Wysłany: 2011-02-16, 14:36 Wizyta prezydenta Komorowskiego na Litwie.
Wszystko pięknie, należy wspierać rodaków, ale zastanawia jedno. Wyobraźmy sobie, że na Śląsk przyjeżdża prezydent Niemiec. Chyba wystarczy, prawda ? . No może dodajmy, że Litwini nie darzą Polaków zbytnią sympatią za doświadczenia związane z polonizacją.
Nie można porównywać stosunków niemiecko - polskich do polsko - litewski.
Niemcy przeprowadzali planową, celową germanizację (rugi pruskie, ustawa kagańcowa, kulturkampf, Hakata itp.) a Litwini polonizowali się sami - o ile można tak powiedzieć gdyż większość szlachty litewskiej uległa najpierw rutenizacji a dopiero potem się spolonizowała.
Poza tym Polacy na Litwie stanowią o niebo większy odsetek ludności niż Niemcy na Śląsku i mogą tylko pomarzyć o takich prawach konstytucyjnych jak oni (są niemal obywatelami drugiej kategorii).
Niemcy od zawsze wspierali swoją mniejszość w Polsce, zarówno finansowo jak i politycznie.
Bez przesady! Wszelkie prawdziwe i rzekome animozje polsko-litewskie są tendencyjnie rozdmuchiwane. Trochę więcej normalności!
Zgadzam się
Zarówno z polskiej jak i z litewskiej strony znajdą się zawsze tacy co lubią wyolbrzymiać i pielęgnować prawdziwe czy wymyślone konflikty.
A co do chłopów - trzeba patrzeć z perspektywy historycznej. Nikt się litewskich chłopów o zdanie nie pytał, prawda - zupełnie tak jak polskich, niemieckich, węgierskich, ruskich etc. - w tych czasach zdanie miała tylko szlachta - to ona była Narodem. Takie czasy były.
Poza tym nie było "litewskich chłopów" - ewentualnie Żmudzińscy (żmudzcy?) bo termin Litwa odnosił się do całego Wlk Ks. Litewskiego (Żmudź+Białoruś) i tak było do lat międzywojennych.
Chodzi mi głównie o lata międzywojenne i stosunek polskiego aparatu urzędniczego do Białorusinów, Litwinów i Ukraińców., którym zaczęto wmawiać, że ich ojczystym językiem jest język polski.
Chodzi mi głównie o lata międzywojenne i stosunek polskiego aparatu urzędniczego do Białorusinów, Litwinów i Ukraińców., którym zaczęto wmawiać, że ich ojczystym językiem jest język polski.
W tych latach Litwini nie pozostawali nam dłużni - prowadzili ostrą Litwinizacje (Lituanizacje).
Litwinizacja była skierowana m.in. w okresie międzywojennym przeciwko mniejszości polskiej na Litwie. Jednym z głównych argumentów litwinizacji było w stosunku do Kowieńszczyzny (i jest w stosunku do Wileńszczyzny), że Polacy na Litwie to spolonizowani Litwini, którym trzeba przywrócić świadomość narodową (podaję za wikipedią żeby sobie sprawdzić).
Okres międzywojenny obfitował w takie problemy, głównie w europie środkowo-wschodniej i południowej gdzie powstał szereg nowych państw narodowych z ogromnymi czasem mniejszościami narodowymi w swoich granicach.
Najgorsze jest to że w dzisiejszej Litwie litwinizacja jest popularyzowana przez organizację litewskich nacjonalistów - Vilniję, która jest finansowana jako organizacja pożytku publicznego z budżetu państwa a jej przedstawiciele zajmują wysokie stanowiska urzędnicze, doradcze lub naukowe. Na przykład prezes Vilniji dr Kazimieras Garšva, wielokrotnie wyróżniany za swoją działalność odznaczeniami państwowymi, jest doradcą społecznym w Ministerstwie Oświaty (znów w Wikipedii do sprawdzenia)
Faktem jest że ta polityka w stosunku do państw byłych republik radzieckich graniczących z Polska okazuje się niewypałem . Litwa ,Ukraina to ewidentny przykład porażki polityki wsch. naszych władz i ma to korzenie jeszcze przedwojenne jak i współczesne .
Z drugiej strony Litwini to mały naród, który stosunkowo niedawno odkrywszy na nowo swe korzenie i odzyskawszy niepodległość znajduje się stale w polu oddziaływania silnych i starych kultur (np. polskiej i rosyjskiej). Dotyczy to zresztą wszystkich państw bałtyckich i niekiedy prowadzi do nieracjonalnych tam zachowań. Dlatego konieczne jest tu szczególne wyczucie, którym polska polityka zagraniczna zdecydowanie nie grzeszy.
Ostatnio zmieniony przez Dziedzic_Pruski 2011-02-17, 22:14, w całości zmieniany 1 raz
Żądając praw dla siebie, odmawiamy ich innym. W tym cała rzecz.
Odmawiamy? Mały Traktat Wersalski z okresu międzywojennego (nie będę opisywał - można poczytać w internecie) to odmowa praw?
A w latach '90 przeprosiliśmy chyba wszystkich sąsiadów bliższych i dalszych (i nie tylko) bez wzajemności; takich konstytucyjnych praw jakie mniejszości narodowe w Polsce mają zagwarantowane próżno szukać za naszą wschodnią granicą.
Wystarczy zobaczyć co się dzieje na Białorusi. Na Litwie nie jest lepiej:
- reprywatyzacja ziemi,
- zmiana granic okręgów wyborczych
- zakaz umieszczania polskich tablic itp. itd.
Można mnożyć.
A jakich praw odmawiamy i komu jeśli można wiedzieć?
Z drugiej strony Litwini to mały naród, który stosunkowo niedawno odkrywszy na nowo swe korzenie i odzyskawszy niepodległość znajduje się stale w polu oddziaływania silnych i starych kultur (np. polskiej i rosyjskiej)...
Myślę, że teraz bardziej na Litwinów oddziałuje kultura amerykańska niż polska czy rosyjska a mimo to nie ma zakazu nauki angielskiego
To nie usprawiedliwia nieracjonalnych zachowań. Rosja Litwinów podbiła - Polska weszła w dobrowolną unię - a mimo to Polacy postrzegani są przez historyków i polityków litewskich od lat '20 XXw za największe zagrożenie.
Nasi politycy ogólnie mają problem z polityką wschodnią - na każdym kroku wychodzi brak podstawowej wiedzy historycznej, wyczucia politycznego czy nawet taktu.
Wielu Litwinów jeszcze za sajuza znało polski dzięki telewizji, która była dla wielu mimo wszystko oknem na świat. Poza tym kultura, która sama ma coś do zaoferowania, jest w tym kontekście być może jeszcze bardziej "niebezpieczna" niż ta narzucana siłą.
PS
I jeszcze jedno: długo uciskane narody wykazują niekiedy tendencje do uciskania innych, słabszych narodów i grup etnicznych (mniejszości narodowych), skoro tylko same stają się wolnymi.
Ostatnio zmieniony przez Dziedzic_Pruski 2011-02-17, 22:45, w całości zmieniany 3 razy
Wielu Litwinów jeszcze za sajuza znało polski dzięki telewizji, która była dla wielu mimo wszystko oknem na świat. Poza tym kultura, która sama ma coś do zaoferowania, jest w tym kontekście być może jeszcze bardziej "niebezpieczna" niż ta narzucana siłą.
Nie tylko dzięki telewizji - dla wielu był to język rodzinny - duży odsetek był ludzi uznających się za "Litwinów" a mówiących po polsku. jeszcze na początku XX w nie stanowiło to w umysłach tych ludzi sprzeczności.
Dziedzic_Pruski napisał/a:
długo uciskane narody wykazują niekiedy tendencje do uciskania innych, słabszych narodów i grup etnicznych (mniejszości narodowych), skoro tylko same stają się wolnymi.
Tak jak dzieci wychowane w rodzinie patologicznej mają skłonności do picia/bicia?
Nie jest to żadne wytłumaczenie i nic nie usprawiedliwia.
Raczej jest to rozgoryczenie tym, iż po odzyskaniu (uzyskaniu) niepodległości/państwowości nagle okazuje się, iż wcale nie jest nas tak dużo, nie stanowimy takiej siły jak myśleliśmy, nie traktują nas tak jak byśmy chcieli - i najłatwiej wyładować się na słabszych, jeszcze mniej licznych - typowy kozioł ofiarny winny wszystkiemu.
Polska też ma zapędy megalomana - wielu (w tym politycy) nie potrafi traktować na równi naszych wschodnich sąsiadów. Problemem jest dostosowanie ambicji/chęci do możliwości - tego pierwszego mamy w nadmiarze, drugie jakby w deficycie...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum