. W niedzielę ok. godz 22 jadę szosówką do dziewczyny (w Płocku). Pruję jakieś 40km/h (średnie tempo). Zbliżam się do skrzyżowania, mam zielone światło, jadę prosto. Na skrzyżowaniu stoi
polonez chcący skręcić w lewo (moje prawo, bo nadjechał z naprzecwka). Jadę na pewniaka (przecież mnie widzi) i jak jestem 10m od niego on rusza! Ja po hamulach, ale zabrakło mi 2m do wychamowania :( Przywaliłem w jego tylne koło i przekoziołkowałem nad tylną klapą, po czym zaliczyłem glębę. Kierowca
poloneza zatrzymał się za skrzyżowaniem, poczekał z 10zekund, zobaczył, że się nie ruszam to zgasił światła i odjechał na piszczących laczach.
Całe zdażenie widziało dwóch policjantów, którzy podbiegli do mnie, pomogli wstać, podnieść rower. Przez Motorolkę dali komunikat, że poszukuwany zielony
polonez wypełniony 5-cioma dresami.
Policjanci byli bardzo uprzejmi, chcieli wezwać Ambulans, ale powiedziełem, że nie trzeba (nie czułem bólu).
Po jakiś pięciu minutach z radia odzywa się ...