Wysłany: 2011-02-06, 15:18 Nad wodę na ryby, czy po ryby?
Temat wydaje mi się jak najbardziej ważki.
Nie trudno ukrywać, że rybek u nas niewiele. Wnioskuję z tego, że mało osób łapie co większe okazy. Na łowiskach o mniejszej presji zapewne wygląda to inaczej, no ale nie ma co się oszukiwać... wody u nas mocno przetrzebione.
Osobiście uważam, że ryby na patelnię powinny wędrować tylko w kilku przypadkach:
- jesteśmy na biwaku, kończy się jedzenie, mamy wędki, kartę, łowimy i... jemy ,
- złowiliśmy coś, czego do wody wrzucać już nam nie wolno (np. byczka),
- chcemy podreperować swoje ego i wielką rybą pochwalić się domownikom; sam tak robiłem raz czy dwa (za mało dużych ryb złapałem) ,
- chcemy na wigilijnym stole mieć "własnoręcznie" upolowaną zdobycz.
Nie mniej jednak ostatnimi czasy doszedłem do wniosku, że nie ma co się bawić w "mięsiarza" i brać wszystko co w siatce do domu. Smutne jest, że wielu takich pseudo wędkarzy potem część ryb musi rozdać, bo np. nie ma już miejsca w zamrażalniku. Stare ryby z zamrażalnika? Najczęściej lądują w śmietniku...
Nie mniej jednak ostatnimi czasy doszedłem do wniosku, że nie ma co się bawić w "mięsiarza" i brać wszystko co w siatce do domu. Smutne jest, że wielu takich pseudo wędkarzy potem część ryb musi rozdać, bo np. nie ma już miejsca w zamrażalniku. Stare ryby z zamrażalnika? Najczęściej lądują w śmietniku...
Jestem podobnego zdania, oczywiście nie ma nic złego w tym gdy ktoś ma ochotę na świeżą rybę ale i tu kłania się zdrowy rozsądek, nie bierzemy ryb po to by zapełniać nimi zamrażalnik. Jeśli chodzi o prawdziwe okazy to w dobie ery aparatów cyfrowych nie bierzemy ich, po prostu robimy zdjęcie i mamy się czym pochwalić a rybę wypuszczamy.
Po pierwsze taka ryba jest cenna dla gatunku z powodów rozrodczych (duża masa ikry do tarła)
Po drugie zdecydowana większość gatunków nie będzie kulinarnym hitem mówiąc delikatnie
Jeszcze jak byłem w Polsce to ostatnią rybę jaką wziąłem to był sandacz, to było ponad 10 lat temu, od tamtej pory może ze 4 razy zabrałem rybę do domu.
Jestem tego zdania, że aby podnosić swoje poprzeczki w wielkosci złowionej przez siebie ryby zdecydowanie trzeba ją wypuszczać, bo w przeciwnym wypadku bedą pływać same małe pitki i te, które jakims cudem wyrosły.
Cześć wam i chwała koledzy za to że są jeszcze tacy wędkarze. Lecz niestety większość to mięsiarze. Sam osobiście widziałem co działo się w zeszłym roku w okresie październik - listopad na ośrodku w Kościerzycach. Karpiki 20 cm po 15-20 szt. i do domu. Brak nadzoru Straży nad akwenami zarybianymi. Wiem, powiecie trzeba było samemu reagować - ale czy jest sens narażać samochód, sprzęt a przede wszystkim siebie tubylcom?
Karpiki 20 cm po 15-20 szt. i do domu. Brak nadzoru Straży nad akwenami zarybianymi. Wiem, powiecie trzeba było samemu reagować
Jeżeli chodzi o Florydę to jest to staw zarybiany i utrzymywany przez prywatnego dzierżawcę. W regulaminie jest, że nie można wypuszczać ryb, nie obowiązują tam również przepisy co do wielkości ryb.
Jestem tego samego zdania, ale myślę że policja się tym za bardzo nie przejmie a jeżeli już to przyjadą jak jeden z drugim zwinie kije. Chodzi mi aby straż w czasie zarybiania zwiększyła kontrole nad akwenami zarybianymi, przynajmniej w okresie pierwszych 30 dni, aby ryba spokojnie rozeszła się po stawach i zaczęła żyć swoim tokiem. Nowo wpuszczona jest wystraszona i łyka co popadnie, a niestety jest to raj dla mięsożerców.
Karpiki 20 cm po 15-20 szt. i do domu. Brak nadzoru Straży nad akwenami zarybianymi. Wiem, powiecie trzeba było samemu reagować
Jeżeli chodzi o Florydę to jest to staw zarybiany i utrzymywany przez prywatnego dzierżawcę. W regulaminie jest, że nie można wypuszczać ryb, nie obowiązują tam również przepisy co do wielkości ryb.
mylisz sie sikork, 20 cm karpie to kroczki, które kupuje się do zarybienia, a wędkując tam wypuszczasz je do specjalnie ogrodzonego miejsca pod drewnianym pomostem Jesli nie masz zamiaru ich kupić, wędkowałem tam nie raz i włascicel dwa razy mi powiedział, że wymiar w dalszym ciągu obowiązuje. Czy to prywatne łowisko czy nie to przepisów trzeba przestrzegać - w tym wypadku wymiar ochronny. I naprawde wątpię w to aby własciciel sprzedawał 20cm Karpia.
[quote="sikork"]Jeżeli chodzi o Florydę to jest to staw zarybiany i utrzymywany przez prywatnego dzierżawcę. W regulaminie jest, że nie można wypuszczać ryb, nie obowiązują tam również przepisy co do wielkości ryb.
Z tego co mi wiadomo to część prywatna to jest : od bramy, wyspa, mola do tzw trzcin za plażą, reszta o raz drugi brzeg to część PZW. Jeżeli się mylę będę wdzięczny jeżeli mnie ktoś wyprowadzi z błędu.
Pozdrawiam Piter.
W ubiegłym roku byłem tam na rybach. Za łowienie trzeba zapłacić, nie pamiętam czy była tabliczka, czy właściciel mówił o wymiarach. Co do drugiej strony to nie mam pojęcia, wiem, że jest siatka odgradzająca w wodzie.
Więc wszystko po staremu. Tak jak pisałem cała reszta należy dalej do PZW(już bałem się że sprzedali, tak jak liczne oczka w polach które są już w rękach prywatnych).
Sprawa wpuszczanych karpików... Tu od lat niewiele się zmienia i dotyczy to każdego zbiornika nie tylko w Kościerzycach ale i na żwirowniach, Babim Lochu i gdziekolwiek. Zaraz po zarybieniu zaczyna się masowy "odłów" wpuszczonych ryb bo tak to chyba trzeba nazwać, stawy zapełniają się wędkarzami przyjeżdżającymi po karpia i ryby znikają ze stawu w ekspresowym tempie, potem zdziwienie czemu wyrośniętego karpia tak ciężko złowić, po prostu nie nadąża wyrastać.
Co do "Florydy"... Przedzielenie stawu siatką wydawało mi się takim absurdem, że nie mogłem w to uwierzyć dopóki nie zobaczyłem (zresztą nie tylko mi, nie spotkałem wędkarza zadowolonego tym faktem) W pewnym sensie my jako wędkarze zostaliśmy okradzeni z ryb za które płaciliśmy coroczne składki na zarybianie m. in tego właśnie zbiornika ale co tam... takie mamy PZW
Floryda jest ciekawym łowiskiem. To w końcu starorzecze Odry, a więc ryby tam są prawie od zawsze. Nawet rodzinne opowieści w jakiś sposób tykają tego łowiska i dużych ryb, które się tam czają. Piękne amury i karpie - chyba z zarybiań zaraz po wojnie, tak więc wyrośnięte i cwane.
Ciężko określić, ile dużych ryb zostało odciętych w zagrodzonej części. Pozostała to nadal własność PZW, która w dalszym ciągu jest zarybiana.
Nie wiem jak teraz, ale niespełna 10 lat temu przez okres 30 dni po zarybianiu łowienie było zakazane.
Wracając do samego stawu - jeszcze przed zeszłą zimą piękne ryby tam pływały. Kolega wyciągnął 7kg amura. Niestety przyducha, która była zeszłej zimy narobiła spustoszenia. Nikomu z włodarzy do głowy nie przyszło, żeby zrobić przeręble i wyłożyć je sianem...
A wracając do tematu - tym bardziej jest to miejsce, w którym wypuszczenie zdobyczy jest wskazane
Hm co do ryb w zamrażarkach itp. mój tato łapie i te większe lecz tez nie olbrzymie zabiera do domu ale lapie je tylko na stawie gdzie możne i tam jest dopuszczalne zabranie jednego karpika na dzien do domu. Fakt staw zarybiany i w okresie odpowiednim tez jest tam zakaz łapania, chociaż staw jest na jakiejś tam zasadzie prywatny. I to wędkarze ustalali sami regulamin ewentualnych zabranych rybek do domu.
każdy wypuszcza, wszyscy sa tego samego zdania na forum co do zwracania ryba wolnosci tak sobie czytam i troche mnie to smieszy bo nie wiem czy tak tylko piszecie na forum bez obrazy oczywiscie, czy tak naprawde jest.... bo jak czasem patrze na wedkarzy to szczezrze mało jest takich dobrodusznych jak wy i kazdy ładyje w siate.... z drugiej strony jezdzi dziadek kilka kilkanascie dni na ryby a tu kicha az tu po dwóch tyg łapie na stawie 5 karpi to juz widzie jak je wypyszcza
sam jestem tego zdana: limity są po cos zrobione i jesli komuś pasuje zabrać rybkę do domu to nie powinno nikogo oko boleć
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum