Forum Brzeg on
Regulamin Kalendarz Szukaj Album Rejestracja Zaloguj

MegaExpert

Poprzedni temat :: Następny temat
Zamknięty przez: Inez
2006-08-28, 23:37
Twórczość Bursztynowego Anioła
Autor Wiadomość
Franco Zarrazzo 
Per astra ad anthropologiae



Wiek: 57
Dołączył: 26 Mar 2006

UP 1052 / UP 1969


Skąd: Ciemnogród

Ostrzeżeń:
 1/4/6
Wysłany: 2006-08-05, 20:54   Twórczość Bursztynowego Anioła

Co prawda Bursztynowy Anioł nie jest Brzeżanką, ale ten stan może wkrótce ulec zmianie ;) . Zamieszczam jeden z jej pierwszych wierszy, jaki mi dane było poznać - od tamtej pory minął zaledwie rok z okładem, a jej poezja nabierała coraz większego wiatru w żagle... Póki co:


...Bursztynowy Anioł...

wielkie morze czarnych
pereł
wytopionych w otchłaniach
zimnych piekieł
zzieleniałe zabki zimy
sciskane w zniszczonych
dłoniach niebios
na skraju lasu czekał
zatopiony w bursztynie
Anioł
ktoś go pochował, bo
nie wiedział co z nim
zrobić
zakrwawione opuszki
palców
i skostniałe strugi
deszczy
gdzieś w głębi duszy
skrycie zaplamione
anielskie stajnie
zmysłów
ktoś się schował w garderobie
przymierzył perukę
z marnej melodii
lodowych okruchów
a Anioł wciąż czekał
bo wiedział, że
nadejdzie taki dzień
w którym pęknie świat
jak bańka mydlana
rozłozy niewidzialne
skrzydła
i pofrunie w niebieskie
głębiny
Ostatnio zmieniony przez smooth 2007-03-04, 11:47, w całości zmieniany 3 razy  
0 UP 0 DOWN
 
Franco Zarrazzo 
Per astra ad anthropologiae



Wiek: 57
Dołączył: 26 Mar 2006

UP 1052 / UP 1969


Skąd: Ciemnogród

Ostrzeżeń:
 1/4/6
Wysłany: 2006-08-06, 11:32   

"Ot, tak"


Ulepiłeś mnie z gliny swej niechęci
Ot, tak od niechcenia
Z kaprysu, czy znudzenia, niepamięci.
Uformowałeś piersi kształtne
Usta zlepiłeś skrzywione w pocałunku
Uniosłeś rzęsy by sięgały nieba
I niebem przysłoniły niedoskonałości
Kim jesteś, że Bogiem każesz się
Nazywać, Stwórco mój, niszczycielu.

Ulepiłeś mnie z gliny swej niechęci
Więc kim żeś jest?
I kim jest stojąca przed tobą
Naga niewiasta pełna żalu i pokory?
Kochanką twą? Żoną? Nałożnicą?
Kim żeś jest mój panie,
Że kochać ciebie mi niespieszno
Jakby oczywiste było twe skinienie.
Dłoń przy ciepłym policzku
I głuchy odgłos śmiechu trupa
Powstałego z ludzkiej łaski.
0 UP 0 DOWN
 
Franco Zarrazzo 
Per astra ad anthropologiae



Wiek: 57
Dołączył: 26 Mar 2006

UP 1052 / UP 1969


Skąd: Ciemnogród

Ostrzeżeń:
 1/4/6
Wysłany: 2006-08-06, 11:49   


Daj mi poczuć

Nakarm mnie słowami
Do syta
Proszę Cię.
Uderz mnie spojrzeniem.
Pozwól mi.
Ufać.
Kraść muśnięcia czoła
O spocone dłonie.
Ulej trochę wina
Na później.
Niech zrasza nasze
Nagie ciała.
Błagam Cię.
Zwiąż mnie wspomnieniami.
Naturalnie.
Bezwstydem ust
Spijaj nektar
Samouwielbienia.
Pchnij mnie w otchłań.
Bezinteresownej chęci
Odkrywania mórz i lądów
Tego ciała.
Zatańcz ze mną.
Proszę.
Jeszcze jedno tango.
0 UP 0 DOWN
 
Franco Zarrazzo 
Per astra ad anthropologiae



Wiek: 57
Dołączył: 26 Mar 2006

UP 1052 / UP 1969


Skąd: Ciemnogród

Ostrzeżeń:
 1/4/6
Wysłany: 2006-08-07, 08:37   

"Drzewo"



Czasami na skraju lęku
Czuję się jak to drzewo
Zasadzone dłońmi przodków
Chronione trudem przeszłych lat.

W skopanej wojną głowie
W pustym, szarym domu
Pozostawionym w ten ostatni dzień.
Czuję, że...

Niczym kora szukam ujścia zła
Jestem jak skóra pełna jadu.
Wypuszczam pąki niepamięci
Nie chcę nienawidzieć.

A kiedy rodzę się do życia
Upadam twarzą w lustro światła
Niepamiętnych wspomnień pożółkłe listy
Zostawiają ślad
Dzisiaj w mej koronie zamieszkały ptaki...


/09.05.2006/
0 UP 0 DOWN
 
Inez 
Mod na emeryturze ;)



Wiek: 45
Dołączyła: 15 Wrz 2005

UP 10 / UP 0



Wysłany: 2006-08-07, 08:46   

Franco Zarrazzo napisał/a:
Co prawda Bursztynowy Anioł nie jest Brzeżanką, ale ten stan może wkrótce ulec zmianie :wink:

Czy to oznacza, że się z Nią chajtniesz :?: :roll: :P

Franco Zarrazzo napisał/a:
od tamtej pory minął zaledwie rok z okładem, a jej poezja nabierała coraz większego wiatru w żagle...

Mało powiedziane, raczej określiłabym to mianem TALENTU :wink:

Zaserwuj nam coś jeszcze :D
0 UP 0 DOWN
 
Franco Zarrazzo 
Per astra ad anthropologiae



Wiek: 57
Dołączył: 26 Mar 2006

UP 1052 / UP 1969


Skąd: Ciemnogród

Ostrzeżeń:
 1/4/6
Wysłany: 2006-08-07, 20:14   

Inez napisał/a:
Franco Zarrazzo napisał/a:
Co prawda Bursztynowy Anioł nie jest Brzeżanką, ale ten stan może wkrótce ulec zmianie :wink:

Czy to oznacza, że się z Nią chajtniesz :?: :roll: :P


Nigdy więcej żadnych głupich ślubów. Ale będziemy mieli czworo dzieci, domek pod lasem i do tego nad wodą i takie tam ;P.

Zaserwuję coś jeszcze - spoko. Może i sama autorka zaloguje się u nas - przecież tak jej imponuje nasze miasteczko i to co się dzieje :) .
Ostatnio zmieniony przez Franco Zarrazzo 2006-08-07, 20:34, w całości zmieniany 1 raz  
0 UP 0 DOWN
 
Franco Zarrazzo 
Per astra ad anthropologiae



Wiek: 57
Dołączył: 26 Mar 2006

UP 1052 / UP 1969


Skąd: Ciemnogród

Ostrzeżeń:
 1/4/6
Wysłany: 2006-08-07, 20:32   

"Weronika"

Kochałeś tylko Weronikę
Jej płomienno-rude włosy,
Skąpane w blasku
Zachodzącego słońca.
Jej, nie czytałeś poezji.
Nie drażniłeś zmysłów
Dźwiękami gitary.
Z Weroniką budowałeś
Mosty i drugie strony rzek.

Stoję na szczycie schodów,
Gdzieś między domem
Uciech, a królestwem niebieskim.
To nie serce uderza
W dzwon, nie moje dłonie
Oplatają złote kwiaty
Przebiśniegu.

Nigdy nie byłam Weroniką.
Nie stąpałam po rosie
Nagimi stopami.
- moje stopy są
pokaleczone.
Nie tańczyłam w świetle
Księżyca, ni tanga, ni walca...
- moje nogi leżą bezwładnie
na podłodze.
Nie kochałam nigdy resztką
Sił, bo... nie potrafiłam
Być twoją Weroniką.

19.05.2006
/w przestrzeń/


To mój ulubiony wierszydeł BA...
Ostatnio zmieniony przez Franco Zarrazzo 2006-08-13, 14:28, w całości zmieniany 2 razy  
0 UP 0 DOWN
 
Franco Zarrazzo 
Per astra ad anthropologiae



Wiek: 57
Dołączył: 26 Mar 2006

UP 1052 / UP 1969


Skąd: Ciemnogród

Ostrzeżeń:
 1/4/6
Wysłany: 2006-08-07, 20:35   


"Seans spirytystyczny"


(Sobie samej)


Przed snem wącham
Nadgarstki.
Wiesz jak pachnie namiętność?
Jest-
Seansem spirytystycznym.
Czasami
Unosi się zapachem
Tytoniowego dymu.
Pijesz whisky, kiedy
Kocham Cię najbardziej.

Przed snem myję
Stopy.
Zmartwychwstałe stopy.
Otulam nagość ciepłym
Kocem.
Żałuję za winy moje
I całego świata...

/02.05.2006/
0 UP 0 DOWN
 
Franco Zarrazzo 
Per astra ad anthropologiae



Wiek: 57
Dołączył: 26 Mar 2006

UP 1052 / UP 1969


Skąd: Ciemnogród

Ostrzeżeń:
 1/4/6
Wysłany: 2006-08-13, 09:10   

Bywa

Bywa
Gdzieś pod powiekami
Między aniołów skrzydła
Cichy jak podmuch wiatru
Widziany
Między kaczeńcami
W uśmiechu zakochanych
Rannym sercem żołnierza
Prowadzony
Jak młody Bóg, bo
Każdy ma przecież swojego Boga
I w każdej nucie
Każdym słowie
Każdym rozumieniu
I potrzebie.
Bywa

09.08.2006
0 UP 0 DOWN
 
Franco Zarrazzo 
Per astra ad anthropologiae



Wiek: 57
Dołączył: 26 Mar 2006

UP 1052 / UP 1969


Skąd: Ciemnogród

Ostrzeżeń:
 1/4/6
Wysłany: 2006-08-13, 09:12   

***

Malwina wzbiła się do lotu
rozpostarła złote skrzydła
czuła na nich słodkie
krople potu
czuła,
że ktoś ją obserwuje.
Już znikała za horyzontem,
gdy zatrzymały ją białe pręty
klatki.
Przygładziła pokornie mokre
pióra i pozwoliła mu
na kilka słów krytyki.
0 UP 0 DOWN
 
Bursztynowa 
Kameleon



Wiek: 36
Dołączyła: 08 Sie 2006

UP 0 / UP 0


Skąd: BP

Wysłany: 2006-08-13, 09:22   

Inez dziękuję, za miłe słowa :wink:
Osobiście mam zdrowe podejście do tego co pisze, i gdyby nie upór Franka, raczej nie byłoby tutaj tych moich gryzmołków.
Dobrze, że forum się nie popsuło :evil:
0 UP 0 DOWN
 
Franco Zarrazzo 
Per astra ad anthropologiae



Wiek: 57
Dołączył: 26 Mar 2006

UP 1052 / UP 1969


Skąd: Ciemnogród

Ostrzeżeń:
 1/4/6
Wysłany: 2006-08-28, 22:20   

Jestem kobietą
Zapadam w zimowy sen.
Jesteś mężczyzną.
Polujesz na owady.
Mam swoją intymność.
Ty spadasz na cztery łapy.
Rośniemy na gałęziach tego świata
Jak mieniące się barwami tęczy
Szkiełka w kieszeniach aniołów.

Jestem miłością
Otulam ludzkie serca.
Jesteś pożądaniem
Rysujesz pejzaże zmarszczek
Na poszarzałych twarzach.
Uciekam przed burzą
Chowam się między palcami
Twoich stóp.
Ty walczysz na słowa,
Bo zdarzają się reklamacje.
Leżymy w mogiłach swoich
Przodków na białych ścianach domów.

Małe robaki człowieczeństwa.
0 UP 0 DOWN
 
smooth 
wyrwany z kontekstu


Zaproszone osoby: 2
Wiek: 43
Dołączył: 21 Wrz 2006

UP 35 / UP 7


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2007-03-04, 11:46   Klika banalnych przymiotników

Kilka banalnych przymiotników

Słońce wyłaniało się zza horyzontu równo ustawionych domów. Wkraczało dumnie na piedestał błękitnego nieba niczym dopiero, co koronowany król, czy nowonarodzone dziecko. Chowało się za chmurami z biało-szarego pierza, jakby chciało się skryć przed upałem wydzielanym przez własne ogromne cielsko. Kiedy znalazło się wystarczająco wysoko, rozłożyło długie promienie. Dotykało drzew wypuszczających drobne, seledynowe liście, rodzących soczyste jabłka i gruszki. Gładziło kaczki i łabędzie pływające monotonnie wzdłuż i wszerz jeziora. Muskało krwistoczerwone maki tańczące wśród zieleni łąk. Pieściło nagie, białe piersi Weroniki leżącej wśród miękkiej trawy i niewielkich kwiatów.

- Zapomniałam. Zapomniałam. Zapomniałam. – powtarzała cicho, gładząc bezmyślnie gęste włosy ułożone na jej miękkim brzuchu.

- Ta skleroza nie wypływa z nieprawidłowości w twojej głowie, ale z czystego w swej formie i pustego egoizmu. – odezwała się burza gęstych włosów leżąca na brzuchu.

- Brednie. Brednie. Brednie.

- A brak dystansu…

- Brak dystansu? I ta próżna nieumiejętność przyznania się do winy? Z czego to wynika?

- Z instynktu samozachowawczego. -

A nie z zimnego jak lód serca? -

Z braku serca.

- Mam serce.

- Masz serce.

Włosy podniosły się. Wyłoniła się zza nich okrągła chłopięca jeszcze buzia młodego mężczyzny. Jego smukła dłoń uniosła się nonszalancko w powietrzu, zatańczyła nadgarstkiem i uleciała w stronę serca Weroniki. Maurycy usiłował całą duszą przeniknąć w jej bijące szybko serce.

- Jesteśmy jednością – uśmiechnął się.

- Byliśmy. Nasze dusze były, a nasze ciała…to tylko ciała. – spojrzała gdzieś ponad nim.

- To tylko uciążliwy dodatek.

- A teraz przyklej sobie do łopatek te śmieszne piórka i wracaj na swoje niebiańskie huśtawki. Chcę tu zostać. Chcę leżeć na tej żyznej ziemi wśród maków i dmuchawców. Chcę zarosnąć trawą i zachować w pamięci najlepsze dni.

Maurycy wstał powoli i oparł się o szorstką korę starego drzewa. Uśmiechnął się na wspomnienie huśtawek i niebiańskich łąk. Tak idealnych, ciepłych, pachnących…Schylił się po leżące na kocu papierowe skrzydła.



I tak znieruchomieli w kamieniu rzeźby nieznanego artysty. I słońce i niebo i drzewa i łąki i para kochanków zupełnie innej historii.

______________________
Bursztynowy Anioł
Ostatnio zmieniony przez smooth 2007-03-10, 14:12, w całości zmieniany 2 razy  
0 UP 0 DOWN
 
smooth 
wyrwany z kontekstu


Zaproszone osoby: 2
Wiek: 43
Dołączył: 21 Wrz 2006

UP 35 / UP 7


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2007-03-04, 11:50   Rozmowy z Aniołem

Rozmowy z Aniołem




Na szafce przy łóżku leżały dwie biografie. Romana Wilhelmiego i Zbigniewa Cybulskiego. W obu książkach były ponaznaczanie najciekawsze fragmenty i ulubione zdjęcia. Weronika stała przy oknie i próbowała włożyć duże, tekturowe pudełko do za małej papierowej torebki ze świątecznym wzorem. Na dworze było zimno i szaro. Chociaż zbliżały się święta Bożego Narodzenia, na ziemię nie spadło jeszcze ani odrobinę śniegu. Kobieta próbowała zapakować prezenty dla rodziny, wiedziała, że mogła nie przywozić nic, bo i tak nie trafi w gust ani mamy, ani ojca czy babci. Jedynie starszy brat zawsze dzielnie udawał pełen zachwyt nad czwartym scyzorykiem czy płytą z muzyką, której nigdy nie słuchał. Nie miała ochoty na spotkanie z najbliższymi, obżarstwo, rozmowy na niby- poważne tematy, czy picie alkoholu w najmniej odpowiednich momentach. Owszem, jeszcze w zeszłym roku z niecierpliwością odliczała dni do 22 grudnia, kiedy kończyła zajęcia na uczelni wcześniej niż zwykle i wsiadała w wieczorny pociąg, by tej nocy zasnąć w swoim dawnym łóżku, w pokoju, w którym spędziła tyle niezapomnianych chwil.
- To tam po raz pierwszy się całowałam z chłopakiem, tam odbyłam pierwszą poważną rozmowę, pozwoliłam Karolowi, by oglądał moje piersi…- Weronika roześmiała się głośno, usiadła na podłodze i oparła plecami o ciepły kaloryfer.
- I tam po raz pierwszy chodziłaś po szkle, po raz pierwszy wbiłaś w swoje blade ciało, kawałek porcelanowego słonika.- Powiedział Maurycy. Do tej pory stał cichy w ciemnym kącie. Wyszedł powoli, pokazując się w całej swojej doskonałości. Wyglądał, jakby unosił się pięć centymetrów nad ziemią, miał rozmarzone, lazurowe oczy i długie blond loki.
- To nie jest ważne, liczy się to, co jest teraz. Mam swoje życie, gram w teatrze, mam swoje mieszkanie, kilkoro zaufanych znajomych, ciebie…
- Jego…
- Jego już nie ma, dawno już nie ma.
- Chyba nie miałaś nadziei, że to wszystko potoczy się innym torem? Nie myślałaś, że będziesz z nim szczęśliwa do końca swojego życia?
- Naiwnie mu ufałam i wierzyłam, że jestem wybrana. Sam fakt, że mam ciebie dodawał mi pewności siebie.
Weronika podniosła się powoli z podłogi i włączyła swoją ulubioną płytę. Już po chwili z głośników dobiegały dźwięki argentyńskiego tanga. Chciała zatańczyć. Okręciła się kilka razy wkoło, podeszła do Maurycego, ale znikł.
Jak na swoje marne dwadzieścia dwa lata, mogła już powiedzieć, że coś w życiu osiągnęła. Ciekawa praca, kilka dobrych sztuk na kącie. Była całkiem ładna, miała duże brązowe oczy i śliczne, długie rzęsy. Przyciągała do siebie mężczyzn, kobiety jej zazdrościły. Podobno miała w sobie to „coś”. Maurycego wymyśliła jeszcze w liceum. Była typem samotnika. Siedziała sama w pierwszej ławce, uczyła się średnio, nie chodziła na imprezy towarzyskie, weekendy spędzała w domu czytając książki lub pisząc opowiadania. Miała piękne sny, tak realne, tak rzeczywiste…Maurycy był najdoskonalszym wytworem jej wyobraźni, był dobry, czuły,, opiekuńczy i kochał ją nad wszystko. Był jej Aniołem Stróżem.
- To było takie banalne. – Powiedziała cicho. Maurycy tym razem siedział na wiklinowym, bujanym fotelu i przyciskał do twarzy kostki lodu.
- Opowiedz mi o tym. – Zachęcił ją.
- Skończyliśmy zajęcia wcześniej niż zwykle. Byłam na początku trzeciego roku. Minął ponad rok od tamtej pory. Poszłam na zakupy. Miałam ochotę zrobić sobie prezent. Nie doszłam nawet do sklepu, kiedy zaczął padać deszcz. Wbiegłam do najbliższej kawiarni. Zamówiłam koktajl truskawkowy, którego przecież nie lubię i usiadłam przy oknie. Tak bardzo lubię okna. Mogłam obserwować spadające, duże szare krople i uciekających przed nimi ludzi. Czułam nad nimi wyższość, bo siedziałam w suchym, miłym miejscu i byłam sucha.
Weronika wyjęła z komody, dużą czarną torbę podróżną i zaczęła wrzucać do niej ubrania i prezenty. Próbowała je składać, układać staranie, ale nigdy nie należała do osób o pedantycznym usposobieniu.
- Podszedł do mnie, taki pewny siebie….

Kawiarnia miała pomarańczowe ściany i kilka obrazów z kochającymi się aniołami. Pachnące drewnem stoliki porozstawiane były w niewielkiej od siebie odległości. Kilkoro ludzi wpadło na ten sam pomysł, i weszli do środka razem ze mną. Nie wiem, co mi przyszło do głowy, żeby zamawiać napój, którego nigdy nie wypiję. Usiadłam koło okna. Zawsze wybierałam takie miejsca, gdzie mogłam wszystkich obserwować. Wyjęłam z torby notes i zapisywałam w nim luźne skojarzenia. Deszcz pada, deszcz szary, szare ulice puste ulice, puści ludzie, uciekające samochody…
- Pozwoli pani, że się przysiądę? – Wyrwał mnie z zamyślenia, tym swoim podle uprzejmym głosem. Uśmiechną się przebiegle i nie czekając na odpowiedź, usiadł.
- Też uciekł pan przed deszczem? – Uśmiechnęłam się mimo wszystko i zaczęłam mu się przyglądać. Facet, jak facet. Niewysoki, niebrzydki, szczupły. Miał ładne, zielone oczy i zadbane dłonie. Sprawiał dobre wrażenie.
- Nie. Przychodzę tu w każdy czwartek na koktajl czekoladowy.
- Mój ulubiony.
- Naprawdę? Ja go nie znoszę.
- Więc dlaczego go pan zamawia?
- Z przyzwyczajenia. Wolę truskawkowy. – Spojrzał na mnie i zamienił szklanki. Zrobiło mi się głupio. Jakby szukał okazji na przygodny seks bez zobowiązań.
- Więc mamy dzisiaj czwartek? – Mimowolnie zmieniłam temat.
- Nie wiem. Możliwe. Czasami zapominam, że mam tutaj przyjść. Kiedy sobie przypominam, jest już sobota, więc nazywam ją czwartkiem i idę do kawiarni. Wtedy niedziela staje się piątkiem, a poniedziałek sobotą.
- Nie utrudnia to panu życia?
- Ależ utrudnia, oczywiście! Muszą dzwonić do mnie, żebym przyszedł do pracy.
- Powinni pana wylać. Jakiś inteligentny bezrobotny czeka na to stanowisko.
- Byłoby ciężko, bo to moja księgarnia.


- Nie dam rady zapiąć tej walizki. – Zdenerwowała się Weronika i usiadła na poręczy fotela, obok Maurycego, który natychmiast znikł. – Jak ty mnie czasami denerwujesz!
- Spóźnisz się na pociąg. – Oznajmił wychodząc z kuchni. Trzymał w rękach garść obranych mandarynek.
- Która jest godzina?
- 11:18.
- Mamy czas.
Maurycy podszedł do Weroniki i podał jej owoce. Wzięła je natychmiast i szybko zjadła. Była głodna. Nie jadła od dwóch dni. Nie miała na to ochoty.
- Mówisz jedno, a robisz drugie. – Roześmiał się Anioł. – Niby głupio i krępująco, ale dałaś mu swój numer telefonu.
- Oczywiście jestem bezwzględna, podła, okrutna i zła…
- Wystarczy już tych przymiotników.
- Życie jest za krótkie, żeby czasami nie pozwalać sobie na małe szaleństwa, znasz to? I zadzwonił tego samego dnia. Był miły, do niczego mnie nie zmuszał. Nigdy. Poza tym nie chcę o tym rozmawiać. Gdzie jest moja kurtka?


______________________
Bursztynowy Anioł
Ostatnio zmieniony przez smooth 2007-03-10, 14:13, w całości zmieniany 2 razy  
0 UP 0 DOWN
 
smooth 
wyrwany z kontekstu


Zaproszone osoby: 2
Wiek: 43
Dołączył: 21 Wrz 2006

UP 35 / UP 7


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2007-03-07, 23:58   

"Przez palce"

Przez palce oglądam świat
Przez palce…

Przez zapatrzenie brnę do przodu
Przez zakochanie…

Motylem na plecach
Śniegiem na przegubach
Złotą obrączką w studzience…

Przez palce przecieka mi życie
Przez palce spływają łzy
Przez palce słyszysz mój oddech.

Ty…


"Jest takie miejsce"

Jest takie miejsce, gdzie
Anioły zatopione są w bursztynie.
Patrzą na świat przez brązowe źrenice
Dotykają uśmiechu końcami języków
Czują zapachy przez płatki tulipanów.

Jest takie miejsce, gdzie
Anioły spadają z nieba.
Mają skrzydła lekkie jak podmuch
Wiosennego wiatru.
Rzęsy długie jak gałęzie płaczących wierzb
A dłonie delikatne jak jedwab.

Jest takie miejsce, gdzie
Anioły nie szukają idealnej miłości.
Cienkim rzemykiem zawieszone na szyi
Pozostają spokojne
Za plecami swoich podopiecznych.

______________________
Bursztynowy Anioł
Ostatnio zmieniony przez smooth 2007-03-10, 14:13, w całości zmieniany 1 raz  
0 UP 0 DOWN
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Zobacz posty nieprzeczytane

Skocz do:  

Tagi tematu: aniola, bursztynowego, tworczosc


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template BMan1Blue v 0.6 modified by Nasedo
Strona wygenerowana w 0,06 sekundy. Zapytań do SQL: 36
Nasze Serwisy:









Informator Miejski:

  • Katalog Firm w Brzegu