Zabrakło tlenu w labiryncie życia...Omdlałe dłonie splecione w znaki wymarłej cywilizacji... NIkt nie czuwa już nad opatrznością słów zażartych i wrogich... Najpotężniejszy władca ludzkich wizji upadł odurzony butelką taniego wina... Schizofreniczne wizerunki utkane z gestów wgniatają swym opętaniem miedziane twarze... Nikt nie wierzy już w zabłąkaną górę wraków ciał nieśmiertelnych...Odejść może każdy... Powróciło niewielu...Więc skąd ten optymistyczny wiatr oczyszczenia..?Upadłe anioły grzebią w błocie powstałym z ugrzęzłej ziemi... Ich połamane skrzydła toną w nicości...
[ Dodano: 2005-12-05, 07:52 ]
Niestety nie potrafię tak pięknie , ale nieśmiało zamieszczam też coś swojego.
"On"
Z pięknego snu wyrwał mnie czuły szept: "Kochanie trzeba wstawać". Jedna myśl, hmmm... a było tak słodko... jeden z piękniejszych snów, jakie miałam o NIM... Moje marzenia, sny i myśli stale krążą wokół JEGO osoby, zawładnął całkowicie mym serduszkiem... Nie pytaj kto to! Przecież wiesz...
Chod, Kochanie, chod Daj mi swš dłoń i udaj się ze mnš Zabiorę cię do odległego wiata, w którym słońce zastšpił mrok Bordowe niebo rozpociera się nad czarnš równinš pozbawionš rolinnoci... Poród panujšcej ciemnoci, istoty z koszmarnych snów czyhajš na bezbronnš ofiarę Tam jedcy upiorni z otchłani, okryci piekielnš powiatš przybędš, by cię zgładzić Wreszcie spotkasz swoje przeznaczenie, poznasz, czym jest strach i cierpienie Będziesz uciekał, aż u kresu sił doczołgasz się do swojego bezpiecznego wiata Lecz ja będę czekać już na ciebie i zabiorę cię z powrotem do krainy mroku, bo uwielbiam patrzeć na twoje cierpienie
Okrutne, ale ładne
To może dla odmiany jeden z moich listów
"List do ukochanego"
Kochany Motylku!
W naszym związku nie zawsze świeciło słońce. Bywały chwile, w których utonęłaby nawet Arka Noego. Ulewy, trzęsienia ziemi, huragany to w naszym związku szara codzienność. Ale jak zawsze po najgorszej burzy wschodzi słońce, a wraz z nim tęcza. Piękna, kolorowa wstęga, którą maszerowaliśmy przez niebo zwiedzając piękne chmury, błękit i złociste promienie słońca. To były dni, których zapomnieć nie można. Schodząc z nieba na ziemię napotykaliśmy zawsze zroszoną łąki zieleń i kwiaty. A wówczas, jak dwa kolorowe motyle ścigaliśmy się nie tylko z sobą lecz także z wiatrem. Kiedy jeden motyl drugiego doganiał nastawał czas przytulania. Spleceni w miłosnym uścisku choć przez chwilę, cieszyliśmy się sobą, czułością i wzajemną bliskością. Przytulałam się do Twego cudownego ciała i marzyłam, by czas stanął w miejscu, by ta chwila wiecznie trwała. Dotykałam Cię, całowałam i pieściłam wykorzystując każdą sekundę słońca, która mym marzeniem była. Niestety po tych chwilach rozkoszy nastawał czas o wiele gorszy. Znów burze, pioruny i grzmoty, a wszystko to z mojej głupoty. Bo głupotą było zakochać się w Tobie. Teraz jestem tego pewna i nigdy już takiego błędu nie zrobię.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum