Forum Brzeg on
Regulamin Kalendarz Szukaj Album Rejestracja Zaloguj

MegaExpert

Poprzedni temat :: Następny temat
Rozmowa z Wojciechem Milewskim
Autor Wiadomość
qiero 
11


Wiek: 46
Dołączył: 23 Maj 2005

UP 12 / UP 0


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2009-01-06, 20:11   Rozmowa z Wojciechem Milewskim

Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z tenisem?
Mój pierwszy kontakt z tą dyscypliną miał miejsce, kiedy miałem pięć lat. Mój ojciec pracował wówczas w szkole numer 8, gdzie z resztą nadal pracuje. W szkole brzeski klub tenisowy – Piast wynajmował halę na treningi, miałem okazję ich obserwować podczas zajęć i bardzo mi się to spodobało. Przez jakiś czas tylko się temu przyglądałem, ale już jako sześciolatek sam chwyciłem za rakietę i rozpocząłem naukę gry. Moim pierwszym trenerem był nieżyjący już Pan Tadeusz Iwańciów, poza tym uczył mnie również ojciec.

Wywodzisz się z bardzo sportowej rodziny.
Tak, to prawda. Mama grała w koszykówkę z dużym powodzeniem, a tato uprawiał kilka dyscyplin, takich jak dżudo, siatkówkę, czy pływanie, a później był trenerem siatkówki. Moja siostra, podobnie jak ja, grała w tenisa, ale choroba przerwała jej dobrze zapowiadającą się karierę. Jednak to, że moja rodzina była mocno związana ze sportem nie miało wpływu na to co robiłem, nikt mnie do niczego nie zmuszał, sam chciałem być sportowcem.

Pierwsze sukcesy przyszły bardzo szybko, jakie były Twoje największe osiągnięcia w czasie trenowania w brzeskim Piaście?
Jako dwunastolatek byłem sklasyfikowany na drugim miejscu w Polsce w swojej kategorii wiekowej. W tym wieku też wygrywałem mistrzostwa województwa w starszych kategoriach, do 14 i do 16 lat. Z kolei jako czternastolatek zostałem mistrzem Opolszczyzny seniorów. Trzeba zaznaczyć, że w tamtych latach w naszym województwie było sporo dobrych zawodników, szczególnie w Nysie. Tam była grupa tenisistów liczącą się już w Polsce.

Bardzo szybko wyjechałeś z Brzegu, by kontynuować tenisową edukację.
Miałem 14 lat jak wyjechałem do Warszawy, gdzie rozpocząłem naukę w Szkole Mistrzostwa Sportowego na Konwiktorskiej. To był bardzo słuszny krok, bowiem żeby dalej się rozwijać musiałem mieć lepsze warunki do treningów, a w Warszawie takie mi stworzono. Na szczęście nie miałem problemów z przystosowaniem się do nowej sytuacji, mimo iż opuściłem dom rodzinny w bardzo młodym wieku. Bardzo szybko się przyzwyczaiłem do nowego życia.

Przez kilkanaście lat gry w warszawskich klubach stałeś się znanym w kraju zawodnikiem, jakie najważniejsze wyniki w tym czasie osiągnąłeś?
W czasie gry w stolicy zaliczyłem trzy kluby. Pierwszy był Champ, prywatny klub który ściągnął mnie do Warszawy z Brzegu. Po roku trafiłem jednak do Warszawianki, w której spędziłem najwięcej czasu bowiem po przerwie na grę w Merze, nadal z nim jestem związany. W Warszawiance już jako piętnastolatek mogłem trenować z seniorami występującymi w Davis Cup, to była duża i silna ekipa. Jeśli chodzi o wyniki to nazbierało się ich całkiem sporo. Byłem drużynowym mistrzem Polski do lat 16, do lat 18 i w seniorach, czterokrotnie byłem mistrzem Polski w deblu, w singlu do lat 21 zdobyłem wicemistrzostwo Polski oraz zdobywałem złote medale akademickich mistrzostw Polski zarówno w singlu, jak i w deblu. Jeśli zaś chodzi o klasyfikacje, to w seniorach najwyżej byłem na siódmym miejscu. W kraju osiągnąłem dość dużo, ale mogło być jeszcze lepiej.

To znaczy, że była szansa, by osiągnąć większe sukcesy?
Myślę, że tak. Zabrakło mi jednak motywacji, żeby pracować jeszcze ciężej. Czułem, że wystarczy mi to, co już osiągnąłem. Drugim powodem był brak odpowiednich funduszy. Tenis jest dość kosztownym sportem, a ja nie miałem sponsora, mogłem liczyć jedynie na pomoc rodziców. To wystarczyło na sukcesu w kraju, a żeby pokazać się za granicą konieczny jest sponsor. Dopóki byłem w młodzieżowej kadrze Polski to miałem możliwość takich startów, ale już jako senior sam musiałem ponosić koszty takich startów.

Jaki były najbardziej prestiżowe turnieje, w których brałeś udział?
Czterokrotnie grałem w Prokomie w Sopocie i tam raz udało mi się przejść jedną rundę w eliminacjach. To na pewno największy turniej, w którym grałem. Poza tym grałem w wieli mniejszych, w których można było zdobywać punkty do klasyfikacji ATP.

Zapewne była też okazja do gry ze znakomitymi rywalami?
W Polsce grałem z wszystkimi zawodnikami z krajowej czołówki i prawie z wszystkimi wygrywałem. Prawie, bo nie udało mi się pokonać jedynie Bartłomieja Dąbrowskiego. Z tenisistów znanych na świecie miałem okazję gry przeciwko Nikołajowi Dawidience, Rainerowi Schuttlerowi, Mariano Zabalecie, czy Mariano Puercie. Poza tym od kilku lat jestem sparingpartnerem dla czołowych zawodniczek na świecie. Trzy tygodnie przed turniejem Wielkiego Szlema Roland Garros, na kortach Warszawianki odbywa się turniej J&S Cup i w czasie tych zawodów sparowałem z wieloma gwiazdami: Justine Henin-Hardenne, Kim Clijsters, Jeleną Dementiewą, Jeleną Jankovic, Francescą Schiavone i Venus Williams.

Czym w ogóle się teraz zajmujesz?
Trzy lata temu zakończyłem czynne uprawianie sportu, ale zostałem w Warszawie. Tam mam rodzinę – żonę i dwójkę dzieci. Pracuję jako trener na Warszawiance, gdzie prowadzę cztery grupy dla dzieci od 7 do 11 roku życia. W tamtym roku trenowałem jeszcze seniorów w tym klubie. Tu muszę wspomnieć, ze zawodniczkami tego klubu są Marta Domachowska i Alicja Rosolska.

Tenis uważany jest za elitarny sport, dlaczego?
Akurat pisałem pracę magisterską z filozofii tenisa i mogę powiedzieć, ze to się wiąże z historią tej dyscypliny. Dawniej w tenisa grali książęta i ludzie z wyższych sfer społecznych i tak zostało. To jest wprawdzie sport dla wszystkich, ale nawet dzisiaj w Warszawie obserwując kto gra w tenisa, widzę że to są głównie ludzie, którzy mają pieniądze. Uważam jednak, że to powinno być dostępne dla wszystkich. W moim klubie na Warszawiance mamy program, który umożliwia małym dzieciom treningi za darmo, dzięki czemu można wychwycić jakieś talenty.

A jak wygląda teraz popularność tenisa, czy po ostatnich sukcesach Radwańskiej i Domachowskiej ona wzrosła?
Jest bardzo duże zainteresowanie tą dyscypliną, ale największy bum był, kiedy sukcesy zaczęła odnosić Magdalena Grzybowska. Później to nieco osłabło, ale teraz znów jest dużo grających osób. Na Warszawiance właściwie nie ma wolnych miejsc do grania, a mamy tam aż 29 kortów.

Dziękuję za rozmowę.
0 UP 0 DOWN
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Zobacz posty nieprzeczytane

Skocz do:  

Tagi tematu: milewskim, rozmowa, wojciechem


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template BMan1Blue v 0.6 modified by Nasedo
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 20
Nasze Serwisy:









Informator Miejski:

  • Katalog Firm w Brzegu