powinieneś był to wiedzieć. nie wolno wyjmować o zmierzchu
gwoździ wbitych w wapienny obojczyk nad kotliną. nie znosi się
do spokojnych miast miedzi brzęczącej wykradzionej spod progu.
nieuważnie postąpiłeś i pod sudecką gwiazdę się uciekaj idioto
gdy grosstraktor metaphisicus wybudza się z cichym pomrukiem
po drugiej stronie gór suchych jak portal świątyni. cały mordor
rusza zwartym czambułem z broumovskich ścian, żłobiąc zbocza
prosto w rozwarte szczęki pogranicza. bądź pewien, że wgniecie
twój jasny kontur w skałę. przyczajony, podobny łucznikowi
na sępim gnieździe, czekaj na ten cień, bądź niczym lirnik
o zapomnianym obliczu wroga. nie lękaj się. śpiewaj.
Jak dla mnie troszkę ciężkie, ale ładne. Przede wszystkim trafiają do mnie słowa:
Radek W. napisał/a:
nie lękaj się. śpiewaj.
Trzeba walczyć, próbować ... czasem przyczaić się, zmylić "wroga", uderzyć z nienacka. Trzeba być sobą do samego końca wierzyć i nigdy się nie poddawać
patrz kurde, że krajanka zajarzyła od razu clue tekstu a nie-krajanie netowi kumpinują o tutaj:
http://nieszuflada.pl/kla...ra=482&rodzaj=1
szczególnie cervus montanus kumpinuje:)
Fak... znowu Kopalińskiego on line trzeba odkurzyć.... . Takiej łaciny w komiksach o Asterixie chyba nie było . Ale nie zaszkodzi powrócić do Wielkiej Literatury... <LOL>
Dodane- Kurde - Kopaliński nie przewiduje cervus coś tam coś tam...
Chciałbym skromnie zauważyć drogi kolego, że język stricte raczej akademicki na powszechnym forum może zostać niedwuznacznie odebrany...
ryzyk fizyk:)
cervus to kolega Miłosz Kamiński o ile sie nie myle z Jeleniej Góry
a że wierszyj skumplikowany to wim, ale co ja poradze że tak mi sie śni...
a że ryzyko, no cóż, najwyżej wyjdę na butach...
nie swoich,
(chociaz zawsze wierze, że czego sie nier ozumie we połezji to mozna intuicyjnie przeczuc i toi tez jest warte zachodu. mam tak często np. z takimi autorami jak Różycki Tomasz)
Nie tam żeby zaraz do wiersza /a raczej utworu, bo w moim własnym kanonie wierszowania on się raczej nie mieści - bez złośliwości - tradycjonalista raczej jestem.../. Komentarz do wypowiedzi Inez mnie trochę zdziwił i wydał sie nieco niejasny w swojej intecyji...
Dlatego też osobiście prosiłbym o każdorazowe podsunięcie komentarza do trudniejszych słów i fraz. Nie każdemu dane było zakosztować Audytorium Maximum Uniersytetu Warszawskiego tudzież innych zacnych uczelni. Raczej, "curvus" miast "cervus" do mnie bardziej przemówi, zważywszy na wszechstronność i geniusz rozciągłości emocjonalnej zastosowania tego pierwszego .
Gwoli zachowania powagi - raczej mało kto powie, że czegoś nie rozumie, albo nie kuma. "Mi to Tito", jak mawiają już kilkadziesiąt kilometrow od nas .
Dlatego osobiście poprosze o skomentowanie nieco bardziej po ludzku trzeciego postu w tym wątku. Znaczy kawe na ławe. A co do interpretacyji Grosstaktenmachine wstrzymam się jeszcze nieco i zasięgnę u źródła, znaczy zapytam autora na ten przykład kto zacz i dlaczego ten Gross.
A co do buta - no fucktycznie trza uważać, co by nie skończyć jak jeden trzecioplanowy bohater powieści Vonneguta, któren to próbował nawiązać kontakty z inną cywilizacją popierdując i stepując.
Myślę, że kolega wie, co mam na myśli .
Pozdro i /jeśli tego nie widać/ pełen szacunku pokłon dla Waszmości
wyjasnienie trzeciego wpisu w watku - tam jest link do serwisu gdzie o tym samym wierszu dyskusja sie była odbyła z rozlicznymi uzytkownikami, a "cervus montanus" był jednym z nich.
Ja zaś ucieszyłem się, że krajanka wyczuła wiersz - bo przecież o to chodzi - imho w poezji najbardziej. O wyczucie.
A poniżej cos zabawnego co dostałem pocztą od kumplam z którym rzecyzwiście tropiliśmy grosstraktory w górach suchych i broumovskich scianach:
[/i]Krzysztof Karwowski
GROSSVATER NIEZNANY (intertekst dla Radka Wiśniewskiego)
gwoździe przebiły nie tylko dłonie, ale też umysł - zrodzony z kotliny
którą szedłeś nieraz z wódką i poezją w rozdzieranym krwioobiegu.
spokojne miasta są tylko iluzją pragnień tkwiących głęboko w nas
i przybijają nas do miejsc i do chwil: rozbita maska samochodu
zostawia ślad na rogu domu w Nowej Wsi, zostawia ślad w wierszach
przebija bok poety i uderza w twarz do krwi puszczonej z nosa
nie ma już nic prócz ludzi stojących na skałach, prócz słów rzuconych
w przepaść istnienia i ziemia nie zrozumie nawet vateruser
obraz zapisany w naszych oczach odejdzie wraz z nami lub pozostanie
w tej chwili na zawsze do kolejnego big bangu
człowiek śpiewający o zapomnianym obliczu boga staje się wieczny
i nie ma w tym metafizyki, nie ma boga, jest to co jest
nienazwane [/i]
Lekturę dyskusji w temacie Grosstraktorpanzerkamfvagenow pozwolę sobie jeszcze na kilka godzin odłożyć z racji ciągle nienajlepszego samopoczucia i zaćmienia postrzegania medykamentami maści wszelakiej, anthybioticusami przez medyków zwanymi...
Ale po zaguglowaniu stwierdzam, że niesmaczne pierwsze skojarzenie z machiną Szybkiej Wojny pewnego Adolfa było poniekąd słuszne...
Pozdro
PS
Szelma z Was, panie autor . Wlasnie zrobiliscie pierwszy /?/ krok poza granice pseudopromowania wlasnej działalności poprzez zalepianie upstrzonych jak portret Franza Josefa słupów ogłoszeniowych naszego miasta kolejnymi pstrzynami, których z reguły i tak nikt nie czyta /niestety.../. Sprowokowaliście /na pewno już mnie/ do podjęcia wyzwania .
Nota bene po wczorajszej lekturze fragmentów ostatniego numeru Bregartu stwierdzam, że poprzez moją lornetkę na czele wyścigu wyraźnie dostrzegam niejakiego Karola Maliszewskiego.
ale na słupach? na słupach? ja nic nie robiłem na słupach.
a ten grosstraktor to tak to tajna nazwa czołgu. tam te góry, te sciany broumowe to sa takie że jak cżłowiek wejdzie to jakby czołg metafizyczny człeka przejechał.
a Karol i owszem, szaleniec Boży jest,
zawsze z Brzegiem związany, o pierogach piszący, bar mleczny wychwalający.
ale na słupach? na słupach? ja nic nie robiłem na słupach.
Wybaczie Radosławie herbu Smakowita Pietroocha, że zaniedbuję wątki poruszone tutaj i przy okazji BCKu. Zdrowie znowu kuleje, umysł zaćmiony medykamentami, sprawy wagi najwyższej rozwiązania czekają... A nade wszystko do końca czasu Wielkiego Postu chciałbym zaniechać dysput, ktore znając podłość mego charakteru emocji eksplozje przyniesc mogą.
Gwoli ścisłości, poruszenie przeze mnie tematu "pstrzenia" miało chyba nawiązać do tegoż oto fragmentu Twej rzeczowej i niezbywającej /za co Ci dzięki szlachetny panie/ wypowiedzi:
"rozwieszamy plakaty - najczesciej "punktowo", bo nas najzwyczajniej nie stać na odbijanie setek plakatów, ale zazwyczaj - i tutaj ukłon w stronę BCK - na słupach ogłoszeniowych jest 1-2 plakaty przed każda impreza."
Wrócę do tego tematu /a przynajmniej zamierzam/.
Grosstraktora sprawdziłem w Google i stąd wiedza, że jednak skojarzenie z machiną Blitzkriegu słuszne było. Jakkolwiek dzwonią mi też jakieś odniesienia w klimaty antyutopii a także niewiedzieć dlaczego do Kaffki /tym bardziej, że nic przeczytać nie dane mi było tegoz Franza.../.
Wrócę tu....
Pozdro - widzę, żeś temat SYFonu poruszał na innych wątkach, tedy pobieże poza te rubieże i wiedzę swą w temacie odświężę. Może znowu ze dwa razy błyśnie w tłumie twarz Zarazy....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum