DZIENNIK ZNALEZIONY POD
murem (Fragmenty)
PROLOG Z EPILOGU
(Nasycony znakami zapytania)
Szczeciński Klub Olimpijczyka; Aleje Wojska Polskiego numer 127. Piją koniak. Jej mąż patrzy mu w oczy ze szczerym? Uśmiechem? Cynizmem? Westchnieniem ulgi? Rezygnacją?
- Wygrałeś - mówi Jej Mąż - Masz ją. Daję ci ją.
Wstaje, płaci za wszystkich i wychodzi; wysoki, jasnowłosy, przystojny, inteligentny.
Jest czas Wielkiego Braterstwa i powszechnej solidarności; czas łopoczących flag, narodowych insygniów; czas Katharsis.
Jest to zarazem, uważasz Olo, czas chmur kłębiastych z których wypiętrzają się burzowe cumulonimbusy nadciągające na Polskę ode Warszawy. Czas Apokalipsy z orłem bez korony na hełmach.
- Litości! Nie o polityce, tylko o miłości, namiętności i tyłeczkach kobiet!
- Zatem o tym będzie. Tak, więc ma ją...
Więc dostał w prezencie ...