Franku, a gdzie ja wyrażam pogardę wobec kogokolwiek? I nie uogólniaj, dobrze!
Dla mnie Dolny Śląsk nie jest "ueber alles", chociaż to moja mała ojczyzna....
I nie cytuj w przybliżeniu, tylko dokładnie, bo nie można tak uogólniać.
Ja zacytuję w przybliżeniu, że jesteś "ch...", bo słyszałem, że ktoś wołał do Ciebie "wuju", czy jakoś tak. Oczywiście tak nie myślę ale chodzi mi o zasadę przybliżonego cytowania
Barto, ależ o Ciebie najmniej chodzi - przecież np JJ i ja twierdzimy, że z Tobą siądziemy do stoła .
Cytat? Ale nie z Ciebie (dosłowny):
Cytat:
Nie życzę sobie by Kaczor mi słońce zasłaniał i to za moje podatki .Dajcie tę kasę na ubezpieczenia dla wolontariuszy chcących pomagać w naszym schronisku dla zwierząt. Na taki pożyteczny cel miasto kasy żałuje , ale wydaje lekką rąsią na wątpliwą przyjemność oglądania nie grubego a okrągłogłowego Kaczora. Ja dziękuję i nie pozwalam na marnowanie moich pieniędzy.Kaczor du bist nicht ein Niederschlesier ! Bitte gehen zuruck nach Warschau !
Cytat:
Nie czuję misji szerzenia poprawnej polszczyzny , ale jako patriota lokalny zwracam uwagę na to by mój Region czyli Śląsk Opolski i Dolny ( ten drugi jest bardziej właściwy) nie był w jakikolwiek sposób szkalowany. Tyle w tym temacie.
I na przykład:
Cytat:
I o to chodzi , Nieder Schlesien uber alles !
Jak myślisz, pedagog, który głosi hasła o BRAKU poczucia misji szerzenia poprawnej polszczyzny, powinien "wyciągać łapy po kasę" od polskich podatników? Przecież to BEZCZELNOŚĆ (najdelikatniej rozumiana ).
A co do "wujków" - nie przejmuj się . Różne rzeczy słyszałem, na swój temat też. Nie tylko o "wujkach"
KURDE 9.15! SIO FRANEK DO GAWĘDY (szlacheckiej ) <STOP>
Ostatnio zmieniony przez Franco Zarrazzo 2011-03-03, 09:16, w całości zmieniany 3 razy
Bartku, po tej zacytowanej przez Franco wypowiedzi o "szerzeniu poprawnej polszczyzny" Twój Brat powinien się natychmiast zwolnić z pracy. Jego "misją" jako nauczyciela jest własnie szerzenie poprawnej polszczyzny. To kompromitacja i żenada. Przypominam też, że obecnie, czy to się komuś podoba czy nie, Warszawa jest stolicą Polski. Poza tym takie maniakalne pisanie i to po niemiecku jasno pokazuje, że Mulder gardzi polskością i usiłuje tu kreować jakieś zastępcze "tożsamości".
Ostatnio zmieniony przez Jacek Jastrzębski 2011-03-03, 09:19, w całości zmieniany 1 raz
Mural powinien chwalić nasze miasto , jako ogród. My narzekamy , ale dla przyjezdnych Brzeg wydaje się nadal bardzo zielonym miastem, zatem napis na murze z widokiem Brzegu :" Gruss aus schone Gartenstadt Brieg" , czy jakoś tak po polsku.
Ostatnio zmieniony przez Franco Zarrazzo 2011-03-03, 09:53, w całości zmieniany 2 razy
Samo miejsce urodzenia to trochę za mało aby mówić o rakietnictwie kresowym!!!
A pewnie, że mało i gdyby nie fakt, że Simienowicz był magistrem (kiedyś to było dużo więcej niż dziś) Uniwersytetu Wileńskiego nawet bym o tym nie wspomniał.
Widzę, że dalej próbujecie gówno ze skórki obierać. Mulder oczywiście jak zwykle wypisuje bzdury powołując się na pamiętnik Józefa Jaszowskiego, który w omawianym okresie przestał już mieć z rakietnikami cokolwiek wspólnego bo to właśnie jego bateria konna była przezbrojona na art. konwencjonalną jako, że wobec wprowadzenia rakiet nowego typu (w odróżnieniu od dotychczasowych śmiesznych rac) zdecydowano się wyłącznie na jednostki rakietowe piesze.
Cytat:
Niezorientowany czytelnik czytając tekst , nie byle kogo, bo pracownika naukowego, powinien wiedzieć, że opiewany tu korpus rakietowy, to w rzeczywistości bateria piesza i bateria konna. Ta ostatnia została przezbrojona na prośbę jej dowódcy w " (...) ośm dział trzyfuntowych tureckich (...)", jak pisał w swych pamiętnikach Józef Jaszowski ( "Pamiętnik dowódcy rakietników polskich" )., dowódca konnej baterii "rakietowej".
Tak więc niezorientowanemu czytelnikowi należy uświadomić, że wspominany przez Ciebie korpus rakietowy dotyczy organizacji wojska polskiego sprzed wojny polsko-rosyjskiej, i że w kulminacyjnej fazie wojny prawie każda większa polska formacja wojskowa dysponowała pododdziałem rakietowym a samej Warszawy broniło ponad 1000 rozmieszczonych w kilku strategicznych punktach rakiet - liczba na owe czasy chyba nieosiągalna dla żadnej innej armii europejskiej.
Ostatnio zmieniony przez Gaderep 2011-03-03, 13:25, w całości zmieniany 1 raz
"jakoś tak po polsku"? Jak rozumiem to po prostu problem Muldera z pisaniem po polsku, czyli w dla Niego chyba obcym języku. Skoro nie chce uczyć poprawnej polszczyzny, nie podoba mu się Warszawa, to po co tu jeszcze siedzi i się męczy? Granica polsko-niemiecka jest przecież otwarta. Nikogo tu siłą nie trzymamy.
Ostatnio zmieniony przez Jacek Jastrzębski 2011-03-03, 10:00, w całości zmieniany 1 raz
Ciekawa dyskusja. Dzięki niej wiemy, że Hitler doszedł do władzy dzięki niemieckiej kulturze i wbrew woli katolików. Kresy zaś (rozumiane jako przestrzeń między Bugiem, a Japonią) są/ były czymś na kształt doliny krzemowej. Prawie jak posiedzenie kolegium IPN
Dzięki niej wiemy, że Hitler doszedł do władzy dzięki niemieckiej kulturze i wbrew woli katolików
Zawsze byłem pełen "podziwu" (czyt. "przerażenia") nad umiejętnościami analitycznymi towarzysza Barcickiego...
Marcim B. napisał/a:
Kresy zaś (rozumiane jako przestrzeń między Bugiem, a Japonią) są/ były czymś na kształt doliny krzemowej.
Nie wiem, co wy tam, towarzyszu "wiecie", dzięki tej dyskusji, natomiast ja utwierdzam swoją wiedzę w temacie genezy techniki rakietowej. Pod Legnicą podobnoż też dymy i fajerwerki ze wschodu zestrachały dzielne rycecrstwo.
Po raz kolejny zwracam się do towarzysza z prośbą o zapoznanie się z metodami analizy zjawisk historyczno-społeczno-kulturowych i zapoznanie się ze szkodliwością stosowania w tychże badaniach redukcji właściwej naukom przyrodniczym.
Na towarzysza przykładzie jasno i wyraźnie widać, że stosowanie redukcji przynosi opłakane efekty pedagogiczne.
Nawiasem mówiąc, średnio inteligenty czytelnik tej dyskusji i czytelnik fekaliotonów w pewnej gazecie, powinien stwierdzić wyraźny dysonans pomiędzy bełkotem o "dziwnym narodzie wymachującym szabelką", a "nowoczesnymi oddziałami wojska polskiego" - taka antypoda dla bolszewickiej retoryki o szarżach z kosami na armaty podczas wszystkich powstań (i z szabelkami na czołgi w 1939).
Kultura, to też sposób postrzegania środowiska w kategoriach zasobów dostępnych do działania. Kwestią sporną jest umiejętność odpowiedniego wykorzystania "środowiska"....
Ostatnio zmieniony przez Franco Zarrazzo 2011-03-03, 10:27, w całości zmieniany 2 razy
Po raz kolejny zwracam się do towarzysza z prośbą o zapoznanie się z metodami analizy zjawisk historyczno-społeczno-kulturowych i zapoznanie się ze szkodliwością stosowania w tychże badaniach redukcji właściwej naukom przyrodniczym.
Dobra, Franiu Zbadaj swoje DNA
"A czy jest możliwe, że geny warunkują na przykład rodzaj temperamentu? Weźmy – zacietrzewienie?
Jeśli mnie pani pyta o stan wiedzy, to powiem, że nie wiadomo. Ale jeśli pani pyta, czy jest to prawdopodobne, to powiem, że tak. Myślę też, że dlatego taki mamy kłopot z Rosjanami, tak ich kochamy i nienawidzimy jednocześnie, bo widzimy w nich siebie. Swoje cechy w takim natężeniu, że wydają nam się karykaturalne. Zamiłowanie do krzykliwości w sensie estetycznym, jakaś wylewność, nazwijmy ją wręcz pijacką. Stawianie rodziny, przyjaciół ponad społeczeństwo. Skłonność do anarchizmu i niecenienie państwa. To u nas też widać. To jest i nasza twarz. Im dalej na zachód, tym tego mniej."
Jak rozumiem, wynik ma mi dać odpowiedź na temat mojej tożsamości?
....
EDIT:
Cytat:
Wyłapałem jeden charakterystyczny dla zachodu gen z grupy P, ale według dzisiejszej wiedzy posiadanie tego genu przekłada się jedynie na podatność na zakażenie bąblowcem, który dewastuje wątrobę, a czasami też na konflikty serologiczne między matką a płodem. Ciekawy gen: rozrzedza się w odwrotnym kierunku niż inne. Wyobraźmy sobie wykres z bardzo stromą linią, we Włoszech prawie wszyscy mają ten gen, w Niemczech ma go wielu, a na Kaukazie, czyli na drugim końcu skali, prawie nikt. Wrocławianie mają ten gen w podobnych proporcjach co berlińczycy, i pewnie jest to spuścizna po breslauerach.
Fajnie . Do tej pory rozmawialiśmy o uwarunkowaniach kulturowych, Teraz cofamy się o prawie 200 lat i wracamy do podstaw nauki o "rasie panów". Antropologii fizycznej?
Teoretycznie jestem z linii kaukaskiej.
Poza tym, oprócz tego podatnego genu, nic ogólnie nowego się nie dowiedziałem (symboli genów i tak nie pamiętam). Że krew i geny przemieszane w środkowej Europie?
Nie zdawałem sobie sprawy, że świadomość takiego stanu rzeczy towarzysze uzyskujądopiero po lekturze "Polityki".
Wrzucę coś, chyba w innym wątku. O "Tragedii Śląskiej". Ciekawe, jakie geny zasiała Armia Czerwona. Może dzisiejsi potomkowie "Dolnoślązaków" nawet nie wiedzą, że mają w sobie jakieś geny kaukaskie?
Sorki - temat trudny, ale towarzysz sam kieruje myślenie na takie, a nie inne tory.
A moja wątroba na szczęście jest zagrożona z innych przyczyn.
Co do temperamentu - wydaje mi się, że nieco dalej na zachód, niż Niemcy , temperament wyraźnie ulega ociepleniu. Na południe też. Poza tym antropologia kulturowa wyraźnie wskazuje na różnice temperamentu pomiędzy "zimną" kulturą europejską, a np. temperamentem Argentyńczyków (mówi się nawet o lekcji uczuć dla Europy). Pan naukowiec najwyraźniej jakiś niedouczony - kolejny redukcjonista ?
Ale tego pewnikiem w "Polityce" nie było ? Nie wiem - nie jestem jej czytelnikiem.
Ostatnio zmieniony przez Franco Zarrazzo 2011-03-03, 13:59, w całości zmieniany 6 razy
A potem zmierzą Ci jeszcze czaszkę, długość ucha, stopy, dłoni czy co tam jeszcze z antropometrii do selekcji rasowej im potrzebne. Franco - zbadaj się z ciekawości, a nuż na rasę "panów" się załapiesz
Pan profesor zażartował sobie raczej z tymi Breslauerami. Minęły dopiero dwa pokolenia - gdyby ten "berliński" gen miał być spadkiem po wrocławskich autochtonach to po pierwsze - większość urodzonych po wojnie powinna być potomkami tychże (króliki jakieś, czy co?) po drugie - gen ten nie byłby rozmyty. Czas domieszania genu dość łatwo określić właśnie przez jego tak zwane rozmycie. Natomiast jest faktem, że polska ludność miejska ma genetycznie dużo wspólnego z Niemcami ale na to złożyły się lata całe, począwszy od lokowania miast na prawie magdeburskim przez Głuchoniemców (czyli tak zwanych z niemiecka Taubdeutsche'rów) przez całe lata osadnictwa niemieckiego w Rzplitej po okresy wspólnego życia w ramach Polski porozbiorowej. Ja, urodzony we Wrocławiu, niemieckie geny mam po prababce - Niemce z Alzacji, która przyjechała do CK Rzeszowa jako guwernantka. Gdyby pan profesor przebadał mieszkańców podwrocławskich wsi to by mu wyszło, że najbliżej mamy do Ukrainy (co też nie byłoby prawdą).
Gdyby pan profesor przebadał mieszkańców podwrocławskich wsi to by mu wyszło, że najbliżej mamy do Ukrainy (co też nie byłoby prawdą).
Podobnożnajwięcej językowych podobieństw jest właśnie między językiem ukraińskim, a polskim. Dużo więcej, niż między polskim, a rosyjskim.
Matka się urodziła jeszcze w mieście trzech kultur - Hrubieszowie. Wg. wspomnień Babki, do wojny sobie jakoś tam wspólnie żyli Żydzi, Ukraińcy i Polacy. Ze strony Ojca, to już trudniejsza sprawa - Tarnopol, Borszczów, ale jednak kulturowo - polskie korzenie.
Ostatnio zmieniony przez Franco Zarrazzo 2011-03-03, 14:10, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum