Niech więcej ludzi pisze w tym temacie bo bym sobie z kimś podyskutował. Adyk ale ten link jest o poprzednim sezonie więc niewidze powodu żeby w tym temacie niepisać.
Dobra, bez zbędnego pitolenia - NJN ostatnio znowu wrąbało tym razem z Philadelphią zaś to co dzisiaj zrobił jeden z zawodników Portland to już parodia, 96-96 2sekundy do końca, minął bodajże Barbose i popędził prosto na kosz, wyskoczył do wsadu i wrzucił piłkę prosto w obręcz. Jak wiadomo Phoenix w dogrywce wygrała. Tyle ode mnie. Ciao
Uwaga Złamany został REGULAMIN Nie używamy wulgaryzmów i slangu na forum
Moderowany przez smooth:
Proszę nie używać przekleństw i podanie długiego prefiksu oraz **** nie rozwiązuje problemu. Szukamy słów zastępczych. Poprawiłem wulgaryzm.
Ostatnio zmieniony przez smooth 2007-02-07, 22:37, w całości zmieniany 1 raz
Też jestem fanem Netsów ale to głównie za sprawą Cartera. Niestety nie idzie im w tym sezonie już parę razy przegrali mecz małą różnicą pkt bo drużyna przeciwna trafiła w ostatniej sekundzie. Co do Kobego to też go nie lubię ale trzeba przyznać, że zmienia on swój styl gry i zaczyna grać jak przystało na prawdziwą gwiazdę. Zaczyna podawać co owocuje dobrymi wynikami.
Ja z NBA nie lubię tylko San Antonio Spurs a to dla tego że gra tam Parker i Ginobili których bardzo nie lubię.
Ostatnio zmieniony przez Gwidon 2007-02-23, 21:48, w całości zmieniany 1 raz
a to dla tego że gra tam Parker i Ginobili których
powiedz czemu ich nie lubisz czy dlatego ze nie pasuja do gwiazd NBA bo nie sa ze stanow czy jakos tak
Nie bo nie jestem uprzedzony do graczy z za granicy. Ja po prostu nie lubię stylu gry San Antonio za Dunkanem też nie przepadam. Powiem też że Ginobili denerwował mnie na olimpiadzie, nie mówię tutaj o tym że wygrali z USA bo USA było słabe ale o całości. Nie wiem czemu tyle ludzi się tak nimi podnieca. Może Parker coraz mniej mnie denerwuje ale Ginobili to działa na mnie jak płachta na byka. Zdenerwowało mnie też to że do zeszłorocznego meczu gwiazd dostał się tylko i wyłącznie dlatego że Popovic był trenerem a na ten mecz zasługiwało o wiele więcej zawodników na pewno lepiej grających niż Ginobili (nie chodzi mi tutaj o wsady). Uważam że oni są przeciętni są po prostu dobrymi wyrobnikami i nie podoba mi się to że kreują ich na gwiazdy, którymi nie są.
Ostatnio zmieniony przez Gwidon 2007-02-24, 00:27, w całości zmieniany 1 raz
A te gwiazdy ile zdobyły tytułów?? LeBron? Carmelo Anthony? Allen Iverson? Bryant-ma 3 pierścienie ale to było wtedy jak zachowywał się jak normalny człowiek i kiedy był Shaq, Paul Pierce? można tak wiele wymieniać.Co z tego że media się nimi zachwycają,mają status gwiazdy,wspaniale grają- tu do tego nie ma najmniejszej wątpliwości. Niech najpierw zdobędą tutuł mistrzowski i niech mają status gwiazdy a tak zawsze przed sezonem wielkie nadzieje,typowania. Bardzo ciekawe stwierdzenie z tym,że lepiej grają czyli jednak zdobywanie 30-40 pkt i,że maja głośniejsze nazwiska to jednak ma znaczenie.
Lebron gra od kilku sezonów, Anthony to samo, Iverson miał pecha bo trafił do philadelfii tak samo jak Pierce i Garnet. Koeby miał Shaqa bo teraz gdy nie ma go w LAL to jakoś nie potrafi wygrać pierścienia.
Wystarczy zobaczyć na statystyki Ginobiliego on nie jest rewelacyjnym strzelcem a rzucenie 30 - 40 pkt zdażyś może się każdemu zawodnikowi.
Charles Barkley też nigdy nie wygrał pierścienia co nie świadczy o tym że był słabym graczem.
Zgadzam się,że gra Spurs nie porywa ale jest skuteczna,to wynika z ich składu,nie ma u nich lidera z prawdziwego zdarzenia.W jedym meczu liderem może być Duncan,Parker,Ginobilli,Finley a innym razem tacy emeryci jak Horry,Barry,Bowen jak to miało miejsce już niejednokrotnie w tym sezonie.Nie wiem czy masz taki programik TVU Player tam jest 24 na dobe pokazywana Nba,często oglądam mecze Spurs i powiem ci że nieraz faktycznie "gwiazdy" Spurs praktycznie są nie widoczni punktowo,zamiast nich liderami są ludzie z ławki. Ale właśnie Duncan,Parker,Ginobilli lub Finley robią cały wynik w meczu, tu kilka przechwytów,kilka asyst albo 3-4 razy pod rząd 3 i juz wynik odskakuje a potem doświadczenie bierze góre i wyciągają wynik na swoją korzyść. I to właśnie mi się podoba w Spursach ale jakimś wielkim fanem to ich nigdy nie byłem
Kiedyś Phil Jackson powiedział,że "budowanie drużyny zaczyna się od najbardziej charakterystycznego kawałka bo inaczej tworzy się chaos" Takim charakterystycznym kawałekim jest Duncan,Parker i Ginobilli.
No ale w końcu moje chłopaki z Lakers wygrali ,może coś się ruszy bo olali sobie ostatnio oj olali.
Koszykarze Utah Jazz odrabiają straty w finale Konferencji Zachodniej NBA. W sobotę wygrali u siebie 109:83 z San Antonio Spurs. "Ostrogi" wygrały dwa poprzednie mecze i prowadzą w rywalizacji 2:1.
"Jazzmanów" do zwycięstwa poprowadzili Deron Williams i Carlos Boozer. 23-letni Williams rzucił 31 punktów i zaliczył osiem asyst, a 26-latek Boozer zdobył 27 punktów i miał 12 zbiórek.
Przegrana różnicą 26 punktów to najgorszy wynik San Antoni Spurs w tym sezonie.
Finał Konferencji Wschodniej (do 4 zwycięstw):
Detroit Pistons (1) - Cleveland Cavaliers (2) 2-0
Detroit Pistons - Cleveland Cavaliers 79:76
Detroit Pistons - Cleveland Cavaliers 79:76
Cleveland Cavaliers - Detroit Pistons
Cleveland Cavaliers - Detroit Pistons
Finał Konferencji Zachodniej (do 4 zwycięstw):
San Antonio Spurs (3) - Utah Jazz (4) 2-1
San Antonio Spurs - Utah Jazz 108:100
San Antonio Spurs - Utah Jazz 105:96
Utah Jazz - San Antonio Spurs 109:83
Utah Jazz - San Antonio Spurs
Koszykarze Cleveland Cavaliers doprowadzili do wyrównania 2-2 w finale Konferencji Wschodniej ligi NBA. Rywalizacja toczy się do czterech wygranych.
W środę Cleveland pokonało Detroit Pistons 91:87.
Najskuteczniejszym zawodnikiem spotkania był LeBron James, który uzyskał 25 punktów i miał 11 zbiórek. Dzielnie wspierał go "rezerwista" Daniel Gibson. 21-latek uzyskał 21 punktów.
W drużynie "Tłoków" najwięcej punktów rzucił Chauncey Billups - 23.
Teraz rywalizacja przenosi się ponownie do Detroit.
No niestety moi faworyci odpadli. Więc teraz zostaje mi kibicować Lebronowi Jamesowi oraz jego ekipie. Liczę, że w Finale z zagrają z San Antonio i niestety Spurs znowu będzie mistrzem.
I to co dzisiaj w nocy zrobil Lebron James jest niemożliwe !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Po niezwykle dramatycznym spotkaniu zakończonym po dwóch dogrywkach oraz fenomenalnym występie LeBrona Cavs wywalczyli zwycięstwo i są już tylko o krok od awansu do finału.
Konferencja Wschodnia
Detroit Pistons - Cleveland Cavs 107 : 109
Hamilton 26
Billups 21
Webber 20
Wallace 17
Prince 10
Maxiell 9
McDyess 2
Hunter 2
Davis 0
Delfino 0
James 48
Ilgauskas 16
Gibson 11
Hughes 9
Varejao 9
Gooden 7
Pavlovic 6
Jones 3
Snow 0
Marshall 0
Pollard 0
STATS
To był mecz, jaki zdarza się raz na jakiś czas. Nie chodzi tylko o to, że trwał o 10 minut dłużej (co już samo w sobie zwykle podnosi rangę widowiska), ale przede wszystkim o to, w jaki sposób James go zdominował. Bez ani krzty przesady można powiedzieć, że to, co zrobił było wyjątkowe w skali całej historii NBA.
Przez pierwsze trzy kwarty parę razy Pistons uzyskali dość znaczne (jak na tą rywalizację) prowadzenie (8 i 7 punktów), ale ostatecznie przed ostatnią częścią regulaminowego czasu gry był remis po 70.
Do tego momentu LeBron nie grał źle, ale też nie zachwycał. Wszystko zmieniło się od połowy czwartej ćwiartki. Wtedy to zaczął się jego pojedynek z całym zespołem z Detroit. Z ostatnich 30 punktów Cavs James zdobył 29!
Tak, to nie pomyłka – przez ostatnie 16 minut czystej gry rzucił prawie wszystkie kosze swego zespołu (ten jedyny pozostały punkt to rzut wolny Goodena). Część z nich była z linii wolnych, ale zdecydowaną większość można określić jako niesamowite.
Na sam koniec czwartej kwarty miał dwa potężne wsady. Z kolei w drugiej dogrywce trafiał rzuty z dystansu (dwa razy z trudnych pozycji), by w końcu dobić Pistons celną trójką, a potem wejściem pod kosz.
Razem 48 punktów (rekord kariery w playoffs) przy skuteczności 18/33 z gry, a do tego 9 zbiórek, 7 asyst i 2 przechwyty (w tym kluczowy na dwie minuty przed końcem meczu). Bez wątpienia dziś prawdziwe jest hasło reklamowe towarzyszące Jamesowi: byliśmy świadkami czegoś wielkiego.
No i Clevlend w Finale NBA teraz to tylko im mogę kibicować, bo to co grają przypomina mi wlaśnie MJ i czasy kiedy gwiazdy wygrywaly mistrzostwa, a nie gra druzynowa lub defensywna Lebron jestem za Tobą !!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum