[print26]

Nie dawaj małpie brzytwy, ani durniowi mikrofonu. To o czym ryczał dureń w piątek pod BCK słyszane było pod dworcem kolejowym. Czy to tak ma wygładań kultura?? Mogę jedynie wyobrazić sobie co cłyszeli a szczególnie odczuwali mieszkańcy pobliskich budynków. Czy ryczącemu durniowi nie pszyszło do głowy, że w którymś mieszkaniu może być chory człowiek, który potrzebuje spokoju?? Czy to ryczenie daje cokolwiek, oprócz zadowolenia ryczącego z tego że jest głośny??. A organizatorzy tego RYCZĄCEGO WYSTĘPU mieli pozatykane uszy, i też brak wyobrazni??.

[A.Mason]

A mozna dokladniej o co chodzi? Bo z doswiadczenia wiem, ze dzwiek moze byc slyszalny daleko, choc niekoniecznie bardzo glosny.

Z drugiej strony czy przez to, ze gdziekolwiek moze sie znalezc ktokolwiek, komu moze cokolwiek przeszkadzac, czy to powod, zeby nie organizowac w miescie nic? Pomimo, ze nie uwazam, zeby w Brzgu "nic sie nie dzialo", to mysle, ze od czasu do czasu mozna przebolec jakas glosniejsza impreze...

[malinaJK]

poza tym "ryczący dureń" promował naukę języka angielskiego wśród dzieci z którymi w tym właśnie języku rozmawiał.. dotatkowo były występy taneczne i wokalne. więc o co za przeproszeniem panu chodzi?

[Franco Zarrazzo]

Trafiłem pod ten cały becek akurat w tym czasie i osobiście uważam, że nagłośnienie było totalnie przegięte. Do tego stopnia, że w pobliskich sklepach i punktach, gdzie "załatwiałem różne sprawy", nie można było nic spokojnie załatwić, pomimo zamykania drzwi. Klienci i pracownicy dość ostro wyrażali się na temat tej "imprezy", nie szczędząc wyrazistych określeń.

Nie wiem co promował "ryczący dureń", bo mnie odrzuciło.

[print26]

dla malina JK Franco Zarrazzo już mnie wyręczył więc nie muszę tłumaczyć. Francowi dziękuję. Myślę, że malina JK zrozumie o co tu chodzi, jeżeli sama tego nie zauważyła.