Jakiś czas temu mój tato zgubił portfel ze wszystkimi dokumentami. Nikt nie zgłosił się na policję, więc trzeba było wyrabiać wszystko na nowo. Dwa dni temu szedłem ulicą i znalazłem czyiś paszport. Wiedząc jak to jest, postanowiłem zanieść paszport na policję. Poszedłem dzisiaj.
Przychodzę na komisariat, dyżurny mówi, żeby poczekać na patrol, zaraz przyjadą i mnie spiszą.
Czekałem 15 minut. Przyjechali. Wysiadł jeden gość drugi został w aucie, że obok mnie czekał jeszcze ktoś na patrol - "ustawiłem" się do kolejki.
Czekam następne 10 minut.
Po 10 minutach, gość mówi, żebym poszedł do radiowozu, tam jego kolega mnie spisze i weźmie paszport.
W samochodzie policjant, z wielkimi pretensjami zapytał, dlaczego nie poszedłem najpierw do dyżurnego. No to mu oznajmiłem, że byłem.
Następne 10 minut zajęło mu pójście do ...