Zgadzam się z A.Masonem. Zawód nauczyciela jest dlatego różnie postrzegany, gdyż każdy spotkał się w swoim życiu ze szkołą (poza nielicznymi wyjątkami). Najczęściej nikomu to nie pasowało. Tak jak w każdym zawodzie można spotkać fachowców, geniuszy, wspaniałych ludzi, ale też leni, nieuków, kpiarzy i innych.
W szkolnictwie nie dorobiono się mechanizmów wyłapywania ani ponadprzeciętnych uczniów, ani nauczycieli. Raczej równa się do tych gorszych niż lepszych. Wydaje mi się, że to taka narodowa przypadłość - Polacy nie za bardzo lubią ludzi mądrzejszych od siebie, tych ktorzy mają większy talent lub są po prostu lepsi. Zaczyna się wtedy nagonka - kujon, lizus, idiota, itp. Ludzie boją się pokazać, że coś potrafią.
Dobrych nauczycieli też się nie docenia. Jeżeli już mówi się o szkole i nauczycielach to raczej negatywnie - za dużo wolnego, zarobki i tak za wysokie, a tak w ogóle to co ci nauczyciele jeszcze chcą. Jak myślicie, kto wtedy przychodzi do szkoły? Jakie są motywacje pracy w szkole? Wybór jest niestety NEGATYWNY.
Co jakiś czas rząd puszcza do mediów informacje, ktore mają za zadanie skłócić nauczycieli ze społeczeństwem. Niedawno słyszalem komentarz w telewizji: "W sferze budżetowej nie bedzie żadnych podwyżek, za wyjątkiem nauczycieli". Nie dodano, że jest to realizacja podwyżek sprzed dwoch lat w wysokości ok. 3% czyli przecietnie 60 złotych. Ale informacja poszła w świat. Jej efekt widać na tym forum.
Do tych, którzy narzekają na innych, że słabo pracują lub za mało. Uderzcie się w piersi i napiszcie ile faktycznie godzin pracujecie w tygodniu. Mam na myśli FAKTYCZNIE wykonywaną pracę, a nie czytanie gazety lub śledzenie Internetu. Wystarczy posiedzieć jeden dzień w brzeskim urzędzie miejskim i już wszystko jest jasne. Zapraszam do urzędu.
kontrakt, jeśli jesteś zainteresowany zawodem nauczyciela, to powinieneś postarać się o odpowiednie papiery i złożyć podania do szkół w okolicy, może, jak się uda dostaniesz tę pracę i przestaniesz zazdrościć nauczycielom, że tyle zarabiają. Ale tak na samym początku, zanim się za to zabierzesz, to krótko opiszę Ci
kontrakt napisał/a:
NIEZWYKLE mały wymiar pracy
- jak już zdobędziesz dokumenty pozwalające uczyć w szkole podstawowej, bądź gimnazjalnej lub średniej, to po praktykach, nie będzie już praktycznie przeciwwskazań do zajęcia się dziećmi i obijania przez cały tydzień, a więc:
* dostaniesz etat, czyli 18 godzin, rozbite na 5 dni, czyli po kilka godzin dziennie - bajeczka - pełny luz.
* przyjdziesz sobie na 08, lub 09 i zaczniesz pracować, czyli kawka, herbatka - tylko nauczyciele mają ten przywilej, w innych pracach jest to jak wiesz niemożliwe.
* lekcja to pikuś - 45 minut - wszyscy uczniowie siedzą grzecznie, ręce na ławce, komóry wyłączone, wszyscy mają podręczniki, odrobione zadania, każdy przygotowany do lekcji - jednym słowem nic nie robisz.
* po każdej lekcji jest dyżur na korytarzu, w holu, na piętrze, przed budynkiem, na boisku, ale luzik, jest fajnie, nikt nie rysuje ścian, nie pali w kiblu, nie wychodzi oknem,, nie bije słabszych - pracujesz bowiem w szkole idealnej.
* tak około 12-13 sobie kończysz, wcześniej niż inni ciężko pracujący ludzie, co prawda masz do sprawdzenia zeszyty, ćwiczenia, referaty i prace dodatkowe, czasem kartkówki i sprawdziany, ale dajesz radę. Jesteś przecież nadczłowiekiem i przed 15 to wszystko załatwiasz.
* lecisz do chaty, tam sobie wieczorkiem przygotujesz sprawdzianik dla kilku klas - łatwizna.
Dzień jak co dzień się kończy.
Na początku roku dyrektor, z dobrego serca, w trosce o twoje zdolności i sprawność logicznego myślenia, mianował cię szefem zespołu między-przedmiotowego, wobec czego musisz napisać plan pracy, harmonogram spotkań i sprawozdania z tych spotkań oraz sprawozdanie końcowe. Spoko dla Ciebie - dasz radę jeszcze w nocy, parę godzin Ci zostało do wykorzystania. A żebyś był doskonały w swoim fachu, to pani dyrektor powołała grupę do opracowania Projektu, w którym szkoła ma brać udział przez cały rok, więc trzeba napisać coś tam ale to też spoko. Wszyscy są życzliwi, to pomogą, w końcu reszta nauczycieli się nudzi przez większość tygodnia.
czy wspomniałem o najciekawszym? Chyba nie - a więc jako wychowawca masz do uzupełnienia dziennik i jeszcze kilka papierów, ale to zajmuje tylko parę godzin tygodniowo, więc nie ma strachu - jakoś to upchniesz.
Wywiadówki i spotkania z rodzicami oraz konsultację raz w miesiącu do 20.00 to sam miód - polecam zwłaszcza dla osób które uwielbiają jak się na nie wrzeszczy i ma pretensje o wszystko, a w szczególności o to, że dziecko się nie uczy - bo wiadomo, że szkoła "bawi, uczy, wychowuje" natomiast rodzice tylko kieszonkowe dają i dodaj jeszcze "spadaj".
Ale to jeszcze nic w porównaniu ze smutnymi panami w garniturach i paniami podobnie ubranym z kuratorium, którzy to czasem się w szkole pojawiają, bo w obszernym liście do tychże, mamusia napisała, że jej dziecko "jest bardzo krzywdzone i niesprawiedliwie oceniane, a pani od polskiego, to w ogóle źle uczy, bo tylko wrzeszczy i jedynki stawia"
Więc pan urzędnik się w szkole pojawia i sprowadza wszystkich na ziemię, mówiąc między wierszami, jakimi to baranami jesteśmy, bo uczyć nie umiemy - dzieci chcą - a my nic. Ale nie martw się - dasz radę.
Pozostają jeszcze wyjazdy, Sapo (dla niewtajemniczonych - Samorządowa Administracja Placówek Oświatowych - organ niezmiernie "przyjazny i ułatwiający" funkcjonowanie szkoły i nauczycieli, jak tylko można), doskonalenie (czyli stopnie nauczycielskie), kursy, konkursy szkole i pozaszkolne do krajowych włącznie, wycieczki szkolne.
No, to tak w skrócie opisałem mniej więcej połowę tego co Cię czeka, ale znów - dasz radę, przecież masz tylko 18 godzin w tygodniu.
Jeszcze tylko wyjaśnienie - na wstępie będziesz nauczycielem stażystą, po kilku latach możesz zostać nauczycielem kontraktowym (jak zdasz egzamin oczywiście), po kilku następnych latach będziesz mógł zostać nauczycielem mianowanym (jak zdasz egzamin oczywiście), po kilku następnych możesz zostać nauczycielem dyplomowanym ( po egzaminie). Życzę sukcesów i dużej odporności psychicznej, za co dostaniesz następujące wynagrodzenie:
Dokładnie Dziedzic_Pruski,
podobnie było w moim przypadku - 8 podstawówki, 4 liceum, 5 studiów i 4 doktoratu. I tez bym powiedział to co Marek Kondrat, ale mi nie można na forum...
Za to czytam wiele wpisów od takich, co to uważają, że nauczyciele się op.......ją przez cały czas... a żyją jak paniska - 4 fury i komóry plus willa z basenem - tyle zarabiają.
Ktoś chciał kłótni i negatywnego nastawienia do nauczycieli i powoli ten efekt jest osiągany.
mirozmij, sporo racji w tym jest ale też dość konkretnie przekolorowałeś - MOIM ZDANIEM oczywiście. Nie jestem nauczycielem, ich pracę mogę oceniać jednak poprzez obcowanie z nauczycielami w całym toku edukacji. I tak:
mirozmij napisał/a:
dostaniesz etat, czyli 18 godzin, rozbite na 5 dni, czyli po kilka godzin dziennie
Ile razy (szczególnie w liceum) można było się dowiedziieć "Pani X w środę i czwartek pracuje w gimnazjum, nie ma jej w szkole" itp? No sporo.
mirozmij napisał/a:
wszyscy mają podręczniki, odrobione zadania,
Za "moich czasów", a było to niedawno, podręczników nie miało może 4 osoby na klasę, co nierzadko wynikało ze względów finansowych. Dla nauczyciela nie powinno to stanowić problemu. Brak odrobionego zadania był problemem ucznia, nie nauczyciela.
mirozmij napisał/a:
po każdej lekcji jest dyżur na korytarzu
Dyżur w moim gimnazjum pełniło na przerwie 4 (czterech) nauczycieli. Możliwe jest zatem żeby jeden nauczyciel miał dyżur co przerwę? Chyba wybitnie podpadnięty u przełożonych. W szkole średniej w ogóle nie było dyżurów.
mirozmij napisał/a:
masz do sprawdzenia zeszyty, ćwiczenia, referaty i prace dodatkowe, czasem kartkówki i sprawdziany
Na palcach jednej ręki mogę wyliczyć referaty zadane mi przez 3 lata w gimnazjum i kolejne 3 w liceum. Zeszyty w omawianych szkołach do sprawdzenia brały: jedna nauczycielka w liceum i dwie w gimnazjum. I co, mieli z tym roboty huk przez cały rok?
mirozmij napisał/a:
wieczorkiem przygotujesz sprawdzianik dla kilku klas
To też pewnie codziennie (po wprowadzeniu godzin do postu rozumiem, że opisujesz przeciętny dzień z życia nauczyciela)
mirozmij napisał/a:
masz do uzupełnienia dziennik i jeszcze kilka papierów, ale to zajmuje tylko parę godzin tygodniowo
Z tego co pamiętam wychowawca w dzienniku uzupełniał nieobecności, usprawiedliwiał je, podliczał opuszczone godziny, upominał innych nauczycieli aby wpisywali tematy lekcji na właściwej temu stronie. Kilka godzin tygodniowo? Nie rocznie?
Wszystko opiuję na podstawie własnych doświadczeń. Dla jasności - mirozmij, - nie jest moją intencją dyskredytowanie zawodu nauczyciela. W moich oczach jest to zawód ważny i nie twierdzę, że jest przesadnie łatwy. Myślę, że się ze mną zgodzisz, że niemal każdy zawód wymaga poświęcenia mu czasu (zazwyczaj więcej niż wymiar godzin w etacie), energii i zdrowia.
Nie mówię, że nauczycielom należy pensję obniżać, że zarabiają za dużo. Jestem jednak też daleki od stwierdzenia, że zarabiają za mało, moje posty to reakcja na ciągłe doniesienia o protestach nauczycieli i ich walkach o podwyżki.
(jeśli ktoś chce głębiej analizować moje wypowiedzi odnośnie nauczycieli napotkanych przeze mnie na ścieżce dydaktycznej - chodziłem do PG3 i I LO).
Zawód nauczyciela był od całych dziesięcioleci (praktycznie przez cały okres powojenny) zaniedbywany przez władzę (głównie finansowo, ale nie tylko), zbywany niczym, przestawiany i popychany. Nauczycielom zawsze rzucano nędzne ochłapy, podczas gdy np. różne mundurówki traktowano o wiele szczodrzej. Skutkiem tego - oprócz ludzi z prawdziwym powołaniem, którego ów zawód wymaga jak rzadko który - znaleźli się w nim również ludzie całkiem przypadkowi. Za moich czasów niektórzy decydowali się na kierunek nauczycielski, bo niby łatwe studia, bo wszystko im jedno, co będą studiować itp. Słyszałem o przypadku, kiedy żaden z kandydatów na fizykę nie zdał egzaminu wstępnego (z fizyki) i przyjmowano na podstawie egzaminu z j. rosyjskiego.
Za to czytam wiele wpisów od takich, co to uważają, że nauczyciele się op.......ją przez cały czas... a żyją jak paniska - 4 fury i komóry plus willa z basenem - tyle zarabiają.
Podaj mi choć jeden wpis w którym jest mowa że nauczyciele się op...,lub że mają po 4 fury i komory!!!Koloryzujesz i tyle!!!Niech nauczyciel ma i 10000zł miesięcznie ale niech będzie DOBRYM wykładowcą, który potrafi zainteresować dzieci, młodzież!!!
Ostatnio zmieniony przez damian1217 2011-01-20, 22:43, w całości zmieniany 1 raz
mirozmij Wielkie dzięki za to co napisałeś - aż mnie serce ścisnęło, że są tacy którzy to rozumieją i potrafią to wytłumaczyć na spokojnie. Ja tego niestety nie potrafię bo się od razu wq.. denerwuję Ten kto nie chce - nie zrozumie. Egoizm przesłania realizm. Ale co ja tam wiem..
Dla tych co może nie do końca uważali na matematyce podpowiem, że osoba kończąca studia i idąca do szkoły "nic nie robić" dostaje 1224 zł netto. Widać to w tabeli płac powyżej. Ich uczniowie idący do pierwszej pracy np. po skończeniu technikum dostają podobnie.
Zapraszamy do zawodu nauczycielskiego!
Ostatnio zmieniony przez windbag 2011-01-21, 00:32, w całości zmieniany 1 raz
Zawód nauczyciela był od całych dziesięcioleci (praktycznie przez cały okres powojenny) zaniedbywany przez władzę (głównie finansowo, ale nie tylko), zbywany niczym, przestawiany i popychany. Nauczycielom zawsze rzucano nędzne ochłapy, podczas gdy np. różne mundurówki traktowano o wiele szczodrzej. Skutkiem tego - oprócz ludzi z prawdziwym powołaniem, którego ów zawód wymaga jak rzadko który - znaleźli się w nim również ludzie całkiem przypadkowi
Ależ to stara, dobra, prusko-fryderycjańska tradycja!!! Ciocia zapomniała swojego dziedzictwa? Nie od dziesięcioleci, tylko od ponad dwu setek lat tak circa. Pomnik twórcy tego systemu wszak razem z Panem Pedagogiem (i jeszcze kilkoma innymi mędrcami) chcecie chyba wskrzeszać ?
Ostatnio zmieniony przez Franco Zarrazzo 2011-01-21, 00:37, w całości zmieniany 2 razy
Ależ to stara, dobra, prusko-fryderycjańska tradycja!!!
Jeśli rzucasz takie stwierdzenie to podeprzyj je przykładami....
Ogólnie wiek XIX był czasem wysokiego statusu społecznego nauczycieli, może z wyjątkiem tych wiejskich ale nawet ich zwalniano z obowiązku służby wojskowej.
W Polsce Ludowej nastąpił regres wynagrodzeń w oświacie, chociaż należy stwierdzić, że polska nauka jako taka rozwijała się i miała się dobrze.
A co do nauczycieli, niech zarabiają i 10 razy tyle co dziś, niech tylko jednak będą systemy kontroli, tak aby nie chronić nauczycielki, która na lekcji geografii twierdziła, że Kolumb był polskim odkrywcą!!! Co bezlitośni uczniowie nagrali na tel. komórkowym.
kontrakt, pisałem tekst w oparciu o sytuację obecną w szkole i w kilku punktach masz rację, nie wszystko to nauczyciele wykonują każdego tygodnia, ale wiele rzeczy tez pominąłem. Zbliża się koniec semestru, zostały jeszcze dwa tygodnie
Nie zgodzę się natomiast z punktem o referatach:
kontrakt napisał/a:
mirozmij napisał/a:
masz do sprawdzenia zeszyty, ćwiczenia, referaty i prace dodatkowe, czasem kartkówki i sprawdziany
Na palcach jednej ręki mogę wyliczyć referaty zadane mi przez 3 lata w gimnazjum i kolejne 3 w liceum. Zeszyty w omawianych szkołach do sprawdzenia brały: jedna nauczycielka w liceum i dwie w gimnazjum. I co, mieli z tym roboty huk przez cały rok?
Do mnie uczniowie sami przychodzą i proszą o referaty oraz prace dodatkowe, nie muszę ich nikomu wciskać na siłę - mam ich zawsze sporo do sprawdzenia, a co niektórzy zdolniejsi mają w semestrze zaliczonych 5-10 takich prac.
A co się tyczy płac - jestem zdania, że nauczyciele zarabiają tyle ile powinni i nigdy nie twierdziłem inaczej. Duża cześć moich kolegów ma inne zdanie, ale to jak w każdym zawodzie - znajdą się tacy, co uważają, że zawsze jest mało. Ja, w każdym razie nie mam zamiaru brać transparentu i jechać na Wiejską do Warszawy, żeby żądać podwyżek bądź protestować przeciwko dodawaniu godzin do pensum nauczycielskiego (tak na marginesie - wielu nauczycieli prowadzi zajęcia dodatkowe, które nie wliczają się do puli 18 i nikt o tym nie mówi. Ja prowadzę kółko od popołudnia do wieczora, raz w tygodniu, z czego się bardzo cieszę, jest to bowiem bardzo dobra okazja, żeby popracować z uczniami w trochę innej atmosferze, niż na lekcji, no i zrobić bardzo wiele ciekawych rzeczy z mojego ukochanego przedmiotu - biologii )
Jeśli rzucasz takie stwierdzenie to podeprzyj je przykładami....
Ogólnie wiek XIX był czasem wysokiego statusu społecznego nauczycieli, może z wyjątkiem tych wiejskich ale nawet ich zwalniano z obowiązku służby wojskowej.
Zacząłem w innym wątku. I pisałem o wieku XVIII, chociaż cytaty pochodzą z antologii tekstów opisujących szkolnictwo regionalne (dosłownie w naszym wypadku, bo na Śląsku) w XIX w., poświęcone jednej z ikon folklorystyki Śląska, nauczyciela, etnografa i kolekcjonera. Zdaje się, że jego pomnik zburzono w 1939. Na razie piszę z pamięci, a ta zawodna bywa, więc świadomie używam zwrotów "Zdaje się".
A jeśli już tak precyzyjnie, to poproszę o podanie źródła wiedzy na temat pomysłu hr. Krasińskiego - w odpowiednim wątku.
Mam też pytanie - jak by były odebrane w Sanoku pomysły stawiania pomników Stefanowi Banderze lubo jakimś Hansom Frankom? Pytam całkiem serio .
Ostatnio zmieniony przez Franco Zarrazzo 2011-01-21, 11:48, w całości zmieniany 3 razy
Myślę, że nie warto nam się bronić, bo Ci co nas zaciekle atakują i tak wiedzą swoje. Muszę niestety przyznać, że złą opinię o nas wystawiają też nasi koledzy i koleżanki. Niestety nie każdy jest ideałem w naszym zawodzie (jak i każdym), ale my jesteśmy osobami publicznymi w jakiś sposób.
Co z tego, że nie zgodzę się z tymi wypowiedziami... Ja pracuję 25 godzin w tygodniu, w praktyce 30 (za te 5 mi nikt nie płaci) a wolny mam tylko 1 miesiąc wakacji. Dostaję taką samą wypłatę jak nauczyciel z gimnazjum czy liceum (kontraktowy). Też mogłabym więc narzekać itp itd. Ale nie uważam, że to niesprawiedliwe.
A takich co uważają, że zawód nauczyciela to lajcik już teraz nie słucham. Nie maja po prostu pojęcia o czym mówią.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum