Forum Brzeg on
Regulamin Kalendarz Szukaj Album Rejestracja Zaloguj

MegaExpert

Poprzedni temat :: Następny temat
Co się dzieje w liceach? Czyli jaka jest "złota młodzie
Autor Wiadomość
chmurkolistna 
...Achtung Baby...



Wiek: 40
Dołączyła: 07 Sty 2008

UP 46 / UP 83



  Wysłany: 2008-04-30, 13:52   Co się dzieje w liceach? Czyli jaka jest "złota młodzie

Znalazłam ten artykuł przez przypadek w necie. Przeczytałam...brak mi słów...Widzę, że od moich czasów licealnych procedery opisywane tylko przybrały na sile.

Dla zainteresowanych oryginalnym tekstem podeję link: http://www.gazetawyborcza.pl/1,75480,5163538.html

Źródło, jak widać Gazeta Wyborcza

<przepraszam za wulgaryzmy, pewnie zostaną ocenzyrowane ale są zawarte w oryginalnym tekscie >


* * *

Żal mi dziewczyny z mojej klasy
Magdalena Grzebałkowska
2008-04-29, ostatnia aktualizacja 2008-04-28 16:49



Przez dwa miesiące Maria nie wiedziała, że koledzy obsmarowali ją w internecie. Część uczniów z klasy znała wpisy, ale milczała
Fot. Dominik Sadowski
Gdybym była słabsza, już bym wisiała na skakance
ZOBACZ TAKŻE
Utracona cześć Karoliny (15-02-08, 16:18)
Myślisz, że powinnam zacytować to, co o tobie napisali? - pytam.

- Nie ma innego wyjścia. Choć będzie to dla mnie bardzo bolesne - odpowiada Maria i strzepuje okruszek z kanapy

www.żal.pl

4.10.2007.

Tomek: "Marysia Sz. jest jedną z najbardziej zjebanych osób, jakie znam. Doszła do mojej klasy w tym roku. Reprezentuje brud i robi to perfekcyjnie. Glaniory, czarne ciuchy... Jednym słowem ŻAL! Żal mi samego siebie, bo muszę oglądać to jej zjebane ryło na lekcjach. Sama o sobie myśli, że jest nie wiadomo kim, a jest taką frajerką, jakich mało. :censored2: ją z całego serca".

Dawid: „To forum jest zajebiste! Dzięki niemu będę mógł wyładować niezmierzone pokłady frustracji i kurwicy, które we mnie zalegają! Marysia ma pryszczate ryło i tłuste, poskręcane w syfiaste kudły włosy, białe sadło na dupie i schaby na biodrach. Jak widzę Marysię, zbiera mi się na bełta i to solidnego. Ma nawet chłopaka, który chyba w łóżku postępuje z nią według procedury »flaga na ryj i za Polskę «. Pozdro dla wszystkich szyderców. Członek loży szyderców z Gdyni”.

5.10.2007

Tomek: "Jak się spojrzy na ryja Marii, to nic, tylko walić czołem o ławkę".

6.10.2007

Adam: „Marysia Sz. jest najbardziej żałowo--kałową osobą, jaką znam. I nie chodzi o to, że jest metalem czy nosi glany, ale jest, :censored2:, tak :censored2:, że nie widzi, jak ktoś z niej non stop toczy bekę. Jest frajerem, bo myśli, że, :censored2:, wie wszystko najlepiej, i próbuje być dominującą osobą w klasie, chociaż chodzi do niej od miesiąca. Co ona tutaj robi? Powinna ciągnąć druty za jałmużnę na Kaszubach, a nie chodzić do »Trójki «”.

Tomek: "Jej zjeboza nie wynika tylko z tego, jakiej muzyki słucha i jak się ubiera. Na każdej lekcji zapodaje takiego turbogniota, że nawet najmilsze, najbardziej tolerancyjne i sympatyczne osoby toczą z niej bezpardonową pizdę. Reprezentuje nędzę, brud i smród i żal mi jej jak :censored2:".

Nie muszę się nikomu podlizywać

Maria siedzi na kanapie w pokoju rodziców, a ja dyskretnie notuję w zeszycie: "Jest bardzo ładna! Ma duże zielone oczy, burzę kręconych jak sprężynki włosów, klasyczny nos, lekki trądzik na twarzy (pewnie wkrótce jej minie) i kobiecą figurę".

Mówi: - To, co oni napisali, uderzyło w moje największe kompleksy.

Ja: - Jakie kompleksy, dziewczyno?!

Strąca niewidzialne okruszki z kolan: - W podstawówce miałam problemy z nadwagą. Dzieci szydziły ze mnie, z moich ubrań, z muzyki, której słuchałam. Nauczyłam się je olewać. Raz tylko jednemu chłopakowi przywaliłam. Wiem, że nie powinnam się tym przejmować, jestem inteligentna, mam inne rzeczy w życiu do zrobienia, ale to wciąż wraca. Potem poszłam do gimnazjum, nawet schudłam trochę, ale to nie miało już znaczenia. Bo moja klasa gimnazjalna była świetna. Dwudziestu indywidualistów o ciętym poczuciu humoru, gdzie każdy mógł być taki, jak chciał.

III LO w Gdyni, do którego teraz chodzi Maria, od lat przoduje w rankingach szkół średnich w kraju. Jeśli ktoś nie jest laureatem jakiejś olimpiady, nie mówi dobrze po angielsku, nie ma świetnych ocen, nie ma co marzyć o nauce tutaj. W szkole oprócz pięciu zwykłych, trzyletnich klas jest dwuletnia klasa z programem międzynarodowej matury IB (International Baccalaureate), której zdanie otwiera drogę na niemal wszystkie zagraniczne uczelnie.

Gimnazjum jest w tym samym budynku. Maria uczyła się tu w klasie o profilu Middle Years Programme przygotowującym do międzynarodowej matury. Nauka w MYP trwa cztery lata, choć w zwykłym gimnazjum dzieci uczą się trzy lata. Później uczniowie z MYP przechodzą do dwuletniej klasy IB w "Trójce".

W czwartej klasie gimnazjum Maria doszła do wniosku, że nie chce zdawać międzynarodowej matury, bo zamierza zostać malarką i studiować na którejś z uczelni artystycznych w Polsce (zagraniczne uczelnie skreśliła, bo jej zdaniem tylko w Polsce jest ambitnie i trudno). Poza tym, zdaniem Marii, klasa IB nie daje wystarczającej wiedzy humanistycznej, którą każdy artysta powinien posiadać. Po skończeniu gimnazjum postanowiła więc przenieść się do klasy humanistycznej w tym samym liceum. Zaliczyła materiał z pierwszej klasy i we wrześniu 2007 roku weszła, jako nowa uczennica, do klasy IIc.

- Trochę żałowałam, że opuszczam moją starą klasę. Prawie wszyscy poszli do IB - Maria zwija gęste włosy w kok. - Ale uznałam, że jestem na tyle dorosła, że nie będzie problemu z wejściem między obcych ludzi. Nie muszę się nikomu podlizywać, żeby być akceptowaną. Ponieważ nie jestem najlepszym uczniem, a w dodatku jestem dość leniwa, chciałam na wstępie zrobić dobre wrażenie na nauczycielach. Dlatego byłam aktywna na lekcjach. Wiedziałam, że niektórzy uczniowie nazywali mnie za plecami kujonem. Wyczułam, że mają trochę kompleksów wobec tych z MYP i IB, ale co mnie to obchodziło?
Z Dawidem się nie dyskutuje, Tomkowi - nie naraża

- Sama sobie winna - wyrwie się potem komuś z klasy w kierunku nauczycielki.

Bo kto to widział! Przychodzi nowa, powinna siedzieć cicho, obserwować układy, a potem się do nich dostosowywać. Jakby nie widziała, że klasą rządzi loża szyderców - grupka inteligentnych, pewnych siebie, aroganckich chłopaków, którzy potrafią powiedzieć nauczycielce: "A to już skandal, że pani chce mnie dziś pytać! Proszę wywołać kogoś innego, ja nie odpowiadam", i którym zawsze wszystko uchodzi płazem.

Jakby nie zauważyła, że jest jeszcze w klasie grupa mieszkańców internatu, sympatycznych, trzymających się razem ludzi, i nieco zahukana reszta klasy. W klasie jest ponad 30 uczniów, jedni są zamożni, inni niezbyt bogaci, jedni pływają na desce, inni lubią imprezować. Z kimś Maria powinna trzymać.

A ona od pierwszych lekcji chce grać pierwsze skrzypce, wyraża swoje poglądy, dyskutuje. I z kim? Z Dawidem! Wszyscy w klasie wiedzą, że z Dawidem się nie dyskutuje, przynajmniej na polskim. Dawid, syn tłumacza literatury anglojęzycznej, jest piekielnie inteligentny, oczytany i zagnie każdego. Sama Maria przyznaje, że z polskiego Dawid jest może nawet lepszy od niej. I dodaje, że uderzyło ją, że nikt w klasie nie podejmuje z nim sporu.

- Cały czas było czuć ten jej MYP-owy charakter. Irytowała nas trochę - powie mi potem koleżanka z klasy, która chce zachować anonimowość. - Aktywność, wypowiedzi na lekcjach, nadgorliwość w nauce. Kiedyś nauczycielka zadała nam referat, określiła liczbę słów. A Maria na to: "Tylko tyle? W MYP pisaliśmy więcej". Przesadziła wtedy. I miała taki denerwujący ton głosu, gdy wygłaszała swoje, często skrajne, opinie. Ludzie gadali trochę za jej plecami, loża szyderców komentowała jej zachowanie dość głośno.

A jak można tak jawnie lekceważyć Tomka, syna gdyńskiego biznesmena? Gdy na przykład, rozparty w ławce, z opalenizną na nosie i blond włosami zaczesanymi na żel, cały jak z serialu "Beverly Hills 90210", rzuca lekko dowcip na temat Holocaustu - prawie wszyscy się śmieją, a Marysia nie. Głupio robi, bo Tomkowi lepiej się nie narażać. Potem może wyzwać cię na ulicy od pedałów, jak to się zdarzyło jednemu chłopakowi ze szkoły. I nie będzie zważał na to, że idziesz akurat w towarzystwie swojej babci i dziadka, jak tamten chłopak.

To mogła się Maryśka chociaż zbliżyć do Adama, syna rolnika, takiego samego odludka klasowego jak ona. A ona nie. Nie zabiega o akceptację, nie rozmawia z nikim z klasy na przerwach, znika ze swoich chłopakiem albo znajomymi z innych klas. Ubiera się na czarno, nosi glany, słucha progresywnego metalu i rocka, śpiewa we własnym zespole rockowym Defibrylator, maluje obrazy i chce zostać artystką, dostaje się do finału olimpiady z języka polskiego, zwycięża w konkursach plastycznych, prowadzi szkolne radio.

- Niewątpliwie nasza klasa nie była przygotowana na Marię - powie mi Jan Babiński z IIc. - Nie pasowała do wyobrażeń tych, którzy ją opisali na forum Żal.pl.

- Maria psychicznie przerastała IIc - powiedzą mi potem nauczyciele. - Oni byli dla niej za dziecinni, ona dla nich za dorosła.

Imię, nazwisko, nazwa szkoły

- Jakby mnie ktoś w twarz kopnął - wspomina Maria moment, gdy znalazła w internecie wpis na stronie społecznościowego forum www.żal.pl. Strona jest popularna wśród nastolatków. Mogą na niej "wyżalać się" na rodziców, nauczycieli, szkolnych kolegów. Administratorzy strony zachęcają: "Wejdź i wyżal się, nie żałuj sobie".

Przez dwa miesiące Maria nie wiedziała, że koledzy obsmarowali ją w internecie. Że podali na stronie jej imię i nazwisko, napisali, do jakiego liceum chodzi. Sami też byli pewni swojej bezkarności, Dawid pisał swoje posty pod nazwiskiem, Tomek użył pseudonimu, pod którym jest powszechnie znany w szkole. Część uczniów z IIc wiedziała o wpisie, ale milczała. Potem okaże się, że kilka osób radziło chłopakom usunąć wpisy z internetu, bo mogą mieć kłopoty.

W październiku i listopadzie Marysia zaczęła nawiązywać bliższe kontakty z kilkoma kolegami z IIc, rozmawiała też z Dawidem. Okazało się, że mieszkają na tym samym osiedlu w Gdyni i chodzą na tę samą siłownię. Dawid chciał, żeby Marysia wzięła go do szkolnego radia, a ona się zgodziła (- Zna się doskonale na hip-hopie, potrafi mówić o nim z pasją, nie lubię tego gatunku muzyki, ale jestem tolerancyjna i szanuję takich ludzi - mówi Marysia).

Pod koniec listopada, na wywiadówce, ktoś z rodziców mówi, że podobno w internecie krąży niewybredny opis jednej z uczennic z tej klasy. Rodzicom Marii wydaje się nawet, że wymienia imię dziewczyny - Gosia. Mówią o tym przy kolacji.

Marysia lubi Gosię, więc pociesza ją jeszcze tego samego dnia na Gadu-Gadu. I wtedy koleżanka wyjaśnia, kto naprawdę został opisany w internecie, i podaje adres strony Żal.pl.

Późnym wieczorem Maria wchodzi do pokoju rodziców: - To mnie opisali.

Wraca do szkoły dopiero po tygodniu. Wahała się, czy nie odejść. Ale nie. Po pierwsze, pokazałaby wtedy "tym trzem", że wygrali. Po drugie, ma w tej szkole wielu przyjaciół. Po trzecie, w nowej szkole i tak wyszłoby, czemu odeszła ze starej.

Ale Maria chce, by ze szkoły zostali usunięci autorzy wpisu. Rodzice ją popierają, mówią o tym dyrektorowi.
Maria nie wybacza

Rodzice chłopców uważają, że Maria się mści. Mają żal, że nie przyjęła przeprosin ich synów. Uważają, że zrobiono w tej sprawie wszystko, co było można.

Przecież wysłali chłopców do jej domu z kwiatami od razu, gdy sprawa się wydała. Ale nie wpuściła ich. Dawid dzwonił na komórkę, prosił o rozmowę. Odmawiała.

Pierwszego dnia po jej powrocie do szkoły chłopcy stają przed jej ławką. Dawid mówi, jak bardzo jest im przykro, jak głupią rzecz zrobili, ale to są tylko słowa i wszystko da się naprawić. Tomek się nie odzywa, stoi tylko ze spuszczoną głową. Adam nie potrafi ukryć nerwowego rechociku.

- Milczałam, nie przyjęłam przeprosin. Cała sytuacja była żenująca, czułam się przymuszana. Ja nie zamierzam im wybaczać - mówi Maria.

Klasa buzuje. Na pogadanki przychodzi dyrektor szkoły, toczą się dyskusje na lekcjach, ze sprawcami i ofiarą rozmawia szkolny pedagog. Uczniowie IIc są podzieleni. Większość uważa, że Maria powinna wybaczyć, zapomnieć. Mają do niej żal, że jest taka uparta. Tłumaczą, że należy oddzielić czyn od człowieka. Ona milczy, ale czasem nie wytrzymuje: - Co z was za humaniści! Hipokryci! Czynu od człowieka się nie oddziela. Tyle się teraz słyszy o samobójstwach uczniów. Macie szczęście, że jestem silna, bo mogłabym już wisieć na skakance.

- Przesadzasz, Marysia! - klasa ją zakrzykuje.

- Najpierw to był szok dla naszej klasy - mówi Jan Babiński. - Ale sprawa zaczęła się rozmywać. Sprawców nie poddano ostracyzmowi, chcieli sprawiać wrażenie, że im przykro, jednak sądzę, że tak naprawdę nie czuli się winni. Tłumaczyli się swoją głupotą.

- Bardzo się zdziwiłam, że to zrobili - mówi koleżanka z klasy. - Dawid i Tomek to nie jest taki typ chłopaków, oni takich słów nie używają na co dzień. Tomek lubi wprawdzie obgadać dziewczyny idące ulicą, ale robi to cicho i dyskretnie. Dawid to szpaner, pomyślał widocznie, że zrobi coś zabawnego i zyska jeszcze większą popularność w klasie. I nie zauważył, jak przekracza granicę. Adam to tajemnicza osoba, nie należał do loży szyderców, a chyba bardzo chciałby. On to raczej napisał, żeby się przypodobać klasowej elicie.

Chłopak Marii, uczeń tej samej szkoły, gitarzysta w zespole Defibrylator, został razem z nią opisany w internecie. Nie wytrzymuje napięcia wokół dziewczyny. Zrywa z Marią. Zespół się rozpada.

Kto tu jest katem, a kto ofiarą?

Nikt już nie pamięta, ile rad pedagogicznych odbyło się w sprawie skreślenia z listy uczniów Tomka, Dawida i Adama. Pięć lub sześć. Po kilka godzin każda. Były przemówienia do mikrofonu, wystąpienia winnych uczniów ("Z głupoty to zrobiliśmy" - tłumaczą) i rodziców (nie czują się odpowiedzialni za czyny swoich dzieci, zarzucają nauczycielom, że źle je wychowują. "Z pełnym zaufaniem oddaliśmy wam synów w ręce" - mówią). Były łzy Marii przed całym gronem pedagogicznym, gdy musiała opowiedzieć wszystkim, jak bardzo poczuła się zhańbiona ("To straszne upokorzenie, bo ja nigdy nie płaczę przy obcych" - mówi mi Marysia i broda jej drży). Były też łzy nauczycielek ("Poczułam się oszukana - mówi anonimowo jedna z nich. - Okazało się, że ci chłopcy mieli dwie twarze. Dobrych uczniów, inteligentnych, rozumiejących świat, a jednocześnie takich, którzy krzywdzą ludzi. Bo to, co zrobili, było przemyślane, z premedytacją, nieprzypadkowe. I wiedzieli, że mają w klasie poklask").

Rodzice obu stron zarzucają radę pedagogiczną pismami z prośbą o zakończenie całej sprawy, zaprzestanie dręczenia córki, z prośbą o danie chłopcom szansy na poprawę.

Odbywają się też zebrania rodziców uczniów IIc. Ojciec Tomka przyznaje przed innymi, że jego syn popełnił rzecz haniebną i spotka go zasłużona kara. Nie przeprasza jednak za czyn syna. Jednocześnie wraz z rodzicami Dawida chce, by matka i ojciec Marii poprosili dyrektora szkoły o niekaranie ich synów. Mama Marysi płacze i wybiega na korytarz.

- Ani razu podczas tych kilku miesięcy nie padło szczere słowo "przepraszam". Ani ze strony tych chłopaków, bo tych przeprosin w klasie nie traktuję poważnie, ani ze strony rodziców - mówi tata Marii. - Nagle wszystko się odwróciło, cała uwaga się skupiła na Tomku, Dawidzie i Adamie. Oni stali się ofiarami nieustępliwości mojej córki, ona sama zajęła rolę kata. A to oni dokonali gwałtu psychicznego na młodej kobiecie.

W sprawę włącza się samorząd szkolny, we wszystkich klasach zadaje pytanie, czy trzej uczniowie IIc powinni za swój czyn być wyrzuceni ze szkoły. Połowa szkoły zgadza się z usunięciem ich, ale połowa chciałaby, żeby zostali.

Za to grono pedagogiczne jest niemal jednogłośne. Na około 70 nauczycieli obecnych podczas głosowania tylko dwóch lub trzech jest za pozostawieniem uczniów w szkole.

Dopóki decyzja nie zostanie usankcjonowana, Tomek, Dawid i Adam mają prawo nadal chodzić do szkoły.

Bo syn poczuje się skrzywdzony

Rodzice Dawida piszą odwołanie do kuratorium. Na trzech stronach drobnym drukiem wymieniają, jakie błędy proceduralne popełniła szkoła w ciągu ostatnich tygodni. "Postępowanie szkoły w tej sprawie charakteryzuje również brak działań wychowawczych. Były one znikome" - podkreślają. "Najpierw nasz syn został wezwany do dyrektora, gdzie zmuszono go do udzielenia pisemnej odpowiedzi na trzy pytania na papierze z pieczątką szkoły (...) dyrektor polecił naszemu synowi czekać w sekretariacie w pozycji stojącej, kategorycznie zakazując siadać (podkreślone tłustym drukiem)".

- W przypadku nagannego zachowania ucznia zawsze proszę go o pisemne wyjaśnienie - mówi dyrektor Kosakowski i przyznaje: - Kazałem Dawidowi wstać w momencie, kiedy stwierdziłem, że niekulturalny sposób, w jaki siedział na krześle (pozycja półleżąca, z nonszalancko wyciągniętymi nogami), utrudnia przechodzenie osobom znajdującym się w szkolnym sekretariacie. Nad nikim się nie znęcałem.
Rodzice Dawida żalą się jeszcze kuratorowi, że wicedyrektorka szkoły zasugerowała, że syn powinien ten tekst zjeść, a potem zostać przeniesiony do liceum za Gdynią, "żeby miał daleko i mógł wszystko przemyśleć". Uważają też, że kara wykreślenia z listy uczniów "Trójki" jest nieadekwatna do przewinienia, co może spowodować w ich synu "frustrację, poczucie krzywdy i chęć zemsty".

Ojciec Tomka zjawia się kilka razy w szkole i sugeruje nauczycielom, że nie podobają mu się ich metody wychowawcze. Ma powiedzieć jednej z nauczycielek, że jeśli będzie trzymała stronę Marii, jeszcze długo go popamięta. Innej nauczycielce, która na lekcji wspomina o autorach wpisu, mówi, że poddaje syna mobbingowi. Także Tomek wyraża swoją opinię na temat pracy pedagogów "Trójki". - Nie podobają mi się pani metody pracy - mówi do jednej z nauczycielek. (Teraz nikt nie chce tego jednak oficjalnie potwierdzić. - Na co komu rozprawy sądowe z ojcem ucznia? - tłumaczy mi ktoś z grona pedagogicznego).

Także rodzice Adama uważają, że szkoła źle wychowuje ich syna. Ale nie zjawiają się w szkole na wezwanie dyrekcji, utrzymują jedynie kontakt telefoniczny, na radach pedagogicznych chłopak występuje sam w swojej obronie. Jego ojciec, który wiele lat przebywał na emigracji, pisze do departamentu skarg, wniosków i obsługi Rady do spraw Uchodźców przy kancelarii premiera, żaląc się, że w szkole popełniono przestępstwo: "... a mianowicie dręczenia, szykanowania i prześladowania oraz stosowania kary cielesnej (...), a w szczególności bezprawnego przetrzymywania syna Adama i poddanie go nieludzkiemu traktowaniu przez cztery godziny w sekretariacie szkoły".

Kiedy można skreślić ucznia?

Ale Zdzisław Szudrowicz, pomorski kurator oświaty w Gdańsku, czyta wnikliwie pisma od rodziców Dawida, Tomka i Adama i na początku roku 2008 wysyła do szkoły wizytatorkę. Prosi też o opinię specjalistów z Centrum Edukacji Nauczycieli w Gdańsku.

Wizytatorka znajduje w szkolnych dziennikach uchybienia natury proceduralnej, zauważa, że szkoła działała w sprawie Marii niezgodnie ze statutem. Nie rozmawia jednak z Marią ani jej rodzicami, nie spotyka się z nauczycielami z "Trójki". Pracownik z CEN wystawia opinię.

Na tej podstawie Zdzisław Szudrowicz nakazuje przywrócić Adama, Tomka i Dawida w poczet uczniów III LO.

Nie dowiem się, jak brzmi opinia z CEN, jakie błędy pedagogiczne według opinii konsultantki z CEN popełniła szkoła i jak brzmi pismo kuratora do dyrektora szkoły. Pism nie dostali do wglądu nawet nauczyciele III LO, ponieważ kuratorium uznało, że nie są stroną w sprawie. - Tekst uchylenia przez pomorskiego kuratora oświaty mojej decyzji znajduje się w sejfie - mówi dyrektor. - Wizytator z kuratorium powiedziała, że zdaniem prawnika (przepisy kodeksu postępowania administracyjnego) nie mogę, tak jak zamierzałem, przedstawić treści tej decyzji radzie pedagogicznej. Z uwagi na to, że w wielu punktach nie zgadzam się z jej uzasadnieniem, przygotowuję pisemną odpowiedź na decyzję kuratora.

Dowiaduję się więc jedynie z prywatnych rozmów, podczas których wszyscy zastrzegają anonimowość, że wizytatorce nie spodobało się, że zapisy tematów lekcji w IIc nie odzwierciedlały celów wychowawczych. Że jej zdaniem skreślenie uczniów nastąpiło za szybko, bo zgodnie ze statutem szkoły nie zostały wyczerpane "wszystkie możliwości oddziaływania wychowawczego na ucznia". Słyszę też, że pedagog z CEN napisała w opinii, że w duchu chrześcijańskim leży wybaczanie, uczył nas tego ksiądz Tischner, więc jej zdaniem autorom wpisu należy wybaczyć zły postępek i nie wyrzucać ich ze szkoły.

Nauczyciele mają wielki żal do kuratorium.

- Jesteśmy bardzo sfrustrowani - mówi nauczycielka. - Bardzo się przejęliśmy tą sprawą, poświęciliśmy jej dużo czasu i serca, naszym zdaniem postąpiliśmy najlepiej, jak było można. W dzisiejszych czasach skreślenie ucznia z listy to nie wilczy bilet, tylko szansa na odrodzenie, zmianę środowiska. I w tym momencie kuratorium i rodzice stawiają nas pod ścianą, zrzucają na nas całą odpowiedzialność i mówią, że nie umiemy wychowywać. Pokazano nam, że tak naprawdę nie możemy zrobić nic, podjąć żadnej decyzji. A co by się stało, gdybyśmy nie podjęli tak zdecydowanych działań? Oskarżono by nas o bezduszność i niechęć do rozwiązywania problemów.

- A Tomek, Adam i Dawid dostali sygnał, że cokolwiek w życiu zrobią, ujdzie im to płazem - dodaje nauczyciel. - Przecież oni nie zostali wcale ukarani za to, co się stało. Nadal siedzą w tej samej klasie co ich ofiara, nadal czują się tu swobodnie. Jakby nic się nie zmieniło. Mają tylko naganę dyrektora - ale czy sobie coś z niej robią?

- Nikt z kuratorium nie chce z nami rozmawiać, wyjaśnić, co źle robimy - dodaje nauczycielka. - Co to znaczy, że nie zostały wyczerpane wszystkie możliwości oddziaływania wychowawczego na ucznia? Kiedy można skreślić ucznia z listy? Jak kogoś zabije? Albo jak szykanowany kolega popełni samobójstwo?

Przekazuję pytania nauczycieli pomorskiemu kuratorowi oświaty.

- W każdej szkole obowiązuje statut, od tego jest dyrektor i nauczyciele, żeby postępować zgodnie z nim. Uczeń może być skreślony w wypadku zachowania agresywnego lub uwłaczającego godności ucznia lub nauczyciela - wyjaśnia kurator Zdzisław Szudrowicz.

- A tu pana zdaniem nie poniżono uczennicy w wystarczającym stopniu? - pytam. - Czy czytał pan to, co oni napisali o Marii?

- Tylko fragmenty, jednak mam jasny opis tej sytuacji - tłumaczy kurator. - Szkoła nie postąpiła zgodnie ze statutem. Skreślono uczniów bez oddziaływań wychowawczych i wyjaśnień, bez pracy wychowawczej pedagoga i wychowawcy.

- Jakie to działania?

- Rozmowy wychowawcy i pedagoga szkolnego, pewne formy pracy wychowawczej - mówi kurator. - Proszę pani, sprawy wychowawcze w wielu szkołach są naprawdę niedobrze prowadzone. To temat na inną rozmowę.

- Biurokracja przysłoniła chyba kuratorium samego człowieka, nikt zza papierów nie widzi już ofiary tego zdarzenia - dodaję.
- A pani zaraz mówi w takich kategoriach kat i ofiara! Liczy się każdy człowiek. I każdego z nich należy wysłuchać i pomóc - kurator się lekko denerwuje.

Kurator Zdzisław Szudrowicz dwa lata temu był dyrektorem Liceum nr VIII w Gdyni. Stał się sławny na całą Polskę, gdy 19-letnia uczennica jego szkoły tuż przed maturą pozowała nago do "Playboya". Jak wyznała dziennikarzom, została zmuszona przez dyrektora do zabrania papierów ze szkoły. Z odejścia dziewczyny ucieszył się ówczesny kurator oświaty, zdaniem którego uczennica działałaby demoralizująco na młodzież.

Dziś kurator Szudrowicz wyjaśnia mi, że media wtedy kłamały, a dziewczyna zmieniła szkołę na własne życzenie, bez żadnych nacisków.

Rodzice nie chcą rozmawiać

Ojciec Tomka poprosił, żebym wysłała mu pytania mailem. Pytam: "Jak państwo sądzą, dlaczego młody, inteligentny człowiek tak zrobił? Co poczuliście po przeczytaniu tego tekstu? Zażenowanie, oburzenie, wstyd? Czy macie córkę lub siostrzenicę? Pomyśleliście, co by było, gdyby napisano o niej takie rzeczy w internecie? (potem się dowiem, że Tomek ma młodszą siostrę). Czy odbył pan rozmowę z synem? Co syn mówił? Jak został ukarany, jeśli w ogóle? Czy przeprosiliście rodziców Marii i ją samą? Czy Tomek przeprosił koleżankę? Jakie zadośćuczynienie zamierzacie wystosować wobec niej? Czy w tym, co Tomek napisał na temat Marii, poznajecie własne dziecko? Czy oddaliście go pod opiekę psychologa?".

Tata Tomka odpisuje wkrótce, że nie zamierza udzielać mi informacji na temat najbardziej delikatnych, przykrych, intymnych i trudnych przeżyć swojego syna i rodziny.

Ojciec Dawida prosi o dzień do namysłu. Następnego dnia uprzejmym głosem informuje mnie, że nie ma nic do powiedzenia na ten temat, a sprawa została zamknięta.

Rodzice Adama nie odbierają telefonu komórkowego. We wsi pod Elblągiem, gdzie mieszkają, nie mają telefonu stacjonarnego. Jadę tam. W miejscowym sklepiku lekko pijany mężczyzna mówi mi, że ojciec Adama kilka tygodni temu gdzieś wyjechał. Dom jest zamknięty, mama chłopca jest w pracy. Zostawiam jej wizytówkę w drzwiach, proszę o kontakt. Nigdy się nie odezwie.

Z Tomkiem, Adamem i Dawidem nie wolno mi rozmawiać bez zgody ich rodziców, bo są niepełnoletni. Dopiero w tym roku skończą 18 lat.

A Tomek pojechał do Włoch

Wychowawczyni IIc zrezygnowała z prowadzenia klasy. Obecnie uczniowie mają aż dwie wychowawczynie.

Maria jest nadal uczennicą tej klasy.

Podobnie jak Tomek i Adam.

Tylko Dawid przeniósł się do innego liceum w Gdyni.

- Jakby nic się nie stało - Marysia opisuje sytuację w klasie. - Loża szyderców nadal działa. Wiem, że za plecami wciąż dowcipkują na mój temat. Czuję do nich nienawiść, ale staram się o tym często nie myśleć, bo to bardzo męczy.

Klasa Marii została objęta opieką psychologów. Czasem zamiast lekcji przez cały dzień mają warsztaty, podczas których rozmawiają o problemach komunikacji między sobą.

Dyrektor Kosakowski zapowiada wprowadzenie zmian w statucie szkoły. Po wypełnieniu specjalnej ankiety przez uczniów i analizie jej przez przedstawicieli rodziców, uczniów i nauczycieli zostaną wprowadzone nowe zasady, na podstawie których będzie można relegować uczniów ze szkoły. Chce też zorganizować spotkanie przedstawicieli kuratorium z radą pedagogiczną i kontynuować warsztaty psychologiczne.

Tomek na stronie www.grono.pl (forum podobne do Naszej Klasy) umieścił swoje zdjęcia. Wśród fotografii, na których pozuje z kotkiem lub z kolegami i butelką wódki, są też zdjęcia z ostatnich ferii zimowych. Rodzice posłali go do Włoch na narty.
Źródło: Duży Format
0 UP 0 DOWN
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Zobacz posty nieprzeczytane

Skocz do:  

Tagi tematu: co, czyli, dzieje, jaka, jest, liceach, mlodzie, quotzlota, sie


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template BMan1Blue v 0.6 modified by Nasedo
Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 20
Nasze Serwisy:









Informator Miejski:

  • Katalog Firm w Brzegu