Temat wydaje mi się jak najbardziej ważki.
Nie trudno ukrywać, że rybek u nas niewiele. Wnioskuję z tego, że mało osób łapie co większe okazy. Na łowiskach o mniejszej presji zapewne wygląda to inaczej, no ale nie ma co się oszukiwać... wody u nas mocno przetrzebione.
Osobiście uważam, że ryby na patelnię powinny wędrować tylko w kilku przypadkach:
- jesteśmy na biwaku, kończy się jedzenie, mamy wędki, kartę, łowimy i... jemy ;),
- złowiliśmy coś, czego do wody wrzucać już nam nie wolno (np. byczka),
- chcemy podreperować swoje ego i wielką rybą pochwalić się domownikom; sam tak robiłem raz czy dwa (za mało dużych ryb złapałem) :P,
- chcemy na wigilijnym stole mieć "własnoręcznie" upolowaną zdobycz.
Nie mniej jednak ostatnimi czasy doszedłem do wniosku, że nie ma co się bawić w "mięsiarza" i brać wszystko co ...