczucia..
Garuda napisał/a:
dlatego byłoby bez sensu rozpatrywać teraz to uczucie w kwestii filozoficznej,
Nie mam dziś nastroju do śmiechu, ale zaraz padnę ze śmiechu - bo oto humanista mi mówi, żeby nie rozpatrywać miłości w kwestii filozoficznej.. a jaką miłość jest kategorią ?
Oczywiście określamy ją słowem, uciekając się w świat filozofii, ale również określamy ją przez zwykłą codzienność, gdzie pojawiają się rozmaite emocje...ból, przyjemność, szczęście, smutek, obowiązek, relaks ... a wiesz jakie słowo się między tymi emocjami przewija ...to w myślach, to szeptane, to wreszcie wykrzyczane "KOCHAM CIE", ale logicznej jest, że ktoś kto nie wierzy w miłość nie powie "kocham cie" ....
...nie nie, ja wcale nie chce upraszczać problemu, tylko zastanawianie się nad wiarą w miłość nieuchronnie prowadzi do zadania pytania "co to znaczy miłość" ... jest milion definicji... nie ma dobrej.. może między innymi dlatego, że dla każdego to co innego oznacza... miłość to nie jest marchewka, bo w marchewkę się nie wierzy, można ją zobaczyć, dotknąć, ugryźć... możemy o niej wiedzieć wszystko.. dlatego marchewka istnieje a w miłość wierzymy.... śmiem twierdzić, że pewniejsza jest wiara w miłość niż istnienie miłości (to zdanie ma podwójne dno )
miłość uduchowia i w takim właśnie klimacie pociągnęła domini temat... przynajmniej ja to tak odczułem
Garuda - kochałeś kogoś kiedyś (nie mam na myśli rodziców) ..a może kochasz.. a mimo wszystko nie wierzysz w miłość... może w szkole jesteś humanistą, a w życiu matematykiem ?
No cóż tak jak sam problem jest skomplikowany tak wychodzi jego tłumaczenie
Ostatnio zmieniony przez smooth 2007-01-04, 15:15, w całości zmieniany 1 raz
bo oto humanista mi mówi, żeby nie rozpatrywać miłości w kwestii filozoficznej.. a jaką miłość jest kategorią ?
po pierwsze moja wypowiedź dotyczyła mojego obecnego wieku, gdyż będąc młodym ani czynniki filozoficzne, ani racjonalne nie są do końca przeze mnie poznane i przez to nie mogę dokładnie rozpatrzeć - znaleźć kompromisu pomiędzy filozofią i rozumem, czym tak naprawdę jest miłość, a gdybanie i tworzenie "miliona definicji" jakoś nie leży w mojej naturze, lepiej poznać wszystko dokładnie, niż tworzyć absurdy i potem pluć sobie w twarz, że było się takim naiwnym... a resztę pozwól dokończę wieczorem, bo 50 stron historii w tej chwili mnie zabiera...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum