Forum Brzeg on
Regulamin Kalendarz Szukaj Album Rejestracja Zaloguj

MegaExpert

Poprzedni temat :: Następny temat
Jaka była moja Anglia?
Autor Wiadomość
Roztropek 


Wiek: 73
Dołączył: 11 Sie 2006

UP 345 / UP 162


Skąd: tutejszy

Wysłany: 2007-07-29, 15:05   Jaka była moja Anglia?

Nie lubię zaśmiecać forum zbędnymi przedrukami i cytatami, ale ten list jest opisem losu jaki zgotowano nam i naszym dzieciom, bez względu na to kto jest za to odpowiedzialny. Jest odpowiedzią dla wszystkich twierdzących jak to dobrze i bezproblemowo żyje się w naszym kraju. On nie oskarża, przedstawia wyłącznie suche fakty i w tym tkwi jego siła.
Cytat:
Skończyłem studia - I stopień, trzyletnie, licencjackie. Z powodu braku możliwości kontynuowania nauki w rodzinnym mieście, musiałem przenieść się do Wrocławia, aby skończyć studia. Wiedziałem jednak, że moja sytuacja materialna nie pozwoli mi na studiowanie w trybie dziennym, a studia zaoczne, jak wiadomo, kosztują. Zastanawiałem się, skąd wziąć pieniądze? Dużą sumę w krótkim czasie. Rozwiązanie było proste - wyjazd do Anglii.
To, co na początku zdawało mi się młodzieńczą przygodą, szybko okazało się być przedsionkiem brutalnej dorosłości. Od przyjazdu przez pierwsze dwa tygodnie szukałem pracy - nie było tak łatwo, jak się spodziewałem. Była to tułaczka po jednodniowych zleceniach dawanych mi z łaski przez agencje pracy. Padło na piekarnie i prace przy piecach. Czterdzieści stopni ciepła i 12-godzinny tryb pracy sprawiły, że wytrzymałem tam tylko 4 dni.
czytaj dalej
Czas uciekał, a pracy wciąż nie było. Pewnego dnia zostały mi 4 funty w portfelu. Wtedy wizyta kuzyna, który od lat mieszka w Londynie, bardzo mi pomogła odbić się od dna. Zaznaczam, że sam wybrałem Derby zamiast do Londynu, bo słyszałem, że bardzo trudno jest o pracę w stolicy Zjednoczonego Królestwa. Nie chciałem także nadużywać gościnności rodziny i znajomych, co ma w zwyczaju wielu Polaków. Przecież oni też muszą siebie utrzymać!!!
Dni mijały, mój niepokój wzrastał. Wieści z Polski o zmartwieniach mamy i ta myśl, że wszystkim się udaje, tylko nie mnie. Byłem gotowy do pracy, uczyłem się 10 lat angielskiego, nie rozumiałem, czemu nie mam pracy? W końcu w któryś dzień odezwał się telefon z miejsca pracy, w którym pracowali moi znajomi - to oni mi tę pracę załatwili. Była to fabryka w najgorszym znaczeniu tego słowa.
Stołówka pod brzęczącą jarzeniówką, toaleta, w której brzydziłem się "umyć ręce", mała szatnia dla pracowników kontraktowych, w której musiała się stłoczyć cała ta "wataha" pracowników z Europy Środkowej i Wschodniej przysłana z agencji. Ciężkie i niewygodne safety boots towarzyszyły mi codziennie, tak samo jak rytmiczny stukot maszyn, który doprowadzał mnie do szału. Nie muszę myśleć ani podejmować decyzji, tylko wykonywać. Uciekałem myślami do Polski, do rodziny, do ukochanej, do dawno zapomnianych marzeń. Gdy skończyły się myśli, wpadałem w trans, zmieniałem się w maszynę. Jedynym urozmaiceniem była zmiana stanowiska. Czasem chciałem się z kimś zamienić, gdy widziałem, że jakaś dziewczyna nie daje sobie rady, lecz nie wolno było. "Supervisor" zabraniał. Kto tu pracował, musiał umieć wszystko, kto nie wytrzymywał, odpadał.
Zacząłem znów szukać pracy, bo ta przestała mi już odpowiadać. Tym razem szybko znalazłem kolejną, już po dwóch dniach szukania. Dostałem się do jeszcze bardziej obskurnej fabryki, lecz nie byłem już maszyną. Stałem się pracownikiem, moim zadaniem było stworzenie drabiny, mając do dyspozycji trochę aluminium, narzędzi i paczkę wspaniałych kolegów z całego świata. Dziw bierze, że po 15 latach nauki od podstawówki, liceum po studia, byłem zadowolony, że mogę skręcić sam drabinę za 210 funtów tygodniowo. Zdałem sobie sprawę, że chyba gdzieś zgubiłem ambicję. Owszem, te pieniądze starczyły mi na jedzenie, dom, jakieś ubrania. Mogłem nareszcie żyć normalnie, jak na człowieka przystało. Własne życie za własne pieniądze, wolność nie do opisania!!! Teraz rozumiem wszystkich tych, którzy wybrali Anglię zamiast skamlanie o zapomogę, rentę czy zasiłek. Rozumiem tych, którzy wybrali "Życie" zamiast wegetację w Polsce.
Zbliżała się połowa września i egzaminy na studia magisterskie. Czas wracać do Polski, do ojczyzny. Reszty w podjęciu decyzji o powrocie dopełniła bezgraniczna tęsknota za dziewczyną i rodziną. Pamiętam mój pierwszy posiłek w domu. Byłem tak głodny, że od razu zjadłem jajecznicę na śniadanie i pierogi z obiadu, płakałem, kiedy w końcu skosztowałem polskiego chleba. Pamiętam także, jak dużo zapału we mnie było i wiary we własne siły. Wolność, jaką poczułem w Anglii, miała mnie już nigdy nie opuścić. Lecz nic bardziej mylnego. Przez dwa miesiące nie mogłem dostać pracy, aż w końcu zapisałem się na staż za 476 zł miesięcznie - starczyło mi to na dojazdy do Wrocławia itp., a przez trzy miesiące z sześciu stażowych odkładałem po 400 zł, żeby dołożyć do II semestru studiów. Po sześciu miesiącach pracodawca mnie przyjął, za pierwszy miesiąc pracy dał 900 zł, jako stałą pensję. Dziewięćset złotych na miesiąc jako asystent/zastępca kierownika w porównaniu do ok. 1100 zł na tydzień za skręcenie drabiny. Zwolniłem się z pracy i teraz, panie jamihal, chyba znów wyjadę do Anglii. Dziewięćset złotych to albo studia, albo przeżycie (mieszkanie, świadczenia, jedzenie itp.)? Kocham Polskę, lecz Ona nie kocha mnie.
Chciałbym jednocześnie przekazać wyrazy szacunku dla ludzi, którzy za tę kwotę muszą utrzymać jeszcze swoje rodziny, dla ludzi, którzy zamienili swoje marzenia na ubranka i jedzenie dla swych dzieci.


Pozdrawiam, Michał T.

źródłoTUTAJ
0 UP 0 DOWN
 
corell 
www.corell.pl


Wiek: 48
Dołączył: 08 Gru 2006

UP 0 / UP 0


Skąd: ŻARY, WROCłAW, BRZEG

Wysłany: 2007-07-29, 21:28   

Dla mnie szok! Dziwi mnie tylko, że ten temat nie znalazł odzewu na naszym forum. Kilka osób wyświetliło ten list i koniec tematu. Każdy z nas ma wśród swoich znajomych lub rodziny osoby na wyjeździe do pracy. Szczególnie dotknęło mnie ostatnie zdanie:

"Chciałbym jednocześnie przekazać wyrazy szacunku dla ludzi, którzy za tę kwotę muszą utrzymać jeszcze swoje rodziny, dla ludzi, którzy zamienili swoje marzenia na ubranka i jedzenie dla swych dzieci."

I jeszcze jedno pytanie mnie się nasuwa, dlaczego nikt z moich znajomych za granicą nie może przysłać mi zdjęć, każdy tylko mówi, że nie ma jak ich zrobić ... może się czegoś wstydzą. ... hhhh
0 UP 0 DOWN
 
jadore 
Wiecie gdzie mnie znaleźć



Wiek: 50
Dołączyła: 01 Sie 2006

UP 51 / UP 4


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2007-07-29, 21:36   

corell napisał/a:
może się czegoś wstydzą. ..
raczej nie mają czasu na to żeby je zrobić, bo nikt tutaj nie mówi, że praca za granicą to sam cud-miód.
Myślę, że do tej pory nie ma odzewu na ten list, ponieważ każdy z nas musi się chwilę nad tym zadumać, zastanowić... Zresztą sam temat świeży. Przyjdzie jeszcze czas żeby się wypowiedzieć w tym temacie.
0 UP 0 DOWN
 
corell 
www.corell.pl


Wiek: 48
Dołączył: 08 Gru 2006

UP 0 / UP 0


Skąd: ŻARY, WROCłAW, BRZEG

Wysłany: 2007-07-29, 21:49   

Nie chodzi mi o to czy ktoś ma pracę cud za granicą, tylko o to, że ludziom jest wstyd się przyznać jak nisko tam upadli. Ja ich nie ganię za to, to nie ich wina, że co innego im obiecywali a co innego tam zastali. Ja jestem gotowy do dyskusji z każdym na ten temat, a temat wcale już nie jest taki świeży ... jak w Anglii jest już chyba około 1mln Polaków.
0 UP 0 DOWN
 
jadore 
Wiecie gdzie mnie znaleźć



Wiek: 50
Dołączyła: 01 Sie 2006

UP 51 / UP 4


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2007-07-29, 21:58   

corell napisał/a:
a temat wcale już nie jest taki świeży ... jak w Anglii jest już chyba około 1mln Polaków
nie chodziło mi o to od kiedy są Polacy w Anglii (Irlandii, Holandii, Szwecji, Grecji, Włoszech...), tylko chodzi mi o czas, kiedy Roztropek go założył.
corell napisał/a:
jest wstyd się przyznać jak nisko tam upadli
być może masz rację, tylko że prawda jest taka, że chyba nikt z nas ich nie gani, przynajmniej ja nie zamierzam, sama byłam przez jakiś czas bez pracy, środki się kurczyły, też myślałam, żeby wyjechać, wyszło inaczej i teraz jestem wśród tych osób, które żyją w Polsce i chciałyby zarabiać tyle, żeby stać ich było na prawie wszystko :)
0 UP 0 DOWN
 
corell 
www.corell.pl


Wiek: 48
Dołączył: 08 Gru 2006

UP 0 / UP 0


Skąd: ŻARY, WROCłAW, BRZEG

Wysłany: 2007-07-29, 22:10   

Ja uważam, że nasze pokolenie jest już przegrane, jeżeli chodzi o zmiany w kraju na lepsze. O wiele częściej zastanawiam się nad przyszłością moich dzieci. Ludzie są już zniecierpliwieni czekaniem od 1989 roku na zmiany. Nie wiem co mam powiedzieć mojej córce, czym ma się zając w życiu - czy uczyć się jak rodzice, czy może zostać lepiej dobrą fryzjerką (i wyjechać do Irlandii). To my rodzice powinniśmy być podporą moralna dla naszych dzieci ... a co mamy zrobić jak my sami nie wiemy.
0 UP 0 DOWN
 
Roztropek 


Wiek: 73
Dołączył: 11 Sie 2006

UP 345 / UP 162


Skąd: tutejszy

Wysłany: 2007-07-30, 07:56   

Nasuwa się pytanie - to kto właściwie tak nas urządził? Ci co rządzili przed 89 rokiem, czy ci po 89 roku. To po co to wszystko było? Po co rok 56, po co 68, po co 81 ? Po co nam taka wolność, w której 5% żyje w luksusie, a 50% tak jak przedstawiono w liście i jeszcze gorzej? To co w końcu mamy budować drugą Polskę, czy drugą Anglię i Irlandię?
corell napisał/a:
Nie wiem co mam powiedzieć mojej córce, czym ma się zając w życiu - czy uczyć się jak rodzice, czy może zostać lepiej dobrą fryzjerką (i wyjechać do Irlandii).
Studia w naszym kraju są oddaleniem wizji bezrobocia i im wyższy poziom (magisterskie, podyplomowe) tym szybciej do tego bezrobocia prowadzą. W takiej Anglii na studia magisterskie idzie się w zasadzie za pieniądze pracodawcy, jeśli pracodawca ma taką potrzebę. U nas jest modna, do niczego nie prowadząca, ucieczka w naukę (studia podyplomowe, kursy za pieniądze, które później trudno w pół roku zarobić itp.).
A ci młodzi, którzy pracują w firmach zagranicznych za 3000 netto plus samochód służbowy, komórka itd. pracują na dwóch etatach. Za te pieniądze i z takim zakresem obowiązków żaden Niemiec w niemieckiej firmie w Polsce pracował nie będzie.
Ostatnio zmieniony przez Roztropek 2007-07-30, 08:31, w całości zmieniany 2 razy  
0 UP 0 DOWN
 
Corvin 



Wiek: 49
Dołączył: 26 Cze 2007

UP 5 / UP 2



Wysłany: 2007-07-30, 08:37   

Roztropek napisał/a:
To co w końcu mamy budować drugą Polskę

Male sprostowanie: IV RP. :wink:
A tak na powaznie. Mam kolege, ktory tam wyjechal. Czasami wraca tutaj do rodziny i znajomych i opowiada. Jego opowiesci mroza krew w zylach. To co wyprawiaja tam Polacy (nietylko sobie na wzajem), to przekracza wszelkie granice zdrowego rozsadku. Nie wiem, moze on wpadl w takie towarzystwo, ze widzi same niedobre rzeczy, a moze po prostu tam tak jest. Zreszta moja znajoma, ktora tez byla w Anglii, padla ofiara gangu polaczkow, ktorzy okradli ja na ulicy i probowali przejechac samochodem. Na pewno nie jest to powszechny obraz Polaka, ale takie zdarzenia maja tam miejsce. Zreszta na pierwszy rzut do Anglii pojachali tam ludzie z malych miejscowowsci (takich jak Brzeg) oraz z wiosek i zapadlych po pegerowkskich miejscowosci, gdzie pracy ani dudu (a takze recydiwisci uciekajacy przed prawem). Co mieli w takim wypadku robic? Ich jedyna sznasa to wyjazd za chlebem za granice.
0 UP 0 DOWN
 
Radek W. 



Wiek: 49
Dołączył: 21 Wrz 2005

UP 5 / UP 1


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2007-07-30, 09:43   

Drobna uwaga metodologiczna,
wydaje się oczywista, ale już mnie oczy i uszy bolą od powtarzania bzdur w rodzaju - w Anglii zarabiałem 1100 za skręcenie drabiny a tutaj... ech.
Ja w Kanadzie zarabiałem 9,45 dolarów na rękę ze godzinę za przerzucanie palet, przepakowywanie i porządkowanie kartonów po lodówkach do kupy z Pakistańczykami i Somalijczykami, so what. Te 60 dolców jakie zarabiałem dziennie, to niby było nawet wtedy tyle ile w tydzień zarabiałem w wydawnictwie, tylko że:
- mózgu przy tym sie nie używało i robota najzwyczajniej była totalnie ogłupiająca
- 10 dolarów zjada dojazd, 6 dolarów 2 kole do popicia, kolejne 6-8 żeby coś zjeść w trakcie pracy i w domu.
Porównując zarobki w różnych krajach należy chyba porównywać się nabywczą pieniądza a nie wartość bezwzględną i to jeszcze z uwzględnieniem specyfiki. W Europie na przykład beznyzna jest dwa-trzy razy droższa niż w Kanadzie, US czy takim Peru.

A jeżeli ktoś ma wątpliwości czy coś się zmieniło na lepsze między rokiem 1989 a 2007 to mogę tylko współczuć wąskiego kąta patrzenia. Litości, proszę, litości.
Zaległości nie mamy z XX wieku ale z wieku XVI i od tego czasu narastają tylko i wyłącznie. Wiek XVII pod tym względem kluczowy i dzisiaj nie odrobiliśmy tamtych 100 lat opóźnienia, złapaliśmy tylko jeszcze kilka dekad ekstra w niektórych dziedzinach (za to w innych nadgoniliśmy)
Ostatnio zmieniony przez Radek W. 2007-07-30, 09:45, w całości zmieniany 1 raz  
0 UP 0 DOWN
 
KS 
.rześka osóbka.



Zaproszone osoby: 1
Wiek: 37
Dołączyła: 24 Kwi 2005

UP 18 / UP 0


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2007-07-30, 10:33   

"Kocham Polskę, lecz Ona nie kocha mnie" - i tak to chyba już jest w naszym kraju... wiele osób ma takie myśli. Właśnie to zdanie - podczas czytania tekstu - od razu wzbudziło we mnie uczucie prawdziwości.
Coraz wiecej osób chce studiować, mając nadzieję na pracę na wykształcenie wyższe, które później ma być potrzebne. Jednak życie po studiach nie jest usłane różami, jak wiemy... przykre jest to, że historii ludzi, takich jak ta powyżej, jest masa...
Wiem jak to jest (nie bezpośrednio) ponieważ moi bliscy są już tam jakiś czas. I fakt, że początkowo praca była 'nagrana' jednak nie na długo. Potem dopiero zaczęło się szukanie pracy na własną rękę, oczekiwania, stresy, podłamania... Jednak teraz po spory okresie czasu jest dobrze. Przynajmniej lepiej aniżeli było 'tutaj' na miejscu w domu rodzinnym. I cieszę się teraz każdą miłą wiadomośćią od Nich, że mogą sobie czasem pozwolić na coś o czym kiedyś marzyli, na co 'tutaj' nie mieli pieniędzy, nawet gdy była praca... ponieważ stawka była zbyt mała...
jednak i to 'spełnienie marzeń' miało miejsce poprzez początkowe wyrzeczenia, wielką tęsknotę, podłamania, braki nadziei....
Ostatnio zmieniony przez KS 2007-07-30, 10:36, w całości zmieniany 1 raz  
0 UP 0 DOWN
 
Baran 


Wiek: 35
Dołączył: 24 Kwi 2005

UP 0 / UP 0



Wysłany: 2007-07-30, 12:17   

Dokladnie i trzeba sobie postawic pytanie czy wyksztalceni polacy chca pracowac w polsce na odpowiednim stanowisku za marne grosze czy dostawac lepsza kase za oglupiajaca prace fizyczna ? czy postawic dobra materialne nad brak spelnienia zawodowego ? pozatym nikt mi nie opowie ze pracownik fizyczny za granica jest dobrze traktowany - sam czlowiek tak pracujacy zle sie czuje w obcym kraju wiem cos o tym . Zycie wcale nie jest latwe jezeli chce sie zyc na jakims poziomie - czyli jesc jak czlowiek pobawic sie , mowie to na swoim przykladzie pracowalem w holandii mialem 250 euro na tydzien - po zakupie jedzenia , biletow autobusowych , w weekend troche zabawy zostawalo mi albo 100 euro albo nic. Czyli podobnie jak w Polsce - owszem sa ludzie ktorzy za granica potrafia jesc tynk ze sciany albo pic piwo i zajadac chlebem z nutella ale takim zycze powodzenia i nam ktorzy chcieliby budowac IV , niedlugo pewnie V RP <lol2>
0 UP 0 DOWN
 
Radek W. 



Wiek: 49
Dołączył: 21 Wrz 2005

UP 5 / UP 1


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2007-07-30, 13:53   

dajmy spokój tym numerkom R.P., Polska jest jedna i tyle. Od samej nazwy nic się nie zmienia, a jeżeli chodzi o studia - to proponuje powrót pod temat na co komu studia, tam chyba zostało powiedziane wszystko lub prawie wszystko tak z jednej jak i z drugiej a nawet trzeciej strony barykady. Pomysł, że studiuje się po to, żeby mieć gwarancję pracy uważam za ciekawy, ale chyba odklejony od realiów. Studia to jednak przede wszystkim proces zdobywania pogłębionej wiedzy z jakiegoś zakresu który człowieka interesuje. Instrumentalizacja studiów w tym zakresie pozbawia je uroku i w znacznej mierze sensu bo nie sprzyja temu pogłębieniu wiedzy. No ale na zarabianie pieniędzy, szczególnie teraz są prostsze metody - kurs operatora walca drogowego na przykład. Kasa pewna i niewąska jeszcze przez wiele wiele lat.
0 UP 0 DOWN
 
beneck 


Wiek: 38
Dołączył: 11 Wrz 2006

UP 26 / UP 16



Wysłany: 2007-07-30, 20:50   

mam nadzieje ze sie nie pogniewacie jak i ja sie wypowiem.... ;) byłem rok temu 3 miesiace w anglii w plymouth gdzie pracowałem w ksiegowosci na unijnym stażu tyle że był to staz z programu leonardo da vinci a zatem praca była za free.... tyle ze zycie miałem tam opłacone ubezpieczenie i dojazd na szczescie znalazłem sobie dodatkowa prace - sprzatanie swego biurowca za ówczesne minimum czyli 5,05 funta na godz . po tym dosw powiem tak śmiać mi sie chce z tych ludzi co za przeproszeniem w d... byli g... widzieli a tak chwala anglie ze jest tam raj .... z całym szacunkiem jak ktos naprawde jest wykształcony i nie chodzi mi tu tylko o papierek ale o faktyczne umiejetnosci no i jezyk to zostając tam na stałe bedzie miał zycie o wiele lepsze niz zostajac w Polsce ale na miłosc boska drazni mnie to jak ludzie porównuja angielskie pensje na zycie w polsce to jest naprawde zakłamanie faktem jest ze tam sa wyzsze pensje niz u nas ale zycie jest O WIELE drozsze tak wiec takiego raju tam nie ma. Fakt ze jest tam coraz wiecej NASZYCH dla tych co mysla o wyjezdzie nie jest raczej plusem duzo polaków zaczyna wrogo byc nastawionym do Nowych bo podobnie jak juz anglicy zaczynaja miec poczucie ze nowi zabieraja im prace.... to jest kolejna wada. No ale podsumowujac na pewno zarabiajac nawet minumum czyli bodajze teraz 5,35 za godz człowiek w anglii moze pozwolic sobie na wiecej niz nasze minimum u nas jednakze nalezy pamietac o rozłace z bliskimi..... to jest dopiero KOSZT.... ale sie rozpisałem ;) pozdrowienia
0 UP 0 DOWN
 
steve 
w.w.j.d??



Zaproszone osoby: 4
Wiek: 38
Dołączył: 25 Kwi 2005

UP 6 / UP 2


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2007-07-30, 23:14   

Ja wam powiem tak. Dopiero co wrócilem z Anglii, a już chce do niej wrócić i zostać tam na stale, nawet zarabiając tak jak teraz 40 funtów na dzień, dzięki czemu mam na jedzenie, spanie i ubrania, a nawet mogę sobie zostawić na czarną godzinę. Wlaśnie i co dopiero wrócilem, a ta Polska już mnie ukula w serce :/ stracilem moją kochaną psiunię, agencja turystyczna Sindbad igra sobie z nami i spóźnia swoje autokary.. dopiero co tu jestem przez 4 godziny, a spotkalo mnie dużo niedobrego :( plus naszly mnie myśli, że muszę zacząć żyć tak jak wcześniej. Muszę zacząć myśleć o studiach, planach na przyszlość w Polsce, muszę myśleć o treningach (to chyba jedyne oprócz znajomych dlaczego chce zostać w Polsce).

Nie ma co. Zycie w Anglii w takiej miejscowości co ja żylem jest na prawdę wspaniale.. i takie mam marzenia, aby zostać tam kiedyś ze swoją milością, a znajomi z Polski mogliby mnie odwiedzać i to nawet na dlugo!
0 UP 0 DOWN
 
Roztropek 


Wiek: 73
Dołączył: 11 Sie 2006

UP 345 / UP 162


Skąd: tutejszy

Wysłany: 2007-07-31, 16:57   

Radek W. napisał/a:
No ale na zarabianie pieniędzy, szczególnie teraz są prostsze metody - kurs operatora walca drogowego na przykład. Kasa pewna i niewąska jeszcze przez wiele wiele lat.
3500 netto i zapewnione nieuleczalne choroby płuc, kręgosłupa, żołądka i wszystkie związane z wibracją, szczególnie pracując walcem wibracyjnym przy układaniu asfaltu. Śniada cera z asfaltowych oparów zapewniona przez cały.
Przestrzegając wszelakich przepisów bezpieczniej wychodzi przy azbeście.
Ostatnio zmieniony przez Roztropek 2007-07-31, 17:01, w całości zmieniany 1 raz  
0 UP 0 DOWN
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Zobacz posty nieprzeczytane

Skocz do:  

Tagi tematu: anglia, byla, jaka, moja


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template BMan1Blue v 0.6 modified by Nasedo
Strona wygenerowana w 0,06 sekundy. Zapytań do SQL: 34
Nasze Serwisy:









Informator Miejski:

  • Katalog Firm w Brzegu