Wysłany: 2011-02-22, 14:53 5-latek śmiertelnie pogryziony przez psy
Przyczynek do dyskusji z dnia dzisiejszego. Jednak historia tragiczna, druga natomiast mogła się tak skończyć.
Oba przypadki prezentują rażącą głupotę, wręcz debilizm właścicieli psów. Niestety wydaje mi się, iż tylko zmiana przepisów: tj. obligatoryjne wysokie mandaty (brak pouczenia) oraz w przypadkach rażących zaniedbań sąd i wysoka grzywna. Recydywa odpowiednio sąd (wysoka grzywna) oraz bezwzględne więzienie.
Tylko Policja czy Straż Miejska musi zostać zmuszona do reagowania w każdym przypadku. Pies luzem bez kagańca = mandat. Agresywny pozostawiony samopas na podwórku pies = sąd. Za każdym razem, bez względu czy właścicielem jest miła staruszka czy pijaczek.
Pięcioletni chłopiec został zaatakowany na ulicy i śmiertelnie pogryziony przez psy we wsi Katlewo (warmińsko-mazurskie). Zwierzęta, jak twierdzi właściciel, uciekły mu z gospodarstwa - informuje policja.
Według policji do tragedii doszło w poniedziałek po południu w Katlewie koło Nowego Miasta Lubawskiego. Jak ustalono, 5-letni Kuba wyszedł z domu, żeby pobawić się na pobliskiej huśtawce.
Jak poinformował Dawid Stefański z warmińsko-mazurskiej policji, jeden z mieszkańców wsi zauważył trzy psy biegające bez nadzoru. - Wydawało mu się, że ciągną coś przez drogę. Kiedy do nich podbiegł okazało się, że zwierzęta szarpały ciało dziecka - powiedział policjant.
"Biegały bez nadzoru - nikt się tym nie interesował"
Mężczyzna odgonił agresywne czworonogi i zaalarmował mieszkańców pobliskich domów, w tym rodzinę chłopca. Kiedy na miejsce przyjechała policja i służby ratunkowe, chłopiec już nie żył.
Policjanci ustalili, do kogo należą agresywne zwierzęta i zabrali je od właścicieli. Zabezpieczyli ślady na miejscu tragedii, przeprowadzili oględziny kojców, w których przetrzymywane były zwierzęta i przesłuchali świadków.
Według mieszkańców Katlewa psy wielokrotnie biegały bez nadzoru po wsi i "nikt się tym nie interesował". Zwierzęta, które pogryzły chłopca to pies rasy alaskan malamute i dwie, mniejsze od niego, suki mieszańce.
Wyrok w sprawie pogryzienia: dwa lata i 100 tys. zł
Na dwa lata więzienia w zawieszeniu krakowski sąd skazał właścicielkę krakowskiej restauracji Jolantę O., której jeden z amstaffów pogryzł kilkuletnią dziewczynkę z Włoch. Sąd dodatkowo ukarał oskarżoną grzywną i nakazał wypłacenie rodzicom dziecka 100 tys. zł nawiązki.
Do wypadku doszło w sierpniu 2009 r. Dziewczynka wraz z rodzicami przyszła do restauracji przy ul. Grodzkiej na kolację. Gdy pięcioletnia Włoszka szła do toalety, z kuchni wybiegły dwa amstaffy należące do właścicielki lokalu. Jeden z nich rzucił się na dziecko, kąsając ja po całej twarzy. Dziewczynka miała kilkadziesiąt ran i musiała przejść skomplikowaną operację.
Prokuratura oskarżyła Jolantę O. o narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia poprzez pozostawianie psów bez nadzoru i kagańców. Kobieta przyznała się do winy. Jej obrońca wnosił o warunkowe umorzenie sprawy, ale sąd nie chciał się na to zgodzić. Ze względu na drastyczny charakter zdarzenia i brak ugody między pokrzywdzonymi a oskarżoną, sąd uznał, że adekwatna do czynu będzie kara dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, grzywna 1,5 tys. zł i 100 tys. nawiązki.
Uważam, że w tym wypadku wina praktycznie zawsze stoi po stronie człowieka - zazwyczaj właściciela psa. To my mamy nadzór nad zwierzęciem, to my je wychowujemy. Podobnie jak z wychowaniem dzieci - to my pokazujemy mu, czego wolno, a czego nie i jesteśmy w pełni odpowiedzialni za to, co w ten sposób "tworzymy".
Tym bardziej piszę to jako osoba, która w wieku dwóch lat została pogryziona po twarzy przez psa.
Nie jestem za bezwzględnym zakazem puszczania psów luzem - jako właściciel. Ale obostrzenia zdecydowanie powinny obowiązywać. Byłoby to na pewno z pożytkiem zarówno dla ludzi, jak i zwierząt.
Podobnie jak z wychowaniem dzieci - to my pokazujemy mu, czego wolno, a czego nie i jesteśmy w pełni odpowiedzialni za to, co w ten sposób "tworzymy".
Też tak myslałem do momentu kiedy urodził sie mój synek. Obecnie ma 3 latka i mało kiedy tłumaczenie do niego dochodzi. I sądze, że tak jest w wiekszości przypadków małych dzieci, że nie wspomnę o młodzieży w wieku gimnazjalnym, która ma wpisany bunt w swój wiek.
Zauważcie co się dzieje ostatnio i ile jest wypadków z psami w roli głównej. Dziewczynka dotkliwie podgryziona przez psa, chłopczyk śmiertelnie pogryziony przez sforę psów, w Lewinie kobieta z częściowo zjedzoną twarzą przez psa. To szokuje i wstrząsa. Oczywiście to są wypadki, które są pojedyncze w skali kraju i nie można mówic o ogólnej tendencji ale i tak skłaniam się ku temu aby cos z tym zrobić. Psów jest co raz więcej. Niedpowiedzialnych właścicieli też. Czy samorząd może jakoś wpłynąć na ten stan rzeczy (przy współpracy z np. organizacjami zajmującymi się czworonogami - przytulisko)? Czy wspólny sprzeciw obywatelski jest w tym przypadku zasadny i może wpłynąć na decyzje samorządowców i ewentualne egzekwowanie prawa? Itd...
Problem bezdomności i nadmiaru liczby zwierząt może zmienić tylko odgórny nakaz kastracji WSZYSTKICH zwierząt, które nie są zwierzętami rodowodowymi.
Niestety w naszym mieście nawet zwierzęta przytuliskowe nie są kastrowane ('bo może przyszły właściciel sobie nie będzie tego życzył').
Niemcy potrafili sobie poradzić, u nas to wciąż wielki kłopot Władze kraju wolą utrzymywać schroniska, niż wydać pieniądze na jednorazowy zabieg.
Póki co sterylizujemy co możemy na własny koszt i u weta który ma zdrowe podejscie do tego a nie uważa właśnie że może właściciel nie będzie sobie tego życzył i tu jest problem a nakaz odgórny bardzo by nam pomógł .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum