Wysłany: 2007-02-02, 21:17 Nieproszeni goście. Armia Czerwona w Brzegu
Dzisiaj w Radiu Opole, w cyklu "Archiwum XX wieku" nadano audycję poświęconą pobytowi Rosjan w Brzegu i na pobliskim lotnisku w Skarbimierzu. O całej tej sprawie opowiadał m. in. Janusz Jakubów - brzeski historyk. Audycji można wysłuchac pod następującym adresem internetowym:
Nie ma za co. Od tego jesteśmy żeby sobie pomagać.
A tak swoją drogą to ciekawi mnie opinia mieszkańców Brzegu na temat pobytu Rosjan w mieście. Zdarzyły wam się może jakieś interesujące przygody? Doznaliście życzliwości czy też może krzywdy ze strony Czerwonoarmistów?
Bardzo proszę o opinię
Na pobyt wojsk sowiecki w Brzegu trzeba patrzeć z dwóch perspektyw. Z jednej strony mamy stosunki międzyludzkie i korzyści, jakie miasto jako jednostka administracyjna z pobytu tych wojsk z drugiej. Jeżeli o pierwszą sprawę, to można powiedzieć, że było różnie. Generalnie obydwie społeczności były od siebie izolowane przez władze sowieckie. Ale zdarzały się z rzadka prywatne kontatky, które były utrzymywane w tajemnicy. Były to kontakty towarzyskie, to jest sowieccy żołnierze, tj. podoficerowie, rzadziej oficerowie, bywali w polskich domach, nie na odwrót, jak i kontakty handlowe (głównie mięso zawinięte w Prawdę). Ale były też przykre incydenty. Bodajże w 1987r dwóch nadterminowych podoficerów, pod koniec swojego kontraktu zamordowało pewnego mężczyznę na brzeskim basenie, po tym jak razem biesiadowali w Wodniku. Tych incydentów nie było dużo, bo żołnierze siedzieli zamknięci w Czerwonych Koszarach, a oficerowie jak automaty przemieszczali się z punktu A do punktu B. No cóż są ludzie i ludziska. Miasto nie miało rzadnych korzyści z obecności sowietów, tylko same straty. Zanieczyszczony Park Wolności, wszystkie dukty wodne zanieczyszczone paliwem lotniczym, smród w parku był nie do zniesienia. Loty na maszynach bojowych z dopalaczami, hałas niemożliwy, szyby w oknach drżały. Pamiętam jak w 1986 podczas pogrzebu ks. Makarskiego sowieccy lotnicy złośliwie latali helikopterami nad Brzegiem. Sowieccy kierowcy nie ponosili odpowiedzialności, przynajmniej przed polskimi sądami, za spowodowane wypadki (a było ich trochę). Nie wspomnę już o mięsie, które było nad ranem wywożone sowieckimi samochodami z brzeskiej rzeżni podczas, gdy w sklepach mięsa nie było. Oni tu mieli raj na ziemi, my niestety nie.
Mój dom sąsiadował płotem z domem zamieszkanym przez oficerów radzieckich wraz z rodzinami. Stopniowo relacje, szczególnie z jedną rodziną ulegały zacieśnieniu, aż do punktu w którym przerodziły się w prawdziwą przyjaźń. Pamiętam ciepły razowy chleb z ich piekarni, bliny z jabłkami którymi się zajadałem, i wielokolorowe race (zielone i czerwone) oraz race rozświetlające które dostawaliśmy z przemytu z lotniska. Szczególnie rozświetlające dawały świetny efekt dnia w nocy (a przy okazji wzmożone kursy milicji po osiedlu). Mój ojciec nawet zwiedził lotnisko, przebrany w mundur pilota. Przyjaźń ta utrzymywała się nawet po wyjeździe wojsk radzieckich, co prawda w formie listownej, ale to też o czymś świadczy.
Z drugiej strony mój wujek zginał w wypadku samochodowym spowodowanym przez żołnierza radzieckiego. Co jednak nie wpłynęło na moje mniemanie o Rosjanach. Ogólnie jest co wspominać.
Mi mama opowiedziala, że po moim urodzeniu z ojcem poszla do Rosjan na ul. 1 Maja, gdzie kiedyś stacjonowali, wiec poszli po nowy telewizor w nocy, do piwnicy jakiegoś budynku, gdzie kupili od Rosjan wlaśnie telewizorek (i to nawet dobry jak pamiętam) i to wszystko bylo pod wielką tajemnicą. nawet nie moglem w to uwierzyć
No to ja tak laicko.
Jeśli mowa o żołnierzach stacjonujących w czerwonych koszarach otoczonych przez dzisiejsze ulice : Wolności, Robotnicza, Grunwaldzka, Wileńska, jak również rodzinach mieszkających w otaczających Mały Rynek trzech budynkach zamieszkałych przez cywili to i mi parę rzeczy utkwiło w głowie.
W budynku prostopadłym do Krzywej i Orlej zamieszkiwała rodzina z dziećmi Natasza i Walery, z którymi wraz z siostrą zawarliśmy bliższą znajomość i czasem zastanawiamy się jak im w życiu się ułożyło (tak wiem wzruszająca historia) ..a moja siostra dostała przed wyjazdem od Nataszy prezent - lalka
Co do samych koszar - to ileż to razy ze znajomymi wymawialiśmy "Daj gwiazdiczku"
Na koncie parę udanych transakcji ... za piłki do kosza żołnierze brali np. kasety magnetofonowe ..
Nie zapominajmy, że ich obecność wynikała z podziału stref wpływów w Jałcie. Bez względu na to kto i co uważa, przyszli bo zezwoliły im na to tzw. wielkie mocarstwa, byli nasi sojusznicy. I od tego punktu należy zacząć cała dyskusję.
...przyszli bo zezwoliły im na to tzw. wielkie mocarstwa, byli nasi sojusznicy. I od tego punktu należy zacząć cała dyskusję.
Jak rzadko, zupełnie się z Roztropkiem nie zgodzę.
Przyszli - bo sobie tę ziemię zdobyli krwią i czołgami. Nasi (?) sojusznicy to niewiele mieli do gadania.
Oczywiście można snuć różne domysły, co by było gdyby…. Widać, że zachodni alianci na swoje własne życzenie, a może nieświadomie doprowadzili do takiej sytuacji. Gdyby nie ich pomoc w uzbrojeniu, to nie wiadomo, czy Rosjanie doszliby do Odry. A jeśli już doszli, to ci zachodni niewiele mieli do powiedzenia w sprawie przesunięcia naszej granicy. Zostali postawieni przed faktem dokonanym. Gdyby zachodni wyzwolili Brzeg to jest raczej wątpliwe, że bylibyśmy tu i teraz i chociaż teoretycznie Brzeg należałby do zachodniej Europy to nas by tu nie było. Dziękować za to, czy nie, tym co w zasadzie nie nas wyzwolili? Trudno powiedzieć. Oni tu walczyli o swoją ojczyznę i o to aby na wschodzie przesunąć nasze granice. Sprawa jest oczywista w przypadku rdzennych polskich ziem, tam Rosjanie byli wyzwolicielami.
Mi mama opowiedziala, że po moim urodzeniu z ojcem poszla do Rosjan na ul. 1 Maja, gdzie kiedyś stacjonowali, wiec poszli po nowy telewizor w nocy, do piwnicy jakiegoś budynku, gdzie kupili od Rosjan wlaśnie telewizorek (i to nawet dobry jak pamiętam) i to wszystko bylo pod wielką tajemnicą. nawet nie moglem w to uwierzyć
No u mnie tez stoi na strychu Elektron kolorowy przyniesiony o polnocy z lotniska. Juz nie wspomne o wizytach w srodku nocy zolnierzy z karnistrami z ropa, gdzie za paczke papierosow czasami zostawaiali kilkadziesiat litrow ropy, a nawet sie zdarzalo ze jak nic nie miales to zeby sie nie narazac na zlapanie z "towarem" i tak zostawiali pod domem i wracali na lotnisko. A i nasze wizyty jako klientow nie byly niczym dziwnym, sklepy pelne towaru, slodycze najrozniejsze , a mleczka slodzone z kolegami nosilismy reklamowkami. Zdarzaly sie raz na jakis czas incydenty ze dla zasady kogos zlapali, przekazali naszej milicji a ta wywozila kobiety kilka kilometrow od domu zeby za kare wracaly na piechote. Stare dobre czasy ... juz nie spomne o pieknych radzieckich nastolatkach z lotniska..... ehhh.
To ja może powiem tak. To że tu jesteśmy teraz jest 'szczęściem w nieszczęściu'. Rodziny moich rodziców jak i oni sami, zostały wypędzone ze wschodu. Moi rodzice, a szczególnie mój ojciec, caly czas tęsknił do wschodu. Jak mi opowiadał, a przyjechali na te ziemie w 1945, wcale nie czuli się tu dobrze i do lat 50-tych siedzieli na walizkach w nadzieji, że wrócą do domu. Sowietów traktowali jak okupantów, gdyż dwa razy na własnej skórze doznali słodyczy płynących z okupacji sowieckiej (moja mama mowiła, że jej rodzina nie zaznała tylu krzywd od niemców, co od sowietów). Oni wcale nie odczuwali, że dokonuje się 'sprawiedliwość dziejowa', tylko jakieś jedno wielkie draństwo. Moja babcia opowiadała mi jak mieszkali w jednym domu razem z jego niemieckimi właścicielami w Mąkoszycach, i wcale nie mieli poczucia, że są u siebie. No ale, to co tu zastali było o niebo lepsze niż to co tam zostawili. Stąd to 'szczęście w nieszczęściu".
W budynku prostopadłym do Krzywej i Orlej zamieszkiwała rodzina z dziećmi Natasza i Walery, z którymi wraz z siostrą zawarliśmy bliższą znajomość i czasem zastanawiamy się jak im w życiu się ułożyło (tak wiem wzruszająca historia) ..a moja siostra dostała przed wyjazdem od Nataszy prezent - lalka
Proponuję wejć na stronę http://brzeg28sgw.narod.ru - stronka dzieci sowieckich żołnierzy, które chodziły do szkoły przy ul. 1 Maja. Jest tam m.in. forum (chociaż w ostatnich dniach sie powiesiło) i sporo wspomnień - być może trafisz na swoich znajomych . Gdyby było problemy z cyrylicš, to mogę pomóc.
Ten temat był szerzej poruszany w jakim innym miejscu na naszym forum (ale nie podejmuję się szukania - może kto pomoże)
A przy okazji: pod koniec kwietnia Rosjanie zapowiadajš przyjazd do Brzegu na mały zjazd absolwnetów ich szkoły. Rozmawiałem wstępnie z Yasiem o organizacji niewielkiego przywitania z wycieczkš po miecie i lotnisku, jakš imprezkš itp. Jakby kto był chętny do pomocy to piszcie na PW. Goci nie będzie za dużo (pewnie najwyżej z 15-20 osób) m.in. ze względu na odległoci i koszty.
Ostatnio zmieniony przez Jamps 2007-02-04, 15:10, w całości zmieniany 1 raz
Chętnie pomogę w organizacji pobytu gości rosyjskich, jestem przewodnikiem turystycznym znającym dobrze Brzeg i okolice, i co ważne, znam język rosyjski (kilkanaście lat nauki w szkole i na lektoracie na uczelni)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum