No niestety tak to jest, więc można uprościć politykowanie do wyboru najmniejszego zła, przy czym przynależność do określonej parti rodzi pewien problem natury jakby z pogranicza psychologia poznawczej, a mianowicie dysonans poznawczy. I jeśli taki dysonans zdefinujemy jako "nieprzyjemny dla człowieka stan rozbieżności pomiędzy wewnętrznymi przekonaniami a zewnętrznym postrzeganiem zdarzenia" i dodamy do tego, że "uciążliwość tego stanu ludzie starają się go pozbyć poprzez zmianę jednego z niezgodnych poglądów", a następnie podstawimy do tej sytuacji polityka rozumianego jako cześc organizacji wraz z towarzyszącymi jej poglądami oraz polityka jako człowieka majacego rodzine, bliskie otocznie itp...to okazuje się, że taki polityk to wcale nie ma łatwego życia... mało tego świadomi (mniej lub bardziej) wyzej zarysfowanego problemu dysonansu poznawczego oraz faktu że "Badania dowodzą, że gdy dokonamy już wyboru, to jesteśmy skłoni maksymalizować jego słuszność, a minimalizować korzyści płynące z alternatywy odrzuconej" .. mamy tendencje jako wyborcy, lud uciśniony przypisywać politykowi utożsamiania sie z racją danej organizacji/ugrupowania/partii etc... i śmiem twierdzić, że mamy przy tym często racje ...
I jeśli taki dysonans zdefinujemy jako "nieprzyjemny dla człowieka stan rozbieżności pomiędzy wewnętrznymi przekonaniami a zewnętrznym postrzeganiem zdarzenia" i dodamy do tego, że "uciążliwość tego stanu ludzie starają się go pozbyć poprzez zmianę jednego z niezgodnych poglądów
Wydaje mi się, że podobnie jak większość wyborców, jestem w stanie poświęcić te "wewnętrzne przekonania" głosując na partię, z którą się nie utożsamiam, ale tylko wtedy, gdy będę miał pewność, że przyniesie to jakiś konkretny efekt. Ponieważ trudno oczekiwać sprawnego i efektywnego działania od komitetów wyborczych "ostatniej chwili" raczej wcale nie będę głosował. Nie widać potrzeby zmiany " jednego z niezgodnych poglądów", bo i tak nie wiadomo do czego to doprowadzi, a raczej wiadomo, że do niczego pozytywnego w otoczeniu, mieście itd. Brak przywódców i osób, którym można uwierzyć w głoszone przez nich hasła, prowadzi do tego, że jednak nie zmienię swoich poglądów w imię świętego spokoju i dobra bliżej nie określonego ogółu.
Cieszę sie na tak rozwiniętą polemikę nad problemem. Zwłaszcza że jak widzę, inspiracją było kilka moich słów
smooth napisał/a:
"nieprzyjemny dla człowieka stan rozbieżności pomiędzy wewnętrznymi przekonaniami a zewnętrznym postrzeganiem zdarzenia"
No ależ oczywiście i nic innego! Subiektywność jest kluczem, który jednoczy wyększość wyborców takiego czy innego komitetu wyborczego. Do tego należy dodać jeszcze np. głosowanie na tzw. "ładne oczy" i już wogóle nie ma miejsca dla rzeczy najważniejszych: rzetelności, uczciwości, inteligencji, etc. Z tym, że wyborców głosujących wg tych kryteriów nie moża lekceważyć. I nie tylko jako potencjalny elektorat, ale też jako ludzi, część społeczności. Koniec końców tym charakteryzuje się demokracja, iż każdy ma swój jeden głos w wyborach i jego niezbywalnym prawem jest z tym głosem zrobić co chce.
A i tzw. "klasa polityczna" nie przysparza argumentów za tym alby głosować z głową. Mam nadzieję, że sytuacja nie jest patowa, ale złotego środka chyba nie ma.
Najlepsze i chyba najzabawniejsze jest w tym wszystkim, że co bysmy nie mówili, jak podchodzili do tematu to po godz. 20:00 12 listopada będziemy mieli nowych (niektórych pewnie "starych") radnych, a po godz. 20:00 26 listopada nowego burmistrza (albo starego-nowego). Cóż - cud demokracji!
Najlepsze i chyba najzabawniejsze jest w tym wszystkim, że co bysmy nie mówili, jak podchodzili do tematu to po godz. 20:00 12 listopada będziemy mieli nowych (niektórych pewnie "starych") radnych, a po godz. 20:00 26 listopada nowego burmistrza (albo starego-nowego). Cóż - cud demokracji!
A czy w jakimś innym niedemokratycznym systemie byłoby z tym inaczej?
Ale - stosując optykę pana Bartka T. - rezultat byłby analogiczny.
Mielibyśmy kilku nowych i kilku nowych starych radnych oraz nowego lub nowego-starego burmistrza.
Tylko decyzję podjęliby nie wyborcy, a zostałaby wypracowana w koteryjnych, przepraszam, chciałam powiedzieć komitetowych gremiach.
Zresztą sam Pan Bartek T. stwierdza pośrednio (i ja byłbym w stanie to powtórzyć ..tudzież sparafrazować o zwrot : demokracja daje złudzenie wpływu na to co sie dzieje w świecie polityki) zdaniem
Baba Riba napisał/a:
Najlepsze i chyba najzabawniejsze jest w tym wszystkim, że co bysmy nie mówili, jak podchodzili do tematu
...
że tak naprawde różna moze być tylko godzina....
ps.
Czym jest zdanie kogoś (czyt. mnie) kto z polityką nie ma nic wspólnego poza tym, ze śledzi rozmowy i wyłapuje niektóre jej aspekty, w stosunku do zdania dwóch osób zajmujacych sie polityką... tudzież twierdzacych, że i tak nie mają wyboru bo polityka się zajmie nimi ;>
pozdro
frog-szelfowe morze polityczne...a moze nie
a zaraz poniej słowa "poza tym, że.." (heh to dosyć często stosowany chwyt, który ma na celu zasugerowaniu, ze odbiorca według własnych miar może sprawe ocenić)
Baba Riba napisał/a:
W moim podpisie nie ma ani słowa o braku wyboru. Jest tylko stwierdzenie, że nie unikniesz nieuniknionego.
He he to takie stwierdzenie na około, że nie ma wyboru...bo gdzie jest wybór ( i jakie ma znaczenie) jak ktoś uznaje coś za nieuniknione ..heh jakaś "polityczna predestynacja"
Jako, że przyczniła sie Pani do mego tu długosiedziactwa.. nie pożganm sie przyzwoicie..miast tego odsyłam do tematu Dobranoc w Hyde Parku.
Obawiam się, że nasz polemiczny temperament spowoduje, iż każdy "spór" między nami zejdzie szybko na tematyczne manowce.
Jak przejrzałam naszą wczorajszą rozmowę, to aż się boję, jaki komentarz za chwilę napiszę o niej Yasiu. I będzie miał rację, bo zamiast trzymać się tematu...
Zawczasu pragnę się usprawiedliwić, późną porą i osłabieniem działania moich szarych komórek pysznym winem...
Choć - do tanga trzeba... więc pan też ponosi za to część odpowiedzialności.
Uznam za słuszne, jeśli wbrew zasadzie niemoderowania, kilka ostatnich postów z naszej nocnej wymiany zdań zostanie przeniesionych do założonego wczoraj przez Pana tematu "Dobranoc". W sam raz nadają się do Hyde Parku
Obiecuję poprawę i pozdrawiam Pana smootha, Naczelną i oczywiście Yasia...
P.S.
Która z poniższych ikonek symbolizuje zawstydzenie?
Uznam za słuszne, jeśli wbrew zasadzie niemoderowania, kilka ostatnich postów z naszej nocnej wymiany zdań zostanie przeniesionych do założonego wczoraj przez Pana tematu "Dobranoc". W sam raz nadają się do Hyde Parku
No muszę się zgodzić (i to dwóch wątkach)
Baba Riba napisał/a:
Obiecuję poprawę i pozdrawiam Pana smootha, Naczelną i oczywiście Yasia...
+
Baba Riba napisał/a:
P.S.
Która z poniższych ikonek symbolizuje zawstydzenie?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum