Wysłany: 2009-01-20, 09:54 List otwarty wykładowców UJ
Warto się dopisac do tego listu, gdyż zachowanie Rady Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego było kompromitujące.
http://www.rp.pl/artykul/250749.html
zachowanie Rady Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego było kompromitujące.
Czyżbyś był w tej radzie i wiedział, jakie kierowały nią przesłanki, żeby odmówić wszczęcia procedury habilitacyjnej dr. Markowi Migalskiemu? Ja uważam, że zrobili słusznie. Wystarczy wrzucić w google nazwisko Migalski i poczytać kilka artykułów o nim.
np http://marekmigalskiwatch.blox.pl/html i jeszcze artykuł "Marek Migalski - manipulator pod przykrywką" http://www.gover.pl/publi...-pod-przykrywka
I tak powinno być, niech każdy zna swoje miejsce w szyku i nie wychodzi przed szereg znanych i szanowanych profesorów. Nic straconego można spróbować np. na KUL.
Ostatnio zmieniony przez Roztropek 2009-01-20, 17:52, w całości zmieniany 1 raz
nie wychodzi przed szereg znanych i szanowanych profesorów
Masz rację Kilka cytatów ze strony: http://naukowy.blog.polityka.pl/?p=261
- Nie znam szczegółów odmowy Rad Wydziałowych obu uczelni, ale nie mam wątpliwości, że obie odrzuciły ofertę dr. Migalskiego dlatego, że go nie lubią.
- O ile wiem z gazet, dr Migalski nie próbował nawet otwarcia przewodu na własnej Alma Mater. Powód? Oskarżył bowiem publicznie w TV swojego szefa o współpracę z SB za czasów PRL. Dobrze wiedział więc, że środowisko jego uczelni go za to potępia. Sądzę, że musiał spodziewać się również negatywnych decyzji ze strony UJ i UWr.
I tak powinno być, niech każdy zna swoje miejsce w szyku i nie wychodzi przed szereg znanych i szanowanych profesorów. Nic straconego można spróbować np. na KUL.
Rozumiem, że Szanowny Pan Roztropek, tym samym uważa, że te kilkaset osób, w tym kilkunastu Profesorów Uniwersytetu Jagielońskiego które się podpisało pod listem są głupsi od niego
Roztropku uważaj tylko, żeby ktoś Tobie nie pokazał Twojego miejsca w szyku ...
Tak właśnie wygląda dyskusja z "myślącymi inaczej" . Są tylko dwie możliwości, albo należy się z nimi zgodzić, albo można zostać pobitym. Na szczęście zgodnie z Ustawą o Szkolnictwie Wyższym te kilkaset osób w tej właśnie sprawie nie może nic zmienić.
Ostatnio zmieniony przez Roztropek 2009-01-21, 11:15, w całości zmieniany 1 raz
Czyżbyś był w tej radzie i wiedział, jakie kierowały nią przesłanki, żeby odmówić wszczęcia procedury habilitacyjnej dr. Markowi Migalskiemu? Ja uważam, że zrobili słusznie. Wystarczy wrzucić w google nazwisko Migalski i poczytać kilka artykułów o nim.
np http://marekmigalskiwatch.blox.pl/html i jeszcze artykuł "Marek Migalski - manipulator pod przykrywką" http://www.gover.pl/publi...-pod-przykrywka
No to masz dowody:
Politolog Marek Migalski poprzez publiczne wyrażanie swoich poglądów w mediach i popieranie lustracji stał się na polskich uczelniach persona non grata. Ma on problem z rozpoczęciem przewodu habilitacyjnego, ponieważ uczelnie nie wyrażają zgody, aby Migalski robił habilitację na ich Alma Mater.
Migalski wiedział, że o habilitacji na Uniwersytecie Śląskim może zapomnieć.
– Powiedziano mu, że nie ma po co, bo i tak go uwalą – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” kolega znanego politologa.
W ślady Uniwersytetu Śląskiego poszły też inne uczelnie wyższe w kraju. Możliwości rozpoczęcia przez Migalskiego przewodu habilitacyjnego odmówił Uniwersytet Wrocławski, a przedwczoraj taka sama decyzja zapadła na Radzie Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
– Nikt nie przedstawił w czasie dyskusji ani jednego merytorycznego argumentu przeciwko tej habilitacji – tłumaczy Antoni Dudek, który brał udział w posiedzeniu Rady Wydziału.
Co ciekawe, powołano specjalny zespół, mający ocenić dorobek naukowy Migalskiego. Zespół jednoznacznie stwierdził, że wszystkie postawione Migalskiemu warunki zostały spełnione i nie ma powodów, dla których nie należałoby wszczynać przewodu habilitacyjnego. Podczas zebrania Rady Wydziału okazało się jednak, że za wszczęciem procedury habilitacyjnej głosowało 16 osób, przeciw było 11, a pięć wstrzymało się od głosu (aby przegłosować rozpoczęcie przewodu habilitacyjnego wystarczyłby jeszcze jeden głos).
Doktor Marek Migalski dysponuje wymaganym dorobkiem naukowym. Pod jego nazwiskiem ukazało się wiele publikacji naukowych. Jest autorem lub współautorem 11 książek. Ponadto napisał już rozprawę habilitacyjną. Jak się jednak okazuje, problem jest bardziej złożony.
– Naraził się wielu osobom w środowisku akademickim. Po pierwsze jest zbyt medialny, co wielu się nie podoba. Po drugie ośmielił się publicznie skrytykować swojego szefa prof. Iwanka, a takich rzeczy się nie zapomina – wyjaśnia w rozmowie z „Rzeczpospolitą” jeden z kolegów Migalskiego z uczelni. Wszystko jednak mówi nieoficjalnie.
Okazuje się, że solą w oku jest m.in. program Bronisława Wildsteina dotyczący lustracji na uczelniach. W programie został przytoczony przypadek profesora Jana Iwanka, dyrektora Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa na Uniwersytecie Śląskim, który był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Iwanek wielokrotnie ostro krytykował lustrację na uczelniach wyższych. Marek Migalski odnosząc się do tej sytuacji skrytykował zachowanie profesora.
W tej sytuacji wielu pracowników naukowych Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu Śląskiego postanowiło napisać list otwarty w obronie profesora Iwanka. „Protestujemy przeciwko szykanowaniu, obrażaniu, pomawianiu i dezawuowaniu pracowników Instytutu. Pragniemy podkreślić, że emocjonalna i oparta na osobistych urazach opinia jednego pracownika nie może być utożsamiana i rozumiana jako stanowisko wszystkich jego pracowników” – czytamy w liście.
śmielił się publicznie skrytykować swojego szefa prof. Iwanka, a takich rzeczy się nie zapomina
I dziwisz się, że szef go nie lubi? Na miejscu dyrektora to samo byś zrobił
robin napisał/a:
W tej sytuacji wielu pracowników naukowych Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu Śląskiego postanowiło napisać list otwarty w obronie profesora Iwanka. „Protestujemy przeciwko szykanowaniu, obrażaniu, pomawianiu i dezawuowaniu pracowników Instytutu. Pragniemy podkreślić, że emocjonalna i oparta na osobistych urazach opinia jednego pracownika nie może być utożsamiana i rozumiana jako stanowisko wszystkich jego pracowników” – czytamy w liście.
Z listu otwartego w obronie profesora Iwanka, wynika, że że Marek Migalski mógł obrazić i pomówić, a jego opinia oparta była na osobistych urazach. Tu trafiła kosa na kamień.
Ma rację Lech Wałęsa mówiąc, że nie wystarczy skończyć wiele fakultetów, ale trzeba inteligencję mieć wrodzoną.
Ostatnio zmieniony przez zipi 2009-01-21, 17:51, w całości zmieniany 1 raz
W środowisku naukowym wszyscy doskonale wiedzą i przestrzegają zasady, że nie s... się we własne gniazdo. Każdy kto będzie pisał pracę mgr u obecnego doktora M. stoi przynajmniej w 70% na przegranej pozycji. Tak też będzie gdyby kiedyś dr M. miał uprawnienia do prowadzenia prac doktorskich. Wystarczy, że profesor opiekun ma na pieńku ze środowiskiem, aby pisać doktorat przez całe życie. Wyłamał się z ogólnych zasad i teraz ponosi tego konsekwencje. Z ww powodów będzie omijany przez kandydatów na magistrów i doktorów. I nie ma co rozpatrywać czy było to bardziej, czy mniej słuszne. Nic to nie zmieni.
Hmm chyba nikt nie bedzie mógł pisać pracy MGR u Pana Dr. M, dopóki nie uzyska on HAB. Tak mi się cuś zdaje... Ani u żadnego Pana DR, który nie "zasłuży" obywatelską postawą na habilitację... Co do reszty - zbieg różnych okoliczności zmusza mnie do powstrzymania sie od dalszych komentarzy...
W sprawie Migalskiego z powodu braku wiedzy o jego publikacjach zdania nie mam żadnego, ale - choć to oczywiście truizm - już po liście sygnatariuszy widać, że to rzecz polityczna. Nazwiska takie jak Kuniński, Dudek i Dopart rzadko występuję pod jednym dokumentem przypadkowo. A myślę, że bliska jest chwila, kiedy do kompletu pojawi się Krasnodębski i Zybertowicz.
W systemie bolońskim też? I na każdym uniwersytecie?
Dalville napisał/a:
Nazwiska takie jak Kuniński, Dudek i Dopart rzadko występuję pod jednym dokumentem przypadkowo. A myślę, że bliska jest chwila, kiedy do kompletu pojawi się Krasnodębski i Zybertowicz.
Nie znam tych nazwisk - znam kilka innych. Z ich prac naukowych i sporadycznej wymiany kilku maili. Nigdzie nie było nic o "polityczce" czy czymkolwiek innym, niż sprawy naukowe.
Dalville napisał/a:
kto wie, może nawet Nowak listę zaszczyci?
Nie rozumiem intencji - to jakas ujma dla listy czy Nowaka? Czy wręcz przeciwnie?
Ostatnio zmieniony przez Franco Zarrazzo 2009-01-22, 14:13, w całości zmieniany 1 raz
Być może coś się zmieniło, ale "za moich czasów" promotorem magistrantów musiał być samodzielny pracownik naukowy czyli każdy doktor, ale po habilitacji.
Czy Migalskiego skrzywdzono? To się pewnie okaże. Trzeba przyznać, że facet ciężko sobie zapracował na takie traktowanie.
Rada wydziału może upoważnic doktorów (bez habilitacji) do prowadzenia seminariów magisterskich i opieki nad magistrantami. Jest to bardzo częsta praktyka na uczelniach wynikająca z braków kadrowych - zbyt mało jest pracowników tzw. samodzielnych mogących prowadzić licznych studentów piszących swe prace magisterskie.
Jak próbowałem pierwszy raz odpisać to mi post zjadło, więc tylko streszczę teraz.
Franco Zarrazzo napisał/a:
W systemie bolońskim też? I na każdym uniwersytecie?
Tak, czasem to nawet nienajgorszy pomysł jest, o ile doktor to obiecujący naukowiec. W Polsce, poza co lepszymi prywatnymi uczelniami, nie ma co liczyć na to, że każdym magistrantem zajmie się samodzielny pracownik naukowy. A jak nawet się zajmie, to magistrant może być dalece nieusatysfakcjonowany wymiarem poświęconego mu czasu.
Franco Zarrazzo napisał/a:
Nie znam tych nazwisk - znam kilka innych. Z ich prac naukowych i sporadycznej wymiany kilku maili. Nigdzie nie było nic o "polityczce" czy czymkolwiek innym, niż sprawy naukowe.
Bo co, w każdym mailu mają z grubej rury, od polityki? Poza tym nie wiem, o jakie nazwiska Ci chodzi.
Franco Zarrazzo napisał/a:
Nie rozumiem intencji - to jakas ujma dla listy czy Nowaka? Czy wręcz przeciwnie?
Ani podpisanie listy nikomu nic nie ujmuje, ani liście nie ujmuje żaden podpisujący. Przynajmniej w tej chwili.
Ja dorobku naukowego dr Migalskiego nie śledzę i nie oceniam i mam obawy, że nie tylko ja - bo niestety, ciężko mi uwierzyć w to, żeby np. prof. Dopart (specjalista od literatury romantycznej) czy prof. Perzanowski (logik) wiedzieli o dr Migalskiem coś więcej niż to, że pisze do Rzepy, że ma podobne do nich poglądy i że jest lustracyjną bestią.
Jeżeli procedura habilitacyjna wygląda tak, że wystarczy mieć na swoim koncie określoną ilość publikacji, to sytuacja jest jasna, dr Migalskiemu trzeba przewód habilitacyjny otworzyć. W takim wypadku protest jest uzasadniony.
A jeśli nie, to ja nie wiem, powinny za to wiedzieć krytycznie oceniające każdy dorobek naukowy rady wydziału od różnych nauk politycznych. Czy wiedzą to w takim razie Dopart i Perzanowski?
Ostatnio zmieniony przez Dalville 2009-01-24, 23:14, w całości zmieniany 2 razy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum