Zgadzam się z Roztropkiem Jako maturzysta, nie wiem po co mi było ogólniak, po co studia, teraz po technikum wystarczy zrobić dobry zawód aby być fachowcem w swojej dziedzinie i pracodawcy biją się o siebie. Zgadzam się, że po studiach właśnie ludzie wyjeżdżają do tych garów w GB.
Moi rodzice oczekują, że pójdę na studia, ja też chce iść, gdyż chce zgłębić wiedzę z dziedziny polityki lub prawa (głównie prawo mnie fascynuje). Ale teraz mnóstwo ludzi robi studia, najgorsze gdy są to studia byle jakie na podrzędnych uczelniach, lub w prywatnych gdzie wystarczy zapłacić i ma się mgr.
W mediach głupoty piszą. Spójrz na fora dyskusyjne, gdzie wypowiadają się młodzi inżynierowie po studiach, oraz na ogłoszenia różnych firm. W przypadku inżynierów 90% propozycji pracy to różna odmiana nazwy pośrednika sprzedającego towar na zasadzie prowizji. Owszem są firmy międzynarodowe, gdzie potrzebna jest prawie biegła znajomość języka zachodniego. Aby mieć biegłą znajomość kończy się filologię, a nie politechnikę. Mogę Ci podać przykłady firm we Wrocławiu poszukujących od kilku miesięcy inżynierów po studiach za 900-1000 zł netto (dojazd kosztuje 220 zł). W ten sposób tworzy się mit o braku inżynierów.
Za tyle pracowalam i to na 2 zmiany......i byla to praca tylko dla osob z wyzszym wyksztalceniem, nie jakas tasma. A do kosztow i czasu dojazdu dolicz "przemieszczanie" sie po doskonale rozkopanym miescie Wroclaw! Drugorzedna sprawa jest to, ze obecnie niektorzy pracodawcy wola pracownikow z miasta gdzie miesci sie firma...spotykam sie z tym coraz czesciej i jakos nie moge tego zrozumiec
Jesli chodzi o kwestie jezyka to bede sie upierac, ze jest on konieczny. Pracodawcy
np. w Olawie wola gorzej wyksztalcona kadre, bo moga ja przyuczyc, byle znala j.ang. i najlepiej j.niem. w mowie i pismie!
Lotnik i Radek W mają rację. Na wyższą uczelnię idzie się po wiedzę, po lepsze rozumienie świata, otaczającej nas rzeczywistości. Pracę w wyuczonym zawodzie znajdą nieliczni, nie zawsze z dobrą pensją. Studia, wbrew pozorom, uczą samodzielnego myślenia, zdobywania informacji oraz wiedzy, gdzie potrzebnej informacji szukać. Studia wyrabiają też nasz charakter, inaczej patrzymy na świat, lepiej go rozumiemy. I nawet jeżeli oferują nam pracę jako przedstawiciel handlowy, to dzięki właśnie tej wiedzy będziemy potrafili umiejętnie podejść do klienta i sprzedać mu nasz towar. A co do porównania wiedzy i umiejętności magistrów polskich i amerykańskich (dlaczego wszyscy porównują się z Amerykanami?) to jesteśmy górą. Mój promotor, bywający w świecie, mówił, że polski magister ma znacznie lepszą wiedzę od magistra z USA. Sytuacja odwraca się dopiero na poziomie doktora.
Pogłębiajmy więc swoją wiedzę, żebyśmy nie mówili w czasie burzy, że to Zeus rzuca w ziemię piorunami.
Uniwerek to nie zawodówka, szczególnie gdy mowa o kierunkach humanistycznych i warto może to wziac pod uwagę planując swoja przyszłość. Nikt nie powiedział, że wielu młodych Polaków musi mieć trochę więcej oleju niz wody w mózgu, rzeczywiście możemy stac sie narodem techników i tynkarzy, why not, to tez coś.
Znalezienie pracy zależy od wielu osobniczo zmiennych czynników, z których tylko jeden (z wielu) stanowi zdobyte wykształcenie.
jeżeli będzie się podchodzić do tematu wykształcenia przez przymat późniejszych możliwosci zatrudnienia, to rzeczywiście w Polsce można by wykształcenie zdeprecjonować dokumentnie. Wszak w brzeskiej placówce OHP mgr pedagogiki specjalnej zarabia mniej niż wykształcona w zawodówce pani na taśmie w "Odrze," nie obrażając, rzecz jasna, godności pani z "Odrzańskiej" taśmy. Dopóki w Polsce tak będzie, że wykształcony czlowiek na stanowisku budżetowym będzie zarabiał mniej niż pracownik niewykształcony na stanowisku prywatnym, to pejoratywne głosy o zdobywaniu wykształcenia będa, na pewnej tylko płaszczyźnie, rzecz jasna, uprawnione.
Jeśli jednak spojrzymy na wykształcenie z punktu widzenia poszerzania wiedzy, to jego zdobywanie będzie zawsze i w każdych warunkach czymś pozytywnym.
I jeszzce jedno - sam napisałem o "pani po zawodówce," jednak przestrzegam przed generalizowaniem i stwierdzaniem, że ktoś, kto ukończył ten rodzaj szkoły jest głupi, ma małą wiedzę i nie umie poprawnie po poslku mówić. Ja akurat znam człowieka, który, będąc absolwentem szkoły zawodowej, od jutra mógłby z powodzeniem być przewodnikiem zorganizowanych grup turystycznych w jednym z więszkych miast w Polsce. Facet ma gadane, operuje poprawną polszczyzną, a o historii swego miasta wie więcej, niż ja, wykształcony uniwersytecko człowiek, wiem o historii Brzegu. A zapewniam, że wiem o naszym mieście niemało.
Pozdrawiam, Grzegorz Omelan
W kwestii wyksztalcenia lub jego braku, sprawa wyglada tak....Jesli ktos skonczyl studia-ma sie znac na wszystkim, operowac kilkoma jezykami, miec pokonczone liczne kursy, itd. itp........Natomiast czlowiek z niskim wyksztalceniem jest postrzegany jako prawie nic nie umiejacy, ale mozna w niego zainwestowac i bedzie super specjalista, jesli jeszcze w miedzy czasie okaze sie, ze nie jest wcale taki niedoksztalcony, to zostanie to natychmiast "nagrodzone". Niestety nie jest to praktykowane u tych z wyzszym,bo to przeciez oczywiste, ze musi wiedziec wszystko, a jak niewie, to niech sie doksztalci!
Przepraszam jesli ktos poczul sie urazony, bo niemam nic do ludzi po zawodowkach, czy nawet bez nich........w wiekszosci przypadkow sa to porzadni, pracowici i naprawde fajni ludzie, ktorzy niejednokrotnie bija na glowe tych z wyzszym.....chodzi mi tylko o podejscie pracodawcow do tematu....
no ale to trzeba by było chyba zmienić topik na taki:
"Dlaczego niektórzy pracodawcy nie lubią wykształciuchów",
albo
"Jaki zawód jest najbardziej na topie"
albo
"Czy lepiej iść na studia czy do technikum żeby zarabiać 5 klocków na rękę?"
I wówczas pewnie by nie było sprawy:) A jak pytanie brzmi "W jakim celu kończyć studia?" to odpowiedzi jest wiele, ale chyba wysokość pensji nie powinna być głównym motywatorem i czynnikiem. Bo tego akurat żadne studia na świecie nie gwarantują, może poza Akademiami Dyplomatycznymi i Wojskowymi
Nie chodzi mi o gwarancje, ale o to, ze "wyksztalciuchom" gorzej o ta prace. Zdaje sobie sprawe, ze czasy "czy sie stoi, czy sie lezy 2tys. sie nalezy", ale dlaczego konczac studia mamy cofac sie do tego co bylo przed nimi? Drugie zagrozenie jest takie, ze nie chca zatrudniac "wyksztalciuchow" ponizej ich kwalifikacji, poniewaz p.kierownik ma np. nizsze albo jestesmy malo perspektywiczni, bo tutaj chcemy sie zaczepic, a za miesiac zapewne znajdziemy cos lepszego. Nie interesuje mnie kasa w sensie za 1tys. nie pojde, bo mi sie nie oplaca wstac z lozka, jak to wielu "wyksztalciuchom" sie sunie na usta i nawet mowia to pracodawcy, chodzi mi o to zeby robic to co lubie czyli w miare po kierunku jaki skonczylam. Studia tylko wtedy maja sens, kiedy sie realizujesz w tym co lubisz, na co sie decydowales konczac dane studia. Jesli w trakcie okaze sie, ze to Cie nie interesuje, zmieniasz kierunek, prosta sprawa. Uwazam, ze tylko realizowanie swoich zainteresowan ma sens. Posadzana o odbieganie od tematu..... Stwierdzam, ze oczywiscie studia nalezy konczyc w celu realizowania siebie, tego na czym nam zalezy i dazenia do obranego celu.....niestety jest to bardzo trudne..., ale mam nadzieje, ze warto walczyc....ja ta walke juz podjelam i czekam tylko na pozytywne rozwiazanie, czego sobie i Wam wszystkim zycze!
Pozdrawiam!
Studia tylko wtedy maja sens, kiedy sie realizujesz w tym co lubisz, na co sie decydowales konczac dane studia. Jesli w trakcie okaze sie, ze to Cie nie interesuje, zmieniasz kierunek, prosta sprawa. Uwazam, ze tylko realizowanie swoich zainteresowan ma sens. Posadzana o odbieganie od tematu..... Stwierdzam, ze oczywiscie studia nalezy konczyc w celu realizowania siebie, tego na czym nam zalezy i dazenia do obranego celu.....niestety jest to bardzo trudne..., ale mam nadzieje, ze warto walczyc....ja ta walke juz podjelam i czekam tylko na pozytywne rozwiazanie, czego sobie i Wam wszystkim zycze!
Pozdrawiam!
Realizowanie siebie - to nie tylko praca, większość ludzi pracuje żeby mieć pieniądze i w wolnych chwilach realizować siebie. Roić sobie "pracę w zawodzie" gdy się kończy studia techniczne - od biedy można, z medycyną też można sobie roić, z prawem. Ale cała reszta? O święta naiwności.
"Święta naiwność" nie wyobraza sobie pojscia np. na fizyke, ktorej nienawidzi, i pracy po niej, zeby zarabiac na zycie i realizowanie swoich marzen! Druga sprawa, ze jesli idziesz na studia zeby odbebnic 4-5lat dla kwitu i meczac sie tym co tluka Ci do glowy.....to chyba faktycznie szkoda czasu.
Nie zapominajcie, ale może to taki mały off, że polskie uczelnie są cenione na całym świecie, przeciętny polak porównując go z przeciętnym amerykaninem jest od niego o wiele bardziej inteligentny. Dlatego, dla wykształciuchów jest praca, dobra praca za wielkie pieniądze ale niestety za granicą.
Nie zapominajcie, ale może to taki mały off, że polskie uczelnie są cenione na całym świecie, przeciętny polak porównując go z przeciętnym amerykaninem jest od niego o wiele bardziej inteligentny.
Bochen mylisz dwa pojęcia. Inteligencji przeciętnego obywatela (tu w przypadku USA mogę się z tobą zgodzić, chociaż nie do końca) z prestiżem polskich uczelni w USA. To niby w jakim celu posiadacze tytułu mgr z naszych uczelni na wizie studenckiej w USA zapisują się do szkół typu colleg?? Jeszcze raz zaczynają od szkoły półwyższej? Syn ma w USA przepisany dyplom z naszym zdaniem porządnej politechniki w Polsce. Zakres zagadnień, który musi znać przypisany do tego dyplomu (u nas nie ma takiego wykazu, a w USA jest), a o którym doskonale wie porządny pracodawca jest niestety znacznie szerszy od tego czego nauczył się na tej politechnice. A weź pod uwagę, że są politechniki typu częstochowska, koszalińska itp. I co wtedy powiesz o poziomie wykształcenia?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum