Wysłany: 2006-10-30, 00:19 DOM UZYTECZNOŚCI PUBLICNZEJ - pomysł na samorząd
Opowiadał mi kumpel, jak działa pojecie budynków uzyteczności publicznej w Skandynawii na ten przykład. Ze w niektórych gminach robi sie tak, że o 15 kiedy urzednicy kończą pracę - wyciagją szuflady z twardymi dyskami, deponuja je w sejfie, zamykaja akta w szafach, ale urzad pozostaje otwraty - czyli bezrobotny nie ma gdzie napisac i wydrukowac cv - prosimy bardzo pokój pana nacelnika wydziału; córeczka nie ma gdzie zrobic prezentacji w PowerPoincie na lekcje - prosze bardzo, pokój zastepcy burmistrza.
Rozumowanie jest proste - przeciez to budynek utrzymywany przez cała społeczność, więc dlaczego ma byc dostepny tylko od 7 do 15tej?
Oczywiscie sa pewne ograniczenia - dlategow ałsnie wyjmuje sie twrade dyski, otwarte nie sa wsyztskie pomieszczenia i nie 24 h na odbę, ale co by to bylo jakby czesc Urzędu czy Starostwa była dostepna po godzinach? Zreszta sprwa dotyczy nie tylko Urzędu Miasta czy Starostwa ale generalnie budynków użyteczności publicznej.
Co państwo mysla o takim rozszerzeniu pojecia "użyteczności publicznej"?
jestem za !!! w końcu jestem (niestety) podatnikiem dlaczego nie miałbym skorzytać ze sprzętu typu ksero kupowanego za m.in. moje pieniadze ??? a po za tym ktoś mógłby uczyć np. bezrobotnych obsługi urządzeń biurowych jak komputer i jego oprogramowanie, skanerów, faksów, kser, maszyn do pisania itp. Nie głupi pomysł !!!
<Młodzież powinna zamiast szwendać się gdzieś bez celu po przystankach, parkach, czy nie daj Boże Pubach (mówię oczywiście o młodzieży szkolnej) powinna się rozwijać na zajęciach dodatkowych, na koncertach (nawet kameralnych), które powinny się odbywać w BCK przynajmniej raz w tygodniu albo co dwa tygodnie np. w piątek wieczorem. Mieć dostęp po południami do szkolnych pracowni komputerowych (świecą pustkami po 15.00, a za łącze internetowe i tak się płaci stały abonament) wstęp na pływalnie za przyzwoitą cenę, a nie haracz itp. >
Tutaj mówiłem o młodzieży ale jaki problem temat rozwinąć szerzej na społeczność: Pracownia po południu czynna np. do 19.00 i każdy kto ma potrzebę napisać pismo czy coś w tym stylu przychodzi do szkoły i to robi. Wszystkie brzeskie szkoły mają przynajmniej jedną pracownię komputerową wyposarzoną w osprzęt dodatkowy typu skaner itp.
Pomysł znakomity!!!
I powinien dotyczyć nie tylko urzędu miasta, ale wszelkich obiektów użytkowych miasta,
bo każdy można jakoś pro publico bono dodatkowo wykorzystać.
Tylko co na to przepisy aktualnie obowiązującego prawa?
Jeśli jest wśród forumowiczów ktoś w tym względzie kompetentny - niech się wypowie, proszę.
Nie wolno tak po prostu zmarnować świetnego, moim zdaniem, pomysłu!
Pewnie nie odtyczyłoby to całego Urzędu, a jakichs ich częsci wydzielonych i pewnie musiałby przy tym byc ktoś z Urzędu, żeby nikt w puch tej kserokopiarki nie rozniósł, ale sądzę, że byłoby to do załatwienia. Podobnie ze szkołami, przeciez tam mozna by robić jakies kursy obsługi legalnego oprogramowania, conie? Gmipf, Pakiet Office, Corel, Photoshop, In desgin. Dla wielu to tylko nazwy a czasem pracodawca tego wymaga. Kiedys byłem rok bez pracy i pewna firma mówi, bierzemy pana od zaraz, czyli za tydzien ale musi Pan w stopniu podstawowym znać Microsoft Publishera. I ja bym sie w tydzien nauczył, ale gdzie?
Owszem moze i dobry pomysł, ale zgodnie z zasadą, ze czasem "zamiast remonotwać lepiej zbudować od nowa" uważam, ze lepszym pomysłem byłoby wyodrębnienie jednego miejsca, gdzie będą pracownie przystosowane zarówno do prowadzeina szkoleń jak i zwykłego uzytkowania, o którym pisze Radek W., bo szczerze mówiac nie do końca wyobrażam sobie całą tą mieszanine z wymianą dysków twardych.. wręcz wydaje mi się to troszkę zabawne...
Kurcze mówie co kumple który był na praktykach w Skandynawii widział, że tak tam to działa. Nie wiem czy całe Urzedy tak maja, pewnie nie - podejrzewam że np. po ksiegowosci nikt nie łazi zeby zagrac sobie w sieciowego Quake'a, ale co do zasady - to chyba zły pomysł nie jest.
Pomysł jest kurcze dobry, zwłaszcza ze mozna by smiało wykorzystać taki budynek, takie pracownie, tak jak pisałem do szkoleń tyż, no i w ogóle pare innych rzeczy wymyśleć... niestety nie mam zbyt duzej wiedzy w tej kwesti, ale może z ramienia jakiejś jednostki typu Urząd Miasta, można napisać projekt coby zdobyć jakieś unijne pieniążki (np. na sprzet do sal komputerowych)...czy cóś ??
Wszystko niby fajnie, ale obawiam się że społeczeństwo (co niektóre jednostki w nim) mogły by wykorzystywać te pomieszczenia niezgodnie z przeznaczeniem. Nie? A ktoś tych ludzi pilnuje czy jak to się odbywa? Monitoring??
Dostałem mundurek uczniaka , jak za starych dobrych czasów szkoły podstawowej
Bartek T. napisał/a:
Wszystko niby fajnie, ale obawiam się że społeczeństwo (co niektóre jednostki w nim) mogły by wykorzystywać te pomieszczenia niezgodnie z przeznaczeniem.
No dlatego zmiast myślęc o wykorzystywaniu pomieszczeń dyrektorów, naczelników, kierowników, pracowników, należałoby pomyśleć o budynku, o nazwie jak w temacie wątku. np. Jedna sala komputerowa = jeden opiekun pracowni.
No ale przecież ludzie mają dosc luźny dostęp do wielu miejsc w miescie i jakos ich nie roznoszą na strzępy, przeciez raczej nie wystawiałoby się wszystkich pomieszczeń na żer, to pewnie wymagałoby przebudowy urzedu, całej koncepcji jego funkcjonowania na poziomie bardzo podstawowym - jako budynku i na poziomie mentalnym, czyli filozofii działania, paradygamtu jak to mawiają.
Zaczepia Pan jak sądze o mentalnośc ludzi w użytkowaniu takich obiektów. To dobrze, ale i to nie dobrze. dobrze bo to ważne. Musi nastąpić zmiana mentalności. Naj proście można ująć to, że musi nastąpić zmiana myślenia z "co współne to niczyje" na "co wspólne to i moje". Może to przyniesie rezultat taki, że będzie mniej dewastacji w miejscach publicznych.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum