Praca domowa może być nielegalna

"Metro": Czy praca domowa jest nielegalna? Tak podejrzewa Rzecznik Praw Ucznia. Właśnie zaczął batalię o uznanie odrabiania lekcji za nieobowiązkowe. Jego raport trafi do Rzecznika Praw Obywatelskich, potem do dyskusji w MEN.
Co robią uczniowie, gdy wychodzą ze szkoły? Odpowiedź jest prosta - wracają do domu i znowu siadają do nauki. Czasami na wiele godzin. Że tak nie powinno być, są pewni rodzice, którzy w ostatnim czasie zasypali skargami Biuro Rzecznika Praw Ucznia i Rodzica. Krzysztof Olędzki postanowił zbadać sprawę i doszedł do wniosku, że prace domowe są nielegalne.

- Urząd, a szkoła jest urzędem, może robić tylko to, do czego ma uprawnienia. Nie ma przepisów dających jej prawo zadawania prac domowych - twierdzi rozmówca gazety.

Więcej tutaj

Nielegalna stacja "COTON" !

nielegalna stascja Coton- własciciel Zdzisław Kotowicz ( teren byłej wikliniarni na ulicy chocimskiej ) Od Października 2005r stacja działa w sposób nielegalny do dnia dzisiejszego tj 4.07.2006r czyli juz ( 11 miesiecy ) nie uzyskała koncesji na sprzedaż gazu i paliw płynnych. Wystawiane faktury firmą za zatankowany gaz są nielegalne. Rozliczanie ich w urzedzie skarbowym jest przestepstwem. Firma "coton" nie może kupić w sposób legalny gazu do sprzedazy nie posiadając koncesji. Dotyczy to również butli gazowych. Myjnia automatyczna umiejscowiona pod wiatą z poliwenglanu jest niezgodna z prawem budowlanym. Bióro w budce kempingowej jest również umiejscowione niezgodnie gdzyż nie zachowuje odległości od zbiorników z gazem.
Firma jest niedopuszczona do działania przez straż pożarną, która wydaje pozwolenie na działanie takiej stacji ( brak chydrantu przeciw pożarowego, niezgodne instalacje elektryczne, budynki sąsiadujące ze stacją nie spełniają wymogów przeciwpożarowych ) Podobnie rzecz sie ma z ochroną środowiska, myjnia powinna posiadać zabezpieczenie kanalizacyjne ...

Kolejna nielegalna rozlewnia spirytusu zlikwidowana

Info od rzecznika policji

Kolejna nielegalna rozlewnia spirytusu zlikwidowana

Brzescy policjanci w poniedziałek (26 lutego) na terenie jednej z posesji w Przylesiu ujawnili nielegalną rozlewnię spirytusu. W garażu 75-letni mężczyzna posiadał 30 baniek o pojemności 5 litrów z zawartością spirytusu, 8 butelek po 0,5 litra z zawartością spirytusu, 221 butelek po 0,5 litra z nalepkami markowej wódki. Ponadto zostały zabezpieczone worki z zawartością pustych butelek na wódkę, nakrętki oraz naklejki na butelki. Mężczyźnie został postawiony zarzut nielegalnego wprowadzania do sprzedaży alkoholu oraz podrabianie znaków towarowych, za co grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.

Nielegalna hodowla komarów!

Klub sportowy prowadzi niezarejestrowaną działalność gospodarczą polegającą na przemysłowej hodowli komarów na boisku treningowym. W związku z tym czarno widzę efekty walki władz miejskich z komarami. Może pieniądze na opryski przeznaczyć na inne cele?
A tak na poważnie jeśli nie można na tym boisku zrobić prowizorycznych studzienek do odprowadzenia wody do gruntu to może ją w końcu wypompować. No chyba, że jest zamiar poszerzenia działalność klubu o sekcję piłki wodnej lub podobne.

Nielegalna rozlewnia alkoholu zlikwidowana

W ręce brzeskiej policji wpadło trzech mężczyzn. Wszyscy zostali w niedzielę tymczasowo aresztowani na trzy miesiące.

Funkcjonariusze zatrzymali 48-letniego Wojciecha W. , 24-letniego Pawła P. i 41-letniego Wiesława P. Mężczyźni prowadzili nielegalną rozlewnię alkoholu w jednym z zakładów na terenie Brzegu.

- Brzescy policjanci złapali ich na gorącym uczynku - informuje komisarz Maciej Milewski, rzecznik komendy wojewódzkiej w Opolu. - Na terenie jednego z zakładów mężczyźni składowali alkohol niewiadomego pochodzenia: 140 litrów spirytusu, prawie 200 butelek wódki i 106 butelek spirytusu. Oprócz tego zabezpieczyliśmy 3000 pustych butelek przygotowanych do napełnienia, nakrętki i 2000 sfałszowanych etykiet alkoholi z nadrukiem różnych firm, pralkę do mieszania cieczy oraz zaciskarki do nakrętek.

Zatrzymani mężczyźni narazili producentów alkoholi na straty nie mniejsze niż 250 000 złotych. Za zarzucane im czyny grozi kara nawet do pięciu lat pozbawienia wolności.

www.nto.pl