[yasiu]

- Gdy jest medal, jesteście państwo wszyscy. Gdybym przegrała, zostałabym sama - mówiła łamiącym się głosem poznańska medalistka olimpijska z Pekinu Aneta Konieczna na oficjalnym powitaniu w Urzędzie Miasta w Poznaniu.

Aneta Konieczna (wcześniej znana pod panieńskim nazwiskiem Pastuszka) w Pekinie zdobyła srebrny medal w dwójce na 500 m. To już jej trzeci olimpijski krążek. Wszystko wskazywało na to, że wczorajsza uroczystość będzie przebiegała tak jak dziesiątki podobnych imprez: rąsia, klapa, buźka, goździk.

I rzeczywiście, zawodniczka zaczęła od podziękowań. Ale po chwili, patrząc w oczy Waldemarowi Witkowskiemu, prezesowi Posnanii, w barwach której startuje, wyrzucała: - Nie miałam z klubu żadnej pomocy. Nawet kajak, na którym trenowałam, był mój prywatny. Gdy poprosiłam w klubie o nowy, usłyszałam, że nie ma pieniędzy. Wiosła używam już piąty sezon. Był problem ze skorzystaniem z klubowej siłowni.

Prezes Witkowski chrząkał zmieszany. - Nie mamy pieniędzy - tłumaczył się. - Jest tak, że dochody czerpiemy z pływalni, dostajemy pieniądze od państwa za medale. I jakieś środki z miasta.

By uratować atmosferę, zastępca prezydenta Poznania Maciej Frankiewicz zaprosił medalistkę do krojenia tortu. Huknęły korki od szampana, przez chwilę było słodko. Ale już po chwili Konieczna opowiadała, jak zbierała pieniądze na przygotowania. - Musiałam chodzić po sponsorach. Taka żebranina jest dla sportowca uwłaczająca. Zwróciłam się o pomoc do Wyższej Szkoły Logistyki, czyli mojej uczelni.

Wojciech Zalewski, rzecznik uczelni, potwierdza: - Kupiliśmy Anecie cały karton odzieży, żeby miała w czym trenować.

Podczas uroczystości Konieczna dostała od miasta nagrodę - 15 tys. zł. 5 tys. zł otrzymał Aleksander Wojciechowski, poznański trener wioślarskiej czwórki, która przywiozła z Pekinu złoto. A trener Koniecznej Piotr Lewandowicz przez dwa lata za darmo przygotowujący kajakarkę do olimpijskiego medalu? Jemu nagrody Poznań nie dał. Szkoleniowiec wyszedł z uroczystości wcześniej. - Po co mnie zaproszono? By mi ubliżyć? Nawet "dziękuję" nie usłyszałem - żalił się przez telefon.

A tymczasem na uroczystości urzędzie prezydent Frankiewicz dowcipkował: - Proszę, jaka zadziorna zawodniczka. Może dlatego zdobyła medal?

- A może gdyby nie te problemy, medale byłyby lepsze? - odparowała Konieczna.

Dla kajakarki z Poznania były to trzecie igrzyska. Czy przez lata coś się zmieniło? - Kiedy jechałam na pierwszą olimpiadę, usłyszałam, że na każdego sportowca przypadają dwie osoby towarzyszące. Powiedziałam: świetnie, wezmę mamę. Wytłumaczono mi, że chodzi raczej o działaczy...

Źródło: Gazeta Wyborcza

[Franco Zarrazzo]

Skąd ja znam takie klimaty - ktoś się nazapierdziela, a torciki i kupony odcinają łajzy i niedołęgi. Sorki za nieco offtop.

[Grzech]

Powiem coś na podstawie mojej dyscypliny - w latach 80. Grubba, Kucharski, Dryszel, Jakubowski, Mnich i paru innych niedośc, że zmieniło wizerunek tej dyscypliny w naszym kraju z piwno-świetlicowo-zabawowego na pforesjonalny, to jeszcze zawodnicy ci mieli czelnośc przywozić medale mistrzostw świata i Europy, przez pewien okres (połowa lat 80.) będa trzecią siłą na świecie. A teraz co? Najlepszy od 15 lat polski pingpongista może pochwalić się jedynie kilkoma medalami mistrzostw Europy (raczej w drużynie i grze podwójnej i mieszanej), i tylko jednym ćwiercfinałem mistrzostw świata w singlu. Pytanie - dlaczego w Polsce po takich sukcesach pewnego pokolenia w pewnej dyscyplinie mamy tylko jednego niezłego pingpongistę? Dlaczego czterdziestolatek Persson (mistrz świata z, uwaga, 1991 roku!!) gra w pólfinale singla w Pekinie, choc co najmniej 50 Chińczyków gra w pingponga lepiej od niego? Coś tu jest nie tak...
Nie uważam, by 20. miejsce w klasyfikacji złotych medali było czymś kiepskim. Gruzja tez zdobyła 3 złote medale. Więc biadolenie, ze Polacy sprawili zawód na igrzyskach to bzdurki. Ale jeśli przy okazji startów naszych rodaków okazała się taka, a nie inna rzcezywistośc zwiążkowa, to moze warto coś z tym zrobić? Bo moze moglibtyśmy zgarniac po 30 medali na każdych igrzyskach, gdyby wprowadzono inne rozwiazania systemowe?
Ot, choćby skromne takie oto - stypendium państwowe tylko za miejsca 1-5, a nie 1-8 na olimpaidzie i mistrzostwach swiata. Wersję 1-3 pomijam, choć moze niesłusznie. Może wówczas jeden z drugą chetniej walczyłby o wyższe lokaty. A tak, jak mawia złotousty Andrzej Person, mamy kult przeciętniactwa.

[steve]

Prawda panowanie jest taka, że to nie jest wina sportowca... To wszystko wina działaczy, prezesów, którzy nigdy nie byli sportowcami i gówno robili w sporcie, a tylko kradną kasę i zawsze mówią to samo "ale my nie mamy pieniędzy".

Taka jest prawda polska rzeczywistosc. Tak samo dziennikarze, mają gdzieś sportowców i ich zmarnowane siły... Piszą, mówią obojętnie co po to by tylko zarobic, a nie obchodzi ich nic, a najlepsze jest to, że jeszcze gadają swoje święte mądrości co do danej dyscypliny. Eksperci.

Jak już coś jest wygrane to hurra, wielu się pokaże, a jak nie ma nic to każdy w swoją stronę.

Ja gratuluje naszej medalistce za wolę walki i święte słowa co powiedziała przy wszystkim. Za to już powinna miec złoty medal.

[A.Mason]

Moim zdaniem problem z naszym sportem jest taki, ze to co bylo kiedys, bylo robione ogromnym wysilkiem spolecznym, a w miedzyczasie zmienil sie ustroj i mentalnosc naszego spoleczenstwa.
W pewnym momencie zatrzymalismy sie i cofneli w rozwoju kultury (takze fizycznej). Stalo sie to zarowno pod wzgledem technicznym jak i mentalnym. Przede wszystkim zaczal sie kult pieniadza - za wszystko trzeba placic, wiec rozpoczelo sie ciecie kosztow.
Wskaznikiem sukcesu sportowego stalo sie to, jak dochodowy jest sportowiec oraz sport jaki uprawia. W pogoni za sukcesami i pieniedzmi niemal zapomniano o innych wartosciach jakie reprezentuje sport, wiec po prostu zostalismy w tyle za reszta swiata.

Na szczescie po okresie wielkiego burdelu moim zdaniem zaczyna sie to wszystko powoli normowac. Warto miec na uwadze to, ze ciagle zyjemy jeszcze w okresie transformacji, wiec pewne rzeczy beda sie jeszcze ciagnac prawdopodobnie przez wiele lat.
Licze na to, ze dzisiejszych "dzialaczy" w koncu zastapia ludzie mlodzi, jak najmniej skazeni, ale oceniam, ze raczej na zadne rewolucje w tym wzgledzie nie ma co liczyc. Chociaz?...

[Rich Kramer]

W naszym kochanym kraju transformacja systemowa jeszcze sie nie zakonczyla. Polski sport to chyba ostatni bastion, w ktorym tak wielu ludzi na bardzo wysokich stanowiskach, gospodarowania i etyki uczylo sie za czasow PRL. Ci sami ludzie, ucza tego samego modelu postepowania swoich nastepcow. Daleko nie trzeba szukac. Wystarczy spojrzeć na profil prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego http://pl.wikipedia.org/wiki/Piotr_Nurowski
Ponadto w dalszym ciagu jest on prezesem gieldowej spolki Elektrim, wobec ktorej wierzyciele domagaja sie 43 mld zl! Ja nie potrafie sobie wyobrazic jak taki czlowiek zarzadza zwiazkiem.

Tych ludzi trzeba pozegnac. Czas na nowa jakosc. Ale jak widze gdy na stanowisko przyszlego prezesa PZPN lansuje sie Grzegorza "wie pan" Lato, to az mnie roznosi.