Wysłany: 2007-03-25, 21:51 Co sprawia wam największą radość?
Bardzo ciekawi mnie co w życiu sprawia wam największą radość...co przynosi uśmiech i lekkość na każdy dzień? Można to potraktować też jako pytanie o wasz motor do działania...
Mi ogromną radość sprawia uśmiech drugiej osoby i wschodzące Słońce oraz bezsensowne rozmowy z ludźmi, których kocham taką ogromną , przyjacielską miłością! i jeszcze to uczucie jak się budzisz i czujesz,że Twoje ciało wypełnia się czymś nieokreślonym co powoduje skurcz żołądka z radości ale nie wiadomo czemu...taki bodziec chyba od aniołów stróżów, którzy informują,że będą czuwać cały dzień?
A jak jest u was z tym?
Zdecydowanie.. jesteś wielka.. to najważniejsza rzecz ..z tych altruistycznych..
Aithne napisał/a:
bezsensowne rozmowy z ludźmi
cały bezsens w nich.. że nagle sobie człowiek uświadamia, że dają one mu sens...
Aithne napisał/a:
A jak jest u was z tym?
Ach...bo jeszcze u mnie coś takiego tylko dla mnie...
Muzyka..kiedy odnajduję się w niej o ona odnajduję się we mnie.. kiedy każdy dźwięk ciało moje w ruch wprowadza..i ciało moje, palce...nogi..brzuch..usta ...muzykę jakby tworzą wtedy czuję się szczęśliwy, wolny i niezależny...
Ale kwintesencją tego co może sprawiać radość jest kiedy możemy dać radość innym..a to przez uśmiech..a to przez słowo, którego geneza w szczerym uczuciu drzemie...
największą radość sprawiają mi ludzkie oczy, uwielbiam z nich czytać każdą treść. Radość dają mi także osobowości, te pozytywne, magiczne, co metaforę za swój styl przyjmują. Szczęściem są mi także zwycięstwa sportowe, zwłaszcza nad tymi, którzy kpią z początku. Ja bym mógł przeleżeć całe życie patrząc się w niebo, ale nie sam...
Cieszę się szczęściem innych i to mi daje prawdziwą satysfakcję, tak jak to, kiedy mogę kogoś uszczęśliwiać, kiedy potrafię współczuć z innym człowiekiem. Widzieliście jak wielkie i błyszczące są oczy dziecka na widok cukierka? To właśnie zadowolenia z takich błahostek brakuje człowiekowi na co dzień. Zadowolenia z tego, że świeci słońce. Zapominamy, że życie dane jest nam przeżyć raz, a niektórym zdecydowanie brakuje szaleństwa odwagi.
Muzyka..kiedy odnajduję się w niej o ona odnajduję się we mnie.. kiedy każdy dźwięk ciało moje w ruch wprowadza..
Muzyka no właśnie ...to jest ten bodziec...uwielbiam mieć na uszach coś anielskiego i iść tak przed siebie i patrzeć na tą rzeczywistość w inny sposób...
Włóczykij napisał/a:
Ja bym mógł przeleżeć całe życie patrząc się w niebo, ale nie sam...
Niebo ... ta przestrzeń...ktoś powiedział mi kiedyś,że jeśli czułabym się czymś przygnieciona lub ograniczona to powinnam natychmiast położyć się na najbliższej kępce trawy i patrzeć w niebo wyobrażając sobie,że ten bezmiar i nieograniczoność to właśnie ja
Najpiękniej patrzy się w niebo na kępie... nie wiem jakoś tak ukochałam sobie to miejsce
smooth napisał/a:
cały bezsens w nich.. że nagle sobie człowiek uświadamia, że dają one mu sens...
Cieszę się szczęściem innych i to mi daje prawdziwą satysfakcję, tak jak to, kiedy mogę kogoś uszczęśliwiać, kiedy potrafię współczuć z innym człowiekiem
sorry Indra, ale takie coś zalatuje mi komercją(niekoniecznie uważam, że zaliczasz się do grupy, która w następnych zdaniach opiszę). Wszyscy dookoła twierdzą, że żyją szczęściem innych, ale czy ktoś wytłumaczy mi jak jest możliwe cieszyć się czyimś życiem, kiedy nasze jest podupadłe? A drugie pytanie brzmi: ile tego szczęścia w drugiej osoby pochodzi od nas, kiedy jest ona w "rozsypce", a ile gdy za "bóstwo" ją uważamy?
Garudziszczanie jeden zwłóczykijany.. jakbyś nie zauważył.. mniej więcej wszyscy poza Tobą. ja..Indra..Aithine..wyraziliśmy podobne zdanie o szczęściu i jego źródle..
Możesz mi wytłumaczyć (na pw albo gg najlepiej) dlaczego akurat Indry słowa wzburzyły Twój intelekt ...tudzież emocje..koniecznie..pw lub gg..bo to zbyt piękny wątek żeby go zakłócać ...
Wszyscy dookoła twierdzą, że żyją szczęściem innych, ale czy ktoś wytłumaczy mi jak jest możliwe cieszyć się czyimś życiem, kiedy nasze jest podupadłe?
To jest właśnie ten bodziec, który każe nam żyć.. Popycha nas do działania i życia wbrew wszystkim i wszystkiemu.. Nie wmówisz mi, że kiedyś robisz coś co przynosi innym radość nie sprawia Ci satysfakcji, ale nie z Twojej docenionej pracy tylko z licznych uśmiechów na twarzach (niejednokrotnie) obcych osób. W moim przypadku tak właśnie jest.
Przytoczę jeszcze jeden fragment z "Nieznośnej lekkości bytu":
"Nigdy nie będziemy mogli z całą pewnością stwierdzić, na ile nasze stosunki z innymi ludźmi są wynikiem naszych uczuć, miłości, nienawiści, dobroci lub złości, a na ile są spowodowane stosunkiem sił pomiędzy nami a nimi.
Prawdziwa dobroć człowieka może sie wyrazić w sposób absolutnie czysty i wolny tylko w stosunku do tego, kto nie reprezentuje żadnej siły"
Ostatnio zmieniony przez Indra 2007-03-25, 22:43, w całości zmieniany 1 raz
Z tą radością , którą sprawiamy innym jest tak,że jeśli to jest w zgodzie z nami to wtedy jesteśmy w stanie się cieszyć radością innych.Bo to jest lekko chore (bez personalizacji), kiedy człowiek cieszy się cudzym życiem a sam swoim nie potrafi się zająć...To jest wielka radość kiedy sprawi ,że na twarzy innych pojawia się uśmiech ale najpiękniejsze jest to wtedy, kiedy powstaje to bez naszego celu, kiedy nie zakładamy,że zrobimy coś aby wywołać uśmiech innych.To byłoby hipokryzją pewnego rodzaju.Takie jest oczywiście moje zdanie w tej kwestii.I trzeba rozróżnić szczęście od radości...Bo szczęście to stan ciągły, który nie podlega wahaniom...szczęśliwi czujemy się tak albo nie , niezależnie od zewnętrznych czynników.A radością jest to co życie nam przynosi i dopełnia nasze szczęście ale buduje ułudę szczęścia jako materii kruchej u tych, którzy szczęśliwi nie czują się...Tuta chodzi w tym temacie o nasze radości..
a wiecie co przypomniało się mi jeszcze...ogromną radość sprawia mi przebiegnięcie paru kilometrów w parku wolności i wejście do domciu spoconej
i z samego rana...kubek(obowiązkowo 0,5l) zielonej herbatki z miodem...pycha...i jaka radocha przy parzeniu
jeśli radość z dawania szczęścia drugiemu człowiekowi jest komercyjna to ja jestem i chce być komercyjna i życzyłabym sobie, żeby wszyscy byli tacy komercyjni właśnie
Nie ma większej radości od dawania. Zawsze może być Ci odebrane to co masz, a nigdy to co dajesz. Prowadzi to do stwierdzenia, że to co daje nam prawdziwą radość jest nienamacalne i nikt nam nie może tego odebrać.
