Wysłany: 2008-12-28, 23:29 Śmiech na sali... (Dworzec PKP Brzeg)
Dziś (Niedziela) , chcąc jechać do Wrocławia udałem się na dworzec PKP w celu zakupu biletu.. i co... i kasjerka nie miała mi wydać z 50zł! więc nie sprzedała mi biletu!!!!!!!!!!!! Miałem 6 minut do pociągu, a musiałem załatwić ważną sprawę we Wrocławiu i nie pojechałem! Śmiech na sali, absurdem jest kupowanie biletów w pociągu, gdy muszę dopłacić 4zł.. Próbowałem rozmieniać kase .. ale na dworcu każdy się boi fałszerzy i nikt nie rozmieni, a w kiosku też nie mieli. Była niedziela i wszystko pozamykane, to jest skandal.. radzę aby kobiety w kasach zaopatrywały się w gotówkę...
Rozumiem oburzenie,ale jeżeli była to naprawdę *ważna* sprawa to bym dorzuciła te 4 złote za zakup biletu w pociągu,załatwiła co mam załatwić,a na przyszłość wiedziała,że bez drobnych mam do kasy nie podchodzić.
Wydaje mi się,że to,że nie pojechałeś nie jest winą pań z kas PKP,bo przecież nikt Ci wejścia na peron nie zastawił,tylko hm...skrupulatnych wyliczeń majątkowych.To już chyba zależy od człowieka-jak kto woli .
Dość często kursuję do Wrocławia,bywało ,że płaciłam jeszcze grubszymi banknotami niż Ty i nie było problemu,możliwe,że dlatego,że jest to sobota,więc bądź co bądź pora szczytu komunikacyjnego ;]
***
A zamiast próbować rozmienić trzeba było kupić w kiosku paczkę gum do żucia,wtedy Pani by wydała.Chociaż biorąc to na Twój rozum,byłbyś 2 złote w plecy ;]
Trochę zaradności...
Ostatnio zmieniony przez Panna Nikt 2008-12-29, 00:18, w całości zmieniany 2 razy
Rzeczywiście sprawa musiała być bardzo ważna, skoro zrezygnowałeś z wyjazdu, mając możliwość dopłacić 4 zł i pojechać do Wrocławia na czas.
No niestety, tak czasem bywa, że kasjerki nie mają jak wydać reszty i to nie tylko na dworcu, ale co zrobisz, jak to mówią: life is brutal. Faktycznie śmiech na sali...
robisz z igły widły
wyczarować te drobniaki miała czy co? zamiast skarżyć na forum powinieneś sam siebie skarcić za to, że nie wziąłeś mniejszego nominału do portfela jak wychodziłeś z domu
i nie nazywa się tego mianem "skandal" tylko "zrządzenie losu", "sytuacja życiowa" lub najzwyczajniej w świecie: PECH!
to może ja stworzę temat o tym, jak pani w żabce nie miała mi wydać za bułki, jak ekspedientka w osiedlowym sklepiku wydaje mi czasem resztę w postaci gum do żucia, albo jeszcze lepiej: SKANDAL! W SKLEPIE ALDI NIE PRZYJMUJĄ KART PŁATNICZYCH!
niektórzy naprawdę zbyt długo przebywali w zamknięciu
A ja proponuje zapoznac sie z prawami jakie nam przysluguja:
Cytat:
18. W przypadku braku możliwości odprawy podróżnego, kasa biletowa wydaje podróżnemu „Poświadczenie o zgłoszeniu braku ważnego biletu na przejazd” (wzór nr 1), na którym wpisuje stację i datę wyjazdu, zamieszczając odcisk datownika, oraz informuje o obowiązku zgłoszenia się do kierownika pociągu w celu zakupu biletu, na warunkach określonych w ust 19.
I na podstawie takiego kwitku konduktor nie powinien kasowac dodatkowo za wystawienie biletu w pociagu...
Poza tym w kasie moga odmowic sprzedazy biletu jesli do przyjazdu pociagu zostalo mniej niz x minut... Standardowo jest to chyba 5 minut, choc moge sie mylic.
Po pierwsze - fakt, iż kasjerka "nie ma wydac" w takim punkcie, jak kasa stacji kolejowej, jest skandalem nad skandale, ale jednocześnie czymś tak normalnym w Polsce, że dziwoty brak;
Po drugie - propozycja jednej z dyskutantek, by "miec przy sobie wyliczoną sumę w drobnych" jest bardzo pragmatyczna, ale jedniocześmie stanowi przyznanie tej, zgódźmy się, chorej rzeczywistości prawa do bezkarnego funkcjonowania;
Po trzecie - autor wpisu znacznie zmniejszył swa wiarygodność przyznając się do tego, że w zaistniałemj sytuacji jednak zrezygnował z wyprawy do stolicy Dolnego Śląska, choć, jak napisał, miał tam do załatwienia ważką sprawę.
Ostatnio zmieniony przez Grzech 2008-12-29, 09:27, w całości zmieniany 1 raz
podpisuję się pod tym, co napisał Grzech od pierwszej do ostatniej literki
a posty pozostałych forumowiczów odpwiadających Bochenowi świadczą niestety o tym, że w Polsce bardzo mocno przyzwyczailiśmy się do chorej rzeczywistości i absurdy traktujemy jak normalność
ktoś napisał: trzeba było gumę kupić w kiosku i pani kioskarka na pewno by ci wydała
no właśnie: ona, mając interes w tym, żeby sprzedać jak najwięcej (a nie: rozmieniać), znalazłaby drobne
a pani w kasie nie czuła żadnego interesu (i dlatego nie ma co liczyć, że kiedykolwiek zaopatrzy się w odpowiednią ilość drobniaków), tak jak interesu nie czuje państwowy moloch w którym ta pani pracuje - strata 6 złotych dla tego molochu przy liczonych w dziesiątkach milionów rocznych stratach to... (zabrakło mi porównań )
a ponieważ nie liczą się z nami (pasażerami), to mają wyniki jakie mają i koło się zamyka
szkoda gadać
Ostatnio zmieniony przez Jamps 2008-12-29, 10:24, w całości zmieniany 1 raz
Zgadzam się, że kasjerka powinna mieć drobne i w ogóle pod dostatkiem każdego nominału pieniądza, jednak jest to dosyć trudne w polskich warunkach. Dorabiam jako kasjerka w supermarkecie i oświecę Was moi drodzy, ale na tzw. start dostaje się określoną ilość pieniędzy, jest 1 określony standard, ale nie zawsze dostaje się tak pieniądze jak być powinno, żeby mieć jak wydać klientowi. Poza tym jak przychodzi pod rząd 5 klientów ze stówką, to ja przy 6-tym kliencie nie mam już czym wydawać, nie licząc 2-złotówek i złotówek (których też czasem się nie dostaje na start) a wyobraźcie sobie, że nie można wychodzić z boksu kasowego i rozmieniać pieniędzy, można jedynie rozmienić pieniądze dając "grube" tzw. nadzorowi kasowemu, który wysyła pieniądze do kasy głównej i przy dobrych wiatrach za 15 minut otrzyma się rozmiankę. Bywało, że trzeba było czekać nawet 1 godzinę bądź więcej. Przez ten czas trzeba sobie radzić samemu, prosząc o drobne, jednak nie każdy chce współpracować, nie każdy ma. Powiecie, że na stacji PKP jest inaczej a mi się wydaje, że nie. Uwierzcie mi kasjerka jest tylko człowiekiem a nie czarodziejem, żeby wyczarować sobie drobniaki i naprawdę nikogo nie może zmusić, żeby jej te drobne dał (chodzi mi o szefostwo).
Ostatnio zmieniony przez Silke 2008-12-29, 10:58, w całości zmieniany 3 razy
Śmiech na sali bo nie dopłaciłeś tych 4zł. I jak koleżanka Panna Nikt napisał troche
zaradności Trzeba było kupić coś w tym kiosku i dzieki temu buś rozmienił...
Śmiech na sali bo nie dopłaciłeś tych 4zł. I jak koleżanka Panna Nikt napisał troche
zaradności Trzeba było kupić coś w tym kiosku i dzieki temu buś rozmienił...
No dobra kiosk, a obok sa jeszcze 2 kasy, to co kasjerka np nie mogla podejsc do nastepnej?
I to nie jest wina kasjerki bo jak wiadomo jest niedziela, jest maly roch i tyle...
No dobra kiosk, a obok sa jeszcze 2 kasy, to co kasjerka np nie mogla podejsc do nastepnej?
I to nie jest wina kasjerki bo jak wiadomo jest niedziela, jest maly roch i tyle...
Jak znam życie to brak drobnych nie dotyczył tylko i wyłącznie tej kasjerki w tym okienku, tylko wszystkich kasjerek w okienkach.
Trzeba było wsiąść do pociągu, podejść do konduktora i powiedzieć żeby sprzedał Ci bilet bez tych całych opłat, bo odmówiono Ci sprzedaży w kasie. Robiłem tak i nie było problemu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum