Piszę, bo chyba doszłam do etapu ogromnej desperacji. Mieszkam od roku tu w Brzegu, a że pracuję w domu to nie mam nawet jak poznać jakieś osoby... i nie chodzi mi o to,że muszę mieć ogromną liczbę znajomych, ale choć jedna miła, życzliwą koleżankę do pogadania, poplotkowania... bo czuję że w końcu zwariuję...
I nie to, że jestem nieśmiałą osobą, ale mam chłopaka, więc nie będę przecież łaziła po knajpach sama( zresztą kobiecie nie wypada)... poza tym kompletnie nie wiem jak mam się zabrać za poznanie chociaż jednej osoby:(
Mamy 21 wiek więc to juz nie aktualne stwierdzenie Zresztą nie mowa chyba o włóczeniu się nocami po imprezach ,bo w pojednynke to raczej sensu nie ma. Wyjść samej na kawę czy inne tym podobne nie jest niczym strasznym. Skoro pracujesz w domu to może wybrałabyś sie na zajęcia sportowe typu zumba tam jest cała masa kobiet więc o kontakt nie trudno a jak nie taka forma to może wolontariat czy zajęcia zawiążane z Twoim hobby
To tylko przy takim zaściankowym myśleniu jakie właśnie tu reprezentujesz równie słabo jak nie słabiej może wyglądać kilka nie panujących nad sobą, spuszczonych ze smyczy kobiet czy mężczyzn w dyskotece.
ale chyba nie o tym temat więc nie ma co zaśmiecać.
Ostatnio zmieniony przez auri-star 2013-02-05, 22:37, w całości zmieniany 1 raz
Piszę, bo chyba doszłam do etapu ogromnej desperacji.
No raczej!
Ej, dziewczyno! Weź się ogarnij. Idź właśnie na wspomnianą zumbę, albo jogę, fitness, przyuważ kiedy seanse ma brzeski DKF (podpowiadam - najbliższy czwartek), wypożycz książkę, zorganizuj sobie czas, bo nikt tego za Ciebie nie zrobi. Zycie nie zaczyna się, nie kończy, ani tym bardziej nie opiera się na plotkach.
auri-star napisał/a:
Wyjść samej na kawę czy inne tym podobne nie jest niczym strasznym.
Wiadomka. Tym bardziej, że to w sumie jedyna okazja żeby ktoś Ci zrobił, podał po nos kawę i potem pustą szklankę spod nosa zabrał, na dodatek bez konieczności własnoręcznego zmycia szklanki. I mówię to serio, bez ironii i sarkazmu.
Ostatnio zmieniony przez chmurkolistna 2013-02-06, 00:13, w całości zmieniany 2 razy
A ponadto, pracujesz w domu, więc chyba nie poświęcasz na to 10-15h dziennie, a także nie jest to jakoś bardzo wysilająca praca: )
Napisałaś, że masz chłopaka...wyjdźcie na imprezę razem, z jego znajomymi, zawsze to szansa na poznanie nowych, ciekawych osób.
Zumba, joga, DKF, pokazy w BCK, czy nawet małe eventy organizowane w Brzegu - warto się wybrać: )
Nie rozgraniczam takich przypadków. Przykro mi jedynie obserwuje się osoby, które przesiadują samotnie w miejscach gdzie spotykają się grupy ludzi - "obrazek wycięty z całości". Moje myslenie nie jest zaściankowe tylko ukierunkowane na współczucie osobom, które zmuszone są aby w wyzej wymienionych miejscach przebywać w pojedynkę . Dla mnie osobiście jest to szczyt desperacji przychodzić regularnie do danej knajpy, zawsze samemu - to mam na myśli . Odnotowałem kilka takich osób w róznych lokalach. Owe osoby przychodzą same, niby rozmawiają nawet z innymi ludźmi, integrują się, zawierają nowe znajomości, ale za każdym razem widać, że pomimo tego są wyobcowane . Trzeba mieć albo konkretnego pecha do ludzi, że nie masz znajomego z którym możesz wyjść na piwo albo z drugiej strony być konkretnym odludkiem - ciężko załapać Tobie kontakt ze społeczeństwem . Pomijam przypadek Jasmine, która jest nowa w mieście.
Napisałaś, że masz chłopaka...wyjdźcie na imprezę razem, z jego znajomymi, zawsze to szansa na poznanie nowych, ciekawych osób.
Zumba, joga, DKF, pokazy w BCK, czy nawet małe eventy organizowane w Brzegu - warto się wybrać: )
Jeśli chodzi o chłopaka znajomych...to raczej każdy żyje swoim życiem. Czasem się tylko spotykamy, ale czuję że raczej nie moje klimaty. Nie ważne zresztą...w każdym bądź razie jedyna dziewczyna w całym tym towarzystwie to egoistyczna i samolubna osoba. Dodam jeszcze, że to dziewczyna od mojego chłopaka brata, więc naprawdę starałam się ją polubić ( nie w mojej naturze oceniać kogoś z góry), ale nie da się. Poprostu. Próbowałam się jeszcze przez jakiś czas zmuszać do tej znajomości ze względow "bliskorodzinnych", ale z każdego spotkania z nią wracałam do domu wkurzona jak osa. Wkońcu po paru incydentach powiedziałam sobie dość, nie będę na siłę się męczyć i kogoś uszczęśliwiać.;)
Swoją drogą zastanawiałam się nad różnymi rozwiązaniami mojej samotnośći i uznałam, że zapiszę się do sekcji teatralnej w bck, ale z tego co czytałam na stronie i z tego co się dowiadywałam jest to prowadzone dla uczniów i studentów... a ja już się w to nie wliczam niestety:(
przemyślę sprawę zumby, popatrzę co to takiego dokładnie... i kto wie? może wkońcu zacznę "żyć"
Może się myle ale wydaje mi się ,że jesteś tak znudzona sama sobą i wszystkm dookoła ,że masz problemy z adaptacją niestety nie ma na to cudownego lakrstwa i póki nie nuczysz się cieszyć życiem we własnym towarzystwie trudno będzie nawiązywać inne pozytywne relacje takie czasy ,że ludzie ciągnął do osób pozytywnych a unikają całej reszty i nie ma się co dziwić
A ja się wcale nie dziwie ze można być samotnym. Bo mamy znajomych ze szkoły, pracy, sąsiadów, rodzinę itp. Jeśli sie jest nowym w mieście to juz nie ma napewno tych znaomych ze szkoły,rodzina daleko, jak Y. pracuje w domu to nie ma znajomcyh z pracy,,,,,, I co z tego ze Y. pójdzie na zumbe czy do kina. Ja na zumbie też byłam pare razy weszłam i wyszłam, każdy sie rozchodzi po zumbie do swojego domu.....Do kina owszem ja też sie wybieram w czwarteki ide sama, bo 2 kolezanki juz to widziały, a mąż nie chce isć. Wiec ide sama, usiade sama, obejrze film i wyjde. Jesteśmy otoczeni masą ludzi w koło w realu, masą w internecie, portale społecznosciowe itp, ale tak naprawdę mnóstwo ludzi jest samotnych, mnóstwo. Ludzie dla ludzi nie mają czasu, żyją ciągle w biegu....Takze naprawde rozumiem yasmine ze ciagnie ją dop ludzi, brakuej jej znajomych.
No wybacz aby ludzie sami do Ciebie zagadywali tylko dlatego ,że przyszłaś sama. Wszystko wymaga własnego zaangażowania i wyjścia na przeciw innym. Czasami trzeba zawalczyć o to aby ktoś miał dla nas czas a nie siedzieć i użalac się nad sobą czy czekać aż sie ktoś domyśli ,że czujemy sie samotni.
W przypadku totalnej nieśmiałości zawsze mozna iść do domu dziecka pomóc dziciakom lekcja odrabiać czy do przytuliska psiaki powyprowadzać a ludzie przy okazji sami się poznają i czas zajety będzie
I co z tego ze Y. pójdzie na zumbe czy do kina. Ja na zumbie też byłam pare razy weszłam i wyszłam, każdy sie rozchodzi po zumbie do swojego domu.....
No i? Chyba normalne? Chociaż w sumie zawsze też można pójść do czyjegoś domu (zamiast swojego). Przecież na zumbę przychodzi się po to, aby ćwiczyć, tańczyć, miło spędzić czas i naładować się energią - fit & fun.
Ostatnio zmieniony przez chmurkolistna 2013-02-07, 00:04, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum