w czasach dążenia po trupach do celu nikt się nie przejmuję czy ktoś ściąga czy nie... i większość wychodzi z założenia, że najważniejsze jest aby "poradzić sobie"
Tylko "radzenie sobie" kosztem innych to raczej niefajne chyba jest, nie uważasz?.. Nie jestem święta w tej kwestii, niestety polska mentalność i system edukacyjny promuje "zaradność", która zazwyczaj przejawia się w sytuacjach typu "o jaki to sprytny i inteligentny jestem, niczego się nie nauczyłem, zero wysiłku, a piąteczka jest - nawet się nikt nie zorientował". Wyrzutkiem jest ten, kto nie ściąga - znaczy że totalna ciapa. Myślenie ekonomiczne. Maksymalny zysk przy minimalnym nakładzie kosztów. Ideał. Tylko wydaje mi się, że gdzieś jest granica, której nie powinno się przekraczać, a która jest pewnie bardzo cienka. I zaczynając od błahych z pozoru rzeczy można zabrnąć bardzo (czasem ZA) daleko. Bo - już trzymając się tej medycyny - jeśli ten "zaradny" student medycyny, wcześniej sprytny maturzysta, itd. dostanie papierek i tytuł lek.med. to w tym momencie zaczyna się jego odpowiedzialność za innych ludzi, konsekwencje "jego prywatnej decyzji" zaczynają wykraczać poza niego samego. Fajnie. On sobie poradził, ma pracę, fajnie zarabia, nie można narzekać. Tylko teraz, jego pacjenci będą musieli zacząć sobie jakoś radzić. A to już zakrawa o jakieś prawo dżungli - liczy się tylko mój własny tyłek, nawet kosztem innych. Ja sobie radzę więc jest ok, a inni niech się martwią o siebie.
A człowiek jest istotą społeczną - naszym naturalnym środowiskiem są inni ludzie. A jak sobie to środowisko będziemy niszczyć, to daleko nie zajdziemy chyba.
Taki efekt motyla - wszystko ma swoje konsekwencje
No, ale chyba na niektórych przedmiotach lepiej jest ściągnąć niż uczyć się czegoś jakiś niepotrzebnych rzeczy tak jest na naszych studiach, wiele przedmiotów jest nie wiadomo z skąd... szkoda, że nie ma u nas tak jak na zachodzie...
Na początku moich studiów byly na prawdę jakieś kosmosy i wszyscy się pukali w głowę - po co nam to, przecież to na nic się nie przyda. Kurde, i już na drugim roku się okazuje co chwilę, że jednak mieli w tym jakiś cel i wcale nie było to takie bez powodu
Ale moje studia chyba wogóle jakieś nienormalne są w porównaniu z polską normą
Tylko "radzenie sobie" kosztem innych to raczej niefajne chyba jest, nie uważasz?
Oczywiście, że jest nie fajne. I pomijając słuszność Twoich argumentów, ja zawsze tłumaczyłem zasadność wpajanej w liceum wiedzy poprzez powoływanie się przygotowanie dobre gruntu intelektualnego pod przyszłe działania edukacyjne.
kisiol napisał/a:
Szkoda, że u nas nie jest tak jak w USA (oczywiście pod względem sprawy zwanej ściąganiem, oszukiwaniem czy jak to inaczej nazwać).
Właśnie, a jak to właściwie jest, bo coś mi się obiło o uszy, tu coś steve piszę o zachodze, więc jakbyś jakoś tak zwięźle napisał to byłbym wdzięczny.
Hmm dobra ściąga nie jest zła, ściągi też po części uczą... Ale wg mnie uczenie się czegoś co mi się nie przyda i zaśmiecanie sobie niepotrzebnie głowy jest bezsensowne, faktycznie nigdy nie wiadomo co nas spotka, ale jak czegoś nie lubię, to wiem, że na pewno tego nie będę robić w życiu. I tak czy siak oszukujemy siebie i to jest nasz sprawa i naszego sumienia.
Właśnie, a jak to właściwie jest, bo coś mi się obiło o uszy, tu coś steve piszę o zachodze, więc jakbyś jakoś tak zwięźle napisał to byłbym wdzięczny.
System amerykański polega na tym, że tam nie ma ŻADNEGO przyzwolenia na ściąganie. Jeśli ktoś zostaje przyłapany na tym oszustwie to automatycznie staci status studenta. Wygląda to tak, ze podczas egzaminu prowadzacy nawet nie musi pilnowac sali, gdyż studenci w momencie zobaczenia, ze ktoś ściaga powiadomią o tym prowadzacego (ciekawe czy ktoś był świadkiem czegoś takiego kiedyś).
Chodzi o to, że studenci tamtejszych uniwersytetów mają swiadomość tego, że nie chcą żyć w "niedouczonym" społeczeństwie. Tak sa wychowywani i bez skrupułów podejdą do prowadzącego i wskażą, że ktoś tam ściągał podczas pisania.
Jak już wcześniej wspomniałem kara za to jest bardzo surowa, gdyż tam (w przeciwieństwie do Polski) jedynym określeniem na ten proceder jest oszustwo.
kamiś napisał/a:
ale jak czegoś nie lubię, to wiem, że na pewno tego nie będę robić w życiu
W Twoim wieku nie byłbym taki pewny tego. Na swoim przykładzie moge powiedzieć, ze nigdy bym nie przepuszczał, że będe sie z biologii dokształcał. Może nie bezpośrednio, ale niektóre procesy zachodzące w ograniźmie człowieka są mi znane (trakt głosowy oraz narząd słuchu). Więc w Twoim wieku uważałbym z takimi stwierdzeniami.
kamiś napisał/a:
I tak czy siak oszukujemy siebie i to jest nasz sprawa i naszego sumienia
Tutaj poruszyłas bardzo ciekawą kwestie. Mianowicie chodzi o to, że nie jest to sprawa tylko własnego(tm) sumienia. Jak by tak było to nikt by się tym tak nie przejmował. Raczej chodzi o to, że swoim niedouczeniem możesz zaszkodzić innym.
Ostatnio zmieniony przez kisiol 2007-04-18, 17:13, w całości zmieniany 3 razy
Ja chciałbym zauważyć, że ściąganie do pewnego momentu jest rzeczą indywidualną. Mowa tutaj o gimnazjach i liceach. Ściąganie na tym etapie nie ma żadnych konsekwencji dla osób trzecich. Papiery na studia będę składał w tym roku(mam nadzieję), więc nie wiem jak wygląda ta "zaraza" na tym etapie rozwoju edukacyjnego. Nie sądzę jednak, że ściąganie na studiach to przepustka do dobrego bytu. To jest całkowicie inna bajka. Na podstawie mojej osoby mogę powiedzieć, że wybierając przedmioty, z których pisać będę maturę, wykraczałem już myślą w przeszłość, określałem swoją dalszą drogę. Jeśli już postanowiłem, że w życiu chciałbym robić to, a nie inną rzecz, to wiadome jest, że to "to" w pewnym stopniu mnie fascynuje. Za tym idzie chęć poszerzania swojej wiedzy w tym wybranym temacie i czerpanie zadowolenia z jego nauki - nie widzę potrzeb, żeby ściągać. Gimnazjum i liceum to takie szukanie siebie w przyszłości, podejmując taką, a nie inną decyzję nie masz na nic innego wpływu, jak tylko na swoją świadomość, że jesteś w czymś dobry lub słaby...
W Twoim wieku nie byłbym taki pewny tego. Na swoim przykładzie moge powiedzieć, ze nigdy bym nie przepuszczał, że będe sie z biologii dokształcał. Może nie bezpośrednio, ale niektóre procesy zachodzące w ograniźmie człowieka są mi znane (trakt głosowy oraz narząd słuchu). Więc w Twoim wieku uważałbym z takimi stwierdzeniami.
Z tym się zgodze, bo idąć do liceum wybrałam kierunek po którym spodziewałam się czegoś innego, a co inne mnie zainteresowało, uczyć się trzeba, niestety...
kisiol napisał/a:
Tutaj poruszyłas bardzo ciekawą kwestie. Mianowicie chodzi o to, że nie jest to sprawa tylko własnego(tm) sumienia. Jak by tak było to nikt by się tym tak nie przejmował. Raczej chodzi o to, że swoim niedouczeniem możesz zaszkodzić innym.
Niedouczenie, hmm miałam na myśli przedmioty typu wok, po, w moim przypadku fizyka, gdzie to mi się zupełnie nie przyda do tego co chcę robić dalej... Tobie chyba chodzi o to że np student medycyny, który teraz ściąga w przyszłości może popełnić wiele błędów, skrzywdzić kogoś z powodu braku wiedzy
[ Komentarz dodany przez: smooth: 2007-04-18, 20:33 ] Poprawiłem cytowanie selektywne. Proszę nie zastępować "cytowania selektywnego" - pogrubianiem cytowanego tekstu
Ostatnio zmieniony przez smooth 2007-04-18, 20:31, w całości zmieniany 1 raz
a;propos zdania onieuczeniu się rzeczy jakoby zbędnych, wszysy przesligujecie sie nad cholernie ważny aspektem, o którym próbowałem wspomnieć --- mózgu trzeba używać i to od najmłodszych lat. kwestia tego na jakiej materii sie go używa jest drugopalnowa. w tym senie niezaleznie od tego, że człowiek nie jest w stanie przewidziec jaka wiedza i kiedy mu sie przyda i poartuje - uzywanie ściągi to jest wyłączanie mózgu. Można go oczywiście nie używać i poświecać na to wiele czasu, żeby go nie używać - bycie głupim nie jest zabronione, to prawo każdego człowieka bez względu na płeć, wiek i stan społeczny.
wszysy przesligujecie sie nad cholernie ważny aspektem, o którym próbowałem wspomnieć
...ano nie wszyscy... proszę dokładnie czytać ..bo ja się jak najbardziej zgadzam, tzn jeśli chodzi generalnie o naukę / pochłanianie wiedzy w kontekście używania mózgu i właśnie przygotowywania gruntu pod lepszego jego zastosowanie wszędzie ..
Radek W. napisał/a:
uzywanie ściągi to jest wyłączanie mózgu
Zgadza się, choć często pojawiają się argumenty uczniów, że "robiąc ściągę wszystkiego się nauczył(em/am)".. no wtedy właściwie ze ściąg już nie musi korzystać..
Jeśli już mamy dyskutować o ściąganiu, albo inaczej o ściągach, to jeśli wydzielimy tu dwie grupy:
- jedna, która ściągi dostaje i z nich korzysta
- druga, która ściągi przygotowuje sobie (co za tym idzie jest szansa zakodowania czegoś)
..to z dwojga złego.. ta druga grupa jeszcze nie jest taka zła..
choć z drugiej strony nie ma co się oszukiwać ..bo młodzież już dawno odkryła, że przygotowywanie ściąg jest zbyt czasochłonne i ucieka się głownie to kupowania gotowców, kserowania itp.
Druga sprawa, że też może nie warto mieszać kwestii ściągania z kwestią nauki zbędnych (w mniemaniu piszącego) rzeczy, bo zauważyłem w tym wątku, że momentami te dwie kwestie mieszają się.
Cóż, łącząc te dwie kwestie można wyjść z założenia, że do przedmiotów na których nam zależy przygotowujemy sie solidnie i żadne ściąganie nie wchodzi w grę, natomiast w przypadku przedmiotów tych mniej ważnych nie kierujemy się chorą ambicją (choć tu czasem brak rozsądnego wsparcia rodziców) tylko zdobywamy wiedzę, wystarczająca na zdobycie trójczyny (która jak się okaże na studiach jest elegancką oceną )
człowiek nie jest w stanie przewidziec jaka wiedza i kiedy mu sie przyda i poartuje - uzywanie ściągi to jest wyłączanie mózgu
otóż to wiem coś o tym z autopsji
smooth napisał/a:
choć z drugiej strony nie ma co się oszukiwać ..bo młodzież już dawno odkryła, że przygotowywanie ściąg jest zbyt czasochłonne i ucieka się głownie to kupowania gotowców, kserowania itp.
no właśnie... niestety
kisiol napisał/a:
Natek napisał/a:
Ale moje studia chyba wogóle jakieś nienormalne są w porównaniu z polską normą
Co masz na myśli?
hmm... może źle sie wyraziłam - tak na prawdę nie wiem jaka jest polska norma tzn. wiem tyle co od znajomych z różnych kierunków i uczelni - no i porównując sobie moje studia z innymi, to generalnie odbiegają od ogółu np. studenta w większości przypadków traktuje się jednak jak człowieka a nie jak nr indeksu (no dobra, nie zawsze ale generalnie nie jest z tym najgorzej), kadra jest bardziej szalona (ale tak pozytywnie ) co się objawia m.in. w pomysłach na pierwszy dzień wiosny i inne podobne
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum