Forum Brzeg on
Regulamin Kalendarz Szukaj Album Rejestracja Zaloguj

MegaExpert

Poprzedni temat :: Następny temat
Zamknięty przez: Inez
2006-08-28, 22:37
Twórczość Bursztynowego Anioła
Autor Wiadomość
smooth 
wyrwany z kontekstu


Zaproszone osoby: 2
Wiek: 42
Dołączył: 21 Wrz 2006

UP 35 / UP 7


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2007-03-10, 14:00   W domu moim

"W domu moim"

W domu moim rodzinnym
Unosił się zapach truskawek.
Matka krzątała się po kuchni
Ścierając kurze z mebli.

Smak kawy już nigdy nie był
Tak słodki,
Zastanawiająco tajemniczy.

W domu moim rodzinnym
Słychać było szepty aniołów.
Ojciec nucił melodie dawnych lat
Naprawiał stare krzesła.

Smak miłości już nigdy nie był
Tak czuły
I niewinnie spokojny.

W domu moim rodzinnym
Promienie słońca
Pieściły szyby wszystkich okien.
W kącie małego pokoju
Siedziała dziewczyna pogrążona
W modlitwie.

Już zawsze będę poruszona
Tęsknotą za domem
Spod przymkniętych powiek.

______________________
Bursztynowy Anioł

Komentarze i dyskusja TUTAJ zapraszam.
0 UP 0 DOWN
 
smooth 
wyrwany z kontekstu


Zaproszone osoby: 2
Wiek: 42
Dołączył: 21 Wrz 2006

UP 35 / UP 7


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2007-03-12, 15:13   

„Rozmowa z Utopią”

Może jutro
Już nas tutaj nie będzie?
Nie zaparzymy kawy w dzbanku.
Pamiętasz ten zielony dzbanek?
Zanim się zjawiłeś
Wkładałam do niego tulipany.

Może już nigdy nie będziemy marzyć?
Zapach świeżego szczypioru
Nie będzie nas wprawiał w euforię.
Pamiętasz ogród
W domu Twojej babki?

Może nigdy nie obudzimy się
Z tego snu?
Daj Boże…

Komentarze i dyskusja TUTAJ


_____________________
Bursztynowy Anioł
0 UP 0 DOWN
 
smooth 
wyrwany z kontekstu


Zaproszone osoby: 2
Wiek: 42
Dołączył: 21 Wrz 2006

UP 35 / UP 7


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2007-03-13, 17:43   

„List do Utopii”

Słowami witam cię każdego dnia
Dzień dobry kochany.
Tak pięknie świecą ci się oczy,
Gdy mrużysz powieki, by ukraść
Jeszcze odrobinę nocy.
Wstawaj kochany, zaparzyłam kawę.
Zakładasz niebieską koszulę
I wychodzisz do pracy w tym
Niemodnym garniturze.
Zrobiłam ci kanapki. Kochany.

Zapalam papierosa.
Kładę się na wznak wśród
Zieleni młodej wiosny.
Myślę o kaczeńcach we włosach,
Tulipanach w wazonach
I zapachu bzu.

Słowami witam cię, gdy stajesz w progu.
Serwus kochany!
Rozkładasz bezradnie ręce
I przygarniasz moje ciało, by zatopiło
Się w twych ramionach.
To boli kochany.
Duszę się od nawału twej miłości.
Ale nie uciekam, a ty nie przestajesz kochać.

Wyjmuję z szafki dwa kieliszki.
Nalewam czerwonego jak krew wina.
Siadamy tuż przy kominku.
Widzimy ogień igrający z drewnem.
Czujemy zapach czekolady,
Świeżo ściętej sosny,
I twojego zmęczonego ciała.

Słowami żegnam cię co wieczór.
Dobranoc mój kochany,
Spij dobrze.
I gładzę pustą poduszkę o zapachu
Lawendowego marzenia.

13.03.2007


--------------------
Bursztynowy Anioł

Komentarze i dyskusja TUTAJ
0 UP 0 DOWN
 
smooth 
wyrwany z kontekstu


Zaproszone osoby: 2
Wiek: 42
Dołączył: 21 Wrz 2006

UP 35 / UP 7


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2007-03-14, 09:54   

„Wybawca”
/Dla Niej/


-Przysięgam wam, że płynie czas
i zabija rany…-
Odchodzę w dal
I trwam.
Biję sercem zdrajcy.
Oddycham powietrzem przebaczającego.
Na horyzoncie morderca emocji.
Mój wybawca
W białej szacie.

Ciało to zimna rosa.
Oczy- światło w tunelu ostatniego tchnienia.
Chłonę…


13/14 III 2007

---------------------------
Burszytnowy Anioł

Komentarze i dyskusja TUTAJ
0 UP 0 DOWN
 
smooth 
wyrwany z kontekstu


Zaproszone osoby: 2
Wiek: 42
Dołączył: 21 Wrz 2006

UP 35 / UP 7


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2007-03-16, 00:42   

Maurycy

- Maurycy jesteś tutaj?- Szepnęła Iga. – Gdzie byłeś? Znowu u tego swojego Boga? Nie zostawiaj mnie nawet na chwilę! Jesteś mój. Musisz się mną opiekować. Od tego są Anioły. Stań bliżej okna! Nie widzę Cię dobrze. Jesteś smutny? Przecież nic złego nie zrobiłam! Nie bij mnie! To boli...Maurycy! Dokąd idziesz? Zaczekaj! Zabierz mnie ze sobą! Chcę zobaczyć twojego Boga! Jak to jest z wiarą? Jeśli jest to jest źle, a jeśli jej nie ma to jest jeszcze gorzej? Powiedz coś! Słyszysz mnie? Maurycy...
- Jestem tylko marnym pyłem.- Szepnął Maurycy.
- Jesteś moim pyłem! Czy tak trudno jest dobrać odpowiednie słowa? Istnienie boli. Chęć bytu mnie przytłacza.
- Jestem tylko marnym pyłem.- Powtórzył Maurycy.
- Znowu odchodzisz? Uciekasz? Widziałeś wczorajszy zachód słońca? Niebo było piękne. Inne niż zwykle. Wyjątkowe. Maurycy! Gdzie jesteś? Nie będę się modlić! Maurycy!
- Z kim ty znowu rozmawiasz?- do pokoju weszła Dorota, siostra Igi. Mieszkały razem od dwudziestu lat, ale jedna drugiej nigdy nie potrafiła zrozumieć.
- Mam zły dzień. Nic mi dzisiaj nie wychodzi. Gdzie jest oko? Muszę namalować oko. Nawet nie wiem, jakiego ma być koloru? Niebieskie? Nie to chyba zbyt banalne.- Iga przechodziła się nerwowo po pokoju, zaglądając przy tym do wszystkich szafek.
- Malujesz obraz? Mogę ci pozować? – Wtrąciła nagle Dorota. – Pamiętasz? Kiedyś siadałam na schodach a ty mnie rysowałaś. Kazałaś mi się nie ruszać, a ja ciągle poprawiałam włosy opadające na czoło. Chciałam wyglądać jak najlepiej, ale i tak nigdy nie pokazałaś mi tej pracy. Nawet nie wiem czy ją skończyłaś.
- Nie skończyłam. Pamiętam doskonale.- Iga stanęła w miejscu i zaczęła uważniej przyglądać się swojej starszej siostrze.- Chcesz? Naprawdę? Usiadłabyś na schodach i byłoby jak kiedyś? Siedziałabym na ciepłej trawie, a ty posłusznie kładłabyś rękę na kolano, tak, żeby było dobrze? I śmiałybyśmy się bez pamięci z każdego słowa wypowiedzianego bezwstydnie?
- Tak.- Uśmiechnęła się Dorota. – Usiadłabym na schodach i nie ruszałabym się, jeśli mi rozkażesz. Będę opowiadała głupie żarty i sama się z nich śmiała. Będę patrzyła uważnie na każdy ruch twoich ramion i każdy gest twoich dłoni. Będę ci pozowała, żeby tylko, choć przez chwilę było tak jak kiedyś.


Był ciepły letni wieczór. Słońce walczyło z księżycem o władzę nad niebem, które z minuty na minutę przybierało wszystkie odcienie tęczy. Nie było wiatru, a para unosiła się ze spragnionej deszczu trawy. Kwiaty zamknęły już kielichy, aby odpocząć chwilę od nieznośnego słońca, które dotykało je swoimi promieniami jak najdłużej i jak najmocniej to było możliwe. Dziewczyny wyszły na podwórze i stały koło siebie w milczeniu. Żadna nie miała odwagi psuć atmosfery narastającej w napięciu chwili. Żadna nie chciała wypowiedzieć słowa, aby nie przerwać kojącej zmysły ciszy. Stały, milczały i patrzyły namiętnie na zachodzącą za korony drzew ognistą kulę. Było im tak dobrze.
- Kiedy byłam mała, zastanawiałam się gdzie ono ucieka w nocy. Co się z nim dzieje.-Szepnęła nagle Iga.
- Pamiętam jak siedziałaś pod naszym starym dębem i płakałaś. Każdego wieczoru.- Uśmiechnęła się Dorota. Usiadła na schodach, kiedy jej siostra przygotowywała narzędzia potrzebne do wykonania szkicu.
- Bałam się, że nie wróci. Bałam się, że już zawsze będzie noc i gwiazdy. Bałam się tych wszystkich duchów, które mnie wtedy otaczały. Nie mogłam sobie z nimi poradzić. Walczyłam, ale były silniejsze ode mnie.
- A teraz sobie radzisz? Ja nadal widzę w tobie zagubioną, malutką dziewczynkę, która nie wie, do czego służy życie i po co właściwie jest, skoro i tak przeminie.
- Teraz jest inaczej. Ta bezbronna istotka ma swoich sprzymierzeńców, ale już nie walczy. Zrozumiała, że nie musi starać się być rozumianą. Ta mała dziewczynka wie, że chociaż stanie się kiedyś garstką pyłu, będzie. Zawsze pozostanie w czyimś sercu. I być może ktoś będzie po niej płakał.
- A jeśli nie będzie? Jeśli wszyscy pozwolą, abyś stała się tylko i wyłącznie okruchem i nic nieznaczącym wspomnieniem, które warto szybko wymazać z pamięci?
- Wtedy jeszcze tu wrócę. Nie kręć się. Połóż rękę na szyi i zamknij oczy.
Iga zaczęła cicho, delikatnie przesuwać ołówkiem po zżółkniętej kartce. Na dworze było cicho, nawet ptaki na chwilę ucichły, by spokojnie przyjrzeć się spotkaniu dwóch sióstr. Niektóre drzewa pamiętały jeszcze ich wspólne zabawy na łące, poganianie spłoszonych kur i rozdeptywanie pięknych kwiatów, hodowanych całe lata przez schorowaną babcię.
Ołówek spokojnie sunął po kartonie wykonując, co chwile zamaszyste ruchy, idealnie odzwierciedlając ostre rysy twarzy roześmianej Doroty.
- Kiedyś próbowałam cię naśladować. – Szepnęła nagle Dorota
- Naśladować? – Zdziwiła się Iga.
- Przyglądałam ci się godzinami. Próbowałam nawet mrugać równie nerwowo jak ty. Nigdy mi nie wychodziło delikatne stąpanie, po skrzypiącej drewnianej podłodze. Zawsze musiałam odwrócić twarz w inną stronę. Rozmawiałam nawet czasami z twoim wymyślonym kolegą, ale nigdy mi nie odpowiadał.
- Maurycy rozmawia tylko ze mną, ale to nie jest ważne. Nie odzywaj się. Przechyl głowę w prawo i zamknij oczy!
Robiło się coraz ciemniej. Słońce właściwie nie chciało odchodzić, ale wielki Pan Nocy wygrał walkę z Królową Dnia i zepchnął ją z oblicza życia. Gwiazdy otoczyły ciemne chmury trzymając się za ręce ze złotego pyłu. Robiło się coraz ciemniej, i smutniej, aż w końcu zapadła noc. Kwiaty zamknęły swe kielichy zmęczone kilkugodzinnym udawaniem. Udowadnianiem głupim, ludzkim istotom, że są piękne. Lepsze od wszystkiego, co je otaczało.
Drzewa skuliły się ze strachu przed przemijającym życiem. Skuliły się z trwogi przed zakończeniem swojego istnienia.
Siostry siedziały jeszcze chwile na cementowych schodach udając zainteresowanie dla zagubionego wróbla poszukującego zapewne rodziców, którzy tak naprawdę odepchnęli go z powodu wrodzonej ułomności, jaką było za krótkie skrzydło.
- To straszne.- Szepnęła Iga
- Co jest straszne? – Zdziwiła się Dorota. Nie mogła znieść złośliwości siostry, która zawsze przerywała ciszę, swoimi głupimi poglądami, niewnoszącymi nic sensownego w jej nudne życie. Próbowała czasem udawać zainteresowanie, ale po tak długiej grze, wymianie tylu zdań i pozowaniu do portretu, nie miała na to po prostu siły.
- Wyobraziłam sobie właśnie jakby to było, gdyby mnie nagle zabrakło. Gdybyś się jutro obudziła, spytała o mnie i nikt by nie wiedział o moim istnieniu. Umarłabym. Jakby to było? Świat beze mnie byłby taki pusty, beznadziejnie przykry, żadne słowo nie miałoby znaczenia i z pod palców żadnego mężczyzny nie wypłynęłaby już żadna nuta głosząca przepych ziemi, niby stworzonej przez tego waszego Boga....
- Tak, to byłoby przerażające. Na pewno. – Roześmiała się Dorota i uciekła do domu, przed wiatrem rozpoczynającym swój niebezpieczny taniec


---------------------
Bursztynowy Anioł
0 UP 0 DOWN
 
smooth 
wyrwany z kontekstu


Zaproszone osoby: 2
Wiek: 42
Dołączył: 21 Wrz 2006

UP 35 / UP 7


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2007-03-18, 11:31   

Podobno miłość jest banalna...:)

A co najzabawniejsze - nigdy nie zdarzyło mi się napisać czegokolwiek o miłości, będąc z kimś w związku - ciekawe z czego to wynika. :)


***
/Z dedykacją aktualnym fascynacjom/


Kocham Twoje usta
Spierzchnięte od krzyku i słów.
Zamarłe w niemym śpiewie
I drżące z zimna w listopadową noc.

Kocham Twoje dłonie
Którymi gładzisz moje drżące ciało
Oplatasz nimi ludzkie serca
I rozkładasz w bezradnym geście.

Kocham Twoje oczy
Zamknięte ze strachu przed słońcem
Otwarte symbolem pełnym skupienia
Te dwa księżyce wtopione w lazurową tęczówkę.

Kocham Twoje stopy
Którymi błądzisz po bezkresach
Układasz kroki kolejnego tańca
I idziesz przed siebie gdzieś w Bieszczady.

Kocham Twoją duszę
Liryczną nutę nakreśloną na pustej karcie
Złoty klucz do bramy niebios
I światło świecy w ciemną noc.

Bo żyć nie mogę
Bez Twych ust, których szukam w cierpieniu
Bez dłoni, którymi karmię pokryte szronem piersi
Bez oczu, które patrzą w oczy i poza nie
Bez stóp, które jak kamienie, zostawiają ślady do opoki
Bez Twej duszy, którą mi podarowałeś, zawieszoną
Na złotym łańcuszku.

15.03.2006


-------------------------
Bursztynowy Anioł



Komentarze i dyskusja TUTAJ
0 UP 0 DOWN
 
smooth 
wyrwany z kontekstu


Zaproszone osoby: 2
Wiek: 42
Dołączył: 21 Wrz 2006

UP 35 / UP 7


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2007-03-20, 18:01   Pogarda

Pogarda

Pogarda – Mówisz.
I odwracasz się plecami.
I mija sto dni.
A brama wciąż stoi otworem.
Wciąż pusta…


-----------------------
Bursztynowy Anioł


Komentarze i dyskusja TUTAJ
0 UP 0 DOWN
 
smooth 
wyrwany z kontekstu


Zaproszone osoby: 2
Wiek: 42
Dołączył: 21 Wrz 2006

UP 35 / UP 7


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2008-01-21, 23:43   

*****

Silę się na wielkie słowa,
Odrobinę romantyzmu, coś na znak ponadprzeciętności.
Próbuję zgłębić się w tajemnicę Twoich oczu.
Może ją odkryję?

Budzę się o świcie i widzę szron na szybie.
I słońce.
To samo słońce, które widzisz Ty za swoim oknem.
Tylko kolor nieba jakby trochę inny.

Próbuję uwierzyć w marzenia.
Przekonać się, że to, co robię ma sens,
Robić to bez względu na to czy będziesz obok.
Bo któregoś dnia nie położysz dłoni na moim sercu.
Nie dotkniesz mnie, kiedy uklęknę przy Tobie.

Kiedyś nadejdzie taki dzień, że słońce wzejdzie dla Ciebie
W zupełnie innej czasoprzestrzeni.
Kiedy ja będę już zupełnie inna.
Dlatego dzisiaj silę się na wielkie słowa,
Odrobinę romantyzmu…

__________________________________________________________________


Do Maurycego


Mam magiczną moc
Od kiedy wiem, że jesteś tu.

I zawsze bądź.
Przy mnie trwaj.

___________________________________________________________________

***

Dałeś mi karmazynowy obłok
I nocy tysiące.
Ani jedna do drugiej nie podobna.
Noce pełne gwiazd, zieleni
I zapachu pomarańczy.

Dałeś mi błyskawice w oczach
I grzmoty gdzieś w okolicach
Serca czy żołądka.
Każde uderzenie niepowtarzalne.
Bo to Ty trzymałeś moją dłoń
Chroniąc od upadku.
Ty nuciłeś ballady
Na dobranoc.
Byłeś tym, którego nazywają
- poczucie bezpieczeństwa.

To nie wyznanie miłości.
Nie pragnę żebyś wrócił
I znów głaskał mnie po plecach.
Ja Ci dziękuję.

Kimkolwiek jesteś teraz.


Komentarze i dyskusje Tutaj
0 UP 0 DOWN
 
smooth 
wyrwany z kontekstu


Zaproszone osoby: 2
Wiek: 42
Dołączył: 21 Wrz 2006

UP 35 / UP 7


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2008-01-21, 23:55   

SAMOTNOŚĆ NOCĄ


Chciałabym
Żebyś przykrył mnie skrzydłami.
Czekam na to każdego wieczora.
Minuty
Sączą się jak krew z otwartej rany.
Stoję naga w nadziei,
Że zapukasz do drzwi.
Ale nie przychodzisz.
A może skradasz się gdzieś tylko?
Bo słyszę szelest piór.
Zasypiam
Samotnie ze szronem na ustach.
Pejzażem zimnym i bezlitosnym.
To już nie bajka.
To moje łzy wzburzyły morze.
Szykuj Arkę.
Nadchodzi czas Apokalipsy.
Cierpienia ostatecznego.



----------------------------
Bursztynowy Anioł

Komentarze i dyskusja Tutaj
0 UP 0 DOWN
 
smooth 
wyrwany z kontekstu


Zaproszone osoby: 2
Wiek: 42
Dołączył: 21 Wrz 2006

UP 35 / UP 7


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2008-01-24, 21:11   

2008-01-23 19:00:05 >>
Szpak na parapecie



Czy szpaki zostają w kraju na zimę?

A za oknem tylko odrobina śniegu. Wyglądam pełna nadziei, w poszukiwaniu natchnienia. Kilku chwil ulotnych, dzięki którym poczuję szczęście nieograniczone. Za oknem linia wysokiego napięcia. Telekomunikacyjna. I słup. A na linii siedzi szpak. Wpatruje się w moje okno z ciekawością. Myśli pewnie, że powinno mnie tu nie być. Powinnam teraz znajdować się w zupełnie innym miejscu. A ja pisze powolutku, nie zachłannie, żeby nie wzbudzać sensacji. Cichutko stukam w klawiaturę komputera. Szlag by trafił te wszystkie nowe wynalazki, te laptopy od siedmiu boleści! Ale siedzę powyginana, w pozycji niewygodnej i pisze odrobinkę, aby ulżyć strudzonemu sercu.

Za oknem linia, sznur czy kabel. A na linii szpak. Wpatruje się w brudną szybę i moją pochyloną nad klawiaturą głowę. Nie ma sprawy, mogę przecież wstać. Mogę zrobić sobie chwilę odpoczynku. Otwieram okno, choć na dworze mróz niemalże jak na Syberii, szron natychmiast pokrywa moje usta.

- Cześć Szpaku! – uśmiecham się radośnie. Nie mogę się przecież poddać. Chciałam natchnienia, o wenie myślałam, to teraz mam.

- Ćwir! Ćwir! – odpowiedział Szpak.

- Oszalałeś? Szpaki nie ćwierkają!

- A co robią szpaki? – zainteresował się ów szpak.

- Nie wiem! Kraczą!

- Kraczą wrony!

- Szpaki też! I kawki chyba…

- Ale ja nie jest szpakiem.

- Wyglądasz zupełnie jak szpak.

- Ja jestem bocianem!

- Hmmm…bociany odlatują na zimę do ciepłych krajów. Dlaczego więc ty zostałeś?

- To już jest zima?

- Nie czujesz?

- Niedawno wróciłem z Afryki. Bo wiesz, ja dużo podróżuję. Faktycznie. Wydawało mi się, że jest tu trochę chłodniej niż w takim Egipcie na przykład.

- Ale tylko troszeczkę?

- Troszeczkę.

Zamykam okno i pędzę w szaleńczym pędzie do łazienki. Usta bolą. Zamarzły i popękały a krew sączy się cienką stróżką po szyi, z szyi po dekolcie i piersiach. Niemożliwością staje się ta pasja twórcza. Obmywam zabrudzone ciało i wracam do pokoju. Siadam przy komputerze, garbię się, pochylam kark a wraz z karkiem głowę i widzę pusta kartkę. Nic nie napisałam? Ani jednego słowa? Twarz kieruję w stronę okna. Za oknem nadal linia, a na linii tylko mróz. Po szpaku ani śladu. Szpak siada na parapecie i puka swoim dziobem w szybę. Patrzymy sobie prosto w oczy. Moje niebieskie i jego czarne jak smoła. Błyszczą. A szpak puka i puka.
– Przestań pukać! Szybę przepukasz! Kim teraz jesteś? Dzięciołem?- krzyczę zdenerwowana.

- Wpuść mnie! Zimno mi! – odkrzykuje szpak i puka w szybę.

Już widzę tę rysę na szkle, już widzę jak pęka, już chce mi się płakać, już nie wierzę, już nie chcę pisać! Otwieram okno, a ptak wlatuje do pokoju jakby nigdy nic. W dziobie trzyma zeschnięty listek.

- Chyba nie zamierzasz sobie tutaj gniazda wić? – zdziwiłam się

- To dla ciebie – uśmiechnął się ptak, jeżeli to możliwe by ptaki się uśmiechały.

- Dla mnie?

- W ramach podziękowań. Za nocleg.

- To nie hotel! Co ty sobie myślisz!

- Ale przez ciebie jest mi zimno. Do tej pory myślałem, że jestem bocianem. Latałem w dalekie podróże, byłem szczęśliwy. Czy ty wiesz ile krajów zwiedziłem? Ale ty uświadomiłaś mi, że jestem zwykłym szpakiem. I musze tu zostać. Nie przywykłem do takiego klimatu. Jest mi strasznie zimno. Przygarnij mnie na jedną noc.

- Ale…

- Jest mi smutno.

- Dlaczego?

- Bo ja lubiłem być bocianem.

I już zaczynam rozumieć. Nasuwa mi się myśl. Dlaczego nie mielibyśmy być tym, kim być chcemy? Jeżeli to nas uszczęśliwia? Jeżeli to pozwala nam spełniać marzenia?

- Wiesz co? – siadam koło szpaka i biorę od niego uschnięty listek lipy – Dla mnie możesz być nawet rajskim ptakiem. Chcesz?

- Nie. Wolę zostać bocianem.

- Dobrze bocianie. Przenocujesz u mnie.

Chowam listek między karty ulubionej książki i idę poszukać czegoś do jedzenia. Przecież bociany muszą coś jeść, prawda?





--------------------------------------
Bursztynowy Anioł

Dyskusja i komentarze Tutaj
Ostatnio zmieniony przez smooth 2008-01-24, 21:11, w całości zmieniany 1 raz  
0 UP 0 DOWN
 
smooth 
wyrwany z kontekstu


Zaproszone osoby: 2
Wiek: 42
Dołączył: 21 Wrz 2006

UP 35 / UP 7


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2008-02-14, 13:43   

***

Budzić się w twoim
westchnieniu mogłabym po kres,
zasypiać między
uderzeniem strudzonego serca
a przelotną myślą samotności.

Bądź moim ramieniem
w czasie letniej burzy
i wskazówką zegara
pierwszej wspólnej nocy.

Tak niewiele
i cały ogrom świata zarazem
gdy słyszę Twój oddech za ścianą.
Jeszcze tylko nadgarstki skrop
sokiem pomarańczowych perfum
i usta splam
krwistą czerwienią pożądania.

Trwać w półmroku,
noca mglistą.
Trwać przy Tobie,
z Tobą
we mnie ciężarną ułudą.

------------------------------
Bursztynowy Anioł
Luty 2008

Komentarze i dyskusja Tutaj
0 UP 0 DOWN
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Zobacz posty nieprzeczytane

Skocz do:  

Tagi tematu: aniola, bursztynowego, tworczosc


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template BMan1Blue v 0.6 modified by Nasedo
Strona wygenerowana w 0,06 sekundy. Zapytań do SQL: 32
Nasze Serwisy:









Informator Miejski:

  • Katalog Firm w Brzegu