a ja nie nawidze cebuli, kapusty, pieczarek, grzybów, szczypioru, sałaty, kalafioru, flaków, salcesonu, żurku, tłustych mięs, szpinak i pewnie wielu innych rzeczy
Ostatnio zmieniony przez blaster 2008-04-28, 10:45, w całości zmieniany 1 raz
Myślę, że czegoś nie lubimy tylko dlatego, że się o tym źle słyszy lub ktoś kiedyś spartolił sprawę i przygotował posiłek nie tak jak trzeba.
To jak dzieci mówią, że czegoś nie lubią zanim jeszcze spróbowały.
Dziwimy się, że chińczycy jedzą psy a francuzi żaby i dla nich są to frykasy a gdyby to samo danie postawić na niedzielnym stole i powiedziec co to jest, to chyba nikt by nie tknął. A przecież żołądek, kubki recepturowe są takie same u polaka, chińczyka i francuza. Kwestia przygotowania dania, a nie z czego zostało zrobione.
W większości przypadków jest to meritum sprawy. Stąd u osób w młodszym wieku więcej rzeczy, których rzekomo nie lubią. Jak dzieci, które tylko usłyszą o jakiejś potrawie czy produkcie i już wiedzą, że jej nie lubią. A nawet gdy już spróbują, to podświadomie wstyd im przyznać, że się myliły i potwierdzają poprzednią diagnozę W TV powstają różne programy, ukazujące skrajne przypadki dewiacji żywieniowych - pamiętam np. dziecko które nie przyjmowało innych pokarmów niż chipsy, frytki i ciastka (chyba delicje) lub gościa odżywiającego się tylko żółtym serem i jeśli dobrze pamiętam konkretnym rodzajem. Wszystko to było skutkiem złego podejścia do odżywiania i smaków potraw w przeszłości.
Sam pamiętam czasy (choć to już wieki temu ), gdy nie lubiłem kapuśniaku, żółtego sera itp. Na szczęście fanaberie dawno minęły, a najlepszym sposobem na przekonanie się do różnych smaków jest samodzielne przygotowywanie potraw. Często skreślamy dany produkt bo ktoś
alferx napisał/a:
spartolił sprawę i przygotował posiłek nie tak jak trzeba.
. A co gdybyśmy sami przyprawili potrawę wg własnego gustu Oczywiście trzeba mieć pojęcie o gotowaniu bo w przeciwnym razie skutek może być odwrotny.
Pamiętam, że mój teściu nienawidzi cebuli. Ciekawe tylko, że zajada różnego rodzaju sałatki z cebulą gdy nie wie o jej obecności. Kiedyś wziął ode mnie bułkę z wędliną pomidorem i cebulą. Widząc jego zachwyt i prędkość pochłaniania nie śmiałem nawet powiedzieć mu o ilości cebuli jaka podczas przygotowania tam wylądowała.
A co niechęci do jedzenia mięsa (często zwanej wegetarianizmem ) to uważam, że jest to dla człowieka równie naturalne jak dla niedźwiedzia. Można przeżyć dzień lub dwa o kiełkach czy chlebku z miodkiem, ale rozwój człowieka opiera się na zbilansowanym odżywianiu. Natura zrobiła z nas pantofagów i pozostawiła potrzebę dostarczania organizmowi składników obecnych w mięsie. Przykładem może być kuzynka mojej żony, która po kilkunastu latach wegetarianizmu (bodźcem do nie jedzenia mięsa była tragiczna śmierć papugi ) musi wspomagać organizm farmakologicznie oraz leczyć z problemów ze stawami i kośćmi.
Sam jestem zwolennikiem eksperymentowania w kuchni i nie ma produktu, który skreśliłbym już na wstępie. Tak samo jak większość z nastolatków skręcało mnie gdy usłyszałem o szpinaku, nie mówiąc już o jego widoku. Teraz uszy mi się trzęsą przyrządzając naleśniki z pieczarkami i szpinakiem w sosie czosnkowym lub makaron ze szpinakiem i tuńczykiem. A wątróbkę w sosie musztardowym wręcz uwielbiam
A z potraw, do których dotychczas przekonać mnie nie zdołano mogę wymienić galaretę rybną i móżdżek. Nie przekonałem się też do niektórych owoców morza ale wiem, że jest to kwestia przyrządzenia i będę próbował dalej
A wogóle to często wyjeżdżam w różne zakątki Europy i zawsze staram się próbować potrawy charakterystyczne dla danego regionu. To najlepszy sposób na wyrobienie własnego gustu i przekonanie się co tak naprawdę mi smakuje, a co niekoniecznie
ja nie lubie zupek w proszku i wszystkiego co z torebki...niestety czasem jestem skazana na takie jedzenie Nie jem też cebuli i porów bo później boli mnie brzuch. Ogólnie nie lubię też słodyczy, chrupek i chipsów- na sam zapach mnie mdli, jak byłam młodsza to lubiłam bardzo ale teraz za żadne skarby Nigdy nie jadłam jakiejś galarety, albo tłustego mięsa i raczej nigdy nie zjem A najbardziej nie lubie majonezu i wszystkiego co go zawiera
Nie przekonałem się też do niektórych owoców morza ale wiem, że jest to kwestia przyrządzenia i będę próbował dalej
No i jak napisałem, tak się stało. W poprzednim stwierdzeniu chodziło głównie o kalmary, które bardzo chciałem spróbować i po pierwszej próbie niezbyt mi podeszły. Przebywając ostatnio w okolicach Brandenburga dałem się skusić na porcję kalmarów w greckiej restauracji no i.... REWELACJA Strzał w dziesiątkę Potwierdziło to tylko słuszność stwierdzenia, że wiele zależy od sposobu przyrządzenia. Naprawdę warto ryzykować i próbować
Ja z dzieciństwa wyniosłam szczerą nienawiść do wątróbki i szpinaku, który wciskano mi w żłobku na siłę, a wyglądał jak (sorry za drastyczność) zielona gęsia kupa...
Obecnie z jednym z tych produktów się "przeprosiłam" (czyt. szpinak), ale pod warunkiem, ze jest świeży....właśnie trwa na niego sezon i w każdym warzywniaku można go dostać....mniam....nalesniki i makaron, jak pisał poprzednik, faktycznie prima sort!
Wątróbka, żołądki,płucka i tego typu wynalazki.....nie przechodzą mi przez gardło
ja za to nie lubie Ryb a tak zjem kazde danie <no oprócz "delikatesów" kuchni tajwańskiej itp np pieczone mieso z pas albo co gorsza grillowane pająki ;/ >
nie cierpie flaczkow[zupy oczywiscie],jarzynowej,barszczu ukrainskiego,ogolnie wiekszosc zup[oprocz pomidorowej,rosolku i barszczu normalnego],kaszanki,konserwy[nienawidze],ryby,marchewki[a zwlaszcza sok z marchewy,fuj],burakow,kiwi[czuje,ze za to zostane przez niektorych zlinczowana na forum],ananasow,brzoskwin,grejfrutow itp.
a z przypraw to najbardziej nienawidze kminku i anyzu-a po tym drugim to chce mi sie wymiotowac jak poczuje jego zapach...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum