[PPB]

Rozmowa ze Zbigniewem Doboszem – radnym Rady Miejskiej w Brzegu, członkiem Klubu Radnych Prawa i Sprawiedliwości oraz Prawicy

Paweł Kowalczyk: Ostatnia sesja rady miasta zakończyła się wnioskiem, a w zasadzie oświadczeniem/listem jednego z radnych, dotyczącym Pańskiej osoby. Autor tego oświadczenia zarzuca Panu kłamstwo. Czy mógłby Pan to skomentować?
Zbigniew Dobosz: Tego wniosku nie traktuję poważnie. W zasadzie chyba nie powinienem go komentować. Na sesji także do owych zaczepek słownych i taniego "show" pana Surdyki się nie odniosłem. Wychodzę z założenia, że każdy radny powinien szanować swoich wyborców. Nie po to nas wybrano, abyśmy w trakcie poważnych obrad, urządzali sobie igrzyska. Zdaję sobie jednak sprawę, że akurat ten radny ma ogromną i niesamowitą wręcz potrzebę zaistnienia. Nie będę mu jednak tego ułatwiał. To nie mój poziom.
Paweł Kowalczyk: Ale jednak taki wniosek, czy też list, zaistniał. Zresztą, jego autor zamierza go wysłać do premiera naszego rządu Jarosława Kaczyńskiego.

Zbigniew Dobosz: Cóż tu komentować? Nie dam się wciągnąć do tego dość niskiego poziomu publicznej debaty, jaką uprawia radny Surdyka. Zarzucił mi kłamstwo. Na jego pytanie, czy startowałem w wyborach w 2002 roku z listy SLD - odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że nie. W 2002 roku byłem krótko, bo kilka miesięcy członkiem Unii Pracy. Przypomnę, że była to partia tworzona przez ludzi o rodowodzie solidarnościowym, takich jak: Ryszard Bugaj czy Zbigniew Bujak. Z ramienia tej partii byłem desygnowany na listę o nazwie: Koalicyjny Komitet Wyborczy Sojusz Lewicy Demokratycznej - Unia Pracy. Twierdzenie, ze startowałem z listy SLD jest zatem kłamstwem. Właściwie to ja powinienem, gdybym chciał w taki sam sposób traktować sprawowanie mandatu radnego jak Grzegorz Surdyka, zarzucić mu kłamstwo. Proszę zwrócić uwagę, w jakich okolicznościach zadaje takie pytanie. Dzieje się to w trakcie zgłaszania pytań do kandydata na przewodniczącego RM, czyli do radnego M. Grochowskiego. Kompletnie nie na temat pytanie. Na marginesie dodam, że pytania, jakie zadawał wtedy ten radny do kandydata na Przewodniczącego RM były zwykłymi oświadczeniami i stanowiskami politycznymi, często na granicy pomówień. Dziwię się, dlaczego prowadzący obrady, wówczas jeszcze przewodniczący RM - Andrzej Ogonek dopuścił do takiej sytuacji. Zamiast odnosić się merytorycznie do spraw, radny Surdyka woli wszczynać polityczne burdy. Przecież to, że startowałem z listy Unii Pracy nie jest żadną tajemnicą. Nie było to także tajemnicą dla kolegów z PiS, kiedy ponad rok temu zostałem członkiem tej partii. Wystarczy elementarna wiedza z zakresu obsługi komputera, aby wejść na internetową stronę PKW i po prostu sprawdzić. Może właśnie to obrazuje, jak wielkie umiejętności i kompetencje posiada ten radny.

Paweł Kowalczyk: W swoim apelu radny G. Surdyka żąda od Pana zrzeczenia się mandatu radnego.

Zbigniew Dobosz: To jest po prostu śmieszne. Ja składałem ślubowanie radnego mieszkańcom, a nie radnemu Surdyce. Czy ja też mam się dostosować do jego poziomu? Może powinienem zapytać, dlaczego w trakcie ostatnich wyborów osoby z listy, z której on startował tworzyły jednocześnie inny komitet wyborczy? Czy to jest etyczne i moralne, że w zależności od sytuacji radny startuje z listy Platformy Obywatelskiej albo z Komitetu Młody Brzeg? Czy to nie jest oszukiwanie wyborców? Albo mógłbym zapytać, dlaczego do dziś nie jest zarejestrowane stowarzyszenie Młody Brzeg, z którym on się tak identyfikuje? Czy taki przykład przestrzegania prawa powinien dawać radny, który chce wszystkich pouczać i oceniać? Mnie nie interesują tego rodzaju układy polityczne, jakieś gierki czy układanki. Ja szedłem do Rady, aby móc coś dobrego zrobić dla miasta, a nie kłócić się i politykować. Na szczęście nie mam podobnego kompleksu zaistnienia medialnego. Skupiam się pracy na rzecz mieszkańców naszego miasta. Nie zamierzam dawać się wciągać w takie gierki i zabawy.

Paweł Kowalczyk: Wróćmy zatem do Pana interpelacji w sprawie łącznika między ulicami Piwowarską a Monte Cassino. Co w tej sprawie udało się zdziałać?

Zbigniew Dobosz:. Mam obiecane, że do końca czerwca będą uzupełnione ubytki w jezdni. Ponadto w kwietniu wraz z J. Podgórskim byliśmy zaproszeni przez burmistrza Kotarę, aby skonsultować problemy, jakie pojawiły się w trakcie realizacji projektu przebudowy tej drogi. Dałem propozycję, aby na tej drodze był zrobiony chodnik. W tej chwili wychodzi się bezpośrednio na jezdnie i jest to niebezpieczne, szczególnie dla dzieci i młodzieży. Niestety, żeby powstał tam chodnik o pełnej szerokości wraz z chodnikiem musiałby ulec zburzeniu kiosk, należący do radnego J. Podgórskiego. Częściowo stoi on bowiem na terenie miejskim. Co prawda, jest on od dawna zamknięty, nic się tam nie dzieje, ale jest własnością prywatną. Ja uważam, że sprawą najważniejszą jest bezpieczeństwo i takie wykonanie inwestycji, aby w późniejszym użytkowaniu była w pełni bezpieczna i funkcjonalna. Będę z tej sprawie dalej aktywnie działał.

Paweł Kowalczyk: Dziękuję zatem za rozmowę i życzę w dalszym ciągu tak zdrowego rozsądku oraz sukcesów w pracy na rzecz miasta i jego mieszkańców