Ale się wczoraj zbulwersowałam...poszłam sobie zdjęcie zrobić, bo każda uczelnia ma inne wymagania, wielkość, i rozdzielczość itp..pech chciał, że moja ma takie jakie spełnia tylko zakład fotograficzny pani X , a raczej jej usługi. No i weszłam. Oprócz starszej pani X była tam młodsza, córka. Powiedziałam o co chodzi, a potem grzecznie zapytałam, czy po zrobieniu zdjęć będzie mogła mi je nagrać na pendrive'a, bo muszę je dodać przez neta...(filizofia, co?). Na co laska warknęła, że nie, że czy ja zdaję sobie sprawę z tego, że za każdym razem jak ona wkłada tego pena to jej się on tam instaluje??! (Ameryki nie odkryła...), że absolutnie, że to, że tamto...to, że wyglądam dość młodo wcale nie świadczy o tym, że miała przed sobą gówniarę a warczała jak durna...rozdarła mordkę i tyle. Jak zdążyła zauważyć, płacę jej za jej pracę (no właśnie - płacę!), że nagra mi to tylko na płytę. I ...