Wysłany: 2006-10-10, 20:56 Dziwne sytuacje na drogach
Dzisiaj miałem dziwny przypadek starszej osoby poruszającej się po autostradzie A4.
Starszy pan ze swoją żoną wybrali się na przejażdżkę autostradą A4 i jechali 100km/h, nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie to że jechali lewym pasem. Prawy pas wolny a za nimi robi się korek i to wielki. Znaleźli się wyprzedzający prawą stroną ale ja jadę dwa auta za nimi.
Po około 10 minutach nerwy mi wysiadły na nic mruganie i trąbienie, w zawzięte jadą ciągle lewym pasem. Zdecydowałem się na wyprzedzenie z prawej strony, wyrównując się z nimi pokazywałem żeby zjechali na prawy pas a on mi pomachał, nerwy mi puściły całkowicie, wyprzedziłem i zjechałem na lewo delikatnie zwalniając i mrugając kierunkiem w prawo, on dalej jedzie po lewej stronie wkońcu przy 80 km/h zdecydował się zjechać na prawo, ludzie byli mile zadowoleni i patrzyli z uśmiechem dziękując jak mnie wyprzedzali.
Moim zdaniem takie zachowania są bardzo niebezpieczne na drodze ze względu na:
Łamanie przepisu mówiącego o jeździe prawą stroną.
Jak by jechała np karetka czy policja nie miała by szansy bezpiecznie wyprzedzić.
Kierowcy zaczynają się denerwować i wyprzeszają prawą stroną co może skończyć się tragedią ( sam tak zrobiłem po dłuższym czasie oczekiwania na reakcję kierowcy i szczerze bałem się tak wyprzedzać)
Jakie są wasze śmieszne sytuacje na drogach i co sądzicie o owym kierowcy?
Mnie "rozbrajają' kierowcy tirów. Kiedyś słyszałem ,że na autostradzie (chyba A4) jechały dwa Tiry dwoma pasami prawym i lewym( i tak prze 15 min.)a z tyłu robił się wielki korek ,ludzie się wściekali ,bo nie mieli możliwości wyprzedzenia.....to jest dopiero śmieszna sytuacja …Moim zdaniem kierowcy tirów trochę przesadzają .Myślą ,że im wszystko wolno....
Apropos tirów, to widziałem nawet taki filmik (rozwalajacy) gdzie jakby tu rzec gigant tirowy wyprzedzał po kolei jadące przed nim tiry..
A z mniejszego kalibru.
Byłem swiadkiem ostatnio takiej w sumie light'owej sytuacji na jednokierunkowej ulicy Wilieńskiej
Otóż zgodnie z kiernukiem jazdy z ulicy robotniczej wjeżdża na wileńską samochód osobowy, zaś w przeciwnym (zabronionym ) kierunku jazdy jedzie Panna na rowerze a z nią dziecko.. i tak jadąc (po swojej lewej stronie- a prawej kierowcy osobowego , przy krawężniku - gdzie auta stoją) następuje sytuacja zwalaniania (byc może celowo) przez kierowce osobowego, co w rezultacie utrudnia poruszanie sie Pannie z dzieckiem po ulicy, co Panna niezwłocznie sygnalizuje gestem pretensji i teraz mniej więcej w tej samym momenci krzyczą do siebie
Kierowca - pod zakaz jedziesz
i w momencie kiedy Panna mijając autko krzyczy "no i co z tego" ..gość po pazucie dodaje "TY suko"
I teraz po tej sytacji zastanowiłem się nad kwestią "przyznawania racji" w pewnych sytuacjach.
I teraz sysutacja byłaby dla mnie klarowna (wiadomo, wina ewidentnie Panny, która raczy mieć jeszcze pretensje) gdyby nie fakt, ze jako pasażerka siedzi również osoba płci pięknej - jak sądze, dziewczyna kierowcy.
I tak naprawdę o ile kierowca nie złamał przepisów ruchu drogowe, w przeciwieństwie do Panny, o tyle nie popisał się kulturą i jaką odrobiną szacunku, bo przecięz nie sądze, że gdyby na miejscu panny była jego dziewczyna, krzyknąlby "Ty suko"...
więc co z tą racją,..jak Panna : beee i gościu: beee
No cóż, nie jest to moze sytuacja podobna to Yasiowej..ale też chodziła mi ostatnio po głowie, więc postanowiłem się nią z Wami podzielić
dzisiaj miałęm dobry motyw jak maluszek jadąc AK na swiatłach pojechał na prawy pas......i gdy włączyły sie zielone "wrypał" się przed Tira jadącego w lewo .......niby często spotykane zjawisko w wiekszych miastach.......ale pierwszy raz widziałem, by ktoś ładował się (bo gdyby nie hamowanie tira, to by był pod nim) autem o starcie zblizonym do tira pod jego koła, byle tylko uniknąć 3 (trzy!) samochodowego korku na światłach.......ehh
no i kiedyś jeszcze na nauce jazdy jadę sobie Starobrzeską (obok dawnego Arala) i tam ładnie przy prawym krawężniku prosto we mnie ciśnie sobie pod prąd kobiecinka na rowerze.....no ok...przyjmijmy, ze kobieta wiekowa i jej sie strony pomyliły.....ale na cztery metry przede mną zeskakuje ona z rowera w taki sposób, ze rower znajduje sie przy kraweżniku, a ona stoi centralnie przed maską....zero pomyślunku........albo rower cenniejszy od własnego zdrowia lub życia
A co powiecie na temat poruszających się po rondzie?
Jak dla mnie paranoja,najgorzej jest z kobietami które często się zatrzymują i czekają ( pomimo sygnalizacji aut jadących kierunkowskazem chęci opuszczenia) na bóg wie co.
Nie raz też upominałem po chwili stania klaksonem.
Wyjdzie że jestem nerwowy ale szlag mnie trafia jak ktoś nie potrafi jeździć a na upartego jeździ.
Kolejna sprawa to mosty pomiędzy Brzegiem a Pisarzowicami. Prosta droga ładnie wszystko widać i poza terenem zabudowanym, a tam PKS lub inne auta poruszające się 40 km/h linia ciągła zabrania ich wyprzedzania i co wtedy robią kierowcy? Jadą dołem poprzez teren zalewowy i wyprzedzają cały sznur samochodów ciągnących się za takimi delkwentami.
Teraz sytuacja nie z Brzegu ale też denerwująca. Dwa pasy w jednym kierunku ( jeden za jakiś czas się kończy ) korek więc wsyscy posłusznie jadą prawym pasem jak nakazują przepisy, a tu cwaniaczki sobie lecą lewym pasem do samego końca i wpierniczają się w kolejkę mijając część korka. Na takich też mam sposób jadąc na swojej pozycji w korku poprostu zjeżdżam na lewy pas i tam blokuję cwaniaczków.
Myślę że do nauczenia polaków kultury na drogach brakuje jeszcze bardzo dużo, nikt nie myśli o zostawieniu miejsca na ewentualny pojazd uprzywilejowany.
Jak dla mnie paranoja,najgorzej jest z kobietami które często się zatrzymują i czekają ( pomimo sygnalizacji aut jadących kierunkowskazem chęci opuszczenia) na bóg wie co..
Protestuję! Wielu Panów - też na rondzie się zagapia...
być może na jadące kobiety lub na dziewczęta z ekonomika i ogólniaka....
Ale wielokroć zdarzyło mi się na Pana (czyt. faceta) "poklaksonić"
yasiu napisał/a:
Myślę że do nauczenia polaków kultury na drogach brakuje jeszcze bardzo dużo, nikt nie myśli o zostawieniu miejsca na ewentualny pojazd uprzywilejowany.
Kultura jazdy Polaków pozostawia wiele do życzenia. Ale przynajmniej są dynamczni...
Ostatnio natomiast jechałam za Niemiaszkami (czyt. obywatelami Niemiec), przemierzając Opole... i co? Otóż Państwo - nazwijmy ich Schneider np. - pokonywali Opole w iście prawdziwie niemieckim stylu. Ich "grzeczność" w przepuszczaniu aut z ulic podporządkowanych - doprowadzała mnie do szału...
Przez Opole - zamiast 25 min. - jechałam za nimi ok. 40 min...
]Ale wielokroć zdarzyło mi się na Pana (czyt. faceta) "poklaksonić"
Mam wrażenie, że podoba mi się w tym zdaniu jedno słowo..ale kurcze, no nie wiem, które
Pomogę... Z pewnością chodzi o słowo "poklaksonić" - ponieważ dość mocno obrazuje wykonywaną czynność... lub chęć jej wykonywania...
Nawiązując jeszcze do Panów Tirowców na polskich drogach, a w szczególności na tych paru kawałkach autostrad i dwupasmówkach.
Zawsze, kiedy mijam sznur takich tirów - znajdzie sie choć jeden - który, niestety, nie przyuważy aut mijających go na sąsiednim pasie. I bez kierunkowskaza, bez spojrzenia w lusterko, bez zastanawiania - po prostu wchrzania się bez pardonu na lewy pas.... a na tym pasie hamulce aż piszczą, z ogumienia siwy dym leci, światła stopów rozpalone do czerwoności.... a Pan Tirowiec - dumny, że wyprzedza.... i nic sobie nie robi z bałaganu na owym pasie, ani też z tego, że wyprzedzać będzie pewnie z 10 min.... On po prostu jest! Na lewym pasie! Wielki! Dumny! Niepokonany!
Ehhh...., choć przez dzień być kierowcą Tira....
Takich sytuacji jak opisujecie jest wiele. Dla mnie największą zmorą są rowerzyści. Pchają się tam gdzie jest bardzo niebezpiecznie. Np. wiadukt na Marchlewskiego jest tam bardzo wąsko dużo tirów i pod górkę. Co do starszych ludzi to niestety podnoszą statystyki wypadkowe. Ostatnio na wysokości Lotos-a dziadek chciał zjechać z obwodnicy na Starobrzeską niestety zrobił to prosto przed moim zderzakiem. Miał szczęście ze nic z naprzeciwka nie jechało i mogłem zjechać na przeciwległy pas. Niestety przy takiej prędkości obróciło samochód tak, że stałem na środku obwodnicy bokiem do jezdni. Też mi nerwy puściły. Dobrze, że kierowcy jadący za mną widzieli całą sytuację i zaczęli hamować.
Aż ludzie z Lotosa patrzyli się taki był pisk opon.
A mnie denerwują ludzie jak którzy na rondzie jadą na kierunku zamiast go włączyć jak zjeżdzają to nie.
Mnie to też denerwuje, ale bardziej zszokował mnie widok samochodu jadącego na rondzie w lewą stronę (ruch lewostronny) Chcieliśmy właśnie wjechać kiedyś na rondo i nagle przed nami wyrósł inny samochód, który zmierzał w przeciwną stronę. Oczywiście mąż zatrzymał się i poczekał aż ten 'super kierowca' opuści rondo, a potem kładliśmy się ze śmiechu
Takich sytuacji jak opisujecie jest wiele. Dla mnie największą zmorą są rowerzyści. Pchają się tam gdzie jest bardzo niebezpiecznie. Np. wiadukt na Marchlewskiego jest tam bardzo wąsko dużo tirów i pod górkę.
To jak niby ma się ten rowerzysta poruszać? Scieżka rowerowa tamtędy nie prowadzi.
Paradoksalnie mnie też najbardziej denerwują niedouczeni rowerzyści, szczególnie panie zeskakujące z roweru na środku jezdni, które nie potrafią skręcić w lewo wyciągając rękę. Zeskakują i dreptają na druga stronę. Koszmar.
Ostatnio zmieniony przez slimak 2006-10-11, 16:28, w całości zmieniany 2 razy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum