Dziura na drodze? Powalone drzewo? Sąsiad który pali opony w domowym piecu? Napisz do nas na adres forumbrzeg@forumbrzeg.pl a zajmiemy się każdą sprawą.
Wysłany: 2009-08-23, 12:01 sciezki rowerowe w brzegu
Może ktoś mi powie kiedy będą ścieżki rowerowe w Naszym wspaniałym mieście o tak wdzięcznej nazwie jakim jest BRZEG.Jadąc codziennie do pracy rowerem obawiam się że któregoś dnia będzie tragedia od ronda w stronę obwodnicy. Zastanawiam się kiedy one powstaną. Strach jeżdzić.
Może ktoś mi powie kiedy będą ścieżki rowerowe w Naszym wspaniałym mieście
Ciężko zrobić ścieżki rowerowe wszędzie, ponieważ należało by pruć teraźniejsze chodniki a wstawiać nowe z kostki brukowej. Na co napewno miasto się nie zgodzi ponieważ jest to za duży koszt. No i gdzie nie gdzie nie da się zrobić ścieżek, bo trzeba było by poszerzać chodnik
adamus253 napisał/a:
Strach jeżdzić.
Jak się jeździ wg przepisów ruchu drogowego, które również obowiązują rowerzystów to nic sie nie wydarzy.:)
Jak się jeździ wg przepisów ruchu drogowego, które również obowiązują rowerzystów to nic sie nie wydarzy.:)
Ale wg. tych przepisów musieliby jechać wszyscy - także kierowcy, a uważam, że kierowcy za rowerzystami niezbyt przepadają (ale to nie znaczy, że przez to łamią przepisy - to oczywiste). Często myślę, że na tej drodze przeszkadzam, pomimo, iż jadę zgodnie z przepisami. I jadąc zgodnie z przepisami nie raz niewiele brakowało do wypadku (np. kiedyś koleś wymusił na mnie pierwszeństwo wyjeżdżając z ul. Jana Pawła II).
A tak szczerze, to boję się jeździć rowerem ulicami typu: Piastowska, Włościańska, itp.
--------------
Temat ścieżek rowerowych w Brzegu był na forum poruszany już nie raz.
Ostatnio zmieniony przez przem 2009-08-23, 20:24, w całości zmieniany 4 razy
chwila co do chodników i ścieżek rowerowych ... dlaczego wladze sadza ze zrobienie ścieżki to równoznaczne z burzeniem chodnika i robieniem go z kostki brukowej ... a czy nie łatwiej było by wymalować tylko pas i co jakiś czas namalować oznakowanie ze to jest ścieżka rowerowa?? jakoś Anglicy nie maja z tym problemów a na szerokich drogach sa specjalne wydzielone pasy dla rowerzystów i tez często tylko oddziela je linia nic innego a czasem po prostu asfalt kolorowy czy co tam oni urzywają... eh pomyśleć trochę i na pewno by się udało
a widziałeś kiedyś, że przechodnie trzymają się tylko swojej strony?? Jeździłem po takich ścieżkach, chodniki są tak wąskie, że ludzie i tak chodzą całą szerokością chodnika, a rowery muszą lawirować pomiędzy przechodniami.
chwila co do chodników i ścieżek rowerowych ... dlaczego wladze sadza ze zrobienie ścieżki to równoznaczne z burzeniem chodnika i robieniem go z kostki brukowej ... a czy nie łatwiej było by wymalować tylko pas i co jakiś czas namalować oznakowanie ze to jest ścieżka rowerowa?? jakoś Anglicy nie maja z tym problemów a na szerokich drogach sa specjalne wydzielone pasy dla rowerzystów i tez często tylko oddziela je linia nic innego a czasem po prostu asfalt kolorowy czy co tam oni urzywają... eh pomyśleć trochę i na pewno by się udało
jakby do tego doszło najpierw niech te chodniki należycie naprawią przecież są w opłakanym stanie a po tem jak do tego dojdzie można malować lub wyznaczać ścierzki rowerowe
Ostatnio zmieniony przez strus 2009-08-24, 19:22, w całości zmieniany 2 razy
Wole jezdzic po drogach niz po sciezkach rowerowych wlasnie ze wzgledu na przechodniow. Nawet jesli wiekszosc z nich przestrzega zasady niewchodzenia na sciezke rowerowa, to i tak istnieje wieksze ryzyko, ze pieszy wejdzie mi pod kola na sciezce niz na drodze.
W ogole pomysl sciezek rowerowych wspoldzielonych z chodnikami dla mnie jest pomyslem poronionym, szczegolnie uwzgledniajac nasze prawo drogowe zmuszajace mnie jako rowerzyste do jazdy po takiej sciezce. Moim zdaniem sciezka rowerowa i chodnik dla pieszych powinny byc oddzielone chociaz kraweznikiem (najlepiej wysokim). Kupilem rower po to, aby moc sie poruszac szybciej i wygodniej, a nie po to, zeby sobie jezdzic rekreacyjnie. Jadac po chodnikach/sciezkach rowerowych czesto nie jestem w stanie rozwinac predkosci powyzej 10-15 kilometrow, bo staloby sie to niebezpieczne. Co prawda jest to spowodowane przede wszystkim tym, ze nie nauczylismy sie jako piesi (tak, takze ja) zwracac uwagi na to, po ktorej czesci chodnika idziemy.
przem napisał/a:
Ale wg. tych przepisów musieliby jechać wszyscy - także kierowcy, a uważam, że kierowcy za rowerzystami niezbyt przepadają (ale to nie znaczy, że przez to łamią przepisy - to oczywiste). Często myślę, że na tej drodze przeszkadzam, pomimo, iż jadę zgodnie z przepisami. I jadąc zgodnie z przepisami nie raz niewiele brakowało do wypadku (np. kiedyś koleś wymusił na mnie pierwszeństwo wyjeżdżając z ul. Jana Pawła II).
Moim zdaniem to glownie kwestia podejscia, psychiki. Zrobiwszy rachunek sumienia stwierdzam, ze z jazda po drodze nie jest u nas tak zle, jakby sie wydawalo. Pod warunkiem, ze sie nie jezdzi zbyt wolno. Wymuszanie pierwszenstwa przez samochody na rowerach powodowane jest nieumiejetnoscia oceny predkosci jazdy roweru i pewnoscia, ze "sie zdazy". Przy czym najczesciej obserwuje pewne niezdecydowanie wsrod kierowcow i dziala to w obie strony - w momencie, kiedy widze takiego kierowce, nawet majac pierwszenstwo, dla bezpieczenstwa zwalniam, a to powoduje jeszcze wieksze zmieszanie. Sytuacje kiedy rzeczywiscie dochodzilo do wymuszenia na mnie pierwszenstwa moglbym policzyc na palcach, ale na przeciwleglej szali musze postawic sytuacje, kiedy ja nie zachowalem sie stosownie do przepisow.
Także wolę poruszać się po drogach niż po ścieżkach rowerowych, powodów jest kilka. droga jest zazwyczaj (podkreślam - zazwyczaj) równiejsza, brak na niej krawężników. Chodzi mi głównie o ciągłość jazdy, której brak w przypadku niepołączonych ścieżek rowerowych. Bo według przepisów, gdy kończy się ścieżka należy poruszać się po drodze, gdy się znów zaczyna, należy na nią wjechać i nią się poruszać (są wyjątki).
Taki sposób jazdy jest może nie za bardzo uciążliwy, gdy ktoś się porusza rowerem rekraacyjnie. Ale jeśli ja używam roweru, biorąć pod uwagę korki i ilość samochodów w centrum, brak miejsc do parkowania, uważając, że będzie szybciej i wygodniej, to w przypadku braku ciągłości dróg rowerowych, jadąc zgodnie z przepisami, czyli po ścieżkach, tam gdzie są i po drodze, gdzie ich nie ma, tracę kupę czasu, nerwów, włączając się do ruchu, zjeżdżając z drogi, to w takim przypadku wolę jechać po prostu drogą. Jeżdżę z umiarkowaną prędkością, staram się nie przeszkadzać kierowcom, sygnalizować zmiany kierunku jazdy i te de.
Dziś jechałem rekraacyjnie, właśnie ścieżkami rowerowymi do Kościerzyc i dalej. Cóż, ścieżka właściwie jest, ale widziałem, że rowerzyści poruszają się też po ulicy, mimo ścieżki do samych Kościerzyc. Jak się przejechałem, to wiedziałem czemu. Cóż, kostka wygląda na równą, ale wcale taka nie jest. Jeśli ktoś jedzie wolno, jak moja babcia, 3,5 km/h, to jakoś ujdzie, ja się ciut szybciej poruszam, tak koło 15 km/h, więc trzepaczka jest niezła, ale nie to mnie zniechęciło do korzystania ze ścieżki w drodze powrotnej z Kościerzyc. Mianowicie, wjazdy. Wjazdy do poszczególnych posesji, których jest bardzo dużo, a które są oczywiście obniżone na ścieżce. Więc jadąc sobie, jedzie się góra/dół/góra/dół... i tak po kilkuset metrach myślałem, że tak powiem obrazowo, że rzygnę
Dobra , jeszcze tylko sytuacja ze skrzyżowania Dworcowa/Piastowska przed wiaduktem: wyjeżdżam rowerem (żona przede mną, też rowerkiem) z Dworcowej (stop tam jest), zatrzymujemy się posłusznie, a za nami beema, tak na zderzaku, widać komuś się spieszy. Ruszamy skręcając w lewo, beema za nami po piskach i próbuje nas ominąć z prawej, gdy jesteśmy na środku skrzyżowania. Ja się zatrzymałem, myślę zaraz walnie we mnie lub w żonę, obracam się i do gościa: co ty robisz baranie? (może nie za kulturalnie, cóż...) A z beemy wyskakuje jakiś taki młody i ryczy na całą ulicę bardziej kulturalnie ode mnie: "wyjeb.ć ci w ryj...?!!!" Następnie wsiada, trzaska drzwiami i rusza, nie zapominając zedrzeć gumy, także drugi raz na dwójce chyba pod wiaduktem
Przydało by się więcej dróg dla rowerów, ale nie można zapomnieć także o ich połączeniu w jedną sieć (we Wrocławiu jest właśnie brak ciągłości zwłaszcza w centrum, stare miasto, co z tego że kilometry ścieżek są, jak do Rynku nie prowadzi żadna) oraz o stojakach, bo na razie osobiście obijam lampy na naszym Rynku i okolicach
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum