Legendarna "Misja" od dziś w kioskach
Tadeusz Sobolewski2007-01-04,
"Misja" Rolanda Joffé z 1986 r. otwiera dziś nową kolekcję "Gazety" - dziesięć filmów "z wielką historią w tle".
Brytyjczyk o francuskim nazwisku - Roland Joffé - w latach 80. trafił na ambitnego i hojnego producenta Davida Puttnama. Nakręcił z nim "Pola śmierci" o odkrywaniu piekła Czerwonych Khmerów, a następnie przebojową "Misję" uwieńczoną Złotą Palmą w Cannes i Oscarem za zdjęcia dla Chrisa Mengesa.
Film przywołał stosunkowo mało znany epizod historyczny. W pierwszej połowie XVIII w. misja jezuicka doprowadziła do stworzenia na terenie dzisiejszego Paragwaju indiańskiej republiki - rodzaju chrześcijańskiej komuny opartej na ewangelicznych wzorach. W czasach, gdy wokół kwitł handel niewolników i gdy najświatlejsi filozofowie epoki, jak Montesquieu, autor "Ducha praw", uważali, że "kolorowi nie mają duszy", w jezuickim państwie nad wodospadem Iguasu Indianie Guarani nieprzymuszeni do tego śpiewali hymny do Matki Bożej, byli współwłaścicielami ziemi i równoprawnymi członkami Kościoła.
Bohaterami dramatu są: charyzmatyczny jezuita, ojciec Gabriel (Jeremy Irons), Mendoza (Robert De Niro) - miejscowy zabijaka, bratobójca nawrócony przez Gabriela, zakonnik oddany misji - oraz nuncjusz papieski (Ray McAnally), który ma rozsądzić skargę Hiszpanii i Portugalii przeciwko jezuitom. Ich ewangeliczne dzieło stoi na przeszkodzie politycznym interesom katolickich monarchii i demaskuje ideę konkwisty. Dlatego trzeba położyć mu kres. Spór racji przecina karabin. Rzeź, jakiej dokonali portugalscy żołnierze - kulminacyjna sekwencja filmu - oceniona została jako "konieczna dla zbożnego celu".
"Misja" opowiada o końcu utopii, o starciu Ewangelii z polityką, o wyborze między mieczem i krzyżem. Również wewnątrz misji rodzi się konflikt: działać bez przemocy, stosując do końca Chrystusowe zasady, czy chwytać za karabin w obronie swojego ludu, jak chciała 200 lat później teologia wyzwolenia? Ekipa "Misji" przeprowadziła eksperyment: dała Indianom wybór, czy w scenach walki chcą skupić się wokół Ironsa z monstrancją, czy strzelającego z muszkietu De Niro. Wynik: pół na pół.
Wodospad Iguasu jest tu czymś więcej niż tłem dramatu, symbolizuje konieczność dziejową. Bohaterowie "Misji" - Gabriel, Mendoza - nie chcą jej się poddać, idą dosłownie pod prąd wodospadu. Kiedy w latach 80. oglądaliśmy "Misję" czy "Gandhiego" - filmy zakończone pozorną klęską - odnajdywaliśmy w nich nadzieję. Jeszcze żywy był duch solidarnościowy, wiara w to, że świat można urządzić lepiej pomimo toczącego się dziejowego wodospadu.
Z Paragwaju odbierałem listy od znajomych emigrantów, solidarnościowych lewaków - byli u Indian Guarani. Pracowali z nimi misjonarze, którzy pomagali im, nie nawracając na siłę. Niczego im nie odbierali, tylko dawali.
Ostatnio zmieniony przez Franco Zarrazzo 2007-01-05, 11:58, w całości zmieniany 1 raz
Wspaniały film z genialną, urzekającą muzyką Enio Morricone. Ogladałem wielokrotnie i z każdym razem zachwycał mnie tak treścią, jak i doskonałą oprawą audio-wizualną okraszoną świetnym aktorstwem. Kto nie widział, a nie stroni od filmów wymagających pewnego wysiłku intelektualnego;), to pozycja wręcz obowiązkowa.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum