Forum Brzeg on
Regulamin Kalendarz Szukaj Album Rejestracja Zaloguj

MegaExpert

Poprzedni temat :: Następny temat
Dziura na drodze? Powalone drzewo? Sąsiad który pali opony w domowym piecu?
Napisz do nas na adres forumbrzeg@forumbrzeg.pl a zajmiemy się każdą sprawą.
Ksiądz chciał zabić swoje dziecko
Autor Wiadomość
Andrzejbrzeg 
OSCAR


Wiek: 46
Dołączył: 16 Mar 2006

UP 0 / UP 0


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2008-07-23, 12:51   Ksiądz chciał zabić swoje dziecko

Wieńczysław Ł. 45-letni proboszcz parafii we wsi Janiki (około 20 kilometrów od Olesna), namawiał lekarzy do zabicia nowonarodzonego dziecka, którego jest ojcem. Ordynator oddziału na którym doszło do ekscesu zdecydował powiadomić o tym fakcie policję.

- Mogę potwierdzić, że zatrzymaliśmy 45-letniego mieszkańca wsi Janiki – wyjaśnia zdawkowo Joanna Lazar z częstochowskiej policji.

- Wszczęliśmy śledztwo w sprawie nakłaniania jednego z lekarzy do zabójstwa noworodka – mówi Robert Wypych z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.

Ani prokuratura, ani policja nie chcą jednak ujawniać szczegółów sprawy. – Ze względu na dobro śledztwa, jego delikatny charakter, jak i bardzo dużą karę jaką zagrożone jest takie przestępstwo nie możemy nic więcej powiedzieć – tłumaczy prokurator Wypych.

Janiki, to jednak mała wioska w której wszyscy się znają i wszystko o sobie wiedzą. Tu nikt nie ma wątpliwości co się stało. – Zrobił dziecko Edycie i w szpitalu chciał je zabić – mówi siedzący pod sklepem jeden z mieszkańców miejscowości. Niezłe mamy tutaj kino – wtrąca siedzący obok mężczyzna. Może w końcu ktoś zrobi z nim porządek – mówi rozżalony. Od 37-lat jak tu mieszkam, to nikt nawet nie pomyślałby, że takie rzeczy mogą się dziać – dodaje siedząca obok pani Genowefa.

29-letnia Edyta L. mieszka w oddalonej o kilka kilometrów miejscowości Dankowice Pierwsze. Jej znajomość z księdzem trwa niespełna rok. – Wsiadał na rower i na skróty lasem do niej jeździł. Czasem i dwa albo trzy razy dziennie – wspomina jedna z sąsiadek kobiety.

Ksiądz Wieńczysław gdy dowiedział się że zostanie ojcem zrozumiał, że wszystko poszło o krok za daleko. Wiedział, że niebawem wszyscy dowiedzą się co się stało, a on wpadnie w poważne tarapaty. Proboszcz do końca nie chciał więc zaakceptować dziecka. – Mówił, że chce aby dziewczynka została w szpitalu, że on nie chce mieć z nią nic wspólnego – wspomina pan Franciszek, ojciec Edyty. Powiedziałem, że się na to nie zgodzę, że jak będzie trzeba to sam je wychowam. Wtedy zażądał ode mnie oświadczenia na piśmie – dodaje pan Franciszek.

Gdy duchowny widział, że niebawem wszystko wyjdzie na jaw, postanowił poprosić lekarzy o zabicie dziecka. Wtedy na wniosek prokuratury księdza zatrzymano. Został wypuszczony po niespełna 48 godzinach. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, jego stan zdrowia nie pozwolił na tymczasowe aresztowanie.


W niedzielę Wieńczysław Ł. odprawił mszę świętą tak jakby nic się nie stało. – Nie tłumaczył dlaczego przez dwa dni go nie było – mówią parafianie. Ale większość z nich dobrze wiedziała co się stało, wieś o tym aż huczy. Na mszy nie pojawił się jednak organista, który najwyraźniej także ma już dość współpracy z księdzem. Ale nie on jeden. Od proboszcza z miesiąca na miesiąc odwraca się coraz więcej ministrantów i parafian, bo tu ludzie przestali mu wierzyć. – Do takiego dziada mam iść na mszę i się spowiadać? Pyta jedna z mieszkanek Janików. Wielu z parafian wybiera więc udział we mszy w okolicznych wioskach.

Już w poniedziałek ksiądz zajął się natomiast dopełnieniem ojcowskich formalności związanych z zarejestrowaniem dziecka w urzędzie gminy. Nie miał jednak na sobie sutanny, ani nawet koloratki, ale zawsze od nich stronił. Duchowny odwiedził także matkę swego dziecka w szpitalu. Wszystko wskazywało więc, że przejął się rolą ojca. Zupełnie na co innego wskazuje jednak rozmowa telefoniczna jaką przeprowadził na szpitalnym korytarzu. – „Mam problem z Edytą” – mówił (wtedy prawdopodobnie padło pytanie z jaką Edytą, na co duchowny odpowiedział) „- no wiesz, tą co jej dziecko zrobiłem”.

Ani Wieńczysław Ł., ani Edyta L. sprawy komentować nie chcą i unikały naszego reportera.

www.24opole.pl
0 UP 0 DOWN
 
smooth 
wyrwany z kontekstu


Zaproszone osoby: 2
Wiek: 43
Dołączył: 21 Wrz 2006

UP 35 / UP 7


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2008-07-23, 19:45   

Po prostu ręce opadają, jak się coś takiego czyta. Jak zwykle nasuwają się wnioski generalizujące w stylu "absurd celibatu", ale właśnie dla takich wniosków potrzebne są pojedyncze przykłady, które niby powinny pokazać, że ksiądz to też człowiek z potrzebami, ale pokazują odrobinę więcej, ..że ksiądz przestaje być człowiekiem poprzez coś na kształt manipulacji sutanną innymi słowy, człowieczeństwo przesłonięte "mundurem" i funkcją. Absurd.
0 UP 0 DOWN
 
blaster 



Zaproszone osoby: 10
Wiek: 39
Dołączył: 26 Kwi 2006

UP 138 / UP 192


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2008-07-23, 19:54   

kochasz się ze swoja dziewczyną a póżniej daje mi ksiądz w konfesjonale wielką pokute i zadość uczynienie a sam po "godzinach" bzyka. ROTFL :lol:
0 UP 0 DOWN
 
HS-R 



Wiek: 41
Dołączyła: 10 Wrz 2006

UP 63 / UP 6


Skąd: Kraina Marzeń

Wysłany: 2008-07-23, 20:46   

Pomińmy to, że mężczyzna ten był księdzem. Dla mnie to koszmar. Nie zrozumiem nigdy jak ktoś może pomyśleć o zabiciu niewinnego dziecka. W takich momentach zastanawiam się nad zaostrzeniem wymiaru kary w Polsce.
A co do kleru - to na własne życzenie będą mieli to co kościół w Irlandii i tyle.

Co do celibatu to dla mnie tu nie ma on żadnego znaczenia, chociaż zawsze uważałam, że dawno powinien być zniesiony.
0 UP 0 DOWN
 
HS-R 



Wiek: 41
Dołączyła: 10 Wrz 2006

UP 63 / UP 6


Skąd: Kraina Marzeń

Wysłany: 2008-07-23, 20:50   

blaster napisał/a:
kochasz się ze swoja dziewczyną a póżniej daje mi ksiądz w konfesjonale wielką pokute i zadość uczynienie a sam po "godzinach" bzyka. ROTFL :lol:


Wiem, że piszę :offtopic: ale dla mnie jest to niezrozumiałe co napisałeś. Po co idziesz w takim razie do spowiedzi? Chyba, że chodzi Ci o jeden incydent przedmałżeński :P Ja przed ślubem nie chodziłam do spowiedzi chyba z trzy lata. Stwierdziłam, że nie będę robiła z siebie hipokrytki, po za tym spowiedź taka i tak jest nieważna jak nosisz się z zamiarem kolejnego razu.


Nie umiem scalić postów - niech ktoś zrobi to za mnie :)
Ostatnio zmieniony przez HS-R 2008-07-23, 20:52, w całości zmieniany 1 raz  
0 UP 0 DOWN
 
blaster 



Zaproszone osoby: 10
Wiek: 39
Dołączył: 26 Kwi 2006

UP 138 / UP 192


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2008-07-23, 20:53   

niechodzi oto ze ja się z tego spowiadam bo nie :P ale to jest grzech i daje do zrozumienia ze ksiądz równiez w ten spsoób grzeszy a powinien dawać chyba przykład no chyba ze sie myle ;)
0 UP 0 DOWN
 
HS-R 



Wiek: 41
Dołączyła: 10 Wrz 2006

UP 63 / UP 6


Skąd: Kraina Marzeń

Wysłany: 2008-07-23, 22:12   

blaster napisał/a:
niechodzi oto ze ja się z tego spowiadam bo nie :P ale to jest grzech i daje do zrozumienia ze ksiądz równiez w ten spsoób grzeszy a powinien dawać chyba przykład no chyba ze sie myle ;)


Ja już dawno stwierdziłam, że nie obchodzi mnie co inni robią. Jeśli się spowiadam to rybka mi to jaki ksiądz mnie spowiada. Niestety świat przewraca się do góry nogami i nie można już znaleźć dobrego wzorca do naśladowania. Ksiądz chce zabić dziecko, nauczyciel pedofil, tragedia...
0 UP 0 DOWN
 
Janiss 
tsss...



Wiek: 37
Dołączyła: 23 Kwi 2005

UP 0 / UP 0



Wysłany: 2008-07-24, 13:28   

Czytałam ten wątek w prasie i jak inni, poczułam się poruszona tym wydarzeniem, ale nie zgadzam się z kilkoma uwagami, które padły w poprzednich wypowiedziach...

IMHO, kwestia wprowadzenia celibatu miała zasadniczą argumentację w historii kościoła rzymskokatolickiego, tudzież również polskiego (w XII/XIII wieku), a przedstawiała się ona w ten sposób, iż celibat miał zapobiec nadużyciom i nadmiernemu rozrostowi prywatnych majątków kościelnych (określiłabym to nawet ogólnym mianem zjawiska "oligarchii kościelnej"), bo przeca nie od tego księża byli, by sobie własne (do tego rodzinne jeszcze) lody kręcić i gromadzić dobra (którymi na pewno nie dzielili się z ubogim ludem), ino od MISYJNEGO (podkreślam to słowo, gdyż kapłaństwo właśnie misją jest) szerzenia Słowa Bożego wśród narodu, przy okazji dbając o jegoż rozwój i oświatę.

Niestety w ówczesnych czasach na takowe na pewno nie szło, skoro księża żyjąc w związku małżeńskim z kobietą, posiadali RODZINĘ (czyli mogli mieć duuużo dzieci plus ew. wnuki, prawnuki itd) i obowiązki kapłańskiej posługi z tego tytułu przysłaniał im problem UTRZYMANIA TEJ RODZINY. Dochodziło niejednokrotnie do skrajnie patologicznych sytuacji, jakie związane były nie tylko z kwestią podziału mienia zgromadzonego za życia i posługi księdza/proboszcza/biskupa pomiędzy liczne potomstwo, ale także z masakryczną rozwiązłością seksualną księży, którzy posuwali się nawet do zakładania HAREMÓW (!)

Żeby gołosłowną nie być, podeprę to cytatami kilku pisemnych źródeł, o które nie trudno w sieci - chociażby Wikipedia taka i już człowiek troszkę więcej wie (tu zachęta i inspiracja dla zainteresowanych zgłębieniem wątku, lub też takich, co lubią się wypowiadać, ale niekoniecznie zawsze wiedzą co mówią, na co mogą narzekać inni uczestnicy dyskusji) :)

Po pierwsze:

Cytat:
"Podstawa teologiczna celibatu kościelnego tkwi w jego związkach ze święceniami, które – jak wierzą chrześcijanie – łączą kapłana z Jezusem Chrystusem. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa zalecano kapłanom wstrzemięźliwość seksualną, bez względu na to czy żyli samotnie, czy mieli rodziny. Żonaci mężczyźni byli dopuszczani do święceń, a wyższe święcenia wykluczały pożycie małżeńskie; chyba że ktoś żenił się dopiero po przyjęciu święceń - wtedy tracił stanowisko duchowne. W 306 roku synod w Elwirze usankcjonował wcześniejszy obyczaj, wedle którego od żonatych mężczyzn, którzy przyjmowali święcenia kapłańskie, żądano wyrzeczenia się pożycia małżeńskiego. W 325 roku Sobór Nicejski w Kanonie III "O kobietach zamieszkujących razem z duchownymi" zakazywał związków małżeńskich księży; Wielki sobór zabronił całkowicie biskupom, prezbiterom, diakonom i wszystkim członkom stanu duchownego, zamieszkiwać z kobietą, chyba, że jest to matka, siostra, ciotka lub inna osoba stojąca poza wszelkimi podejrzeniami. Jednakże do VII wieku niektórzy biskupi, a nawet papieże, miewali małżonki. W VIII wieku celibat stał się prawem powszechnym na Zachodzie, ale został usankcjonowany jako jedyna forma życia duchownego dopiero za czasów papieża Grzegorza VII, w XI wieku.



Po drugie:

Cytat:
" (...) Duchowieństwo w Polsce bez kobiet obejść się nie chciało."

"Do roku 1197 małżeństwo księży w Polsce uważane było za ważne. Księża urządzali się tak, że probostwa zostawiali w spadku swoim synom.

I tak np. biskup włocławski Ogier, żyjący z końcem XII wieku, żonaty był z niejaką Burną, właścicielką wsi Wyciąże pod Krakowem, którą ona zapisała potem kapitule krakowskiej [krótko mówiąc pomnożyła w ten sposóbmajątek kościoła]. Syn tego biskupa, Ogierowicz, odgrywał znaczna rolę w Wielkopolsce."

"W roku 1197 przybył do Polski legat [poseł] papieski, kardynał Piotr z Kapui, by wykonać nakazy papieskie [o wprowadzeniu celibatu oczywiście]. Kardynała tego, urzędującego poprzednio w Czechach, mówiąc po prostu - "naprali" [czytaj: ZLALI] tamtejsi księża-ojcowie rodzin. Ale że i w Polsce nic nie wskórał, świadczy choćby fakt podany przez kroniki, że w roku 1269 umarł kantor kapituły krakowskiej Trojan, a łoże boleści tego przeszło 100 lat liczącego prałata otaczało wiele dzieci i wnuków. "

"Biskup krakowski Paweł z Przemankowa znany był z rozwiązłości swego życia. Cały harem na biskupstwie utrzymywał, a nawet z klasztoru w Skale porwał zakonnicę i włączył ją do swego haremu. Jeden z jego następców na stolicy biskupiej Jan Muskata upamiętnił się w historii jako rabuś, łupieżca i cudzołożnik, dla którego nawet okradać kościoły było niczem. Przedstawiano go sobie jako wilka w szatach biskupich."

"Przez cały wiek XIII, XIV i XV posiadali księża kobiety w swych domach, a gdy synody ZAKAZYWAŁY je trzymać w domach, trzymali je poza domem. Więc znowu zapadła uchwala, że i tam ich mieć nie wolno.
Biorą tedy do domu na gospodynie swe krewne, ale i tego zakazano, bo, jak się przekonano, <<za sprawą diabła księża i z krewnymi grzech popełniali>>. Pozwalano trzymać tylko takie kobiety, które nie wzbudzały podejrzenia. Żadna zaś nie była podejrzana, jeżeli się proboszcz archidiakonowi dobrze opłacił. Łapówkę warto było dać, bo według ówczesnego prawa księże konkubiny mogły być w niewolę sprzedane i batogami chłostane, ksiądz zaś na utratę probostwa się narażał. Jednak za pieniądze na wszystko można było dostać dyspensy, toteż z początkiem XIV wieku księża w diecezji krakowskiej całkiem jawnie trzymali nałożnice - "jakby prawnie poślubione małżonki".


...I takie przykłady można by mnożyć i mnożyć.
Myślę, że właśnie one mogą byc hamulcem dla ostrych zapałów, by napisać ogólnopolską (ba, ogólnokatolicką) petycję o zniesienie celibatu, nie ma takiej potrzeby; zwierzchnictwo Kościoła już nie od dziś głowi się nad rozwiązaniem tego problemu, a boryka się ono z naprawdę twardym orzechem, stawiane wobec licznych przypadków homoseksualizmu, pedofilii i rozwiązłości księży.

Nie mówię oczywiście "Hej, uczyńmy temat seksu księży i celibatu tematem TABU, a najlepiej po prostu udawajmy, że nic się nie dzieje i zwolnijmy redaktorów sensacyjnych artykułów, nasz kler obnażających z niewinności". O takich wybrykach należy mówić, chociażby po to, by inni księża, którzy podobne rzeczy robią lub o nich myślą, zastanowili się przed chwilę nad sobą i swoim postępowaniem.

Przecież w kościele nikt nikogo na siłę nie trzyma, chcesz, możesz zrezygnować z posługi i wieść świeckie życie zwykłego człowieka, podjąć pracę, założyć rodzinę. Takie rzeczy się zdarzają i nikt nikomu za to głowy nie ucina. Po prostu trzeba być uczciwym wobec siebie i innych: "Nie dałem rady oprzeć się pokusom z zewnątrz, nie poradziłem sobie ze swoimi słabościami, zgrzeszyłem. Więc albo biorę się w garść, spowiedź, pokuta, zadośćuczynienie i nigdy więcej takich historii, albo przyznaję do błędu i odchodzę z resztką honoru, jaki mi pozostał"...

Wbrew pozorom kapłaństwo to bardzo trudna misja, to POŚWIĘCENIE DRUGIEMU CZŁOWIEKOWI i dbałość o jego interesy duchowe (ale też jak się okazuje w dzisiejszych czasach, materialne, np. poprzez organizacje charytatywne takie jak "Caritas"), a nie o swoje własne, takie jak pomnażanie prywatnych dochodów. Nie wiem, czy ci wszyscy księża, którzy dopuścili się takich czy innych obrzydlistw, zdawali sobie do końca sprawę z tego niezaprzeczalnego faktu, zanim poszli do seminarium.

Oczywiście celibat budzi liczne i ogromne kontrowersje i o nich kolejny cytat:
Cytat:
Wymóg celibatu wobec duchownych wzbudza sprzeciw ze strony wielu krytyków Kościoła rzymskokatolickiego, ale również wielu grup reformatorskich w łonie katolicyzmu. Jednym z powodów takiego sprzeciwu jest przekonanie o tym, że obowiązek celibatu jest sprzeczny z ludzką naturą (zwolennicy tego poglądu na poparcie swoich racji przytaczają przykłady nadużyć i skandali obyczajowych wśród duchowieństwa). Drugi powód sprzeciwu (podnoszony przez niektórych katolickich reformatorów, a powszechny w kręgach protestanckich) jest sprzeczność celibatu z nauczaniem Biblii. Na poparcie tej tezy przywołuje się przykłady kapłanów Starego Testamentu, którzy powszechnie byli ludźmi żonatymi, oraz nauczanie Nowego Testamentu, w którym "bezżenność" przedstawiana jest jako dar (1 Kor 7,7-8) dla niektórych wierzących, życie rodzinne zaś - jako naturalne powołanie duchownych (1 Tm 3,1-5 oraz 3,12). Zwolennicy modelu biblijnego argumentują, że życie rodzinne jest dla duchownych doskonałym sprawdzianem przydatności do służby w Kościele: "Jeśli bowiem ktoś nie potrafi sobie poradzić z własnym domem, to jakże będzie mógł zatroszczyć się skutecznie o Kościół Boży?" (1 Tm 3,5). Odwołują się również do faktu, że sam apostoł Piotr był człowiekiem żonatym (1 Kor 9,5 oraz , Mt 8,14).

Zdaniem wielu obserwatorów wymóg celibatu jest przyczyną spadającej liczby powołań kapłańskich. W ostatnich latach kwestia celibatu jest przedmiotem coraz bardziej gorącej debaty w łonie Kościoła katolickiego.


ale:
Cytat:
W książce "Wstańcie, chodźmy!" Jan Paweł II tak tłumaczy sens celibatu:

* Istnieje przede wszystkim motywacja chrystologiczna: Chrystus, ustanowiony Pośrednikiem między Ojcem i rodzajem ludzkim, pozostał celibatariuszem, aby całkowicie poświęcić siebie służbie Bogu i ludziom. Komu dane jest uczestniczyć w godności i misji Chrystusa jest wezwany, aby podzielał również to całkowite oddanie.

* Istnieje motywacja eklezjologiczna: Chrystus umiłował Kościół, Ciało swoje, poświęcając dla tego Kościoła całego siebie, aby sobie przysposobić Oblubienicę chwalebną, świętą i nieskalaną. Wybierając celibat, kapłan obiera jako własną tę dziewiczą miłość Chrystusa do Kościoła, czerpiąc z niej moc nadprzyrodzonej płodności.

* Istnieje w końcu motywacja eschatologiczna: przy zmartwychwstaniu - jak powiedział Jezus - "nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie Boży w niebie" (Mt 22, 30). Celibat kapłański zapowiada nadejście ostatecznych czasów zbawienia i w jakiś sposób antycypuje wypełnienie się Królestwa, potwierdzając, że istnieją wyższe wartości, które pewnego dnia zajaśnieją we wszystkich dzieciach Bożych.


POWOŁANIE do kapłaństwa jest kluczową kwestią. O takie dziś naprawdę trudno. A właśnie zawód KSIĄDZ takiego wymaga (może i tak jak każdy inny zawód, ale chyba bardziej nawet). Mury klasztorów czy seminariów nie pękają w dzisiejszych czasach od nadmiaru chętnych, ale tak naprawdę ilu wśród zamkniętych tam ludzi jest w 100% pewnymi tego co robią, wiążąc się z Bogiem kolejnymi święceniami...?
W kapłańskiej posłudze nie ma "półśrodków", nie podzielimy księży/zakonników/zakonnic na dobrych i złych, tak jak to możemy zrobić w przypadku weryfikacji profesjonalizmu usług jednego czy drugiego hydraulika, rzeźnika i innych fachowców. Księdzem/zakonnikiem albo się jest, albo się nim nie jest. Może radykalne, ale jeżeli będziemy tak ciągle obniżać poprzeczki i wszystko łagodzić podobnie jak zasady pisowni dla leniwych uczniów podstawówki (a to właśnie nie na tym rzecz polega, by gdy ktoś nie potrafi wdrapać się na mur, rozmontowywać go, tylko żeby go nauczyć wleźć i przeskoczyć na drugą stronę albo wysłać, żeby żywopłoty taranował), doprowadzimy do całkowitego upadku jakichkolwiek obyczajów i moralności.

Znalezienie i zastosowanie "złotego środka" (czyli "DAJCIE IM TEGO, CZEGO POTRZEBUJĄ DO SZCZĘŚCIA") nie jest wcale takie proste, bo jeżeli by było, już dawno takowy by nam zaaplikowano i nie poruszalibyśmy podobnych wątków na tym forum. Tylko czy ten lek nie miałby znowu jakichś szkodliwych skutków ubocznych...?

Wolę nie myśleć, co by to było, gdyby u nas się w kościele takie rzeczy jak w Średniowieczu działy... rodem z sejmu :) Wtedy człowiek by już ani na głosowanie, ani na mszę w niedzielę nie poszedł. Tak to przynajmniej jest co ze sobą zrobić ;)

...wiem jedno, jak idę do spowiedzi, to skupiam się nie na tym, że spowiada mnie człowiek, który sobie w tygodniu też sobie nagrzeszył, a w niedzielę udaje świętego, tylko na swoich własnych ułomnościach i chęci walki z nimi, a w końcu całkowitego się ich wyzbycia. Księdza traktuję jako pośrednika właśnie w tym procesie, człowieka, który mnie pocieszy dobrym słowem, wesprze w trudnej sytuacji (bo spowiedź to nie tylko wyszczekiwanie grzechów, to szczera rozmowa i sięganie wgłąb siebie, oczyszczanie się z tego i owego), podrzuci kilka mądrych wskazówek.

Tyle z mojej strony. Chyba.
0 UP 0 DOWN
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Zobacz posty nieprzeczytane

Skocz do:  

Tagi tematu: chcial, dziecko, ksiadz, swoje, zabic


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template BMan1Blue v 0.6 modified by Nasedo
Strona wygenerowana w 0,07 sekundy. Zapytań do SQL: 26
Nasze Serwisy:









Informator Miejski:

  • Katalog Firm w Brzegu