Największą radość sprawia mi to, że gdy rozglądam się dookoła siebie dostatecznie uważnie, dostrzegam, że jestem najszczęśliwsza na świecie
[ Dodano: 2007-03-25, 22:58 ]
Aithne napisał/a:
ogromną radość sprawia mi przebiegnięcie paru kilometrów w parku wolności i wejście do domciu spoconej
ooooo to to to zwłaszcza po dłuższej przerwie w ćwiczeniu, odczuwam dziką radość z takiego mocnego zmęczenia się i spocenia
[ Dodano: 2007-03-25, 23:09 ]
No i to co typowe dla niedzieli sprawia mi wielką radość czyli : Spokojne leniwe popołudnie, słońce świecące w twarz i chylące się lekko ku zachodowi, mocna kawa z mlekiem oraz chillout i smooth jazz w radiu , do tego może być jakaś lektura lub praca.
Sama wiosna i budzące się życie to jedna wielka radość
Największą radość sprawia mi muzyka, uwielbiam słuchać, wczuwać się w nią, grać, śpiewać... uwielbiam wszystko co towarzyszy muzyce. Często wyszukuję w internecie tabulatury i słowa ulubionych piosenek, przy akompaniamencie gitary śpiewam sobie, uwielbiam również karaoke Często, kiedy jest mi smutno włączam głośną muzykę, kładę się na łóżku (w lecie na trawie w ogródku - wolę tą opcję, bo bardzo lubię zapach trawy i roślin, lubię czuć ziemię ahhh...) zamykam oczy i wsłuchuję się w te piękne dźwięki...
Również lubię sprawiać uśmiech na twarzy innej osoby - nie chodzi tutaj o prometejskie postępowanie - to bardziej snobistyczne - sprawiając komuś radość czuję się potrzebna i widzę, że chociażby dla jednego uśmiechu warto jest żyć. Uwielbiam śmiejące się oczy, radość jaka z nich się wydobywa i wprost krzyczy, oczy są magiczne.
Wielką radość sprawia mi również przebywanie z ludźmi, konfrontacja, często też wyzwania jakie mi rzucają.
Największą zaś radość odczuwam, kiedy widzę, że dokonałam postępy i kiedy widzę, że moja praca, działania przynoszą rezultaty. Nic mnie tak nie satysfakcjonuje jak widoczne zmiany na lepsze. Często są motorem do dalszych działań.
Radość przynosi mi również przebywanie w miejscach z których bije życie, np. parki, uwielbiam podziwiać życie i Ziemię, jak się budzi świat...
Zawsze również lubię być doceniana... Najbardziej nie znoszę pomijania moich zasług... Bardzo się wtedy denerwuję...
Jeszcze wiele mogłabym pisać, gdyż często mały gest może wywołać u mnie wielki uśmiech i przywołać szczęście drzemiące na co dzień w sercu.
Mogę z całą pewnością powiedzieć, że radość sprawia fakt, że żyję i mogę doświadczać, odkrywać, wierzyć bezgranicznie, całą sobą - i tak właśnie staram się do robić, nigdy połowicznie.
Radość również sprawiają przypadki - lubię zaskoczenie, nigdy nie mogę być pewna, co się stanie...
Zawsze, kiedy się zabieram do zakończenia coś mi się przypomina...
Dobra, koniec, bo miejsca nie starczy...
Wiecie co jeszcze sprawia mi nieocenioną radość? Usiąść na balkonie w letnią, bezchmurną noc z kubkiem herbaty rękach.. przykryć się kocem i podziwiać niebo usiane gwiazdami Chciałabym, żeby już było lato..
To jest to...przychodzisz do domu po paru godzinach wysiłku fizycznego...nie wiesz gdzie masz nogi a tutaj od progu wita cię słodka nuta ciszy i relaksu...Ta wanna pełna ciepłej , aromatycznej wody a obok kubek z przepyszną herbatą i świadomość kolejnego , niesamowitego dnia , który to można zapisać w dziale przeżyty z dziecinną radością w objęciach uśmiechu i zabawy! W takich momentach serduszko wypełnia się mi ciepłą rozkoszą i trwam...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum