Gdyby granice ustalali Anglosasi, tak jak to miało miejsce po I wojnie św., to Polska otrzymałaby pewnie jakiś ochłap z Prus Wschodnich, może Gdańsk, zaś na zachodzie granica na Odrze byłaby szczytem marzeń, choć z pewnością nie na całej długości, oczywiście pomijając górny bieg na Morawach, tylko na pewnym odcinku, przypuszczalnie odpowiadającym mniej więcej dawnemu obszarowi plebiscytowemu, tzn. powstałoby coś na kształt zachodniej "linii Curzona". Ponieważ powiat brzeski graniczył z obszarem plebiscytowym, więc Brzeg miałby pewne szanse na stanie się miastem granicznym. Wszystko to są oczywiście czcze spekulacje.
Gdyby nie zwycięstwo Armii Czerwonej granice ustalaliby Niemcy, a nie żadni Anglosasi, natomiast Anglosasi Nowego Świata musieliby szukać w Rzeszy jakiś swoich Rosenbergów, żeby spróbować doprowadzić do jakiejkolwiek równowagi z niemieckimi balistycznymi rakietami jądrowymi. Problem mieliby jednak dużo większy, niż sowieci, bo znalezienie w Rzeszy jakiegoś żywego Rosenberga, Rosenzweiga, Rosenbauma, Rosengardena, czy innego Rosenbeigera graniczyłoby z cudem.
Niekoniecznie, zależy kto by przejął władzę po Hitlerze. Jak by nie było, można założyć, że ziemie za dawnym zaborem pruskim raczej nie miałyby szans na przyłączenie do Polski, tak jak obecnie odpadły od nas kresy wschodnie i praktycznie nie ma możliwości na ich powrót do macierzy. Jednak obojętnie w jakiej formie i pod jaką nazwą ta reszta Polski by się nie znajdowała - zawsze dla nas byłaby to Polska - w końcu Привислинский край to też była Polska - w każdym razie "u nas" mówiło się, że jedzie się do Polski.
Oczywiście, w sensie geograficznym i językowym tak. W sensie państwowym Polska już w XVIII w., jeszcze przed rozbiorami, była de facto rosyjskim protektoratem, zaś kadłubowe wersje jak Księstwo Warszawskie, królestwo kongresowe czy kraj przywiślański były pewnymi formami polskiego bytu państwowego. Ostatnim koronowanym królem polskim był Mikołaj I, a Mikołaj II - tytularnym carem polskim. Polskim bytem państwowym była oczywiście także PRL, choć już nie kadłubowym. Wracając do tematyki granic: kwestia ta nie zależałaby tylko od tego, kto przejąłby władzę po Hitlerze, ale i od tego, jak wyglądałaby sytuacja na wschodzie, bo tu możliwe były różne scenariusze. Dość wspomnieć, że np. do Stalingradu separatystyczny pokój między sojuzem a Niemcami, na kształt traktatu brzeskiego, jawił się jako całkiem realistyczna opcja. Zgadzam się, że ziemie dawnego zaboru pruskiego raczej nie powróciłyby wtedy do Polski - np. oficerom, którzy podjęli nieudaną próbę zamachu na Hitlera, marzyła się granica wschodnia z 1914 r.
Jasne, wszystko zależałoby od sytuacji na wschodzie, ale i od tego, kto byłby w Rzeszy przy władzy. Hitler w żadnym razie nie zawarłby separatystycznego pokoju z marksistami, bo ideologia by mu na to nie pozwoliła. Hitler jasno określił się w Mein Kampf i wątpię, żeby chciał, a nawet żeby mentalnie i psychicznie był w stanie, wyzbyć się swojej idée fixe. Natomiast gdyby zabrakło Hitlera, gdyby władzę przejął Canaris, to nawet możliwe byłoby niemiecko-polskie antymarksistowskie porozumienie włącznie z odbudową państwa polskiego na ziemiach wschodnich w sojuszu militarnym z niemiecką Rzeszą, Słowacją, Węgrami, Rumunią - coś na kształt Układu Warszawskiego, ale w drugą stronę. Na szczęście do tego nie doszło i Duch Epoki zachował nam Hitlera aż do całkowitego upadku Niemiec. Gdyby sowieci nie doszli do Berlina mielibyśmy za parę (czy też naście) lat trzecią wojnę światową o podobnym układzie sił jak w wojnie pierwszej, z podobnym jak w wojnie pierwszej skazaniem na militarną porażkę. Teraz pozostaje nam mieć nadzieję, że ten sam Duch zachowa nam w zdrowiu tow. Putina aż do całkowitego upadku Rosyjskiej Federacji.
Ostatnio zmieniony przez Gaderep 2017-10-31, 17:01, w całości zmieniany 1 raz
Przypuszczacie Panowie, że gdyby Armia Czerwona nie pokonała Niemcy hitlerowskie Polska by w ogóle istniała? Istniałaby nawet wówczas, gdyby ZSRR zatrzymał się na linii Curzona i podpisał traktat kończący (wstrzymujący) wojnę? Anglosasi etc. walczyliby dalej, pokonali Niemcy i podarowali nam ziemie wschodnie przedwojennych Niemiec?
Ostatnio zmieniony przez Julian Mazur 2017-10-31, 17:24, w całości zmieniany 2 razy
Generalnie nie przepadam za kombinacjami typu "co by było, gdyby ...", uważam że można rozważać pewne opcje i snuć oparte o nie scenariusze, ale tylko do pewnego momentu, bo potem zaczyna się fantastyka historyczna. Jedno jest jednak pewne: Anglosasi by nam niczego nie podarowali, zaś wszelkie z nimi układy opłacają się tylko im. Zdaje się, że polska polityka wciąż jeszcze nie przerobiła tej lekcji. Pewne jest również to, że dzisiejsza zachodnia granica nie byłaby możliwa bez wysiedlenia niemieckiej ludności, a to rozwiązanie było możliwe jedynie pod kuratelą "Wyzwoliciela narodów Europy".
Gdyby Armia Czerwona nie dostała wsparcia w ramach Lend-Lease to mogłoby i tak się zdarzyć, więc w naszym interesie było jak najmniej osłabić Rzeszę w pierwszym etapie wojny i jak najmocniej ją osłabiać w drugim etapie, czyli już po bitwie dubieńskiej, kiedy de facto potęga sowiecka była pozbawiona możliwości zmasowanego uderzenia pancernego na Europę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum