Zgadzam się z przedmówcą, choć po pierwszym utworze zaczęłam się zastanawiać dlaczego ten pan jest w tym zespole, no ale potem pokazał klasę - kurcze nie da się powtórzyć tego co śpiewał, poza jednym bardzo bardzo fajnym kawałkiem: "Mała miłość" - chyba taki nosił tytuł
Jeszcze raz zerknęłam na stronę zespołu - zupełnie inaczej się teraz to ogląda i słucha, bo to już prawie "znajomi". Zwłaszcza że Janusz Szrom, to jakby nasz ziomal (urodził się w Grodkowie, 17 km od Brzegu!)
Strona troszkę nie aktualna, bo nie ma w zespole Tomasa Sancheza, ale reszta się zgadza
he he - znalazłam
http://www.vibraslap.pl/ i proszę wejść na video - a tam wybrać małą miłość
Ostatnio zmieniony przez jadore 2009-03-06, 11:00, w całości zmieniany 1 raz
Ale chyba jest tak, że Tomas Sanchez jest w tym zespole - tylko teraz go nie było- Kaliszuk to mnie się wydaje, że to było zastępstwo, bo ten pan to generalnie muzyk sesyjny (oraz wykładowca na wrocławskiej Akademii Muzycznej), ale mogę się mylić. Nieważne.
Koncert rewelacyjny. Po pierwszym numerze nie zapowiadało się nic aż tak wielkiego (przynajmniej to moje odczucia), ,ale jak to na świetnych koncertach bywa, powoli trzeba się rozkręcić. Wokalista też pierwsze wrażenie zrobił na granicy negatywnego (tylko w moich odczuciach rzecz jasna), ale okazał się artystą wielkiej klasy- i muzycznej i jako osobowość sceniczna. Świetny groove sekcji rytmicznej (czego akurat po tych nazwiskach się spodziewałem i oczekiwania me w pełni zaspokojone). Wibrafon pod te klimaty genialnie brzmi, no i niesamowita ekspresja Rutkowskiego też zrobiła swoje.
Po dzisiejszym koncercie zakończę chyba swój festiwal Jazzu nad Odrą(na resztę koncertów mnie nie stać) a szkoda. Obydwa koncerty rewelacyjne...
jedno małe ale:
Mój współtowarzysz na pierwszym koncercie ciekawie podsumował scenografię "przyszedłem na koncert jazzowy a tutaj scenografia taka raczej metalowa".
Faktycznie
Zamiast tych świecidełek mogli po prostu spuścić tylnią kurtynę i byłoby git. Ale nie to jest najważniejsze...
"przyszedłem na koncert jazzowy a tutaj scenografia taka raczej metalowa"
no to ja Was chlopaky nie rozumiem.. ale spoko ja się wybrałem na jazz a nie na jakieś tam rozumienie nie wiadomo czego
Po (już wczorajszym) koncercie stwierdzam, że był nieco trudniejszy w odbiorze.. czyli dokładnie tak jak stwierdził Pan Adam Bubiłek..
Ułożenie instrumentalistów wydaje się, że miało świadczyć o dźwiękowych priorytetach i tak... sekcja denta mnie nie raz zmiażdżyła.. do tego przywołują skojarzenia z King Crimson...
No więc czekają nas jeszcze dwa koncerty i 4 bisy..
juru, ja przypominam o swojej obietnicy zasponsorowania komuś jednego biletu - więc jeśli miałbyś naprawdę ochotę pójść to zgłoś się do mnie
Scenografia jest tu może mniej istotna (nie będę się spierać, czy tam jest 23, czy może coś innego ), ważne jest co jest grane, mam podobne odczucia co poprzednicy - a właściwie smooth - jazz wczorajszy koncert faktycznie trochę może trudniejszy w odbiorze, ale były kawałki miłe dla uszu - np. bisy były dość ciekawe i być może bez nich czegoś by mi w tym wczorajszym koncercie brakowało. Bardzo fajny był też utwór kompozycji Milese'a Davisa. Oczywiście chłopaki wymiatali - trąbka i sax, ale i perkusja była wyjątkowa
Za jakiś czas dodam kilka zdjęć - bo nawet wczoraj aparat na chwilę wyciągnęła (to już mały postęp )
Kilka obiecanych fotek:
DSC_0443a.JPG Patryk Gruszecki i w tyle Maciej Garbowski
Plik ściągnięto 148 raz(y) 187,6 KB
DSC_0449a.JPG Marcin Lutrosiński
Plik ściągnięto 124 raz(y) 105,94 KB
DSC_0452a.JPG Maciej Garbowski
Plik ściągnięto 127 raz(y) 167,27 KB
DSC_0460a.JPG Krzysztof Urbański, Patryk Gruszecki i w tyle Maciej Garbowski
Plik ściągnięto 145 raz(y) 196,63 KB
DSC_0464a.JPG Krzysztof Urbański - sax :)
Plik ściągnięto 134 raz(y) 193,68 KB
Ostatnio zmieniony przez jadore 2009-03-07, 15:45, w całości zmieniany 1 raz
Wczorajszy koncert podobnie jak i przedwczorajszy całkiem mi się podobał, może nawet troszkę bardziej z uwagi na moja słabość do saksofonów Miałam jutro już nie iść bo finanse trochę się uszczuplają, ale jak tu nie iść skoro w końcu jakiś wokal będzie. Mam nadzieje, że będzie jeszcze lepiej niż na dotychczasowych koncertach, choć afterparty lepszego to juz chyba nie będzie
Dzisiejszy dzień przebiegł pod znakiem dźwięków relaksu zahaczających momentami lekko o powieki podtrzymujące kondycje dnia...
Jak dla mnie genialny czerwcowy kawałek (więc z pogrudniownika zadowolony żem ja jest i przedstyczownik również na tak) i instrumentalnie i wokalnie
Bardzo pozytywnie odebrałem klawiszowca i byłem pod wrażeniem subtelności i podkreślania smaczków przez perkusitę.. naprawdę to było mega smooth ..zresztą wszystko co mogliśmy usłyszeć było konsekwentnie utrzymane w smoothowych ryzach..
Konceptualnie rzucił mi się w ucho grudzień... tzn.. był taki kolędujący ... ogólnie było miło, były lizaki i jeden taki nawet mnie teraz intelektualnie wspiera ;P
No i trzeci dzień minął, koncerty mi się wszystkie podobały, wczorajszy również, mimo, że był taki nostalgiczny i usypiający niektórych Nawet sobie potem coś nuciłam, ale nie wiem w sumie co, po jednym przesłuchaniu jeszcze nie wszystko mi utkwiło w pamięci No tak grudzień był troszkę taki kolędowy i chyba taki właśnie miał być, ale najbardziej z tego co pamiętam podobał mi się wrzesień Październik, jako że to mój miesiąc, też mi się podobał i fajnie, że pojawił się na bis - ogólnie bardzo pozytywne wrażenia po koncercie
A zobaczymy co będzie dziś, już mi żal, bo wiem że to koniec jazzu I znowu będzie trzeba czekać rok...
Zastanawia mnie tylko jedno - 11-tu muzyków??? Jak oni się tam pomieszczą na tej naszej malutkiej scenie??? Zobaczymy!
Wczorajszy koncert był fantastyczny, taki refleksyjny i spokojny. To jest właśnie mój jazz A ulubiony kawałek to oczywiście "Czerwiec", który również uwieczniłem i wrzuciłem na youtube:
słówko o Levandku - wielki kawał prawdziwie jazz`owej sztuki panowie pokazali. Świetnie dobrany repertuar i świetnie dobrani muzycy. Granie skupiające się na muzyce, treściwe- bez zbędnego "patenciarstwa" czy "efekciarstwa". Lider mnie zaskoczył zupełnie, bo tak jak mówił, kojarzony jest z fusion, i spodziewałem się wirtuozerskiej gry na bębnach z efektownymi solówkami. Jakież szczęście, że Pan Zbyszek jest niesamowicie inteligentnym artystą z ogromną wiedzą i doświadczeniem. Chyba nie ma w kraju drugiego bębniarza, który potrafiłby stworzyć tak świetnie zaaranżowaną muzykę w autorskim projekcie i co znaczące- bez wysuwania swojego instrumentu na pierwszy plan.
Tutaj jeszcze link dla zainteresowanych (nie tylko pań, które zawiodły się obrączką na palcu Pana Krzysia ) - świetny kwartet saksofonisty
www.myspace.com/midwestquartet
Co do wczorajszego koncertu to tak, ja należałem do tych "sennych" . Mimo, że nie była to muzyka w moim guście wiele pozytywnych aspektów znalazłem i chętnie wysłuchałem ponad godzinnego występu. Niesamowite granie ciszą, warto było przyjść choćby dla samego Kuby Stankiewicza- aranżacje i tak wrażliwe wykonanie- mistrzostwo. Pięknie grał perkusista- ileż muzyków parających się muzyką akustyczną oddałoby wszystko za tak wrażliwego bębniarza.
Świetnie, że aż tylu osobom ta muzyka do gustu jednak przypadła - mimo , jak dla mnie, kompletnego braku tzw. "pazura".
Jazz nad Odrą zbliża się ku końcowi. Jeszcze jeden wieczór i pozostanie nam tylko wspominać jego dźwięki. Jak do tej pory grano różne "odmiany" jazzu. Były kawałki mocnego jazzu jak i wczorajsze lekkie, relaksacyjne, momentami usypiające dźwięki. Jak na razie jestem zadowolony i nie żałuję żadnej złotówki wydanej na to wydarzenie muzyczne. Dzisiejszy koncert zapowiada się też ciekawie. Wyczytałem gdzieś w internecie, że swoją obecnością na scenie zaszczyci nas dzisiaj Piotr Baron. Można się więc spodziewać mocnych dźwięków saksofonu. Do zobaczenia na koncercie.
ech Mason.. jak dobrze, że czuwasz z aparatem w dłoniach...
Dzisiejszy koncert - Kasiuk & The Funky Horns...jeśli o poprzednich można powiedzieć bardzo dobre, to ten był genialny.. co oczywiście w żadnym stopniu nie powinno umniejszać poprzednim..
Jedyne czego brakło.. tfu... co było, a nie koniecznie mogło być.. to siedzenia.. co zresztą potwierdziła Joanna Kwaśniak i aż grzechem było pozostawiać ciało bez ruchu przy tak olbrzymiej dawce funky..
Sekcja dęta mnie po prostu wgniotła w ziemie... to co zrobili ciężko opisać słowami... miło było również ponownie zobaczyć Pana Barona...
Wokal mega potężny a jednocześnie umiejący przemycić mnóstwo subtelności wokalnych.. i jakaż energia sceniczna... na którą nie sposób zareagować inaczej jak wielkim rogalem
Przy takiej dawce pozytywnej muzyki trzeba pomyśleć nad zwiększeniem dziennego limitu bisów..
Dziękuje za miłe towarzycho... miło było poznać "pietruchę" ...
Coby nie być za bardzo tkliwym.. po prostu dziękuje jazzowi i jazzowym kompanom za miłe chwile ...wypełnione od stóp do głów dźwiękami..
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum