Troszkę inną miałam jakiś czas temu. Kupowałam jedzenie w puszkach dla kotów. Na drugi dzień otwierając puszkę zobaczyłam, że jest po prostu zepsuta, szczęśliwie miałam paragon, więc pojechałam ją zareklamować. Pani wymieniła mi puszkę na nową, ale niestety upominku w ramach przeprosin nie dostałam, bo jak to pani powiedziała, że mi się nie należy Wcale nie jest mi potrzebny ich wyrób czekoladopodobny do szczęścia, ale chodzi tutaj chyba o formę, w jaki sposób powinni się zachować. Po co ogłaszać coś, co tak naprawdę nie jest praktykowane w danym sklepie
ja miałam taką sytuację, że stałam z 15 min w kolejce. kiedy poszłam do informacji po obiecane 5 zł "przemiła" pani zadzwoniła na kasę, i spytała czy jest tam kolejka. tamta powiedziała że nie ma. bo faktycznie- kolejka znacznie się zmniejszyła. "przemiła" pani powiedziała, że kłamię i życzyła miłego dnia.
mądrze z jej strony byłoby spytać się, czy była duża kolejka. nie chodzi tu o te 5 zł, lecz o sam fakt tego, że klient nasz pan, a jak się mu coś obiecuje to należy to spełnić
Drogi Robaczku; obslugujacy w informacji doskonale wiedza kiedy sa kolejki na kasach a kiedy nie a takie pozniejsze postepowanie z klientem jakie ty m.in. opisujesz to czeste wydarzenia i jesli kiedys spotka cie taka przykra sytuacja jaka nadmieniasz to przypominam ze masz prawo zalatwic ta sprawe inaczej poprzez centrum obslugi klienta ktore rozpatruje takie zdarzenia,wiele osob o tym nie wie i czesto splawiani wychodza.Natomiast problem o ktorym pisze Kathia to faktycznie ten wyrob czekoladopodobny nie jest wart zachodu i proszenia sie o niego tu chodzi raczej o kulture i wlasciwe podejscie do klienta...pozdrawiam
Drogi kliencie. Myślę, ze z racji Twojego wieku takie działanie pomogło by, tzn odwołanie się do centrum. ale inaczej traktuje się zupełnie dorosłe osoby, a inaczej te niedorosłe więc myślę że to by nic nie dało...
Otóż to. Mi się upominek na przeprosiny nie należał, bo miałam tylko 18 lat
A przecież to takie nieprofesjonalne...
Nie zapomnę też sytuacji, gdy pani kasjerka miała do mnie pretensje, że nie wiem jaka jest cena towaru, który kupuję. Zapytała mnie o cenę, powiedziałam, że nie wiem, bo nie mogłam znaleźć. Próbowała połączyć się chyba z informacją, ale nie mogła się dodzwonić. Potem rzucając kartką, którą chciałam kupić, bardzo 'energicznie' stwierdziła, że musi znać jej cenę, żeby skasować. Na moje pytanie czy to na pewno ja mam znać cenę, a nie ona, zrobiła bardzo obrażoną minę i stwierdziła, że owej kartki mi nie sprzeda Resztę zakupów kasowała bardzo na mnie obrażona. Śmieszne to trochę. Rozumiem, że mają bałagan, ale czy to na prawdę moja wina i czy to klienci muszą zawsze na tym cierpieć? Mogła mi to przekazać w jakiś bardziej kulturalny sposób, na pewno nie miałabym do niej o to pretensji, w końcu tam też pracują ludzie, szkoda tylko, że często nie potrafią się odpowiednio w stosunku do klient zachować.
Co do Kauflanda ja miałam wielki problem wczoraj z mikołajami czekoladowymi, były pakowane po 85, 100, 125, 150, 200, 225 i 250 gram a jak widziałam ceny tylko za 250 i 125. Najlepsze jest to, że tam gdzie pisała cena za 125 były dwustugramowe, więc zonk przy kasie że droższe, ale wiele osób przecież nie sprawdza paragonów prawda?? A interesik się kręci
Praktycznie tylko w Kauflandzie robię większe zakupy, ale powoli chyba będe przyzwyczajac się do innego sklepu
Nie powiem i raz czy dwa na czymś były różnice cenowe, ale na szczęście groszowe, wiec po podejściu do informacji nie chciało mi się zatrzymywać kolejki dla 0.40 (bo przycisk był żle zaprogramowany w wadze i zamiast winogron skasowało sie coś droższego)
Natomiast moja noga nie postanie w Intermachu.
Było sobie piwko po 2,49 (cena standardowa za carlsberga), więc wziąłem 4pak, przy sprawdzaniu paragonu w domku ZONK 12,99zł. W kauflandzie cena za cztropak 9,99 a tu za folię doliczyli 3 zł.
Jaki jest sens by 4pak był droższy od 4 piw wziętych luzem? Gdyby pani skasowała pojedyncze piwo x 4 zapłaciłbym 9,96zł , a za kod zczytany z opakowania zbiorczego (4pak) pzrepłaciłem 3zł.
Zazwyczaj sprawdzam czytnikiem produkty jezeli jest namieszane z metkami, ale stoiska z piwami są w miarę czytelne, więc się zasadzki w tamtym miejscu nie spodziewałem.
. Różnica taka, że piw kupujesz 4 więc w sumie wyszło 3zł. Pewnie obniżono cenę na butelkę a zapomniano o wielopaku.
Ja w każdym brzeskim (i nie tylko) markecie napotkałem wiele błędów tak cenowych jak i związanych z terminami ważności. W bagatelizowanym przez Ciebie Kauflandzie też próbowano mnie "orżnąć" czasem na sporo większe kwoty niż przedstawione 0,40zł. Za każdym razem idę jednak do informacji i proszę o zwrot nie dlatego, że zależy mi na tych kilkudziesięciu groszach, lecz dla zasady. Gdyby wszyscy tak robili to sklepy przykładałyby się o wiele bardziej do pilnowania porządku na półkach, a ewentualne celowe kombinowanie byłoby nieopłacalne.
Z ciekawszych przypadków kombinowania, na które się natknąłem przytoczę wrocławskiego Alberta gdzie kupowałem szczoteczkę do zębów. Obok siebie stały 3 rodzaje szczoteczek do zębów tej samej firmy i typu, różniących się tylko twardością włosia. Szczoteczki twarde i miękkie były w jednej cenie natomiast przy szczoteczce o średniej twardości ceny nie było. Ale skoro skrajne były w tej samej cenie to założyłem identyczną dla średniej. Jakież było moje zdziwienie, gdy na kasie cena wyszła o 30% wyższa. Takie działania od razu nasuwają wniosek o celowym działaniu marketu. Niestety podobne przypadki zaobserwowałem w większości brzeskich większych sklepów. Za cenę inną niż na półce należy się rekompensata, natomiast jeżeli klient pogubi się w nalepkach i da się złapać na taki chwyt... cóż, zawsze ma prawo zwrócić towar, ale skoro jest w koszu...
A tak na koniec - większe zakupy i tak raczej robię w Kauflandzie przede wszystkim ze względu na szeroką ofertę produktów, ale tam, jak w każdym innym markecie jestem czujny jak grzechotnik syberyjski
Kaufland ma mimo wszystko poważny plus dodatni. Nie ma tam typowej tandety za marne grosze jak w Lidlu, czy nieistniejącym już Plusie. Biedronka wolno wychodzi z tej tandety, ale jeszcze znacznie odbiega od Kauflanda, szczególnie biorąc pod uwagę tanie pakowane wędliny i szybkie dania (raczej wyroby wędlinopodobne) produkowane masowo na terenie Niemiec. Gdyby jeszcze nie owoce i warzywa z taką ilością konserwantów, że odbierają apetyt na cokolwiek to Kaufland byłby moim ulubionym sklepem.
zawsze uważałam Kaufland'a za sklep czysty i schludny... do czasu.
mamuśka wysłała mnie po mleko- 1 litr w kartonie. wzięłam, idę do kasy... widzę że kupujący się na mnie patrzą... patrzę po sobie i widzę jak moja kurtka stała się cała mokra, karton od spodu jest cały mokry... nie kmoniecznie z mleka. wruciłam do domu, zabrałam się za wycieranie plamy... nie schodzi. a do domu mam 5 kroków więc nie zdążyła nawet wyschnąć...
ostatnio wiele produktów się tam klei, są brudne, pootwierane. fe
ostatnio wiele produktów się tam klei, są brudne, pootwierane
Co niekoniecznie wynika z winy sklepu. Jak myślisz, kto to otwiera? Sam czasami widzę jak ludzie "rzucają" jogurtami i podobnymi rzeczami o niezbyt trwałym opakowaniu, a obsługa niestety nie wszystko jest w stanie błyskawicznie zauważyć i sprzątnąć. Owszem czasami zdarzają się tak przypadki uszkodzeń opakowań przy układaniu towaru jak i niechlujstwo obsługi ale nie uważam, żeby było tych przypadków więcej niż w innych marketach.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum