Pewnie,ze jesli ma sie pieniadze zyje sie inaczej,ale czasem jest tak ze zyje sie na krawedzi,z dnia na dzien i cieszy kazda chwila,nie zazdroszcze ze kogos stac na wiecej niz mnie ale i smutno mi jesli ktos juz cos ma jest kims i dla niego zwykły człowiek to nikt,bo niema tego co on.Czy to znaczy ze jestesmy gorsi,
Ostatnio zmieniony przez aga76 2011-01-20, 11:36, w całości zmieniany 1 raz
smutno mi jesli ktos juz cos ma jest kims i dla niego zwykły człowiek to nikt,bo niema tego co on.Czy to znaczy ze jestesmy gorsi,
Niestety znam osobę, która uważa się za pępek świata ponieważ ukończyła studia, zajmuje "wysoki stołek" i wg niej nie każdy zasługuje na jej uwagę. Otacza się tylko ludźmi, którzy zajmują konkretne stanowiska. Długo by pisać na ten temat.
Zupełnie nie rozumiem takiego zachowania i choć nie należę do ludzi, którzy źle życzą innym to myślę, że kiedyś zostanie sama... sama ze swoim nałogiem.Jeśli ludzie z którymi się przyjaźni kierują się takimi kategoriami jak ona to kiedyś mogą jej powiedzieć, że nie nadaje się już do ich towarzystwa
Ale na mnie nie działają takie osoby. Poprostu uważam, że każdy jest "kimś". Nikt nie jest gorszy. A pieniądze dziś są, a jutro ich nie ma...
Są różne rodzaje szczęścia. Każdy też jest inaczej wychowywany, innymi wartościami od urodzenia jest otaczany itp. itd. Jego pojęcie szczęścia czy to ogólnego, czy na jakiejś płaszczyźnie jest odrębnie kształtowane.
Wiadomo, że "pieniądze szczęścia nie dają / dają" to pewien skrót myślowy, który tak naprawdę jest winny całego zamieszania.
Bo dla zdrowego kompromisu, należałoby stwierdzić, że są one tylko środkiem pomagającym osiągnąć szczęście i trudno jest powiedzieć, że same w sobie są szczęściem.
Pomijając już, że coś co daje szczęście jednemu, może krzywdzić, bądź w lepszym wypadku, być obojętnym dla kogoś innego.
W ramach ogólnych, dyskusja o szczęściu opartym o pieniądze nie jest jakoś szczególnie ukierunkowana. Jak zwykle należałoby jakoś bardziej ukierunkować temat, żeby dojść do jednoznacznych wniosków.
Relatywistyczne skądinąd podejście opiera się tu na adaptacyjności warunków w jakich żyjemy, w jakich nas wychowano, barier, możliwości itp. itd.
"Wyzerowanie" cywilizowanego świata doprowadziłoby do stworzenia innych materialnych wyznaczników szczęścia. Dążąc do zaspokojenia podstawowych potrzeb fizjologicznych, w końcu dochodzi do konfrontacji, która staje się bodźcem do tworzenia wartościowania, tudzież określania, komu się bardziej "należy", a komu nie.
Cywilizacja wytworzyła pieniądz jako wyznacznik wartościowania. Jej brak przykładowo implikował by prawo pięści, jeszcze mniej sprawiedliwe od pieniądza, bo pieniądz można zarobić wykorzystując to w czym jesteśmy dobrzy, a siłę albo się ma, albo się nie ma.
Uczucia uczuciami, są wyznacznikiem naszego człowieczeństwa, tego kim jesteśmy, nawet tego w jaki sposób tworzymy pieniądze, a żeby było śmiesznie to dzięki pieniądzowi, czasem taką wartość można w sobie odkryć... relacja obustronna - sprzężenie zwrotne.. nie wiem jak to nazwać.
Dla mnie są tu dwie niezaprzeczalne kwestie.
1. Należy odrębnie rozpatrywać płaszczyznę "duchową" - niematerialną od tej materialnej.
2. Stwierdzenie "pieniądze szczęścia nie dają" - jest tak samo prawdziwe jak i fałszywe.
chodzi o wartosc ,jesli nie jestem piekna lub bogata,to znaczy ze jestem nikim Czy juz nikt nie docenia u ludzi tego co maja wewnatrz,jakimi sa ludzmi.Czy ten swiat juz tak zwariował.Dla mnie osobiscie liczy sie człowiek i niewazne co ma i kim jest.
aga76, właściwie ja nie wiem po co powstał ten temat - nie ma takiej sytuacji na świecie, żeby każdemu było dobrze, zazwyczaj kiedy mówisz komuś że Ci źle, bo nie masz tego czy tamtego, bo nie stać Cię na pewne podstawowe rzeczy, ktoś inny powie Ci np. no ale mieszkasz w cywilizowanym kraju - mogłaś urodzić się np. w Afryce, umrzeć z głodu lub od chorób itp. Przecież wiesz, że nie jesteś nikim, mam nadzieję że przekonałaś się o tym jakiś czas temu.
Niczyją winą chyba jest taka sytuacja (w sensie nikogo kogo znam), jaka obecnie panuje - że państwo nie jest w stanie pomóc wszystkim potrzebującym, tak samo jak żadna przeciętna (np. bogata) osoba, nie może "uratować" wszystkich, nawet gdyby bardzo chciała. Tylko od samych ludzi (od nas samych) zależy, czy potrafimy dostrzec innego człowieka, nieważne jaki ten drugi człowiek jest - brzydki czy ładny, biedny czy bogaty, zdrowy czy chory - skoro utworzyłaś ten temat, to mam wrażenie że poznałaś tylko osoby, które tego nie potrafią, a wg mnie to nie jest do końca prawda.
Wyjaśnij mi - jaki sens ma ten temat, bo przestaje rozumieć.
Użalanie się nad złym losem jeszcze nikomu nie pomogło.
Może moja wypowiedź brzmi dziś trochę szorstko, ale lepszej dziś nie mam.
Ostatnio zmieniony przez jadore 2011-01-20, 15:14, w całości zmieniany 1 raz
jadore, nie chodzi o uzalanie sie,i jestem wdzieczna Tym którzy sa dobrymi ludzmi i pomogli mi.Chodzi o to bysmy swoim dzieciom,w szkole, na codzien wpajali iz człowieka nie oceniajmy tym co ma jak wyglada lecz jaki jest.Wiesz ja ma córke w gimnazjum i dlatego tylko ze niema tego ,czy innego jest odstawiona na bok..a to tylko dzieci
Chodzi o to bysmy swoim dzieciom,w szkole, na codzien wpajali iz człowieka nie oceniajmy tym co ma jak wyglada lecz jaki jest
to jest właśnie to o czym pisałam powyżej - to jest fakt - jak chcesz to zmienić? Nie da się.
Są ludzie którzy wpoją właściwe postawy swoim dzieciom, nauczą je dostrzegać wszystkie aspekty życia, ale są tacy którzy tego nie zrobią - ja czy Ty - nie mamy na to po prostu wpływu.
Ten temat też tego nie zrobi.
Chodzi o to bysmy swoim dzieciom,w szkole, na codzien wpajali iz człowieka nie oceniajmy tym co ma jak wyglada lecz jaki jest
Tylko to jest tak, że Ci to czują, nie potrzebują apeli, a Ci, którzy być może są faktycznie odbiorcami tego komunikatu, nadają na innych falach.
To trochę tak jakby proponować analfabecie czytanie książki pt. "sztuka czytania"
Natomiast zgodzę się z tym, że nie słowo ma tu siłę rażenia, lecz czyn. Jeśli nawet ktoś jest zamknięty na przekonywanie - po prostu drzwi pt. "wysłuchaj mnie, wskażę Ci dobrą drogę" są zamknięte, tak jest szansa, że przez obserwacje dobrych czynów, choćby ludzi podejmujących inicjatywę w ramach forumowych akcji, poczyni refleksję w swoim "języku" tłumacząc sobie, że to jest dobre co inni robią, przecież nie mają w tym żadnego biznesu..
Po prostu często ludziom z ułożonymi wartościami, czy to dobrymi, czy złymi, należy stworzyć odpowiednie warunki obserwacji, zamiast perswazji słowem.
Ostatnio zmieniony przez smooth 2011-01-20, 16:07, w całości zmieniany 1 raz
Każdy system się zapętla, także ten monetarny. Niestety. We współczesnym świecie, gdzie ważniejsze stają się pieniądze niż interesy ludzi burzy się pewną 'naturalną hierarchię' wartości, bowiem człowieka ocenia się po tym ile zarabia, co posiada, a nie po tym kim jest i co robi dla innych. To pogrążające.
Podobnie z motywacją. Motywacją do pracy nie jest chęć pomocy innym/usprawnianie własnego środowiska, tylko pieniądze. Henry Ford trafnie pomyślał, że każda firma stworzona dla zysku zawsze ponosi klęskę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum