Wracałem w niedzielę z agroturystyczno-muzealnego pobytu w jednej z miejscowości w naszym województwie. Trasa powrotu przewidywała jazdę pociągiem do Opola i stamtąd, po przesiadce, do Brzegu. Przychodzimy na wiejską stację kolejową, rzecz jasna z powodu 'reise fieber' 30 minut przed awizowanym w rozkładzie jazdy czasem odjazdu i dowiadujemy się, że "pociąg w dniu dzisiejszym jest odwołany." "Co robić"? - powstało w naszych inteligenckich mózgach pytanie. Oto godzina 15.30, 45 km od Brzegu, niemal koniec świata, "pekaesów" żadnych w wakacje i w niedzielę, na stacji nie ma nikogoz obsługi (zresztą, dosłownie, budynek stacji zamknięty na jeden spust), kasa biletowa nieczynna z powodu urlopu do 18. sierpnia;-), uziemieni. Postanawiamy, że poczekamy do 17.05 na kolejny pociąg do Opola. Zbyt religijni nie jesteśmy, więc nie modlimy się o to, by przeznaczony dekadę temu do kasacji pociąg jednak zahaczył o jakże urokliwą miejscami osadę ludzką. Ale, traktujac budynek jako zabytek, kościół rzymskokatolicki w centrum metropolii idziemy zwiedzić, i - jakiż szok - też pozamykany, tym razem na sześć spustów. Pomyśleliśmy, ze może w pobliżu, ze względu na przedwojenną przynależnośc państwową tych terenów, winien stać kościół protestancki, ale ostatecznie nie sprawdziliśmy, gdyż 'reise fieber' znacznie wzrosła posiłkowana wydarzeniami ostatnich 100 minut, zatem wróciliśmy na modernie wyglądająca stację. I szczęście - 17.05, train punktualnie przyjeżdża i odjeżdża. Szok. W Polsce na siódmorzędnej, popruskiej trasie pociąg jest punktualnie? Oczywiście na 32-kilometrowym odcinku wyłapujemy 20minutowe opóźnienie, bo to trasa jednoszynowa (acz niezła widokowo) i na jednej ze stacji trzeba czekać na jadący w stronę Nysy train, ale to szczególik przecież!
Pytanie moje jest takie - nie miałem zbytnio ochoty zaczepiać kogokolwiek na opolskiej i brzeskiej stacji - czy pasażer ma prawo domagac się odszkodowania od PKP za to, ze nie dojechał w miejsce przeznaczenia o wyznaczonej rozkładem porze z winy przewoźnika?
Ostatnio zmieniony przez Grzech 2008-08-19, 07:33, w całości zmieniany 1 raz
Pytanie moje jest takie - nie miałem zbytnio ochoty zaczepiać kogokolwiek na opolskiej i brzeskiej stacji - czy pasażer ma prawo domagac się odszkodowania od PKP za to, ze nie dojechał w miejsce przeznaczenia o wyznaczonej rozkładem porze z winy przewoźnika?
Ma prawo, ale musiałbyś udowodnić że z tego faktu poniosłeś rzeczywiście jakieś straty, co w praktyce jest bardzo trudne ;]
takiej odpowiedzi się spodziewałem. Wynika z niej, że klient PKP, który zechce udowodnic, że doprawdy "coś stracił" na spóźnieniu się pociągu lub jego odwołaniu, musi uruchomić po swej stronie cały aparat prawniczy, a także wyzwolić jak najlepsze cechy swej osobowości - stosowanie stronniczego, rzecz jasna, regulaminu PKP, wynajęcie dobrego a drogiego prawnika, stworzenie siatki świadków i udowadniaczy, uzbrojenie się w cierpliwość, zachowanie olimpijskiego spokoju w walce z deficytowym przewoźnikiem. Oczywiście każdy rezygnuje na samym początku, gdyż jak wysokie moze być odszkodowanie przy cenie biletu, jak w moim przypadku, między 20 a 30 zł. Zdaje się, że walcza tylko ci, którzy przy silnej osobowości mają jeszcze ogromną ilość czasu, a w dzisiejszych czasach statystyczny Polak nie ma go zbyt wiele.
W ten własnie sposób PKP jest faktycznie bezkarne. A szkoda, bo firma ta w kreslonym powyższym wpisem kontekście rozbestwiła się, jej zarząd i pracownicy przyzwyczaili się do tego, ze spóźnienia, odwołania to codziennośc. Zdaje się, ze 50 lat nie wystarczy, by tę mentalność zmienic. Jeśli od 19 lat "wolnej" Polski się nie udało, a PKP proponują usługi rodem z PRLu, to jak tu mieć nadzieję?
Według mnie PKP jest najgorszym środkiem transportu. Oni tylko kombinują, żeby mogli jak najwięcej sie da zyskac dla siebie. Wszystko robią na swoją korzyść,a reszta ich nie interesuje.
To w przypadku P K P nic nowego. Odjeżdżający pociąg z Wrocławia już w Brzegu potrafi mieć 35 minut spóźnienia.Składy podmiejskich pociągów są coraz krótsze by pasażerowie czuli że jadą choć stoją.....
Szczytem pazerności PKP jest utworzenie w ramach tej samej firmy będącej własnością skarbu państwa, spółki TLK z której biletem nawet na pociąg pośpieszny nie można kontynuować jazdy nawet w pociągu osobowym spółki przewozy regionalne należącej do tego samego skarbu państwa. Prowadzi to do paranoi np.: kupując bilet na TLK do miejscowości x na pociąg pośpieszny, aby kontynuować jazdę przesiadając się do pociągu osobowego PR muszę bilet kupować tak, jakbym jazdę rozpoczynał od początku. O ile jest to droższe nie trzeba udowadniać. Zresztą o czym tu mówić, jak na dworcu Wrocław Główny istnieje osobna spółka od zapowiadania informacji przez megafony. Podejrzewam, że istnieje również osobna spółka od zegarów na dworcach. Chodzi o mnożenie prezesów, rad nadzorczych itp. Ale skoro właściciel sobie na to pozwala to jest jak jest, a pociąg z Brzegu do Berlina jeździ ponad 2 godziny dłużej niż przed wojną, czyli dłużej niż 70 lat temu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum