Ja proponuję AUTO-TRANS (Jacka Żarnowca). Tam robiła część mojej rodzinki. Dodam, że cała 3 zdała za pierwszym razem Jeśli jesteś zainteresowana mogę Ci podać namiary na Jacka, pisz na PW
Co byś nie wybrała, będę trzymała kciuki, tylko powiedz kiedy mam to robić
Bardzo polecam szkołę Pana Ryszarda Różańskiego na słowiańskiej. Instruktorzy mają dobre podejście i potrafią nauczyć nawet najbardziej oporne kobitki
Są mili i rzeczowi. Można sie dogadać i nieco przyspieszyć kurs. Załatwiają też zapisy i wiozą na egzamin, więc nie trzeba samemu się z tym bawić
Polecam tę szkołę. Jak ja robiłem prawko to zdawalnośc za pierwszym razem była jakos około 70%
ja robiłem u Balickiego ale za czasów kiedy instruktorem był pan Marian teraz on ma własną naukę jazdy, ja zdałem za 1 razem wszystkie jazdy miałem tylko z tym instruktorem i jestem zadowolony z tego jak prowadził tą nauke
a powiedzcie mi czy egzaminatorzy patrza u koo sie zdaje?
czy w papierach jest jakis slad u kogo sie robilo?
czy ma to jakiekolewiek znaczenie (jak w przypadku kobiet w ciazy ktore chodza do dutkowiaka a decyduja sie na porod w brzegu)?
czy w papierach jest jakis slad u kogo sie robilo?
W papierach na pewno jest ślad, bo jest informacja u kogo robiło się kurs. Ja robiłam u Jacka, miałam okazję pojeździć z kilkoma różnymi instruktorami i to akurat było pozytywnym doświadczeniem. Każdy inaczej uczy, jeden dużo wcześniej mówił, gdzie miałam skręcić, a inny informował mnie w ostatniej chwili. Poza tym zwracali mi uwagę na różne detale, podczas jazdy po mieście.
joanna27 napisał/a:
a powiedzcie mi czy egzaminatorzy patrza u koo sie zdaje?
Tego niestety nie wiem. Ja trafiłam na bardzo nerwowego egzaminatora. Przez cały czas się wkurzał na wszystko i wszystkich wokół. Darł się przez okno do kierowców jadących przede mną itp. No i oczywiście narzekał na wszystkie znane mu szkoły jazdy i instruktorów. Mojego nie znał, więc przynajmniej jemu dał spokój.
Jedno wiem na pewno, po jeździe tuż przed podaniem wyniku pytał mnie który raz zdaję i jak usłyszał, że pierwszy to zaczął marudzić, że nie mogą wszyscy zdać za pierwszym razem itd. Ale ja nie dawałam za wygraną i zażądałam, by wskazał gdzie robiłam błędy. Ponieważ nie umiał tego zrobić, powiedział, że ok zaliczyłam. Wnioskuję stąd, że chyba lepiej nie przyznawać się, że to pierwszy raz.
Wysiadając z auta (mimo, że zdałam) rozpłakałam się i mąż nie umiał mnie uspokoić, wszystko przez te nerwy
A co do egzaminu. Jeśli będziesz umiała jeździć to nic nie będzie miało znaczenia. Ja np. uczyłam się jeździć na Punto, a na egzaminie trafiła mi się Micra. A zatem zdawałam samochodem, w którym nigdy wcześniej nie siedziałam. Tego się najbardziej bałam. Poza tym ten samochód miał uszkodzoną skrzynię biegów, niby automat, ale czasem biegi nie wchodziły Dodatkowo nerwowy instruktor z boku. A jednak się udało. Tobie też życzę tylko jednego podejścia
teraz wszyscy uczą na tych śmiesznych szewroletach i takie też są na examie.
a odnośnie tego czy patrzą gdzie był kurs robiony: moi kumple jak robili u Balickiego to mówili mi, że kazał im (Balicki) przed egzaminem powiedzieć, że są z Brzegu od Balickiego i to niby miało zwiększyć ich szanse....jak się później okazało to była ściema bo zdawali po kilka razy
nie wiadomo na kogo trafisz więc według mnie zdanie egzaminu zależy od dobrej jazdy, ładnego stroju, słabego uśmiechu na twarzy, temperatury około 20 stopni C, i tego czy egzaminator żona potraktowała dobrze z rana
Ja miałem takiego wysokiego siwego gościa. nie był zły, ale gdy zdawałem nastąpiło oberwanie chmury. Zaklął jak to zobaczył, a ja podchwycilem temat, ale i tak odpowiadał mi tylko: NO. na koniec egzaminu powiedział że wszystko było świetnie i zapytał się czy potrafiłbym zrobić zatoczke na parkingu w ośrodku. Jak zrobiłem bez korekty to wyszczerzył zęby i wyszedł z samochodu.
Tak miałam automat, tylko że popsuty Mnie też ździwiło, jak mi instruktor wrzasnął, że to automat, tylko czasem biegi nie wchodzą, więc muszę go kontrolować. W ogóle to był taki złom, że bałam się, że się rozpadnie podczas jazdy
bzyku napisał/a:
teraz wszyscy uczą na tych śmiesznych szewroletach i takie też są na examie.
Jesteś tego pewny Ja zdawałam jakieś 3 lata temu. Wtedy też mi mówili wszyscy, że teraz się jeździ na Punto, więc na pewno na takim też będę zdawać. I jak się okazało guzik prawda. Trafiłam na Micrę i na dodatek egzaminator jako pierwsze pytanie rzucił: "Na czym się Pani uczyła?" jak usłyszał, że na Punto to tylko dodał: "Ma Pani pecha, bo ja mam Micrę" Wiem, że w tym samym czasie we Wrocławiu zapisując się na egzamin od razu wybierało się samochód, a w Opolu to tylko los decydował czym się pojedzie Na szczęście ja wcześniej troszkę popróbowałam jazdy Fiatem 126el, więc bardziej starałam się czuć samochód niż jeździć na słupki
bzyku napisał/a:
i tego czy egzaminator żona potraktowała dobrze z rana
Przede wszystkim od tego
Ostatnio zmieniony przez Inez 2006-06-05, 09:17, w całości zmieniany 1 raz
heh zgadza sie nie wiem jaki są teraz wózki na egzaminie. ja głównie jeździłem punto, ale chevrolet ma lepszy skręt i prawie nie czuć różnicy. no ja zdawałem rok temu więc myślałem że sie jeszcze auta nie zmieniły
niby fajnie ........przejazd na pomarańczowym na egzaminie ....pytanko, który raz zdaje i dylemat ......czy powiedzieć prawde, ze pierwszy, czy moze podać wyższą cyfrę .....no cóż prawda wygrała .....poważna mina egzaminatora i tekscik: i ostatni ......potem gratulacje na zewnątrz auta......ahh......to było coś
wracając do tego czy mówić prawdę o ilości podejśc do egzaminu.
wydaje mi sie że egzaminatorzy mają to gdzies napisane, albo przynajmniej widzą wychodząc z tego swojego pomieszczenia. zresztą nawet jeśli tego nie wiedzą, to nie wiem czy ktoś na egzaminie powinien ryzykowac kłamstwo, myślę, że taki kolo szybko po naszej przestraszonej minie i trzęsących sie dłoniach doszedłby prawdy, a wtedy już pozamiatane- będziemy zdawać 32 razy
wydaje mi sie że egzaminatorzy mają to gdzies napisane, albo przynajmniej widzą wychodząc z tego swojego pomieszczenia. zresztą nawet jeśli tego nie wiedzą, to nie wiem czy ktoś na egzaminie powinien ryzykowac kłamstwo, myślę, że taki kolo szybko po naszej przestraszonej minie i trzęsących sie dłoniach doszedłby prawdy, a wtedy już pozamiatane- będziemy zdawać 32 razy
Przy sobie takiej informacji nie mają, nie wiem jak w środku, pewnie jest ona umieszczona na jakimś tablo. A co do kłamstwa to nigdy nie popłaca . Tylko moim zdaniem to pytanie jest nie na miejscu, co za różnica który raz, oni mają oceniać umiejętności, a nie kalkulować co się bardziej opłaca i ile powinno być podejść
KtOŚ napisał/a:
przejazd na pomarańczowym na egzaminie
Ty na pomarańczowym, a ja ruszyłam spod ośrodka z takim piskiem, że chyba wszyscy to zauważyli. Oczywiście zewsząd padły komentarze, że już po mnie (mąż słyszał je czekając na mnie). Ale byłam twarda i nie dałam się egzaminatorowi. Po moim powrocie oczywiście pochwalił się "pesymistom", że jednak wygrałam to "starcie"
Ostatnio zmieniony przez Inez 2006-06-05, 15:53, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum