Forum Brzeg on
Regulamin Kalendarz Szukaj Album Rejestracja Zaloguj

MegaExpert

Poprzedni temat :: Następny temat
Ferdynand Antoni Ossendowski
Autor Wiadomość
ASTRON 
Per aspera ad Astron



Wiek: 49
Dołączył: 12 Mar 2018

UP 18 / UP 14


Skąd: Ze Ścieżek Gwiazd

Wysłany: 2018-03-27, 14:30   Ferdynand Antoni Ossendowski

Ponieważ bliźniaczy wątek został, najdelikatniej rzecz ujmując, zanieczyszczony, przenosimy próbę zagajenia debaty o życiu i twórczości znanego podróżnika i pisarza - tutaj.
Kilka słów z wiki:
Cytat:
Ferdynand Antoni Ossendowski pseudonim Feranto, Mark Czertwan[1] (ur. 27 maja 1876 w Lucynie w guberni witebskiej, zm. 3 stycznia 1945 w Żółwinie, gm. Brwinów)[1] – polski pisarz, dziennikarz, podróżnik, antykomunista, nauczyciel akademicki, działacz polityczny, naukowy i społeczny.

Cytat:
Ze względu na treść jego książki Lenin, fabularyzowanej biografii przywódcy rewolucji październikowej, niezwykle ostrej krytyki rewolucji i komunizmu, po zajęciu Polski przez Rosjan grób Ossendowskiego był pilnie poszukiwany. Po jego znalezieniu ekshumowano zwłoki, gdyż NKWD chciało się upewnić, czy osobisty wróg Lenina na pewno nie żyje. Inna interpretacja tego faktu zakłada, że enkawudziści szukali przy zwłokach pisarza jakiejś informacji lub wskazówki co do miejsca ukrycia skarbu barona Ungerna.
Ostatnio zmieniony przez ASTRON 2018-03-27, 14:30, w całości zmieniany 2 razy  
0 UP 0 DOWN
 
yoorek 


Wiek: 66
Dołączył: 13 Paź 2008

UP 477 / UP 1011



Wysłany: 2018-03-27, 14:41   

Skarżypyta.
0 UP 2 DOWN
 
Fundacja K.I.S. 



Wiek: 24
Dołączył: 21 Lut 2013

UP 51 / UP 23


Skąd: KRS

Wysłany: 2018-03-27, 14:42   

Przypominamy treść recenzji książki "Wacek i jego pies" - opowieści z czasów II wojny i podczas tejże przez Ossendowskiego napisanej.

Elementarz dla dorosłych. Refleksje nad książką:
Wacek i jego pies. Opowiadanie dla młodzieży z czasów ostatniej wojny
(wersja skrócona i wyprofilowana pod oczekiwania redakcji)
Jacek „Franco” Horęzga
(Z cyklu: „Biegnący po kłączu”)


Niech nikogo nie zmylą czarujące i sympatyczne akwarele na okładce i we wnętrzu najnowszego wznowienia analizowanej dziś książki - Wacek i jego pies nie był napisany dla dzieci! Nawet podtytuł wskazuje na nieco odmiennego wiekowo adresata, niż mogą to sugerować kolorowe obrazy. Oczywiście, można zredukować jej streszczenie do krótkiej „recki” i napisać kilka zdań w stylu „wzruszająca opowieść o przyjaźni łączącej Wacka i jego psa”, ale czyn takowy niegodzien byłby opowieści, wykuwającej w murze tandety okno do żywych jeszcze kilkanaście lat temu światów mistycznych uniesień, towarzyszących obcowaniu z perełkami popkultury. Które po skonsumowaniu, wzbudzały w części odbiorców potrzebę dalszych wędrówek i poszukiwań. A te wiodły dalej, na przykład w rejony bliższe filozofii kultury.

Jest bowiem wspomniane dzieło narracją wielowarstwową. Przesyconą nie tylko niemal bezpośrednimi odwołaniami do przedwojennego etosu pedagogiczno-dydaktycznego II RP, ale i epizodami o charakterze czy to metaforycznym, czy też wręcz mistycznym. Nadto narracją pełną aluzji do skłóconej Polski dnia dzisiejszego. Tak, jakby u kresu swych dni Autor próbował przestrzec następne pokolenia rodaków przed powielaniem błędów, które umożliwiły działającym w porozumieniu molochom - niemieckiemu i sowieckiemu, odebranie Narodowi Polskiemu z trudem wywalczonej wolności, zagarnięcie odzyskanych ziem i zawłaszczenie budowanego w bólach aparatu państwowego.

Opowieść rozpoczyna spotkanie dwojga nieszczęśników. Do Wacka, młokosa płaczącego nad świeżo usypanym grobem matki, nieco nieufnie podchodzi Mikuś - wynędzniały i poturbowany szczeniak-kundelek, z wyglądu przypominający małego wilczka. W jednej chwili rodzi się wtedy swoiste porozumienie. Zbudowane na nie dających się racjonalnie wytłumaczyć więzach empatii, łączących ze sobą dwa różne gatunkowo, osierocone zrządzeniem losu, stworzenia.

Trwa właśnie wojna. A ściślej, brutalna okupacja Polski, napadniętej przez dwóch najeźdźców. Z retrospekcji dowiadujemy się o bezwzględności i okrucieństwach „odwiecznego wroga Polski – niemców”, w tym także o śmierci zastrzelonego bez pardonu ojca Wacka. Tytułowy bohater znajduje schronienie w gospodarstwie Siwików, gdzie psina zaprzyjaźnia się z obcą mu gatunkowo kotką, a w młokosie powoli zaczyna dojrzewać coś na kształt uczucia do córki gospodarzy – Ceśki. Równolegle cementują się relacje łączące obu bohaterów, którym dni (a i czasami noce) mijają na pracach związanych z utrzymaniem gospodarstwa. Wtedy też Mikuś zmuszony jest coraz częściej „pokazywać kły” i stawać w obronie obejścia. Czy to przed szkodnikami zwierzęcej natury, czy przed żandarmerią niemiecką. Dość szybko dochodzi jednak do kolejnej tragedii. Niemcy bezwzględnie pacyfikują wioskę, paląc domostwa, zagrody i brutalnie mordując większość mieszkańców. Włącznie z protektorami cudem ocalałych z pogromu Wacka i Mikusia.

Od tego miejsca charakter narracji ulega jakby zmianie. Wacek, pośród bezradnego tłumu lamentujących kobiet, musi nagle stać się dorosły. Wziąć na swoje barki odpowiedzialność za życie innych, mniej zaradnych ludzi, w czym pomagają mu... echa z przeszłości. Oto bowiem młody chłopak działa jakby wcześniej został „zaprogramowany” na stawianie czoła trudnościom i przeciwnościom losu. Wie, co i jak należy robić i pomimo fizycznej małoletniości, zostaje tymczasowym liderem ocalałej garstki dorosłych mieszkańców wioski, zapobiegając panice i dalszym ofiarom.

I tak już jest do końca opowieści. Wacek okazuje się chłopcem solidnym, pracowitym i odpowiedzialnym. Znakomicie radzi sobie z szeregiem różnych obowiązków, w tym także z opieką nad chorą żoną gajowego puszczy, w którego gospodarstwie, razem z Mikusiem znajdują zatrudnienie. Potrafi pokonać przeciwności losu, choćby i objawiały się one pod postacią mściwych kłusowników, bezceremonialnie wykorzystujących swoje niemieckie pochodzenie do prób terroryzowania okolicy. Narrator opowieści wielokrotnie nawiązuje także do ogromu szkód we florze i faunie organizmu Matki Ojczyzny, poczynionych przez Niemców podczas obu wojen światowych.

Gdzieś w tym miejscu pojawiają się wątki niemalże mistyczne czy też metaforyczne. Oto w sukurs terroryzowanym Polakom przychodzą z puszczy dzikie wilki. Zaprzyjaźnione w międzyczasie z ich oswojonym pobratymcem – Mikusiem. Scena nabiera walorów symbolicznych. Zwłaszcza w czasach odzierania z zapomnienia czynu Żołnierzy Wyklętych („Żyli prawem wilka, historia o nich głucho milczy”).

Ossendowski, zagorzały antykomunista, nawet w grobie ścigany przez bolszewików, był doskonale zorientowany w tajnikach polityki międzynarodowej. Pisząc jedną z ostatnich opowieści swego życia w trakcie wojny, śledził na bieżąco arenę zmagań mocarstw na Polskiej ziemi. I dlatego zapewne niejako musiał antycypować przyszłość Ojczyzny, bowiem w pierwszej części opowieści pisze jeszcze o dwóch bezwzględnych najeźdźcach. Ale już u jej schyłku, pojawiają się „rosyjscy” partyzanci, lądujący na spadochronach w centrum puszczy.

Tej puszczy, z którą bohaterów opowieści „Wacek i jego pies” łączą jakieś więzy o charakterze organicznym, tajemniczym, niepojętym zapewne orędownikom patriotyzmu mierzonego przyzwoleniem na „tęczogród”. Tej, za którą kochający ją Polacy „umierają cisi”. Tej, której mieszkańcy, doświadczeni dobrodziejstwami europejskich kaganków oświaty, wzniecanymi przez brunatnych żołnierzy za pomocą miotaczy ognia, wolą „żyć z wilkami, niż z niemcami”. Tej, których pracowitość i odpowiedzialność za innych kształtowały niegdyś od małego nauki matek, powracających z zaświatów z pochwałami dla swych synów za ich dobre uczynki i sumienną pracę. Tej Polski, która nie wolna od wad, odradzała się po 123 latach zaborów, dzięki tytanicznej i konsekwentnej pracy przedwojennych pedagogów i skautów (do czego wrócę w innym miejscu i czasie).

Ostatecznie - opowieść o przyjaźni chłopca z oswojonym wilkiem rzeczywiście wzrusza. Im dalej w głąb narracji, tym częściej i bardziej. Mistrzowskie opisy puszczy, po której wędrują jej strażnicy – Wacek i Mikuś, przywołują obrazy najbliższych przyjaciół z dnia dzisiejszego. Oto widzę mosty, łączące wojenną opowieść z dniem dzisiejszym. Widzę starszych, ale i przede wszystkim młodszych ludzi, zmęczonych cywilizacją tłamszącą duchowo-etyczny wymiar Człowieczeństwa, którzy wybierając życie na peryferiach cywilizacji, odtwarzają dawne obyczaje i wbrew unijnym nakazom zaczynają uprawiać owoce i warzywa, stawać ule i sycić miody, hodować zwierzynę. Ludzi, którym coraz bardziej obojętne są szpanerskie hipsterstwa, oświecenia, flashmoby czy też toczenie bek ze staruszków.

A największe, i jednocześnie najbardziej gorzkie łzy wyciska opowieść o mocy etosu II RP w momencie zreflektowania się nad aksjologicznie biegunowo różnym etosem, który wciska się dziś naszym dzieciom w szkołach i przedszkolach. Pokolenie II RP potrafiło sobie poradzić w warunkach ekstremalnych. Znało swoje miejsce w społeczeństwie, wiedziało jak ważne są praca, nauka, szacunek dla tradycji.

Zapytajmy więc samych siebie, co do zaoferowania naszym potomkom ma dzisiejsza „ełropejska” pedagogika? Czy nasze dziatki będą umiały same zrobić ser? Oprawić królika? Zebrać miód, łowić ryby? Śmiem raczej wątpić. Pewne wydaje się tylko jedno. Na pewno będą wiedziały, jak zgodnie z dyrektywami unijnymi oraz innymi wytycznymi, wdrażanymi przez „nowoczesną literaturę”, znaleźć tajemniczy punkt „G”, czy też rozpylać pod drzewkiem nasiona oświecenia.

Zatem niech książka Ossendowskiego zagości w naszych domach i niech skłoni nas do refleksji nad sensem poczynań współczesnych orędowników „postępu”. Zbliżająca się Gwiazdka jest dobrą okazją, aby spróbować zapobiec procesom, które za następne 50 lat, jakiś nowy Ziemkiewicz nazwie słusznie „Kolejnym, pięknym samobójstwem!”. Bowiem „Wacek i jego pies” nie jest opowieścią dla dzieci. To książka dla dorosłego, który być może drzemie gdzieś jeszcze w każdym z nas.

Obudźmy się, tedy. „Jest jeszcze czas, Bracia i Siostry!”

28 XI – 3 XII 2014

Autor refleksji dziękuje za egzemplarz książki wydawcy - firmie "ZYSK i s-ka", oraz portalowi Szortal (a szczególnie Alkowi Kuszowi), na zamówienie których recenzja została napisana. I opublikowana: http://szortal.com/node/6667

Tytuł: Wacek i jego pies. Opowiadanie dla młodzieży z czasów ostatniej wojny
Autor: Antoni Ferdynand Ossendowski
Ilustracje: Marcin Laszczak
Wydawca: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2014
Strony: 340
Oprawa: twarda (format "kwadratowy" 160x190)
ISBN: 978-83-7785-560-7
0 UP 0 DOWN
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Zobacz posty nieprzeczytane

Skocz do:  

Tagi tematu: Brak tagów.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template BMan1Blue v 0.6 modified by Nasedo
Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 22
Nasze Serwisy:









Informator Miejski:

  • Katalog Firm w Brzegu