A ja słucham wszystkiego co mi gdzieś do ucha wpadnie, wiec nie zdziwcie się drodzy brzeżanie gdy pewnego dnia, gdy będziecie mieli próbę zjawię się u was i zacznę z zaciekawieniem słuchać... jedni już sie tak zdziwili a jak miałbym wymienić jakieś gatunki to były by to: po pierwsze szerokie pasmo metalu, a potem rock, progressiv, jazz, blues, klasyka, pop, rap, hip-hop, techno, punk rock i co mi się tylko przez uszy przewinie, byle by mnie zaciekawiło
a tak Całkiem konkretniej to: Behemoth(PL), Vital Remains, Necrophagist, Totem (PL), The Project Hate MCMXCIX, Kataklysm, Vomitorius[*], Thy Disease(PL), Nazgul, Dimmu Borgir (wiem że to siara, ale...), Cradle of Filth (głownie za płytę Midian), Coma, VTT, J.S Bach, Emilliana Torrini, Pussycat Dolls, Black Eyed Peas, Outkast i jeszcze masę innych... pewnie wyjdą gdzieś w tematach na jaw
1. Metallica
2. Iron Maiden
3. U2
4. Pink Floyd
5. Ira
6. Led Zeppelin
7. Hunter
8. Hammerfall
9. Dżem
10. to takie trochę samouwielbienie ale muzykę swojego zespołu :d - Overlorda
Ostatnio zmieniony przez Grzechu_Overlord 2007-01-11, 23:53, w całości zmieniany 1 raz
U mnie na pierwszym miejscu oczywiście DT na przemian z LTE oraz twórczość solowa Petrucciego. Potem Grave Digger, Metallica, Hammerfall, Helloween, Joe Satriani, Malmsteen (kolejność przypadkowa)
Zobaczyłam właśnie przed chwilą, jakie zespoły wypisałam prawie rok temu zapisując ten temat miałam bardzo zawężone gusta... teraz moja lista z pewnością diametralnie się zmieniła i chyba wymieniłabym z nich w mojej nowej liście tylko Guano Apes, chociaż w ciągu tego roku spadł u mnie z tej zaszczytnej pierwszej dziesiątki. Muszę przede wszystkim powiedzieć, że bardzo doceniłam Smooth Jazz i Chill Out (Lemongrass), za którym wprost przepadam, zwłaszcza, kiedy się chcę zrelaksować bądź skupić na nauce. klasycznego rocka, typu Guns N'Roses, Led Zeppelin, ale także takie zespoły, gatunku muzyki których nie potrafię określić (Tool)... oczywiście jeszcze wiele innych. Nie mogę jednak w dalszym ciągu zapomnieć o punk rocku...
najnowszy 10.000 days powoduje niemaly damage w glowie
żałuję, ale nie miałam kiedy dokładnie przesłuchać (1 raz to za mało), za dużo mi się pojawiło muzyki w zbyt małym odstępie czasu (ale nie narzekam ), a żeby całkowicie poznać album trzeba przesłuchać kilka razy... ale na pewno w niedługim czasie się za to wezmę
P.S. "Lateralus" był najlepszą płytą do pojawienia się "10 000 Days" (co niezmienia faktu że Lateralus JEST genialną płytą) oni wciąż jeszcze tworzą coraz lepiej z płyty na płytę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum